- Opowiadanie: fomalhaut_b - Cykl (short)

Cykl (short)

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Cykl (short)

 

 

 

 

Socjolożka, profesor Sleepery, siedziała w swoim gabinecie. Oczekiwanie na współpracownika skracała drinkiem na bazie absyntu. I rozważała.

Wielki Humanistyczny Zderzacz Hadronów, tajna placówka naukowa Rzeczypospolitej Polskiej, zatrudniająca wyłącznie humanistów i przedstawicieli nauk społecznych, działała coraz lepiej. Niestety, nadal była opatrzona znakiem „Top Secret”. Sleepery smuciło to nieodmiennie. Przeciętnemu Kowalskiemu nie spodobałaby się specyfika badań, pomyślałby, że są śmieszne, nieprzydatne, nie do zrealizowania lub atakujące jego tożsamość. Daleko nam do renomy fizykalnego Wielkiego Zderzacza Hadronów, tego w CERN, pod Genewą, pomyślała Sleepery.

 

Profesor antropologii negatywnej Forbidden nie zapukał. Wpadł do gabinetu Sleepery, trzymając pod ręką jakieś pięć kilogramów papierów, powiewając nieuczesanymi włosami na wszystkie strony.

– Mamy przechlapane – oznajmił i rzucił papiery na biurko.

 

…siedzieli w gabinecie, antropolog wyjaśniał.

– Za temat aktualnej pracy wziąłem Wielki Wybuch, początek Wszechświata. Wiem, trochę to niecodzienny przedmiot dla antropologa, jednak podjąłem się. Konkretnie chciałem zbadać pozostałości Wielkiego Wybuchu w… kulturze ludzkości. Czy są jakieś jego pozostałości? Relikty? Czy jest tak, jak z Potopem, który występując w szeregu religii na całym świecie, niepowiązanych ze sobą, jest reliktem topnienia lodów ostatniej epoki lodowcowej? Zmian klimatu i podnoszenia się poziomu mórz? Czy Wielki Wybuch pozostawił jakieś skamieniałości w szeroko pojętej kulturze? A może „Big Bang” ma jakieś pozostałości w archaicznych, zwierzęcych strukturach naszego mózgu i wydostają się one stamtąd w zmienionej postaci?

– Spędziłem kilka tygodni przy komputerze i w bibliotekach. Szczególną uwagę zwróciłem ku buddyzmowi. Jak pewnie wiesz, jest tam obecne pojęcie „samsary” czyli wędrówki, ponownego odradzania się duszy. Kołowrót narodzin i śmierci. Cykliczności. Jak ulał pasowało mi to do koncepcji Wszechświata, który rozprzestrzenia się od Wielkiego Wybuchu, by, po osiągnięciu granic wyznaczonych przez własną grawitację, zapaść się ku środkowi, rodząc w ponownym wybuchu nowy Wszechświat. Rozumiesz, Sleepery, cyklicznie, wiecznie kolapsujący Wszechświat. Podobnie jak wędrująca kołowrotem wcieleń dusza. Od narodzin do śmierci i ponownych narodzin.

– Teoria pozostałaby teorią. Ale już byłem w Oksfordzie, a tamtejsza biblioteka uniwersytecka czynna jest całą dobę. Skorzystałem z okazji. Poszukiwałem głębiej, dalej.

– Gdy księgi i skrypty nie mieściły się już na biurku, znalazłem w starej apokryficznej księdze, napisanej w sanskrycie, wzmiankę o pewnym buddyjskim mnichu, żyjącym prawie tysiąc pięćset lat temu w Tybecie. Mnich podobno był wielkim uczonym, mądrym i światłym. Znaleziono go pewnego dnia martwego, w jego komnacie. Martwego… a właściwie zamiast niego znaleziono małą kupkę prochów. Obok prochów leżało kilka kart zapisanych sanskrytem.

– Przechodzę do sedna mojego odkrycia. – Forbidden zaczerpnął powietrza. – Zapisane tam było proroctwo, że człowiek stworzy w przyszłości wielką machinę, która spróbuje odtworzyć początki Świata. I powiedziane też jest, że kiedyś, w poprzednim Wszechświecie, już tak było. W poprzednim Wszechświecie człowiek zbudował taką machinę i spróbował odtworzyć narodziny wszystkiego. Z tego nieudanego doświadczenia wynikł Wielki Wybuch i narodził się nasz Wszechświat.

Forbidden zamilkł na chwilę.

– Sleepery, rozumiesz? To trwa od wielu cykli, cały czas w ten sam sposób. Machina – próba odtworzenia początków świata – nowy świat, nowy początek.

– Forbidden, czy ty chcesz mi powiedzieć, że ci fizycy w CERN pod Genewą nie przewidzieli wszystkiego i szykują nam właśnie nowy Wszechświat? Że próbując odtworzyć mikro warunki Wielkiego Wybuchu, spowodują prawdziwy Wybuch, Nowy Cykl?

– Tak.

– Próbowałeś interweniować?

– Próbowałem, spotkałem się z Lethermanem, Stainbergerem i Ruttim… są bardzo wysoko w CERN. Tyle, że wzięli mnie chyba za szalonego humanistę… Nie uwierzyli. Powiedzieli, że wszystko jest sprawdzone i dzisiejsze doświadczenie odbędzie się zgodnie z harmonogramem… Nie uwierzyli mi…

 

Carlo Ruttia dopinał ostatnie guziki doświadczenia. Dziś miał być dzień tryumfu, Wielki Zderzacz Hadronów był przygotowany do odtworzenia warunków tuż po Wielkim Wybuchu, oczywiście w mikroskali. Wszystko było sprawdzone. Fizyk odpędził myśl o tym szalonym naukowcu, nawołującym do przerwania eksperymentów… Choć gość wyglądał i mówił rzeczowo, jednak te wzmianki o średniowiecznych mnichach… Ech, humaniści, pomyślał.

Nacisnął zielony guzik.

 

Budda uśmiechał się, jak zwykle.

Koniec

Komentarze

O, coś się tu pozmieniało przez ostatni kwadrans...

Daję Tobie szansę na wprowadzenie dalszych zmian na lepsze, bo "łapankę" odkładam na jutro. Wiesz, interpunkcja, spacje, wielkie litery...

Bardzo mi się podobają historyjki o tym zderzaczu i ta też jest jak najbardziej na plus :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Już lepiej. Wyraźnie lepiej. Zdążysz poprawić jeszcze pierwsze i trzecie zdanie?

No właśnie, nie chciałem się odzywać z tym pierwszym zdaniem, bo nie miałem pewności, ale jak już Adam wytknął...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Musisz przyznać, że delikatnie to robię. Może łagodna perswazja jest lepszą drogą? :-)

Jasne, że lepszą. W przypadku takiego tekstu, gdzie wpadki są sporadyczne, bo to przecież każdemu może się zdarzyć, jak najbardziej :)

 

Ale pod wypocinami w stylu tego ostatniego, o jeziorze pełnym potworów i kąpiących się w nim dziewojach, czemu sobie nie użyć? :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Przeciętnemu Kowalskiemu nie spodobałby się specyfika badań - mała literówka, nie spodobałaby się specyfika.
- Mamy przechlapane – oznajmił profesor Forbbiden i rzucił papiery na biurko. - obyłoby się bez profesor Forbbiden. Wystarczyłoby oznajmił i rzucił.

Znaleziono go pewnego dnia martwego, w jego komnacie. - moim zdaniem lepsze byłoby zdanie bez przecinka, ale jego obecność nie jest błędem.

Martwego… a właściwie zamiast niego znaleziono małą górkę prochów. - górkę? A nie mogłaby być kupka? Górka to dla mnie wzniesienie geograficzne, takie niezbyt duże.

Tekst bardzo przyjemny. Błędów prawie nie ma, jedynie pare niedosiągnięć, które jednak nie psują przyjemności czytania. Dzięki za tę "bajkę na dobranoc" ;)

Pozdrawiam :)

Szkoda, że nie skomentowałem ostatecznej wersji, tylko tę jedną z pierwszych.

Brawo! Dlaczego nie od razu tak? Zostało jeszcze coś trochę śmiesznego w opowiadaniu profesora Forbiddena.

"Cykl" nie przemawia do mnie - nie ma w nim wiele oryginalności, o cyklach falowych czytało się już nieraz, także w kontekście religii... W tym temacie ciężko wymyślić coś nowego (jeszcze ciężej na tle opowiadania Lema o odkryciu ciężaru informacji), więc wypalić mogłaby tylko dobra humoreska. Niestety, elementy humorystyczne nie przebijają się na pierwszy plan i w efekcie powstał jedynie "pożeracz 5 minut". Dobrze, że nie 10, albo - o zgrozo! - 15 ;)

Moja ocena: 3-/6

dzięki za uwagi, poprawione :)

@ Galileo: zapewniam, że moja mała synteza fizyki i buddyzmu jest pomysłem autora. i dopatruję się tu oryginalności, trochę śledziłem dyskusję o Wielkim Zderzaczu Hadronów, niczego podobnego nie wyłapałem. ale też nie przeczytałem wszystkiego, w dodatku mój mózg rezonuje w wielkiej popkulturze i mogę się mylić ;)

pozdrawiam :)

Z tekstu na tekst jest coraz lepiej. Oczywiście nie jest to epokowe dzieło, ale widać że nie było pisane na kolanie, widać pomysł i błyskotliwość. To że Wielki Zderzacz był przyczyną Wielkiego Wybuchu - super :) A może to wcale nie Wielki Zderzacz Hadronów spowoduje Wielki Wybuch, tylko Wielki Humanistyczne Zderzacz Hadronów? Pewność profesora Forbiddena była trochę zbyt niezachwiana...

Obiecana wczoraj łapanka dała takie (po wprowadzeniu przez Ciebie poprawek) rezulaty jak niżej. Pomyśl, ile miałbyś do czytania, gdybyś wczoraj nie zareagował...

I rozważała.

Ale co rozważała? Kilogram cukru na pięć równych części? Taka niedoróbka często towarzyszy użyciu homonimów. Dlatego, gdy idzie o rozmyślania, trzeba to zaznaczyć. Snuła rozważania, na przykład. Ale lepiej było pozostawić ‘refleksje’, jak było pierwotnie. Bądź napisać, że rozmyślała. Dalszy ciąg dokładnie wyjaśnia, o czym rozmyślała.

 

Przeciętnemu Kowalskiemu nie spodobałaby się specyfika badań, pomyśli, że są śmieszne, nieprzydatne, nie do zrealizowania lub atakujące jego tożsamość.

Skoro przeciętnemu Kowalskiemu nie spodobałaby się tematyka (tryb przypuszczający), to konsekwentnie (i logicznie, bo dopiero po poznaniu tematyki) pomyślałby.

 

Daleko nam do renomy fizykalnego Wielkiego Zderzacza Hadronów, tego w CERN, pod Genewą.

Oderwane od zdania poprzedzającego z powodu braku zaznaczenia, że jest to myśl profesor Sleepery. Jej końcowa, podsumowująca refleksja.

 

Profesor antropologii negatywnej Forbidden nie zapukał. Właściwie wpadł do gabinetu (...).

Po co to ‘właściwie’? Byłoby na miejscu, gdyby dodać na przykład: >(właściwie) nie wszedł, ale wpadł do gabinetu<. A tak w ogóle czy nie byłoby prościej: > profesor (...) wpadł do gabinetu bez pukania<?

 

…siedzieli w gabinecie, antropolog objaśniał.

Widać brak pomysłu na przejście od sceny do sceny.

Wpadł do gabinetu, nie ma mowy o wyjściu, więc w gabinecie pozostał. Na co komu informacja, że siedzieli w gabinecie? Myślę, że lepiej zabrzmiało by zdanie w rodzaju: > Kilka chwil później, gdy poczęstowany herbatą uspokoił się nieco, antropolog zaczął wyjaśniać powody pospiechu i wzburzenia.< Bo niby co innego „objaśniał”? Skądinąd nie to słowo. Objaśnianie różni się od wyjaśniania...

 

- Za temat (...) w zmienionej postaci?

Tu nie czepnę się niczego — trochę język się plącze z powodu pospiechu, trochę wtrętów specyficznych dla dyscypliny naukowej, własnych określeń profesora — tak może być. Ta uwaga odnosi się do całości przemowy Frobiddena.

 

Szczególną uwagę zwróciłem ku buddyzmowi.

Na. Nie ‘ku’, ale na coś zwracamy uwagę. Poza tym lepiej zabrzmiałoby: > szczególną uwagę poświęciłem buddyzmowi<.

 

(...) Wybuchu, by po osiągnięciu granic wyznaczonych przez własną grawitację, zapaść (...).

Albo dodaj przecinek po ‘by’, albo wywal przecinek po ‘grawitację’. Wiem, zaraz podniesie się szum o nadzwyczaj długie i skomplikowane zdanie, ale takie są reguły przestankowania, taka logika konstruowania zdań.

 

Obok prochów leżało kilka kart zapisanych tekstem.

To jest owa wzmiankowana wcześniej śmiesznostka. Zapisane tekstem. A czym miałyby być zapisane, jak nie tekstem, właśnie tekstem i tylko tekstem? Sam znajdź odpowiedź na to pytanie — zapamiętasz na zawsze i już nigdy nie rozśmieszysz nikogo ukrytą tautologią.

 

- Przechodzę do sedna mojego odkrycia – Forbidden zaczerpnął powietrza – zapisane tam było proroctwo, (...).

Kropka po ‘odkrycia’ oraz ‘powietrza’, ‘zapisane’ dużą literą. Zgodnie ze zasadami zapisu dialogowego.

 

(...)mini warunki (...).

Że co proszę? Gdy chodzi o skalę, nie ma ‘mini’. Odtworzyć warunki / okoliczności Wielkiego Wybuchu w mikroskali. Ewentualnie odwzorować w skali mikro warunki.

