- Opowiadanie: Yvonne_B - Tyriona gra o tron (?) w trzech aktach (GoT)

Tyriona gra o tron (?) w trzech aktach (GoT)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Tyriona gra o tron (?) w trzech aktach (GoT)

Tyriona gra o tron (?) w trzech aktach

 

 

AKT I

A niech to westeroski dunder świśnie! Tyrion sięgnął do kieszeni jedwabnego wamsa w poszukiwaniu chustki. Bezowocnie. Smród tych lochów za chwilę pozbawi mnie nosa, a tym samym skaże na celibat. Bo czy jakaś kurwa będzie się pieprzyć z beznosym karłem? Przystanął, by precyzyjnie trafić w stopień przed sobą. W sumie, pewnie tak, ale za ekstra stawkę. Ech, dobrze że jestem Lannisterem, synem tego, co – jak mawiają – sra złotem.

 

– Ile jeszcze tych schodów? – wrzasnął, ale pytanie pozostało bez odpowiedzi. Trzeba było się zgodzić, żeby strażnik zaniósł mnie na dół. Siedziałbym sobie teraz na włochatych plecach, a nie wywijał nogami próbując nadążyć za oddalającym się światłem pochodni.

– Daleko jeszcze? Na kolację ma być dziś pieczeń z dzika i sałatka z jajek, ponoć smoczych, a ja nie zwykłem rezygnować z takich przysmaków.

– Hej, strażniku! Ty zapchlony kundlu, dodał ciszej.

– Czy to była odpowiedź, czy tylko pierdnięcie?

 

Gdybym był królem to zamknąłbym cię w jednej z tych cel, a na twoje miejsce zatrudniłbym kogoś o mowie, która nie brzmi jak gazowa serenada. Oby ta wędrówka okazała się warta swej ceny. Nogi będą mi dokuczać przez co najmniej dwa kolejne dni. A jeśli od smrodu faktycznie odpadnie mi nos to cierpienie potrwa nieco dłużej. Chyba że Cersei wcześniej dopnie swego. Moja słodka siostrzyczka. Jeśli to, co dotarło do moich wielkich uszu jest prawdą to…

 

– O, jesteśmy na miejscu? Bogom dzięki. Zostaw tu jedną pochodnię i zaczekaj na mnie, o tam, za zakrętem. No idź już, żwawo. Kolacja czeka.

Z ciemności dobiegł jęk. W celi, u wejścia do której stał Tyrion, zapach stęchlizny mieszał się z odorem niemytego ciała, odchodów i zbliżającej się śmierci.

– Tyrion Lannister. Myślałem, że Mur spodoba ci się tak bardzo, że tam zostaniesz…

– Muszę cię rozczarować, lordzie Stark. Sikanie na takim mrozie to nie jest to, co Lannisterowie lubią najbardziej. Ponadto wiatr zbyt często zmienia tam kierunek. Ale do rzeczy, Lordzie Stark. Wiem, dlaczego wsadzono cię do tej celi i myślę, że wiem, co cię czeka po wyjściu z niej. W całej Królewskiej Przystani już słychać jak kat ostrzy swój topór…

– Tyrionie, jeśli i ty przyszedłeś tu tylko po to, by mnie straszyć, nakłaniać do wyznania win i bicia się w piersi to… wracaj tam, skąd przyszedłeś.

– Lordzie Stark. Jeśli to, co doszło do moich uszu jest prawdą, jeśli twoje słowa nie okażą się kłamstwem to… To jest lepiej niż myślisz.

 

Tyrion zamilkł na chwilę, by Eddard Stark zrozumiał sens tych słów.

