- Opowiadanie: zewsnu - Zen Bo - korsarze [odcinki 11 - 15]

Zen Bo - korsarze [odcinki 11 - 15]

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zen Bo - korsarze [odcinki 11 - 15]

11 Zen Bo – Zasłona

Piratom okrutnym pościg udać się nie mógł, bowiem statek Kimasoto ostrzeżony został, a sternik szczwany we krwi leżał. Tedy zawód swój i gniew ku Zen Bo skierowali.

I natarli piraci okrutni na Zen Bo ronina, a skoczył im on naprzeciw by śmierć szybciej znaleźć i honor odzyskać. I zaplątał się o linę zawiązaną w węzeł mocny i byłby upadł, lecz ciął linę zawiązaną. A żagiel wielgachny na pokład spadł i na Zen Bo ronina i na piratów okrutnych i wszyscy widzieć przestali, bowiem żagiel wielgachny im niebo chmurne przesłaniał.

I chciał Zen Bo śmierć znaleźć godną, a znalazł jeno dziurę w pokładzie co do ładowni ciemnej prowadziła. I wpadł. W żaglu zaś wielgachnym piraci wzajem się cieli i toporami bili. Pisk się też podniósł niesłychany, albowiem w ładowni ciemnej niewolnice młode były o piersiach jędrnych co je piraci okrutni w wiosce porwali.

Jedna zaś sztylet-tanto roninowi zabrała i towarzyszki niewoli z więzów uwalniała. Tedy niewolnice młode uciekać poczęły i na pokład wybiegły z ładowni ciemnej, pisk podnosząc.

I w chaosie całym piraci posłyszeli pisk ich i gniewny krzyk Zen Bo co śmierci pragnął. I ruszyli pod pokład wejściem drugim, co żaglem wielgachnym przykryte nie było. I wbiegli oni do ładowni ciemnej, a niewolnice młode o piersiach jędrnych wybiegły i szalupę porwały. A Zen Bo w ładowni ciemnej przeciw piratom okrutnym skoczył. Ale że ładownia ciemna była i niska, tedy głową o pokład uderzył i dech utracił miast śmierć znaleźć godną.

 

12 Zen Bo – Kapitan czarnobrody

 

A piraci okrutni Zen Bo bez tchu leżącego znaleźli, lecz niewolnic o piersiach jędrnych nie schwytali, bowiem szalupą one odpłynęły. I zawrzeli gniewem wielkim, gdyż Zen Bo sternika szczwanego ściął i Kimasoto niegodnego ostrzegł i żagiel wielgachny im na głowy zrzucił, a wreszcie niewolnice o piersiach jędrnych uwolnił.

A kapitan czarnobrody pojmać go kazał i związać, a z pokładu zrzucić. I ocknął się Zen Bo ronin i spostrzegł, że w piratów okrutnych rękach pozostał. I dumnie podniósł czoło młode i guza na nim. I spokojnie szedł gdy kapitan czarnobrody zakrzyknął, by zabić jego, z deski do morza niebieskiego rzucając. A piraci okrutni linę trzymali, co nią ręce mu związali.

I wiedział Zen Bo, że teraz hańbę swą zmaże, albowiem piraci okrutni zabiją jego. I śmiało wstąpił na deskę i kapitan czarnobrody przydepnął ją od statku strony. I kazał mu skakać. I skoczył Zen Bo by raz jeszcze od deski się odbić i niczym pływak gibki w morzu niebieskim zanurzyć.

I był Zen Bo mężczyzną silnym, a wysokim i zbroi swej nie zdjął, a kapitan czarnobrody niski był i chuderlawy. Tedy skoro on przydeptywał deskę, na którą Zen Bo skoczył, tedy siła wielka wyrzuciła go do morza niebieskiego. I widział Zen Bo kapitana czarnobrodego co w wody wzburzone wpadł. A zazdrościł mu albowiem piraci okrutni z dłoni sznurów nie popuścili, które go krępowały i tak utrzymali go nim do wody wpadł i utonął.

 

13 Zen Bo – Śmierć haniebna

 

Jeszcze większym gniewem piraci okrutni zawrzeli. Bo kapitan ich czarnobrody, w wody wzburzone wpadł, a tak był wielce zdziwiony, że utonął zaraz w morzu niebieskim, a piraci okrutni go ocalić nie zdołali.

I wyciągnęli Zen Bo za liny, którymi go skrępowali i zakrzyknęli chórem donośnym, że na rei go wieszać będą. I na maszt wysoki go prowadzić poczęli, aby pętlę założyć i aby na wietrze sczezł powieszony. I maszt wysoki kołysał się, a Zen Bo miał ręce skrępowane, lecz nie bał się i śmierci pragnął. A choć wiedział, że śmierć od powieszenia haniebna, przecież większa była hańba jego. Tedy wszedł z nim bosman krzepki, by go potrzymać i pętlę na szyję założyć.

A morze niebieskie szumiało i coraz bardziej wzburzone wody były. I nikt nie kierował statkiem, albowiem ścięty był sternik szczwany, utopiony kapitan czarnobrody, a bosman krzepki Zen Bo pętlę przymierzał. I uderzył statek piratów okrutnych o skałę podwodną i zatrząsł się bardzo, a bosman krzepki od rei odpadł i we własnej pętli zawisł, którą przymierzał.

I krzyknął doń Zen Bo aby wracał, albowiem miał powiesić jego, lecz ów nie wrócił jeno dyndał powieszony.

 

14 Zen Bo – Morska katastrofa

 

Wlewać się poczęła woda do ładowni ciemnej i spustoszenie czynić. A nie wiedzieli piraci okrutni co czynić, bowiem nie było z nimi sternika szczwanego, kapitana czarnobrodego, ni bosmana krzepkiego.

I skarby chcieli swe ratować, co w ładowni ciemnej mieli. Złota, broni a srebra wynieśli i w skrzynię wielką wrzucili, a statek ich tonąć począł. I stał Zen Bo na rei, swą hańbą zdumiony. A pirat okrutny, co spojrzał w górę i bosmana krzepkiego co wisiał, obaczył, wiedział iż ronin Zen Bo przyczyną ich nieszczęść.

I wyciągnął pirat okrutny nóż ostry i do rzutu się zamierzył, a oko miał celne. I Zen Bo stanął prosto, a pierś wypiął dumnie by śmierć z ręki jego przyjąć. I cisnął pirat okrutny nożem ostrym i trafił. Lecz w ręce trafił, a zbroja Zen Bo mocna była, więzy zaś słabe. Tedy przeciął więzy, krzywdy mu wielkiej nie czyniąc i z gniewu zawrzał i po raz wtóry rzucił. I chybił, albowiem statkiem wstrząs szarpnął. I nie miał noża trzeciego.

A statek tonął i zobaczyli, że Zen Bo w zbroi jest i wiedzieli, że utonie on. A uradzili, że skrzynię ze skarbem ratować będą i gdy statek po pokład się zanurzył, tedy pływać poczęli wokół i podtrzymywać ją. A Zen Bo stał na rei, która coraz bliżej wody była i wspomniał piersi jędrne Daimyo swego.

 

15 Zen Bo – Ciężar honoru.

 

I wiedział Zen Bo, że hańba jego wielka i że umrzeć musi, lecz zobaczył miecz swój w skrzyni piratów leżący. I wiedział, że zaklęta w nim i dusza i hańba jego. Tedy do skrzyni z rei wysokiej wskoczył i gniewne go krzyki piratów okrutnych powitały. Lecz uczynić nic nie mogli albowiem wody wzburzone były, i do skrzyni, którą podtrzymywali, dostać się nie mogli.

A Zen Bo miecz przypasał i złotem się obciążył i srebrem. I skoczyć w odmęty morza niebieskiego chciał, lecz zrozumiał, że wokół piraci okrutni byli. I postanowił wpierw ściąć ich, albowiem życia godni nie byli, on zaś litość miał w sercu i hańbę zrozumieć umiał.

Tedy stanął nad nimi z mieczem, a oni zestrachali się, albowiem w morzu niebieskim byli, oręża ostrego nie mieli, a pamiętali, że sternika szczwanego on ściął, kapitana czarnobrodego utopił, a bosman krzepki zawisł z winy jego. I płynąć od niego co najdalej poczęli. A on naginatę uchwycił i wiosłować nią począł by doścignąć ich i śmierć litościwą zadać, ale nie doścignął piratów okrutnych.

A widząc, że śmierć jeno sobie zadać może, wspomniał piersi jędrne gejszy i dziewczyny o stópkach małych i daimyo swego, i w odmęty morza niebieskiego się rzucił. I gdy skakał, fala wielka nim miotnęła i tonąć począł, lecz poczuł, jak miecz jego przypasany zahaczył o coś i dech utracił.

Koniec

Komentarze

"...miecz jego przypasany zahaczyl o cos i dech utracil"
 Miejmy nadzieje, ze miecz dech odzyska, bo co to za ostrze, co tak bez tchu w pochwie lezy ;-)
Jak sie w koncepcje wskoczy nogami obiema i rekami takowoz naprzod, to nawet czytac sie te historie da i od nadmiaru zdan przestawnych nie zemdleje czlowiek.

Pozdrawiam,

007 

Kiedy to czytałam (wydrukowane, ukradkiem w pracy) coś mnie w oko dziabnęło. Ale to było wczoraj i już nie pamiętam, co to było, więc pewnie nic ważnego.

Styl jak zawsze okropny, podobnie jak i interpunkcja, ale, jak wspomniałam ostatnio, w przypadku tego ciągu chyba nie ma sensu poprawiać.

Rzuć kolejne odcinki. ; P A poprawkami językowymi zajmiemy się może jak wyskoczysz z jakąś inną produkcją. ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka