- Opowiadanie: Deamon - Roztrzaskany umysł

Roztrzaskany umysł

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Roztrzaskany umysł

Uciekła, musiała uciekać. Jak najdalej, na drugi kraniec świata, na drugi kraniec życia. Z dala od wspomnień, ludzi miejsc… Zostawiła za sobą tylko zgliszcza dotychczasowej codzienności, skropione krwią najbliższych.

Ciszyła się wolnością. Sama w małej rybackiej łodzi, dzierżyła swój los we własnych rękach. Kochała morze, uwielbiła krystaliczne powietrze, słoną bryzę, wiatr, który plątał jej włosy. Podziwiała wschody i zachody słońca, kiedy promienie odbijały się od lazurowej tafli. Szybko jednak miłość zmieniła się w szacunek. Nagle zrozumiała, że jest zdana na wolę morza, pozostawiona na łaskę wiatru. Żywioły były od niej silniejsze , nie walczyła z nimi, nie było sensu. Pozwalała, aby kierowały łodzią. Nie przeszkadzało jej to, przywykła. Kiedyś to ludzie sterowali jej życiem, składali żagle ambicji, doczepiali balast odpowiedzialności. Wolała morze, żywioły nie kłamały. Wichura nie ukazywała się pod postacią letniego wietrzyku. Ocean był w pewien sposób szczery, wiedziała czego może się spodziewać, jeżeli wystarczająco wcześnie zauważy pierwsze oznaki.

Raz nie dostrzegła, albo zignorowała ostrzeżenia morza. Znalazła się w samym sercu sztormu, sama na małej rybackiej łodzi, w żaden sposób nie przygotowana na stawienie czoła burzy. Mogła zginąć wiele razy, podzielić los swojej rodziny, ale była uważna, przygotowana na to co ją czeka. Odrobina szczęścia sprawiła, że uciekła, na morzu poczuła się bezpieczna, straciła czujność, choć nie powinna. Fale rzucały jej łódź na kamienie, skały kaleczyły wolę walki, wydzierały fragmenty marzeń i nadziei. Równocześnie z rozbłyskiem błyskawicy osiągnęła przerażającą jasność umysłu. Odnalazła dawno utracony cel istnienia. Rany zaczęły goić się determinacją, zabliźniać pragnieniami. Walczyła, po raz pierwszy tak naprawdę zrozumiała, że jej los należy do niej. W strugach deszczu widziała swoje poprzednie życie, twarze tych, których opuściła. Łódź z impetem uderzyła w podnóże klifu. Wrzasnęła i stoczyła się w strzaskany wewnętrzny krajobraz, zwany szaleństwem.

Jej ciało nie miało większych obrażeń, ale umysł… Płynęła przez pełne mgły okolice, pełne strzępków wspomnień i okruchów snów. Mgła rozwiała się odsłaniając wąski tunel biegnący w głąb klifu. Schronienie. Postrzępione skały sterczały ze ścian, niczym wielkie kamienne zęby. Z każdym przebytym metrem jej ciało było coraz bardziej zmęczone, nieznośnie bolały ją mięśnie ramion, z lepkich od krwi dłoni wyślizgiwały się wiosła. Usłyszała dźwięk, ryk szybko płynącej wody, spojrzała za siebie i zobaczyła jak wypełnia cały kanał i płynie w jej kierunku.

Nie woda. Krew.

Brak miejsca, by się obrócić, zaczęła wycofywać łódź, ale szkarłatna fala była szybsza. Dopadła ją, rzucała na kamienne słowa, które uderzały w jej umysł od tak dawna. Dryfując, przerażona ujrzała spokojny kawałek lądu, sterczący ponad lustrem karminu. Walczyła, ostatkiem sił powiosłowała do lądu, łudź osiadła na mieliźnie. Tylko siłą woli udało jej się wydostać. Przywarła do ostrej trawy na znikającej wyspie. Zasnęła niespokojnie. Obudził ją wrzask, z morza krwi wyłaniały się twarze, wszystkie z nich krzyczały jakieś słowa w rytm straszliwej melodii, śpiewały niezrozumiałą pieśń, która raniła jej serce.

-Uciekłaś – szeptały widmowe usta – uciekłaś, uciekłaś, uciekłaś…– coraz głośniej, wypełniając każdy zakamarek jej umysłu. Nagle wszystko ucichło, nie było słychać szumu fal, krzyku, nie było nic słychać. Strzaskany krajobraz wypełniła cisza.

– Zaczekaj! Walcz! Kiedyś zdobędziesz, to co stało się celem twojego życia. – słowa padały z nikąd, uspokoiły jej skołatane serce.

Na łodzi, podczas burzy, walczyła, aby przeżyć, aby poznać przyszłość.

Mewa wzbiła się w górę, jej czarne oczy obojętnie spojrzały na kobietę, kurczowo trzymającą się wyschniętej trawy. Obok niej, na skraju małej wysepki leżała stara, rybacka łudź.

***

Przez lata pływała po morzach, rzadko zawijając do portów. W przybrzeżnych miastach krążyły legendy o czarnowłosej, ekscentrycznej kobiecie. Nikt nie śmiał nawet przypuszczać, kim była.

Podziwiała wschód słońca, woda lśniła wszystkimi kolorami tęczy. Na niebie wznosiły się lekkie obłoczki, z daleka słychać było krzyk mew. Pozwalała łodzi dryfować w kierunku klifu, ciesząc się pięknem poranka. Rozpoznała to miejsce, jak mogłaby nie rozpoznać? Świadomie odnalazła kanał, prowadzący w głąb góry. Ściany były wilgotne, jej łódź prawie dotykała skał. Wyciągnęła dłoń, pogładziła chropowatą fakturę kamieni, na jej palcach pozostały szkarłatne smugi. Po chwili światło słoneczne zniknęło. Pozostała sama w ciemności. Na krawędzi wzroku pojawiały się tak dobrze znajome twarze. Ponownie usłyszała głos, cichy spokojny szept, wydobywający się z ust dręczących ją koszmarów. Tym razem słowa nie były oskarżeniem, nie raniły jej duszy, dawały ukojenie. Zostało powiedziane to, co stało się celem jej życia, poznała przyszłość. Nie wiedziała jak odległą, ani czy cokolwiek może ją zmienić. Jednego była pewna, nie było nadziei.

Poznała prawdę. Roztrzaskała swój umysł, pogrążyła się w odłamkach życia, pozwalając innym nieświadomie trwać.

Koniec

Komentarze

"silniejsze ," - Zbędna spacja przed przecinkiem.

 

"przygotowana na to co ją czeka." - Przecinek przez "co".

 

"zobaczyła jak wypełnia cały kanał i płynie w jej kierunku." - Przecinek po "zobaczyła".

 

"-Uciekłaś – " - Brak spacji po myślniku.

 

"uciekłaś…- coraz" - Brak spacji po wielokropku.

 

"- Zaczekaj! Walcz! Kiedyś zdobędziesz, to co stało się celem twojego życia. – słowa padały z nikąd," - "Słowa" wielką literą, a przecinek powinien znajdować się między "to" i "co" (nie po "zdobędziesz"). Poza tym "znikąd" piszemy łącznie.

 

"Na krawędzi wzroku" - Raczej na krawędzi pola widzenia.

 

Tyle z kwestii technicznych. Co do wydźwięku - ostatnio mam wrażenie, że rozumiem coraz mniej zamieszczanych tu tkestów. A że tego niestety też najwyraźniej nie pojęłam, nie oceniam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

(...) leżała stara, rybacka łudź. - łojoj

Przecinki do poprawy, błędny zapis dialogów, literówki. Nie dość, że błędów masa, to jeszcze powiadanie jest - moim zdaniem - o niczym. Nie podobało mi się.

Pozdrawiam

Mastiff

Joseheim, nie jesteś osamotniona. Tekst, myślę, z gatunku "napisałam to rok temu i teraz ja też nie wiem, o co mi chodziło".

AdamKB, Tekst była pisany niedawno, niestety nie zawsze potrafię przekazać to co chcę.

Bardzo dziękuję za komentarze, jest to mój pierwszy tekst tutaj i wszelkie porady biorę sobie głęboko do serca i postaram się, żeby następne prace były lepsze i przede wszystkim bardziej zarozumiałe.

Tylko nie zarozumiałe, tylko nie takie, bardzo prosimy!

Jeszcze milej by nam było, gdyby nie zawierał błędów tak kompromitujących, jak "łudź".

Zarozumiałe teksty rzondzom.

 

A mnie niestety nawet to, że bardzo się spieszyłam, nie może wytłumaczyć, że przegapiłam tę nieszczęsną łudź. ; /

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

:)

"w żaden sposób nie przygotowana na stawienie czoła burzy", "była uważna, przygotowana na to co ją czeka" - wiem, że drugi fagment odnosi się do przygotowania na śmierć, ale to i tak brzmi jakby narrator zaprzeczał sam sobie.

" łudź osiadła na mieliźnie" - ... uznam, że tego nie widziałem.

Technicznie jest bardzo fajne. Zwłaszcza, że jestem takim śmiesznym stworzeniem, które poezji zdzierżyć nie potrafi, ale lekką poetyzację prozy lubi jak najbardziej. Dlatego twój styl zdecydowanie dostaje ode mnie plus.

Fabuły niestety nie pojmuję. Smuci mnie to tym bardziej, że potrafisz pisać całkiem zacnie, więc zaczynam zastanawiać się czy niezrozumienie tekstu wynika z mojej nieudolności, czy kiepskiej realizacji autora?

Hmm...pierwsza część tekstu wygląda jak jakiś prolog, druga - jak epilog. W środku ja bym dał jakieś opowiadanie, ale niestety straszą tam już trzy gwiazdki, i chyba nie ustąpią ze swojego miejsca. / / / Trochę mi to taką poezję popisową przypomina (hellenizm aleksandryjski o.O)

Ale to tylko taka moja własna opinia.

Przy trzecim akapicie zgłupiałam. Najpierw jest, że wpadła, potem, że uciekła, ale jednak nie uciekła, bo wpadła. Taki chaos.
Przez nick i tytuł strasznie mi się skojarzyło z Sagą Czarnych Kamieni Anne Bishop.

Nowa Fantastyka