 

(...) Stainbergerem i Ruttią…

Pozwolę sobie zauważyć (bo nie zauważyć nie można), iż odmieniłeś nazwisko mężczyzny według paradygmatu należnego nazwisku żeńskiemu. Ruttia (on), Ruttiego, Ruttiemu, Ruttim...

 

…Carlo Ruttia dopinał ostatnie guziki doświadczenia.

Co robił?? To nie jest partia dialogowa, gdzie można przemycić kolokwializm, anakolutę, inne takie podobne „myki” charakterystyczne dla postaci. To jest narracja, Zastanów się, czy doświadczenie ma guziki jak koszula (wiem, o co Tobie chodziło, ale tak się tego nie pisze), i popraw to. I usuń wielokropek. Po takim przeskoku akcji nie ma racji bytu.

No dobra, podpowiem. Sprawdzał, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik.

Dobrze jest znać chociaż podstawowe frazeologizmy. Łącznie z zasad, że ich nie łamiemy, nie modyfikujemy w nieuprawniony sposób. Nieprawdaż?

 

(...) miniskali.

O tym już było. Do poprawy.

 

Budda uśmiechał się, jak zwykle.

Ja też uśmiechnąłem się, bo całość spodobała mi się pomimo ogólnej wtórności pomysłu.

P.S. Mam nadzieję, że skutkiem będzie jeszcze lepszy poziom następnych opowiadań o Humanistycznym Zderzaczu, na które to opowiadania czekam, bo mi się podobają.

Po komentarzach wnoszę, że tekst ewoluował kilkukrotnie... Trafiłam więc na którąś update'owaną wersję. Ale że czepianie się to moja druga natura, i ja się przyczepię.

 

„Czy jest tak, jak z Potopem, który występując w szeregu religii na całym świecie, niepowiązanych ze sobą, jest reliktem topnienia lodów ostatniej epoki lodowcowej?” - Niezgrabne to zdanie, musiałam przeczytać więcej niż raz, żeby się połapać we wtrąceniach.

Może: „Czy jest tak, jak z Potopem, który, występując w szeregu niepowiązanych ze sobą religii całego świata, jest reliktem topnienia lodów ostatniej epoki lodowcowej?”

 

„Czy Wielki Wybuch ma jakieś skamieniałości w szeroko pojętej kulturze?” Ma skamieniałości? A czy np. jura ma skamieniałości? Skamieniałości można chyba, ewentualnie, po sobie pozostawić. Ale nie mieć... W tym kontekście raczej coś w stylu, że czy Wielki Wybuch pozostawił jakieś ślady/naleciałości w kulturze?

 

„...cyklicznie kolapsujący wiecznie Wszechświat.” Przysłówki powinny być razem, „cyklicznie, wiecznie kolapsujący Wszechświat”, może?

 

Osobiście nie lubię zabiegu, w którym autor pokazuje monolog jednego bohatera, ale jest on podzielony na części, każda od nowego akapitu.

- Za temat aktualnej pracy...

- Spędziłem kilka tygodni...

- Teoria pozostałaby teorią.

I tak dalej. Wszystko to mówi jedna osoba, a tu kwestie dialogowe nawet nie są oddzielone opisem (w sensie: Forbidden umilkł na chwilę, przeczesał włosy palcami, a potem mówił dalej:”), a lecą myślnik po myślniku. To może kwestia osobistych upodobań, ale przywykłam do tego, że myślniki oznaczają dialog, a nie poszatkowany na części monolog.

 

 Tyle z kwestii technicznych. Tekst nie w moich klimatach, ale pod koniec i ja, razem z Buddą, się uśmiechnęłam. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

o, rany... tyle błędów jeszcze robię...

dziękuję szczerze za ukazanie potknięć, dobrze wiedzieć. w większości zgadzam się z nimi, poprawiłem.

fajnie, że pomysł gdzieś tam przebija się przez niedoróbki i ogólnie się podoba.

dzięki, pozdrawiam :)

miało być *w większości zgadzam się z Wami*

:)

Witaj!

 

Spodobało mi się, bo również lubię Twoje teskty o Zderzaczu. Poza tym całkiem przyzwoity pomysł i fajny sobie wybrałeś klimat na tę historyjkę. Ja również uśmiecham się niczym Budda.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

jako, że trafiam tu spóźniony i wszystko zostało powiedziane, przedstawie tylko swoje subiektywne odczucia. podobało się. nie lubie takich monologów opowiadanych, a jednak przesłanie udało ci się na tyle, że skończyłem czyta ć z uśmiechem. mocna 4.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Sympatyczny tekst, chociaż Twój poprzedni o Zderzaczu bardziej mi się spodobał. No cóż, taki już los sequeli…

Babska logika rządzi!

Czytałam bez najmniejszej przykrości, ale i bez większego zaangażowania. Sprawy stanowiące treść Cyklu, pozostają chyba obok mnie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajne, podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka