- Opowiadanie: Korrina - Siedlisko: Powrót czarnej magii

Siedlisko: Powrót czarnej magii

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Siedlisko: Powrót czarnej magii

Prolog

 

Księżyc który wyjrzał zza ciężkich, deszczowych chmur był wielki niczym oko cyklonu, a przenikliwa niebieska poświata jaką rzucał na okolicę zdawała się odstraszać ludzi. Mówiono, iż ,,Każdej pełni, w którą Syn Słońca spozierać będzie owym zimnym ślepiem na ziemię, żony przed wąpierzem w piwnicy trza schować, a dzieci przed bobokami w piecu przetrzymać, jednak pamiętać by ogniem bodaj nie przysmażyć. Tym bardziej od lasu stronić, który to siedliskiem umarłych jest, by pokoju ich nie zakłócać i leszy nie wabić, który do jaskiń zaciągać ma w zwyczaju marudnych wędrowców.”

 

W tą właśnie noc, wynurzywszy się z ciemnego jak smoła lasu, na drodze do wioski Bredrick pojawiły się dwa złowrogie cienie. Ich właściciele skierowali się na pobliskie wzniesienie, skąd roztaczał się widok na ciemną masę olbrzymich Gór Skalistych i szerokie dno leżącej u ich podnóża doliny. Szlak, na który zboczyli wędrowcy, wrzynał się w jej zbocze i spływał łagodnie w dół niczym biała wstęga. Migoczące po drugiej stronie leja łagodne światła wskazywały cel podróży. W ich to stronę skierował się wzrok przybyszów, z których jeden wyraźnie się ożywił.

 

– Ach, a więc jesteśmy na miejscu Volgerey. – Rzekł z nutą podniecenia w głosie, krępej budowy jegomość. Odziany był w ubłoconą miejscami skórę niedźwiedzia, a jego łysy czerep lśnił w świetle księżyca.

 

– Na to wygląda. – Odparł wysoki, przedziwnej budowy towarzysz. Był potwornie kościsty, a jego trupio blada, prawie przeźroczysta skóra, opinała się na nienaturalnie wydłużonym korpusie. Miał długie, kruczoczarne włosy, które splątane opadały na jego pociągłą twarz w postaci tłustych strąków. Opierał się na wbitym w ziemię ogromnym stalowym berdyszu.

 

Garthar spojrzał na niego z niesmakiem, po czym odwrócił głowę. Volgerey należał do rasy Wysokich Ludzi, zwanych także Zimnymi, którzy zamieszkiwali odległe i mroźne tereny Gór Merytheńskich. Niewiele o nich słyszano, gdyż rzadko opuszczali swoje rodzime terytorium. Garthar nie był zadowolony, kiedy dowiedział się z kim przyjdzie mu pracować. Tym bardziej, że jako towarzysz podróży Volgerey był nieufny i powściągliwy, toteż większość wyprawy odbyli w milczeniu. Okazało się jednak, że jeśli chodzi o rąbanie członków i głów nie ma sobie równych, a to Gartharowi w zupełności wystarczało.

 

– Powinniśmy zdążyć przed świtem. – Powiedział Volgerey, zarzuciwszy na plecy mierzącą cztery łokcie broń. Wydawało się, że jego pochylony ku ziemi kręgosłup pęknie pod naporem ciężaru. Nic takiego się jednak nie stało. Mężczyzna ruszył w mrok, poruszając płynnie długimi niczym u pająka nogami.

 

Garthar skwitował to jedynie bezzębnym uśmiechem, po czym pogładził opuszkami palców zatknięty za pasem labrys.

– Już niebawem… Już niebawem. – Szepnął, a broń w odpowiedzi rozjarzyła się metalicznym blaskiem i zgasła. Nie ociągawszy się dłużej, berserk ruszył w ślad za swoim towarzyszem.

 

 

 

______________________________________________________________________________________________

 

Póki co z mojej strony to jedynie skromna próbka tego, co zazwyczaj chowam do szuflady. Ciężko cokolwiek wydedukować po tak wątłym fragmencie, ale mam nadzieję że mimo to uda się Wam jakoś ocenić moje wypociny.

 

Pozdrawiam,

 

Korrina

Koniec

Komentarze

Po pierwsze: skoro wiesz, że cięzko coś wydedukować po tak skromnym fragmencie, to po co go wrzuciłaś? Zgaduję: na razie tylko tyle napisałaś?

 

Jesli chodzi o warsztat, to nie jest dobrze. Żeby ubarwiać tekst, trzeba umieć to robić, inaczej wychodzą potworki, jak u Ciebie. Ptaktycznie nad każdym zdaniem trzeba się zastanawiać, a do tego stosujesz porównania z kosmosu, typu "wielki jak oko cyklonu" (WTF?). Jeśli Cię to pociesz (choć może nie), takie teksty wrzuca tu jakieś 90% młodych ludzi, więc w nie jesteś sama. Napisze Ci więc dokładnie to samo, co piszę innym

1. Zacznij od zamkniętych form, nie rzucaj się od razu na powieści. Napisz opowiadanie, które będzie miało początek, koniec i jakiś sens. Wtedy bedzie można ocenic, na ile potrafisz budować historie.

2. Najpierw zacznij pisać poprawnie, tak, żeby tekst można było czytać gładko. Bez ubarwiania, bez udźiwnień, bez szaleństw. Na to przyjdzie czas. Tekst napisany prostym, ale popranym językiem bedzie sie podobał dużo bardziej, niż test napisny barwnie, ale absolutnie niezrozumiale.

3. Zanim podejmiesz jakiś temat zastanów się, czy aby na pewno nie jest to temat, o którym piszą wszyscy lub czy ewentualnie dasz radę dodać do tematu coś, co jednak go wyróżni (a to nie jest łatwe, jak poczytasz trochę tekstów na tej stronie zauważysz, że wiekszość z nich jest praktycznie identyczna).

 

Tyle ode mnie. Życze wiecej szczęścia i umiejętności następnym razem. No i jeszczem ogę odesłać do tematu Seleny:  http://fantastyka.pl/10,4550.html

www.portal.herbatkauheleny.pl

Hmm... Trudno cokolwiek napisać, bo w całym tekście na dobrą sprawę nic się nie dzieje. Pomijając błędy, niemal całość tego fragmentu (?) stanowią opisy otoczenia i postaci, a akcja zaczyna się dopiero w ostatnim akapicie.

Komentarz Suzuki można uzupełnić prośbą o zwracanie uwagi na interpunkcję. Wierz mi, Autorko, przecinki są potrzebne. Porządkują zdania, ułatwiają zrozumienie...

 

Bardzo to wszystko toporne... Mogę podpisać się pod tym, co zostało napisane wyżej. Dużo czytać, ćwiczyć sie w krótszych formach i być przygotowanym na ciężką, mozolną pracę ;)

Pozdrawiam i życzę powodzenia w kolejnych tekstach.

Łał, szczerze mówiąc nie spodziewałam się aż tak ostrej krytyki. Hmm, mam nad czym pracować, fakt, ale możesz mi wyjaśnić Kael'u o jakie błędy Ci chodzi? Merytoryczne?

Co do interpunkcji... fakt, nigdy nie była moją mocną stroną i przyznaję się do tego bez bicia. I w odpowiedzi na pytanie Suzuki - mam napisane więcej, ale z obawy przed taką właśnie reakcją postanowiłam wrzucić mniej, żeby mnie zbytnio nie ubodło :D cóż, life is brutal.

Mimo wszystko dziękuję za komentarze i pozdrawiam ciepło ;)

Merytorycznych błędów się nie doszukałem (poza wspomnianym przez Suzuki porównaniem do oka cyklonu). Jakby były jakieś poważne, to bym wytknął :) Sama zauważyłaś, że interpunkcja nie jest twoją najmocniejszą stroną. Trochę jednak szkoda, że nie wrzuciłaś większej części, byłby lepszy obraz całości.

Dobra wrzucę skoro tak nalegasz :D tylko błagam nie pastwcie się nade mną  bo chyba załamania nerwowego dostanę :P

Pamiętaj, że to wszystko w dobrej wierze jest :) Nikt nie chce zniszczyć twojej psychiki, a jedynie wskazać drogę. Większość tutaj (ja również) szuka właśnie porad, wskazówek, konstruktynej krytyki.

Ja mam nadzieję, że mi podpowiecie ;) Szczerze mówiąc to ten tekst zamieściłam z ciekawości. Napisałam go już 2 lata temu i zostawiłam w nadziei, że może do niego wrócę i coś w nim poprawię. Chyba jednak straciłam pomysł na jego kontynuację. Mimo to opublikuję to co mam i dzielnie przyjmę na swoją wątłą klatę Wasze komentarze :P 

Z pewnością skorzystam z uwag przy pisaniu kolejnego :)

Dzięki za zainteresowanie ;)

Nie publikuj reszty czegoś starego, czego nie masz zamiaru dokonczyć, bo to jest toalnie bez sensu. Prawdopodobnei nikt tego nie przeczyta. Napisz coś nowego, mając na uwadze powyższe rady i wtedy wrzuć.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Zgadzam się z Suzuki. Możesz nawet pokusić się o powtórne rozważenie i rozwinięcie tego tematu, albo gruntowne przeredagowanie i poprawienie już istniejącego tekstu. Przede wszystkim wstaw wtedy, gdy będziesz już zadowolona z efektu pracy.

Otóż to, nie przedstawiaj tekstu, do którego "nie masz serca". Chyba, że gruntownie przejrzysz, przeanalizujesz, poprawisz, co jest do poprawienia. Ale lepszy byłby tekst nowy.

Faktycznie facet musiał być wielki, zakładając, że broń miała 4 łokcie to daje od 226 cm do 280 cm. Miecze dwureczne dochodziły, te którymi walczono, do jakiś 180 cm. Bywały większe, ale były tylko mieczami ceremonialnymi. Sprawdzaj fakty, jak nie jesteś pewna to większość rzeczy znajdziesz w necie. Uwierz mi na słowo tutaj jest sporo osób, które czepiają się szczegółów.

Ok spraawdzałam, sprawdzałam. Sam drzewiec mógł liczyć sobie nawet 1,8 m. Jest to informacja z dość wiarygodnego źródła. Broń taka musiała być dostosowana do wzrostu danej osoby, więc nawet gdyby miała te 2,30m to użytkownik był niewiele większy. Łokieć jest miarą jak wiemy dość nieprecyzyjną, ale faktycznie - diabeł tkwi w szczegółach. Poprawię, żeby nikt się nie przyczepił :P

Zaznaczam swoją obecność. Łapanki przeprowadzać nie będę, ale powtórzę: nie próbuj pisać dziwnych, pseudopoetyckich zdań, póki co postaw na prostotę, to nigdy nie jest błąd. Uważaj na interpunkcję, no i na poprawny zapis dialogów - żeby nie przedłużać, po prostu zaproponuję, żebyś na początek przeczytała to.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka