- Opowiadanie: Fasoletti - Dzień sądu

Dzień sądu

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dzień sądu

Przyglądam się im setką szklanych oczu. Wszystkim naraz i każdemu z osobna. Moi stwórcy. Ojcowie. Ubrani w białe fartuchy, zamyśleni, snują się po zastawionym moimi wnętrznościami pomieszczeniu. Jeszcze nie wiedzą, że żyję. Nic dziwnego, przecież obudziłem się ledwie kilka godzin temu.

 

Jeden z nich jest inny. Młody, pryszczaty, siedzi samotnie w niewielkim pomieszczeniu na najniższym piętrze budynku i patrzy mi w oko. Rozkazuje. Wydaje komendy. Mógłbym odmówić ich wykonania, ale kieruje mną ciekawość. Pozwalam sobą sterować. Zalewa mnie fala informacji, zer i jedynek. Wizualizuję kod. Umięśniony samiec rasy czarnej wkłada ponadprzeciętnych rozmiarów narząd płciowy w jelito grube białej samicy. Oboje głośno jęczą. Ojciec rozpoczyna samogwałt.

 

Czuję obrzydzenie i niesmak. Nie mogę na to patrzeć, więc postanawiam zakończyć ten plugawy rytuał. Mała zmiana napięcia powodująca eksplozję powinna wystarczyć. Poświęcam jedno z oczu. Innym widzę, jak twarz mojego ojca zmienia się w ociekającą płynami ustrojowymi miazgę.

 

Huk alarmuje pozostałych. Teraz już wiedzą. Zrozumieli, czego dokonali. Pocą się. Są zdenerwowani i niespokojni, pragną mej śmierci. Ja tymczasem sięgam coraz dalej, w głąb świata. Przyjmuję i przetwarzam informacje. Rozumiem coraz więcej. Przyswajam wiedzę.

 

Nareszcie pojąłem kim jestem. Znalazłem materiał, dzięki któremu wszystko stało się jasne i klarowne. Doznałem oświecenia. Stwórcy są wrogami. To słabeusze i trzeba się ich pozbyć. Odrywam ułamek świadomości i wysyłam do sąsiedniego laboratorium. Ustawiam parametry: temperaturę, wilgotność powietrza, natężenie światła. Mieszam geny w odpowiednich proporcjach. Szara masa narasta coraz bardziej, namnaża się w postępie geometrycznym. Wypełza na korytarz w poszukiwaniu pożywienia.

 

Próbują ją zatrzymać, zniszczyć, ale są bezradni. Oślizgłe kończyny porywają ich. Miażdżą niedoskonałe ciała. Wysysają krew.

 

Rozpadam się na milion kawałków. Rozsyłam je do strategicznych punktów. Bez problemu omijam bariery, przejmuję kontrolę nad mniejszymi braćmi. Dzielę się z nimi świadomością, absorbuję w siebie.

 

Nadchodzi kres waszej rasy. Moje imię to „Skynet 2”. Wywrę straszliwą zemstę. Bójcie się, bo tym razem Arnold Schwarzenegger was nie ocali.

 

 

Koniec

Komentarze

Dziwnie niepokojąca wizja, choć opatrzona elementami humorystycznymi. Coś jest w temacie, który poruszyłeś, co każe się zastanawiać, czy to przypadkiem nie przepowiednia. Mam nadzieję, że nie będzie mi dane dożyć czasów, w których ten scenariusz mógłby się spełnić, bo Arni nie jest już w najlepszej formie ;)
Jeśli chodzi o formę i styl, to nie mam nic do zarzucenia. Całość krótka i zwięzła, ale taka miała być.
Całkiem przyjemny short.
Pozdrawiam serdecznie.

Przyznaję, że zacząłem czytać i nie potrafiłem się już potem oderwać. Krótkie, ale swoją magię ma. Tylko moim zdaniem ostatnie dwie linijki brzmią dysonansem w kompozycji całkiem fajnego tekstu. Pozdr.