– Już od dawna wiedziałem, że mimo wielu różnic, są pewne cechy, które nas łączą. Ot, choćby sympatia do mojej słodkiej siostry i reszty rodu Lannisterów. A raczej jej brak. Ale mniejsza z tym. Joeffrey i Cersei mają twoje córki. Spokojnie, do tej pory z ich pięknych głów nie spadł ani jeden zbędny włos. Ty z kolei dysponujesz wiedzą i – jak mniemam – dowodami, które dla ich dobra nie powinny ujrzeć światła dziennego. Powiedz mi wszystko, co wiesz. Jeśli mnie przekonasz i jeśli na górze potwierdzę prawdziwość twoich słów, to gra o tron przybierze całkiem nowy obrót. Wiem, że jako człowiek Północy myślisz racjonalnie. I choć pewnie uważasz mnie za ostatnią osobę w Siedmiu Królestwach skłonną ci pomóc to wiedz, że się mylisz. Teraz jestem jedyną osobą, której możesz i powinieneś zaufać. Mów zatem Lordzie Stark, a potem wysłuchaj mnie.

 

AKT II

 

– Wina! Dużo wina – wrzasnął Tyrion przekraczając próg komnaty Cersei. – Jak się dziś miewasz moja piękna siostro?

Jego słowa nie zdołały jeszcze wybrzmieć do końca, gdy na stole służka postawiła wielki dzban czerwonego trunku i bogato zdobiony puchar.

– Tyrionie, nie mam czasu…

– Tak, ja też czuję się dziś znakomicie. Świetnie, że pytasz. A teraz opowiem ci, co wprawiło mnie w tak fantastyczny nastrój. Otóż wyobraź sobie, że wracam od maestra Pycelle, z którym uciąłem sobie nadzwyczaj pouczającą rozmowę.

Tyrion sięgnął po puchar i nalał go do pełna.

– Czyżby męczyła cię biegunka? A może wizyta w burdelu Littlefingera okazała się bardziej owocna niż planowałeś?

– No proszę, jednak nie jesteś dziś w formie. Wyobraź sobie droga siostro, że dowiedziałem się dziś co nieco – żebym nie przekręcił nazw – o genetyce, allelach dominujących i recesywnych. Jednym słowem: o dziedziczeniu.

– ???

– Tak, ja też gdy usłyszałem te nazwy po raz pierwszy zrobiłem taką głupią minę jak ty teraz. Choć nie, chyba moje usta nie były otwarte aż tak szeroko… Nie wchodząc w szczegóły, a są one doprawdy fascynujące – dzięki rozmowie ze starym Pycelle, lekturze kilku ksiąg i rozmowach z pewnymi osobami z twojego otoczenia wiem, że Joeffrey, Myrcella i Tommen nie są dziećmi Roberta. I mam na to dowody.

– Jak śmiesz…

– Csiii… Na lamenty, groźby i przykre dla uszu przekleństwa czas będzie później. Posłuchaj. Jestem twoim bratem i choć różnie się między nami układało, oboje jesteśmy Lannisterami. Nie możemy pozwolić, by nasz ród został publicznie pohańbiony. A zwłaszcza nie teraz, gdy jeden z nas zasiada na Żelaznym Tronie.

– Co ty…

– Słodka siostro. Wysłuchaj mnie uważnie i zrób, co ci powiem. Oboje na tym dobrze wyjdziemy.

 

Cersei patrzyła jak Tyrion podnosi do ust puchar i opróżnia go do dna. A potem zaczęła słuchać…

 

AKT III

 

Sala tronowa w Czerwonej Twierdzy była wypełniona po brzegi. Tego dnia królewska para miała po raz pierwszy udzielić wspólnej audiencji. Na tę okoliczność obok Żelaznego Tronu ustawiono drugi, stworzony na jego podobieństwo. W Królewskiej Przystani mówiono, że Król i Królowa będą zamieniać się miejscami tak, by każde z nich na prawdziwym tronie spędzało tyle samo czasu.

 

Na początek przed tronami stanął Tyrion, Królewski Namiestnik.

– Najdroższy Królu, Najpiękniejsza Królowo. O świcie przyleciały dwa kruki, oba z dalekiej Północy. Pierwszy informuje, że lord Stark cały i zdrów dotarł do Winterfell. Do domu. Dziewczynki dobrze zniosły podróż i jeszcze raz dziękują królowej za piękne dary. Lady Arya prosi, by przekazać, że siodło spisuje się wspaniale.

 

Królowa z lekkim uśmiechem skinęła głową. Od pierwszej chwili wiedziała, że Arya nie jest dziewczynką, która ucieszyłaby się ze zwiewnych sukienek. Nie to, co jej siostra…

 

– Drugi kruk przebył dłuższą drogę, lecz przynosi równie dobre wieści. Zapewne Wasza Miłość ucieszy się z faktu, że mój starszy brat zasilił już szeregi Nocnej Straży. Jednocześnie Lord Dowódca prosi, jak zwykle zresztą, o przesłanie dodatkowych ludzi. Myślę, że tym razem warto spełnić tę prośbę…

 

Tyrion spojrzał królowi prosto w oczy i już wiedział, że stanie się po jego myśli.

– Tę sprawę omówimy na spotkaniu Małej Rady, Lordzie Namiestniku. Czy masz dla nas jeszcze jakieś wieści?

 

W Sali Tronowej zrobiło się głośniej. Następni w kolejce do wyjścia przez królewską parę zaczęli przesuwać się bliżej tronów.

– Jeszcze tylko jedną. Twój brat wraz z małżonką prosili by przekazać, że uczta na cześć Waszych Królewskich Mości jest już gotowa. Lady Cersei ponoć już nie może się doczekać, kiedy będzie mogła wypić za wasze zdrowie.

 

– Lordzie Namiestniku, a jak mają się poszukiwania smoka? Czy ktoś go widział ostatnio?

Minął już tydzień od zniknięcia jednego z trzech smoków. Najdzikszego.

 

Tyrion i Królowa wymienili ukradkiem spojrzenia.

– Niestety, mój Panie. Nasi ludzie szukają go dzień i noc. Do tej pory bez skutku.

 

Królewski Namiestnik ukłonił się nisko i przeszedł w głąb sali. Przed tronami stawali kolejno przedstawiciele najznamienitszych rodów Siedmiu Królestw, by oddać hołd nowym władcom i by zapewnić ich o swoim oddaniu. Gdy ostatni z nich powstał z klęczek, audiencja dobiegła końca.

 

– Na cześć Króla Stannisa i Królowej Daenerys po stokroć hip hip hurra, hip hip hurra, hip hip hurra, hurra, hurra!

 

Tyrion przyglądał się królewskiej parze i im dłużej na nią patrzył, tym bardziej mu się ona podobała. Całkiem nieźle mi to wyszło, pomyślał, całkiem nieźle. Eddard Stark wrócił do zimnego Winterfell z głową na karku, córkami u boku i spokojnym sercem, że następcą Roberta został jego prawowity dziedzic. Renly z ulgą przyjął propozycję, by tymczasowo oddać tron bratu. Tymczasowo, bo wcale nie jest pewne, że Stannisowi i królowej uda się spłodzić potomka. Ostatnio zaczęły pojawiać się plotki o bezpłodności królowej… Całe szczęście, że dopiero teraz, kiedy to Daenerys już została żoną najstarszego z żyjących braci Roberta. Żądza posiadania syna u Stannisa była tak wielka, że bez chwili wahania poprosił o pomoc w pozbyciu się swej małżonki, Lady Selyse, która od wielu lat nie mogła mu go dać… Jak dobrze, że Lady Melisandre poparła moje starania. Ale czego się nie robi, by móc w całych Siedmiu Królestwach swobodnie szerzyć wiarę w Czerwonego Boga. Tyrionowi najbardziej żal było Cersei, gdyż to ona straciła najwięcej. Jaimego, choć dla niego samego wysłanie na Mur było jedynym sposobem na ocalenie głowy. Przynajmniej na jakiś czas. Jeoffreya, który po zrzeczeniu się korony został oddany pod opiekę dziadka w Casterly Rock. No i najważniejsze. Władzę. Lecz cóż, coś za coś. Alternatywą dla takiego obrotu spraw był jedynie publiczny proces, zapewne lincz, a kto wie, czy nie egzekucja. Na szczęście Myrcella i Tommen pozostali przy matce, przypomniał sobie Tyrion. Ale czy to wystarczająca pociecha?

***

Uczta dobiegła końca. Tyrion zamknął za sobą drzwi komnaty. Z kieszeni wamsa wyjął kawał mięsa, niezauważenie zabrany z królewskiego stołu.

– Tobie też należy się nagroda. Jedz i rośnij. A w międzyczasie posłuchaj, co mam ci do powiedzenia. Czekają nas obu wspaniałe czasy…

 

Smok, nazwany przez Daenerys Drogonem, powoli poczłapał w kierunku Tyriona. Z nozdrzy buchał mu dym.

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

"- Daleko jeszcze? Na kolację ma być dziś pieczeń z dzika i sałatka z jajek, ponoć smoczych, a ja nie zwykłem rezygnować z takich przysmaków.
- Hej, strażniku! Ty zapchlony kundlu, dodał ciszej.
- Czy to była odpowiedź, czy tylko pierdnięcie? " to dialog, czy monolog?, bo trudno wywnioskować po samych wypowiedziach.
"gazowa serenada." a co to takiego?

" o genetyce, allelach dominujących i recesywnych. Jednym słowem: o dziedziczeniu." jakoś nie wydaje mi się, żeby nauka w Westeros była na takim, aby znali pojęcia genetyki i alellów. Dziedziczenie i owszem, ale te naukowe pojęcia nie pasują do opartego na średniowiecznu świata.
- ???" co to niby jest?

Dalej nie czytałem, trzy znaki zapytania jakoś odebrały mi chęci. Do tego momentu nie wyglądało to najlepiej, więc zakładam, że dalej nie jest o wiele lepiej. Dziwne zachowaniepostaci, drętwe dialogi i przemyślenia. Całość słabiutka.

Pozdrawiam

Czytajac to opowiadanie na poczatku mialem wrazenie ze to dalszy ciag opowiadania "Zdradziecki lew". Podobny watek, jednak  trzeba przyznac, ze pozniej autorka zaszalała:)

Fakt ,iz w dalszej czesci zastanawiam sie jak?, gdzie? i po co?  jest dla mnie nie do konca istotny. Mi czytalo sie to dobrze Nie do konca wierze w wydarzenia, ale dla mnie to nie jest istotne. Nie wierze w ta historie, bo chyba nie mozna w nia wierzyc, ale Daenerys na tronie z mezem i to Stannisem - rozwiazanie rownie bajeczne co fantastyczne. Na to rozwiazanie mogl wpasc tylko Tyrion. 

Na zakonczenie opowiadania brakuje tylko: " I wszyscy zyli dlugo i szczesliwie."

Ahhh ze nie mozna edytowac komentarz... przepisze wiec jeszcze raz

 

Czytajac to opowiadanie na poczatku mialem wrazenie ze to dalszy ciag opowiadania "Zdradziecki lew". Podobny watek, jednak  trzeba przyznac, ze pozniej autorka zaszalała:) 
Fakt ,iz w dalszej czesci zastanawiam sie jak?, gdzie? i po co?  jest dla mnie nie do konca istotny. Mi czytalo sie to dobrze Nie wierze w tę historie, bo chyba nie mozna w nia wierzyc, ale Daenerys na tronie z mezem i to Stannisem - rozwiazanie rownie bajeczne co fantastyczne. Na to rozwiazanie mogl wpasc tylko Tyrion.  
Na zakonczenie opowiadania brakuje tylko: " I wszyscy zyli dlugo i szczesliwie."

Słabe.

Cersei zachowuje się nienaturalnie, jest zbyt ugodowa. W sumie nie wiedomo jak Stannis i Daenerys zostali władcami, dlaczego Jeoffrey abdykował, a Renly zrezygnował z roszczeń do tronu. I dlaczego czekają ich wspaniałe czasy? Jeśli plotki o bezpłodności królowej okażą się prawdą czekają ich kolejne intrygi...

 

Gdyby to bardziej rozwinąć może coś by wyszło. Tak jak jest teraz, nie podoba mi się.

Nowa Fantastyka