- Opowiadanie: Srebro - "Talent"- Mała próbka.

"Talent"- Mała próbka.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

"Talent"- Mała próbka.

„Talent”

 

-Natalia! Natalia! – wołanie rozchodziło się po starych kamiennych murach z donośnym echem, śmiesznie igrając wśród długich piwnicznych korytarzy. Nathaniel chłopiec w wieku lat czternastu znalazł skarb ! tak to był prawdziwy skarb! Na dnie piwnicznych korytarzy, ruin starego zamczyska odnalazł ścianę pokrytą niesamowitymi wzorami, były to kręgi, symetryczne linie, pętle oraz przeróżne figury geometryczne a każda z nich opatrzona była jakimś niezrozumiałym zapewne bardzo starym pismem.

 

– Natalia ! chodź tutaj ! szybko! – głos raz kolejny zadudnił o stare kamienne ściany, w oddali można było dosłyszeć delikatny stukot kobiecych obcasów z każdą chwilą nabierający na sile, zbliżający się w jego kierunku. Natalia dobiegłszy wbiła obcasiki swoich bucików w zakurzoną podłogę. Od razu dostrzegła znalezisko, jej oczy rozszerzyły się a blask latarki igrał w błękitnych tęczówkach.

 

-Co to jest ? -Zapytała Nathaniela

 

– Myślisz że gdybym wiedział to zdzierał bym gardło przez ostatnie dziesięć minut? – odpowiedział kąśliwie Nathaniel. Natalia była młodą dwunastoletnią dziewczynką wzrostu około metra czterdzieści oraz długich włosach koloru kasztanowego uplecionych w koński ogon, wiecznie obdarte kolana i łokcie jasno wskazywały na niezliczony bagaż przygód, tych legalnych oraz tych legalnych troszkę mniej, gdy wyrywała się spod opieki matki. Ojciec opuścił je zaraz po narodzinach córki, a ona sama była oczkiem w głowie mamy, która starała się o ile to możliwe nie spuszczać nieznośnej córki z oczu.

 

-Co to może być ?– zapytała nieśmiało po ciętej ripoście jej kompana zarazem postępując kroczek po kroczku w stronę tajemniczego malowidła wraz z wyciągniętą ku niemu dłonią.

 

-Nie dotykaj! Krzyknął Nathaniel – możesz to zamazać kto wie ile to ma lat, najpierw to musimy dokładnie zbadać zabrałaś aparat ? – z malutkiego plecaczka w kształcie misia Natalia wydobyła starą poobijaną cyfrówkę.

 

-Pstryknij zdjęcie może coś na ten temat znajdziemy w sieci.– Wedle polecenia podniosła aparat do oka i nacisnęła przycisk zwalniający, uderzenie światła, które dosięgło ich oczu oślepiło ich na dobrych parę chwil, oczy przyzwyczajone do ciemności oraz starej latarki jako jedynego źródła światła, nie były przygotowane na potężny rozbłysk lampy błyskowej.

 

–Jasny gwint – zaburczał pod nosem Nathaniel

 

– kobieto ja kiedyś przez Ciebie zginę!- Natalia pocierała kłykciami oczka gardłowo bełkocąc – ale… .ale… ale… ja nie chciałam….!!

 

Świat powoli nabierał konturów

 

– Zawsze tak jest , zawsze nie chcesz a jednak! Zupełnie tak samo jak tydzień temu wpadłem przez Ciebie do tego bajora!

 

– Nie prawda ! to Twoja wina ! mówiłam Ci że to niebezpieczne! – Awantura rozpoczynała się na dobre, gdy w końcu Nathaniel odzyskał wzrok i ujrzał coś co sprawiło iż kłótnia z przyjaciółką choć zawsze przyjemna najzwyczajniej w świecie przestała mieć jakiekolwiek znaczenie.

 

– Mówiłam Ci nie idź ! ale Ty zawsze musisz być mądrzejszy ! a potem…

 

– Cicho!!! – przerwał Jej Nathaniel stanowczo podnosząc do tego doń i powoli wskazując na ścianę, która jeszcze do niedawna była zasłonięta delikatną opończą mroku, teraz jednak każdy z symboli, znaków, oraz słów jarzył się delikatnym bladym światłem, zupełnie jak gdyby w tajemniczy sposób blask lampy błyskowej został pochłonięty przez te fikuśne literki. Oboje stali jak wryci, nikt się nie odzywał, nikt nie wypowiedział jednego słowa.