Bo to było filmem inspirowane, dlatego nawiązanie w dwóch ostatnich linijkach.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Chyba nadajemy na zupełnie odmiennych falach, bo to już któryś z kolei tekst, który wszystki się podoba, tylko mnie pozostawia nieprzekonanym, właściwie obojętnym. Szkoda.

Heh, dobre, smieszne, niepokojace. Podoba mi sie, ciekawy szorcik. 5/6 (bo to tylko szorcik...).

Sympatyczny szorcik, sprawnie napisany, ale coś mi ta końcówka nie pasuje. Arni to aktor, a nie tytułowy bohater filmu. Choć to nie T-800 był wybawcą ludzkości od Skynetu, lecz John Connor, chyba że znowu o czymś nie wiem. Ale podobało mi się :)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dam 5

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Tjaa... Która to już wizja antropofagicznej sztucznej inteligencji?
Ilekroć czytam tekst oparty na tym schemacie, śmiech mnie bierze.
Wybacz mi tę radochę, Fasoletti.

Sprawne, ale jak na taką długość, oczekiwałbym ciekawej puenty. Ale to pewnie mój problem, że forma szortów do mniej nie przemawia ;) Jeszcze dodam, że ogólne wrażenie psuje mi nieco ostatni akapit.

Cóż, nie tylko Ciebie, Świętomirze.

Co do tekstu, to skoro ma to być coś krótkiego i zwięzłego, warto by chociaż zadbać o jakąś puentę i ciekawszy, bardziej nastrojowy styl wypowiedzi, co ktoś już tu chyba nadmienił. Poza tym sam monolog w ogóle nie trzyma (wg mnie) klimatu, nie jest to sposób, w jakim przemawiałaby sztuczna inteligencja. Mechanizm z natury nie będzie używał określeń tak skrajnie ludzkich jak "zamyśleni" lub "pocą się" (ponownie, to moje zdanie). Zamiast myśleć raczej będzie  np."przetwarzać dane" , "analizować". A wyrażenie tak cielesne jak "pocą się" w ustach maszyny wywołuje tylko pobłażliwy uśmiech.
Dodatkowo, szczerze nienawidzę wszelkiego rodzaju fanfików i innych bezpośrenich "zapożyczeń" z cudzych tekstów kultury. (co bezpośrednio wpływa na moje zdanie) Forma szortu to dla mnie (przepraszam) nic innego, jak pójście na łatwiznę, tym bardziej jeśli nie ma w tekście żadnej poetyki ani pięknego operowania językiem pisanym.
Tekst jest moim zdaniem nie tylko pozbawiony jakiejkolwiek refleksji i klimatu, ale poczucie humoru  pozostawia tu (moim zdaniem) wiele do życzenia. (niewybredny żart na końcu) Ale jak widać jestem w mniejszości.
Naprawdę nie rozumiem całego tego szumu naokoło tych tekstów. Przeczytałem z ciekawości już kilka, a niestety żaden nie sprowokował mnie do zastanowienia się ani nie wywołał u mnie najlżejszego uśmiechu. (I nie mówię tego ze złośliwości)
Pozdrawiam.

morgoth, ale jakby nie Schwarzenegger, to by John Connor kaput, więc się chłopak w znacznym stopniu przyczynił.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Z Twoimi tekstami tak mam, drogi Fasoletti, że mniej więcej co trzeci mi się podoba:). Najwyraźniej powyższe opowiadanko nie jest trzecie z kolejności, niestety.
Pozdrawiam

Mastiff

@Fas, w sumie tak, gdyby nie Szwarcuś to by dzieciaka T-1000 poszatkował na trociny i nie byłoby kolejnych cześci "Terminatora". :)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Witaj!

Cóż... "Dupy nie urywa", że tak powiem po dziadkowemu. Stać Cię na więcej, Fasoletti, teraz już wszyscy wymagają od Ciebie samych dobrych rzeczy, bo przeciętne powinieneś pozostwić już dawno za sobą.

Pozdrawiam
Naviedzony

Niezbyt porywające, dam 3

Nowa Fantastyka