- Opowiadanie: maślana mucha - Piekielne spotkanie

Piekielne spotkanie

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Piekielne spotkanie

Wiedziałam, że znajduję się na wyspie, chociaż tak naprawdę nie mogłam być pewna. Nigdy nie znalazłam drogi na drugi brzeg. Nie pamiętałam nawet jak zdołałam tu dotrzeć. Siedziałam na wilgotnym piachu, przyciągając do siebie kolana i patrzyłam w dal. Drobne, spokojne fale obmywały moje stopy. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Właśnie wtedy w moją twarz uderzył podmuch silnego wiatru. Miotał gałęziami pobliskich drzew, ale nie był w stanie rozwiać mgieł unoszących się nad horyzontem. Na moje usta wpełzł bezwiedny uśmiech. Bawiła mnie ta nierówna walka. Pomimo tego wiatr nie zniechęcał się porażką. Dął coraz silniej, zmuszając mnie do ściskania w dłoniach rąbków sukni. Wstałam, gdy linia wody zaczęła się przesuwać. Niebo zaszyły ciemne chmury, a na ciele dostrzegłam ślady gęsiej skórki. Temperatura spadała w zadziwiająco szybkim tempie. Pomimo tego, że był coraz bliżej, stałam niewzruszona. Przerażająco spokojna. Pewna swojej przewagi. Nawet nie drgnęłam, kiedy poczułam dotyk zimnych dłoni na ramionach.

– Spóźniłeś się– szepnęłam obojętnie.– Tak jak zawsze.

Zignorował moją uwagę. Kiedy zrozumiał, że nie odwrócę się w jego stronę, rozluźnił uścisk i stanął przede mną.

– Tęskniłem.

Nie kłamał, ale ja zdobyłam się tylko na wzruszenie ramion. Nie zasługiwał na więcej.

– Sto lat jeszcze nigdy nie trwało tak długo– zapewnił.

Nadal obserwowałam mgły, omijając go wzrokiem z wyuczoną nieczułością. W końcu skusiłam się i spojrzałam w te przeszywająco błękitne oczy. Dostrzegłam w nich nadzieję.

– Powiedz tylko słowo, a…– zaczął ostrożnie.

– … będzie uzdrowiona dusza moja– dokończyłam i wybuchnęłam śmiechem. Skrzywił się słysząc formułkę, którą nauczono mnie na niedzielnej mszy. Nic tak nie pomaga w oczyszczeniu z grzechów jak wizyta w kościele. Za paktowanie z diabłem powinni mnie spalić na stosie. Na szczęście najgorsze oskarżenia zawsze spadały na niewinnych. Na tym polegało piękno inkwizycji. Nikt nie mógł wiedzieć kim jest nieznajomy o anielskiej urodzie.

– Zawsze zdobywałeś mnie podstępem. Dlaczego tym razem miało by być inaczej?– zapytałam z wyrzutem.

– Dlatego, że nie pozwoliłem ci zapomnieć.

Z trudem wytrzymywałam jego spojrzenie, ale mimo to nie odwracałam wzroku.

– Ale ja chcę zapomnieć. Ciągłe oczekiwanie odbiera resztki mojej godności – wytłumaczyłam.

– Kiedy odejdę twoje życzenie się spełni– zapewnił.

– Nie– zaoponowałam.– To życie już i tak jest stracone. Nie zmieniaj tego. Ale kiedy wszystko zacznie się od nowa… Wtedy pozwól mi zapomnieć.

Wreszcie zabrzmiało to jak prośba, a nie rozkaz. Kiwnął głową prawie niezauważalnie, a ja wiedziałam, że tym razem mnie nie oszuka.

– Nie rozumiem twojej wrogości– powiedział z wyrzutem.– Oceniasz mnie zbyt pochopnie.

– Mówią, że uosabiasz zło. Mam wrażenie, że w tym wypadku, wrogość to za mało.

– Jeszcze niedawno twierdzili, że niosę światłość. Naprawdę wierzysz w ich słowa?

– Nie dbam o to kim byłeś. Ważne kim jesteś teraz.

– Nie przyszło ci do głowy, że oskarżają mnie o zbyt wiele? W niebie wystarczy, że raz zaprotestujesz i zostajesz buntownikiem na całe życie. Na wieczność– poprawił się szybko.

– Myślę, że mogło tak być. Na początku– dodałam szybko.– Ale postarałeś się by ich oskarżenia okazały się być prawdziwe.

– Masz rację, nie jestem niewinny– przyznał.– Jedna noc na sto lat, czy to nie romantyczne?– wykorzystał moje milczenie by zmienić temat.

– Z pewnością było za pierwszym razem.– Nie zdołał przezwyciężyć obojętności w moim głosie.– Trudno myśleć o miłości, kiedy po raz kolejny umieram z myślą, że będę musiała wrócić dla ciebie. Przez ciebie– dodałam szeptem, ale na tyle głośno by usłyszał.

– Obiecałem, następnym razem będzie inaczej. Zapomnisz o wszystkim.

Przymknęłam oczy próbując sobie wyobrazić jak wyglądało by moje życie w błogiej nieświadomości. Nie poczułam nic oprócz strachu…

 

Wyrwałam się gwałtownie ze snu. Lęk, który okazał się być tylko sennym koszmarem, szybko zastąpiła ulga. Moje życie toczyło się z daleka od wietrznej wyspy. Współczesność była bezlitosna dla fatum. Tutaj rządziła wolna wola. Każdy mógł w jednakowym stopniu rokoszować się poczuciem kontroli nad własnym losem i cierpieć z powodu konsekwencji. Właśnie dlatego prychnęłam lekceważąco i odwróciłam się na drugi bok z zamiarem przespania reszty nocy. W moim świecie sny nic nie znaczyły.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. - raczej wdech

Dobrze napisane, moim zdaniem. Brakuje kilku przecinków i spacji przy myślnikach, ale to szczegóły. Co do fabuły, to nie mam zdania. Przeczytałem i tyle.

Pozdrawiam

Mastiff

Hm, nie zrozumiałam przeslania tekstu.

pozdrawiam

Ja tez nie bardzo czaję o co kaman. Ale napisane ładnie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Zmień ten oddech na wdech, bo faktycznie nie pasuje.

Bardzo fajne, ja to zrozumiałem jako umowę - raz na sto lat bohaterka prostytuuje się z 666, za to dostaje kolejne życie. Ciąży jej to, bo wolałaby być takim Dorianem Grayem, ino bez kamienia u szyi w postaci kwesti ceny i kim jest "dobrodziej".

Ponieważ oprócz owej raz na sto lat na wyspie wg opowiadania nie ma nic innego w cenniku, uważam że układ nie jest zły - sam bym dał się puknąć rogatemu raz na wiek, żeby zwowuż życie od nowa rozpocząć. 

Dla mnie teks na plus.

pzdr

„...a na ciele dostrzegłam ślady gęsiej skórki.” - dostrzegła ślady, ale nie poczuła, że jej zimno?

 

Pamiętaj, że tak w kwestiach dialogowych jak i wszędzie indziej, spacja powinna być po obu stronach myślnika.

 

„Skrzywił się słysząc formułkę, którą nauczono mnie na niedzielnej mszy.” - Formułkę KTÓREJ

 

„Dlaczego tym razem miało by być inaczej?” - Miałoby łącznie.

 

„Kiedy odejdę twoje życzenie się spełni” - przecinek po odejdę.

 

„Mam wrażenie, że w tym wypadku, wrogość to za mało.” - Tu zrezygnowałabym z drugiego przecinka.

 

„- Nie dbam o to kim byłeś. Ważne kim jesteś teraz.” - Przecinek przed „kim” w obu zdaniach.

 

„...buntownikiem na całe życie. Na wieczność- poprawił się szybko.
- Myślę, że mogło tak być. Na początku- dodałam szybko.”

Powtórzenie. Tam wyżej też w krótkim odstępie czasu powtarzasz „z wyrzutem”.

 

„Ale postarałeś się by ich oskarżenia okazały się być prawdziwe.” - Przecinek przed „by”. A to „być” dalej jest raczej zbędne.

 

„wykorzystał moje milczenie by zmienić temat.” - j.w., przecinek przed by. I w kolejnej kwestii dialogowej to samo.

 

„Przymknęłam oczy próbując sobie wyobrazić jak wyglądało by moje życie w błogiej nieświadomości.” - Przecinek po wyobrazić, „wyglądałoby” łącznie.

 

Co do fabuły – przekaz do mnie nie dotarł, niestety, więc nie oceniam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Niska cena za sto lat kolejnego życia. :-)

Coś pominiętego przez joseheim mignęło mi trochę niepoprawnego, ale nie będę tego szukał.

Przybyłem, przeczytałem i odejdę nieporuszony. Tekst jest napisany poprawnie (ale spacja należy się z obu stron myślinika!) i nawet ładnie. Ale treść, jak się rzekło, nie przemówiła do mnie. Niby zrozumiałem, co się dzieje, ale za takim tekstem dopatruję się zwykle drugiego dna, a tutaj go nie znalazłem. Pozdrawiam.

hm.... Arystoteles, przeczytawszy (zakładając, że by zmógł ten teskt), powiedziałby, że to nie opowiadanie, gdyż nie istnieje konflikt, pytanie, ani problem moralny. Ja tylko dodam, że może i jest, ale zbyt dobrze ukryty, aby zaciekawić Arystotelesa (i mnie)

3/10

Dzięki za opinie :) Niestety możliwość edycji mija po 24 godzinach, ale i tak zapamiętam sobie na przyszłość. Spacja z obu stron myślnika... Kto by się spodziewał! Widzę, że wiele osób nie zrozumiało, więc chyba najwyższy czas, żebym przestała wyrywać skrawki opowiadań z kontekstu. To dopiero będzie wyzwanie! Napisać coś krótkiego, od początku do końca :)

Nowa Fantastyka