 

– Daj mi aparat – przerwał niemą ciszę chłopiec, a szybkimi ruchami zwinnych palców włączył podgląd i odszukał zdjęcie, które dopiero co zostało zrobione. To co ujrzał zupełnie nie przypominało tego co widział! Na zdjęciu dostrzegał postać, istoty może i człowieka nawet ? Myśli kłębiły mu się w głowie setkami. Postać owa wyglądała niczym wprasowana w skałę, jej rozpostarte ramiona były opatrzone liniami które na zdjęciu przypominały delikatne złotawe łańcuszki , oplatające nadgarstki oraz okolicę kolan przechodząc przez mięśnie do kostek i znów uciekając gdzieś w głąb skały. Na ramionach czerwone spirale rozchodzące się od zewnątrz do środka a łącząc się na okręgu opatrzonym jakimś niezrozumiałym napisem, od pępka po początek domniemanego łona. Głowa tej istoty była proporcjonalna do ludzkiej lecz na jej czole dostrzec można było ten sam złotawy łańcuszek, zupełnie jak gdyby przytrzymujący ją pionowo a zaraz uciekający wgłęb skały. Nathaniel potarł oczy ze zdumienia i zrobił jeszcze jedno zdjęcie, tym razem to On zapomniał o lampie błyskowej i oślepił zarówno siebie jak i swoją przyjaciółkę. Ornamenty skalne nabrały siły i rozjarzyły się mocniejszym światłem zdjęcie było niemal że identyczne lecz z jedną różnicą! Postać była odrobinę inaczej ułożona a może mu się tylko zdawało ? jednak jej głowa … twarz … tak zaczęła się pojawiać twarz … Blask! Uderzenie kolejnego i kolejnego błysku lampy wyprowadziło Natalię na dobre z równowagi

 

– co ty wyprawiasz !? po mnie krzyczysz a sam to … to .. to co teraz robisz ! co ! -jej delikatny głosik i wyrzut, który pojawił się w jej oczach potrafił by zmiękczyć całą górę a co dopiero jego chłopięce serduszko.

 

– Przepraszam, ale popatrz co się dzieje! Za każdym razem gdy zrobię zdjęcie wzory na tej ścianie coraz jaśniej promienieją a samo zdjęcie patrz ! – Chłopak pokazał jej pierwsze zdjęcie, które już samo w sobie wywołało na niej wielkie wrażenie i hmm przerażenie ? kolejne pogłębiło ten stan, jednak ostanie zwaliło i jego samego z nóg. Postać miała już oblicze, mroczne i puste o złotych oczach i grymasie bólu przenikającym przez histerycznie wykrzywione usta włosy opadały aż na podłogę były długie chyba na kilometr, a ciało poranione tysiącami ciemnych blizn, z których ciągle wypływała krew.

 

– To żyje…– szepnęła dziewczynka

 

– To żyje Nathanielu widzisz !? To żyje ! musimy mu pomóc! – naiwne do granic możliwości, pomyślał chłopiec, musimy pomóc i koniec , a zagrożenie ? a niebezpieczeństwo? Ale ta tajemnica i jego kusiła i jemu nie dawała spokoju. Nathaniel patrzył to na zdjęcie to na ścianę. Powoli zdjęcie przenosiło się w jego umyśle z aparatu na ścianę a postać stawała się coraz bardziej wyraźna na wyblakłej skale. Po chwili nie było już potrzeby spoglądania na zdjęcie aby dostrzec postać, ona już była idealnie widoczna, chłopak spojrzał w jej złote oczy, coś go w nich urzekało, coś sprawiało że musi patrzeć, powoli czół jak się w nich zapada i słyszy gdzieś w głowie gardłowy trupi głos

 

– choodź…– było to jak świst wiatru, ledwo dający się usłyszeć gwizd słów

 

– choooooodź … – postąpił krok

 

– choooooooooodź – głos coraz głośniej rozbrzmiewał w głowie chłopaka

 

– Choooodź !!! – był niczym rozkaz, niczym niema komenda której nie sposób się oprzeć

 

– Nathanielu Chooooodź !

 

– skąd zna moje imię?! Musiał słyszeć jak rozmawiałem z Natalią, ale jak mógł słyszeć to tylko rysunek ! –huczało w głowie chłopaka a z każdym krokiem emblematy na ramionach , brzuchu, i nogach mężczyzny rozjaśniały się a złotawy łańcuszek falował wokół uwięzionej istoty.

 

– Chodź ! – to słowo już nie było ciche, nie było słabe czół że istota nabiera sił

 

– Nathanielu! – chłopak postąpił ostatni krok, powietrze wokół niego falowało, gdzieś w oddali słyszał nawoływanie Natalii ale było zagłuszane przez głośne buczenie rozżarzonych inskrypcji oraz inkantacji na ciele Istoty. Wyciągnął dłoń powoli, delikatnie w stronę obrazu, a istota zareagowała niemal natychmiast, jej tułów, klatka piersiowa, ramiona i ręce wystrzeliły ze skały i pochwyciły jego dłoń, świat zamarł. Mroczna ręka istoty powoli zaciskała swoje czarne przeraźliwie długie jak u upiora palce na jego nadgarstku gwałtownie przyciągnęła do siebie, łapiąc drugą rękę i ciągle patrząc Nathanielowi w oczy zarośnięta czaszka przybliżyła się do jego twarzy, złote oczy penetrowały najodleglejsze rejony jego duszy, gdzieś na granicy świadomości usłyszał słowa

 

– Nadasz się… – były to słowa zimne, puste i pełne śmierci zupełnie jak gdyby przemawiała do niego sama śmierć lub wysłannik nicości. Rozbłysk światła ogromny ból i uderzenie w żołądek oraz ramiona odrzuciły chłopaka na drugi koniec piwnicznego korytarza, uderzył o ścianę i stracił przytomność.

 

 

 

 

 

Rozdział Pierwszy

 

( Przebudzenie )

 

Nie było niczego, nie było świata, nie było słońca, nie było światła, nie było oczu a jednak widział, nie miał dłoni a jednak czół, nie miał zmysłów a jednak z nich korzystał.

 

– Gdzie ja jestem? – powiedział a jego głos nie miał dźwięku

 

– halo? Halo! – zawołał a brak dźwięku dudnił w uszach których nie było.

 

–Witaj w mojej samotni – rozległ się dźwięk który jedynie był tylko gdzieś w nim.

 

– Kim jesteś!? Gdzie jesteś!? – zawołał Nathaniel a w tym co można nazwać jego głosem wyczuwalnie kołysał się strach. Postać wyłoniła się z mroku nie idąc ale raczej sunąc w Jego stronę. Miała oczy koloru nieba, włosy długie acz spięte z tyłu, był to mężczyzna klasyfikujący się w wieku szacunkowym w granicach pięćdziesiątego a może sześćdziesiątego roku życia ubrany był w prostą szatę a może raczej suknię o szarych wzorach sięgającą do nadgarstków u góry po Kostku na dole na stopach miał rzemieniowe sandały.

 

– Kim jesteś! – zawołał chłopiec a rozpacz w jego głosie coraz bardziej się nasilała.

 

–Nazywam się Baltazar tak mnie nazywaj, moje tytuły nic Ci nie powiedzą jestem magiem pierwszego kręgu.

 

–Gdzie ja jestem!? co mi zrobiłeś!? – w głosie Nathaniela pojawiła się nuta zdenerwowania i wyrzutu taka forma zaskoczyła i jego samego.

 

– Jesteś w mojej samotni, nie jest to miejsce ani rzeczywiste ani nierzeczywiste ono ani nie istnieje ani istnieje, sam żyję tutaj 684 lata uwięziony i ośmieszony przez wieki. Byłem pozbawiony mojej mocy i osadzony w mroku aby życiodajne światło nie mogło mi jej starczyć, przez setki lat pojawiali się odkrywcy i zabłąkane dusze które odwiedzały moje więzienie przynosili ze sobą światło ale tylko w formie ognia lub świecy dopiero Ty Nathanielu dostarczyłeś mi odrobinę mocy.

 

– Czego chcesz ode mnie !? – to czego chce i tak zabiorę to czego pragnę już zabrałem i dałem to co dać chciałem teraz już będziemy jednym Nathanielu.– Po tych słowach świat zaczął się rozmazywać, a chłopiec powoli tracił świadomość, zarazem ją odzyskując a cucił go płacz Natalii oraz jej wołanie

 

– Nathanielu !!! nie umieraj !!! Zabraniam Ci !!! – jej głos był pełen bólu, z jej łez można by ułożyć całe pęknięte serce

 

– nie krzycz kobieto, głowa mi pęka – odpowiedział na pół przytomny przyjaciel

 

– Nathaniel!!! – jej krzyk wywołał uczucie tysiąca rozgrzanych do czerwoności igieł na raz wbijanych w jego umysł, po czym dziewczynka rzuciła mu się na szyję i tuliła jego poobijane ciało.

 

– na litość boską kobieto, cicho spokojnie! – powiedział już głosem bardziej przytomnym.

 

–Nathanielu najpierw było światło potem błysk wszystko trwało ułamek sekundy ! a potem przeleciałeś dobrych piętnaście metrów i uderzyłeś z hukiem o ścianę ! ja myślałam że umarłeś ! a potem przybiegłam ! i byłeś wiotki ! i było ciemno ! bo latarka się zepsuła ! a ty znikłeś ! a ja …

 

– Cicho ! – przerwał jej chaotyczną wypowiedź

 

– boli mnie głowa , żyję wynośmy się stąd.

 

Słońce obudziło Nathaniela na dywanie swojego pokoju, spał w ubraniu , w którym przeszukiwał wczoraj katakumby. Był to stary pokój ale urządzony na modłę typowych chłopięcych pokojów, ściany zapewne były koloru niebieskiego gdyż gdzie nie gdzie z pomiędzy masy plakatów ulubionych piłkarzy przebijał ten kolor. Na ścianach widniały światowe gwiazdy oraz ulubiona drużyna chłopaka „Niebiescy” jak ich nazywał. Pod oknem stało łóżko po przeciwległej stronie stara szafa której również plakaty nie ominęły oraz półki i skrzynie wypełnione przeróżnymi skarbami które były zdobywane na niezliczonych wyprawach. Chłopiec ociężale podniósł się z dywanu na kolana głowę oraz łokcie ciężko przyciskając ciągle do posadzki.

 

– w końcu mam okazję przyjrzeć się tym okropnym wzorom – pomyślał chłopiec gdy w końcu otworzył oczy i spojrzał na dywan. I rzeczywiście co najmniej cztery odcienie czerwieni , wyblakły błękit oraz niezliczone plamy po jedzeniu oraz błocie nie dawały powodu do zachwytu. Nathaniel podniósł się na nogi i wstał. Potoczył się ciężko w stronę toalety zrzucając po drodze swoje ubranie kawałek po kawałku. Gdy dotarł już do łazienki oparł się ciężko o umywalkę i przykładając rękę do czoła zaklął pod nosem i podniósł wzrok. Ból przestał się liczyć, dudnienie w uszach także ważne było teraz tylko to co widzi, to co widzi dokładnie w tej jednej chwili, właśnie w tej sekundzie, ważny był On. Na jego ramionach widniały czerwone znaki spiralnie zakręcone od zewnątrz do środka kończąc a zarazem łącząc oba z obu ramion na okręgu dookoła pępka wraz z dziwnymi napisami wewnątrz. Nadgarstki oraz uda i kostki również były oznaczone podobnymi znakami i napisami przerażenie dopełnił widok jego pleców, na których dziwny tatuaż dopiero zrobił popis swoich umiejętności ! tysiące słów ! a może i miliony ! drobnym maczkiem zapisane jedne na drugich, znaki i rysunki.

 

–Matka mnie zabije – z załamanym głosem szepnął do siebie chłopak. Odkręcił ciepłą wodę i zaczął szorować znaki jednak im więcej wkładał siły w swoją pracę tym bardziej widoczne one się stawały.

 

– To bez sensu– gdzie moja koszula? – szepnął i spojrzał na nią podszedł i chwycił starając się nałożyć ją na siebie w celu ukrycia znaków, przerzucił ją przez głowę a gdy opadała mu z oczu zobaczył że biała koszula o zwykłym standardowym kroju zmienia się na jego oczach, fikuśne inkantacje oraz wzory wypływają na jej materiał, a sam krój jak i materiał również ulega tej dziwnej mutacji ! stała się dłuższa o szerokich zakończeniach rękawów kołnierzyk urósł i rozszerzył się powiększając rozcięcie a sam materiał stał się dziwnie sztywny ale zarazem miękki i przyjemny. Przez dłuższą chwilę patrzył na ten zabieg oszołomiony i z ciągłym grymasem bólu spojrzał na spodnie i pomyślał

 

– jak się zmienią w spódnicę to za cholerę nigdzie nie wychodzę! Wsunął spodnie najpierw spokojnie na jedną nogę potem na kolejną zapiął guzik a praktycznie nowe dżinsy się skurczyły zmieniły kolor na czarny , o wąskich nogawkach i obcisłym kroju sam materiał przypominał skórę – Nathaniel poszedł po buty i z lekkim przerażeniem w oczach ubrał jeden potem drugi, oba dopasowały się lepiej i jedynie barwę zmieniły na czarną jak spodnie.

 

– Jeśli wszystko będzie się tak zmieniać to już nic swojego nie będę mieć.

 

 

 

CDN

Koniec

Komentarze

Jest to mój pierwszy tekst napisany na świerzo z biegu. Jeszcze wiele muszę się nuaczyć i ciągle czytam uzupełniając swoją wiedzę. Jednak wystawiam tekst gdyż wiem że profesjonaliści mogą mnie trafnie nakierować i wyoślić mi moje amatorskie błędy ! Z góry bardzo Państwu dziękuję za wyczerpujące wypowiedzi ! oraz poświęcony czas !

Próbowałem, ale nie doczytałem nawet do końca pierwszego fragmentu. Słaby warsztat, poplątane, dziwaczne zdania to dopiero początek wyliczanki. Nie znasz zasad interpunkcji, przecinki stają w zupełnie przypodkowych miejsach, przez co ucieka sens zdań, zlewających się w jeden ciąg. Podobnie jest ze zasadami zapisu dialogów, popełniasz wszystkie błędy, jakie w tej płaszczyźnie popełniać można. Radzę dokładnie zapoznać się z tym tematem i zastosować podane w nim rady do swojego tekstu:zapis dialogów.

Przed Tobą bardzo dużo pracy, a mi wypada napisać tylko to, co dość często pojawią się w komentarzach na tej stronie: radzę czytać dużo dobrej, sprawdzinej literatury, ćwiczyć sie w któtszych formach literackich i wciąz próbować, w końcu powinny być widoczne efekty.

Pozdrawiam

Ajjj cziłała...

 

Po pierwsze: dialogi zawsze zaczynamy DUŻĄ literą.

Po drugie: gdzieniegdzie brak odstępów pomiędzy myślnikami.

Po trzecie: nie robimy odstępów przy znakach interpunkcyjnych kończących zdania.

Po czwarte: w każdym dialogu, gdy używamy zaimków (a więc słów innych niż "powiedział", "rzekł", "stwierdził", "odparł", "odpowiedział", "zapytał", "spytał" itp.), piszemy je z DUŻEJ litery.

Po piąte: powtórzenia, które można by zastąpić synonimami i nieśmiertelne błędy interpunkcyjne, gramatyczne i stylistyczne, o których chyba już wspomniałam.

Po szóste (i chyba ostatnie): sam pomysł tego opowiadania, a właściwie jego fragmentu, jest tak oklepany, że chyba już nic nie da się wykrzesać. Sztampa, miałkość, nuda.

Mermaids take shelfies.

-Natalia! Natalia! – wołanie rozchodziło się po starych kamiennych murach z donośnym echem, śmiesznie igrając wśród długich piwnicznych korytarzy. Nathaniel chłopiec w wieku lat czternastu znalazł skarb ! tak to był prawdziwy skarb! 

Nie ejstem profesjonalistą ale mogę dać ci kilka rad. Nie sil się na dziwne metafory, jak "śmiesznie igrające echo". Pilnuj literówek i dużych liter na początku zdania. Nie pisz epopei, zacznij od opowiadań. Napisz sobie tekst dowolnie [w biegu, na przerwie, ki ch...], ale potem zamknij go na cztery spusty w szufładzie. Kiedy miną jakieś dwa tygodnie [spokojnie, przez te dwa tygodnie możesz pisać inne teksty], wyjmij go, wydrukuj i na spokojnie, z długopisem w ręce, sprawdź. Zapewniam, że jest to  najlepsza metoda.

 

Pozdrawiam

Russ.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Napisałeś, Autorze, że "tekst napisany na świeŻo z biegu." Jak rozumiem wrzucony został także z biegu. Nie wiem, czy czytałeś go celem wychwycenia błędów i poprawy, ale jest dużo błędów i niedoróbek. Niektóre zdania naprawde ciężko się czyta. Mnie jednak uderza to, że główny bohater jest czternastolatkiem, a jak dla mnie, w ogóle jak czternastolatek się nie zachowuje.

Bardzo wszystkim dziekuję za tak szybkie oraz pełne dobrych rad wypowiedzi ! oczywiście postaram się wszystkie w miaręmożliwości zastosować ! bardz oale to bardzo wszystkim dziękuję ! Pomysł miałki hmm w takim razie w ramach treningu zacznę pisać same opowiadania mam nadzieję że Was nimi nie zamęcze ! ale jeśli można będę starał się korzystać z Waszej wiedzy i doświadczenia .

Pisanie krótszych form jest zawsze dobrym rozwiązaniem i dobrym sposobem na poprawę stylu, warsztatu, itp. Może i jestem mało doświadczony, ale taka moja opinia.
Pozdrawiam. 

Komentarz: jeżu kolczasty...

Ocena: jeżu kolczasty.

Rada: zastosować się do wszystkich powyższych rad. Prognozowane skutki: pod którymś tekstem przeczytasz, że dobre, interesujące, ładnie napisane. Jeżeli naprawdę tego chcesz, bierz się do pracy...

Podzielam opinie innych. Następnym razem postaraj się wyeliminować możliwie najwięcej niedoskonałości przed zamieszczeniem tekstu na portalu.

Życzę powodzenia.

Zaznaczam swoją obecność.

Wszystko zostało chyba napisane już wyżej. Ortografia, interpunkcja, stylistyka, gramatyka... Dużo pracy przed Tobą, Autorze. Dużo czytaj, naucz się podstawowych zasad, również dużo pisz, bo inaczej nigdy nie nabierzesz wprawy. Ale zrób przysługę sobie i innym, nie publikuj nic od razu po napisaniu. Niech się odleży, sprawdź to, daj komuś znajomemu do przeczytania. Może kiedyś coś z tego będzie.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Pomysł nie najgorszy, co do błędów, to już zostały wymienione powyżej. Najgorszym minusem tekstu jest to, że jest nudny. Nie musisz wszystkiego tak dokładnie opisywać, a na pewno nie na raz, np.

"Natalia była młodą dwunastoletnią dziewczynką wzrostu około metra czterdzieści oraz długich włosach koloru kasztanowego uplecionych w koński ogon, wiecznie obdarte kolana i łokcie jasno wskazywały na niezliczony bagaż przygód, tych legalnych oraz tych legalnych troszkę mniej, gdy wyrywała się spod opieki matki. Ojciec opuścił je zaraz po narodzinach córki, a ona sama była oczkiem w głowie mamy, która starała się o ile to możliwe nie spuszczać nieznośnej córki z oczu."

Czy te wszystkie informacje były niezbędne dla czytelnika w tym momencie?

 

Czytać, pisać, czytać, pisać... najważniejsza jest wytrwalość ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Nię będę już się wypowiadać na temat warsztatu, bo wszystko zostało powiedziane. Warsztat to w tym momencie Twoja najsłabsza strona. Druga sprawa, to małe szczegoły, które podejrzewam, że piszesz bez większego pomyślunku, np. jak chłopak mógł polecieć piętnaście metrów w piwnicznym korytarzu? Na bok go odrzuciło? W tekście wszystko musi być dopięte na tip top, żeby nikt nie mógł Ci zarzucić, że piszesz bzdury. 

Kolejna sprawa: postaci. Ktoś już wspomniał, że wypadają niewiarygodnie. To chyba głównie wina dialogów. Dialogi tak właściwie, to nie jest łatwa sprawa, bo żeby dobrze wypadły po pierwsze muszą być naturalne, po drugie mieć sens. Dialogi, które nic nie wnoszą, najlepiej w ogóle sobie odpuścić. Tak samo z resztą tekstu. Pisz tylko to, co czytelnik musi naprawdę wiedzieć. Tekstów nie pisze się na długość, tylko na treść. Bezsensownego wodolejstwa nikt czytać nie lubi.

 

Tyle ode mnie. I też radzę, żebyś najpierw zaczeła od krótkich, sensownych form. Kiedy juz będziesz miałą podstawy, będziesz się mogła brać za coś dłuższego.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Nowa Fantastyka