- Opowiadanie: sinner - Dziewczyna z patykiem (...), część II z VI

Dziewczyna z patykiem (...), część II z VI

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Dziewczyna z patykiem (...), część II z VI

Dziweczyna z patykiem w cipce część II z IV.

 

 

Gdy Shagan wszedł do prosektorium dziewczyna leżała już na stole sekcyjnym goła i blada. Ułożona na plecach, wciąż nietknięta przez skalpel, przypominała kukłę.

Shagan i koroner kiwnęli sobie głowami na powitanie, jakby nie widzieli się od dawna. Śledczy przebrał się w fartuch i podszedł do stołu, nad którym wisiał mikrofon rejestrujący wnioski z sekcji. W pobliżu kręcił się młody, chudy blondyn – asystent.

– Dobra, zaczynamy – oznajmił koroner i zaczął omawiać stan ogólny: – Płeć: kobieta, wiek: około 16 lat – zajrzał do jej ust – potwierdza to brak „ósemek”. Długość ciała: 163 cm, Stopień odżywienia: dobry, choć denatka zapewne się odchudzała. Wygląd skóry: gładka, bez widocznych cech urazów, wyraźna sinica – skutek uduszenia.

Chrząknął.

Shagan czekał cierpliwie na sekcję niezbyt zainteresowany oględzinami zewnętrznymi. Chciał poznać szczegóły zgonu, ustalić motyw i rozpocząć właściwą część śledztwa.

Koroner poszedł do omawiania znamion śmierci.

– Temperatura ciał 23,2 °C – powiedział wyjąwszy spomiędzy pośladków dziewczyny termometr i spojrzawszy na skalę. – Pomiaru dokonano w odbytnicy, zgodnie z przepisami wykluczywszy uprzednio obecność otarć i nasienia mogących świadczyć o gwałcie lub innych czynnościach seksualnych. Wziąwszy pod uwagę temperaturę powietrza i warunki atmosferyczne – przy założeniu wstępnym, że ciało przebywało w miejscu znalezienia od chwili śmierci lub momentu nie dalszego niż dwie godziny od zgonu – szacuję, że denatka nie żyje od około jedenastu godzin. Przystępuję do obrócenia zwłok i zbadania plam opadowych. Shagan, pomożesz?

Shagan podszedł.

– Co mam zrobić? – spytał.

– Stężenie się utrwaliło. Trzeba przełamać kończyny.

Ciało było zimne i sztywne. W dotyku przypominało gumę. Ale dawno minęły już czasy, kiedy dla Shagana było to niemiłe uczucie.

Razem z koronerem zaczęli siłą zginać ręce i nogi w głównych stawach, czemu towarzyszył cichy, mlaszczący trzask przypominający nastawiani zwichniętej ręki, tylko głośniejszy. Na ten dźwięk asystent pobladł.

Shagan i koroner przełamali ręce i nogi nastolatki i obrócili ją na bok. Na karku, wzdłuż kręgosłupa, w okolicy krzyża i w kilku miejscach rąk i nóg widniały fioletowo-sinawe plamy – Livores Mortis.

Shagan znów się odsunął, a koroner zaczął je uciskać.

– Livores Mortis w pełni utrwalone, nie przemieszczają się ani nie ulegają zmianom na skutek ucisku. Potwierdza to, że od chwili zgonu minęło ok 11 godzin, a to oznacza, że zwłoki prawie na pewno nie były przenoszone, a więc zgon nastąpił na miejscu znalezienia ciała. Stężenie pośmiertne całkowite.

Przekręcił ciało z powrotem na plecy i pochylił się nad biodrami dziewczyny.

– Brak zielonkawego zabarwienia okolicy prawego dołu biodrowego, a więc procesy gnilne jeszcze się nie rozpoczęły. W porządku, w takim razie przejdźmy teraz do oględzin szczegółowych.

Zbadał głowę nie odnotowawszy żadnych urazów, omówił sina pręgę na szyi, jako narzędzie zbrodni rozpoznając pasek do spodni szerokości czterech i pól centymetra, cienki, prawdopodobnie skórzany. Następnie sprawdził klatkę piersiową, ale nie znalazł niczego: ani obrażeń, ani odcisków palców innych niż tych dzieciaków w miejscach które potwierdzały ich wersję zdarzeń. Założył specjalne okulary, zgasił światłą i włączył ultarfioletową lampę, ale na skórze nie było żadnych substancji organicznych: ani śliny, ani spermy. Na rękach i nogach dziewczyny nie stwierdził nakłuć. Włączył normalne oświetlenie i ziewnął.

– Zbadamy teraz czy nie została zgwałcona.

Asystent wyjął z metalowej szafeczki patyczek owinięty z jednej strony watą – niby zwyczajny patyczek higieniczny, tyle że większy – i podał koronerowi. Ten rozsunął nogi nastolatki, wetknął go w jej krocze i pobrał wymaz. Wyciągnął patyczek i powąchał.

– I co ? – Zapytał Shagan.

Koroner podsunął mu patyczek pod nos i Shagan wciągnął powietrze. Zapach przypominał woń białego nalotu tworzącego się czasami na starym żółtym serze. Brak jednak było charakterystycznego zapachu spermy.

– Daj to do analizy – Koroner włożył patyczek do foliowej torebki i wręczył asystentowi, po czym spojrzał na Shagana zmęczonym, zbolałym wzrokiem. – Jeśli ktoś ją zgwałcił to albo nie doszedł albo skończył poza nią, albo korzystał z prezerwatywy.

– Wątpię, rzadko zdarzają się gwałty w kondomie. To odbiera bliskość. A co do spuszczenia się to główny aspekt gwałtu, jego zwieńczenie i takie tam. – Shagan nasłuchał się podobnych gadek z ust psychologów przy sprawach zgwałconych kobiet.

Koroner pokiwał głową:

– Zaraz się przekonamy.

Wziął wziernik, a na głowę włożył lekarską latarkę.

– Podciągniesz jej nogi do brzucha? – zwrócił się do Shagana.

Shagan chwycił zgrabne nogi nastolatki pod kolanami i przygiął je do tułowia. Mimo przełamania wciąż były sztywne. Koroner wsunął wziernik, rozciągnął wnętrze krocza dziewczyny i zajrzawszy do środka zaczął relacjonować.

– Denatka nie była dziewicą. Błonę straciła już jakiś czas temu, jednak sądząc po ciasności pochwy, nie odbyła wielu stosunków. Śluzówka bez cech obrzęku. Brak wybroczyn. Niewielkie zadrapanie w dwóch trzecich długości tylnej ścinki pochwy, dokonane pośmiertnie. Brak obecności krwi.

Motyw gwałtu odpadał.

Koroner przystąpił od sekcji zwłok. Naciął skórę głowy, przepołowił czaszkę, wyjął mózg oceniając go na nienoszący śladów urazu i dał asystentowi do zmierzenia i zważenia. Kazał też zrobić wycinek i przekazać do analizy.

Następnie zaczął kroić ciało z wprawą i obojętnością rzeźnika. Naciął najpierw skórę od obojczyków do mostka na kształt litery V, po czym odchylił głowę do tyłu i naciął szyję w dół żuchwy naciągając skórę na twarz. Dalej przeciągnął skalpel pomiędzy piersiami, poprzez brzuch aż do wzgórka łonowego, omijając pępek z lewej strony. Wywinął płaty ciała odcinając je od żeber i szybkim ruchem przeciął mostek. Gdy zabrał się do cięcie nożycami żeber asystent znowu pobladł słysząc głośne chrupnięcia. Chwilę potem klatka piersiowa została otwarta. Młody westchnął z ulgą – nie pracował tu długo i nie był jeszcze przyzwyczajony do odgłosów, zapachów, widoków i odczuć.

Koroner naciął worek osierdziowy i zaczął badać serce. W nasierdziu nie stwierdził krwi, a jedynie płyn surowiczy, co określił jako normę i wykluczył uraz, tętniaka i zawał. Brak było też zmian zapalnych. Zdrowe serce zdrowej nastolatki; tylko płynna krew w sercu świadczyła o nagłym zgonie.

Dalej ciął w okolicy gardła, wysunął krtań i zbadał ją wtykając palec do środka. Pomacał nim w około, obejrzał narząd i dla formalności rzucił do mikrofonu krótkie: – Zmiażdżenie krtani.

Potem wyciął płuca i dał asystentowi.

 

– Zbadaj je.

 

Shagan spojrzał na niego z niemym pytaniem „On”?.

 

Koroner wzruszył ramionami w geście „niech się młody uczy”, po czym kontynuował sekcję. Dotarł do otrzewnej, zaczął oglądać kolejne narządy, uciskać je, omawiać a w końcu odciął żołądek i rozciął. Zawartość, żółtawą gęstą treść, wylał na metalową nerkę. W powietrzu rozeszła się ciężka woń żółci, kwasu i słodkawego odoru skisłego mleka.

 

– Jadła około sześciu godzin przed zgonem. Brak aromatycznej woni świadczącej o obecności alkoholu, lizolu czy insektycydów. Najprawdopodobniej nie została ani upita ani podtruta. Break kredowej woni charakterystycznej dla wielu leków i narkotyków. Ilość żółci i kwasu żołądkowego świadczą o niewielkiej ilości pokarmu. Być może również i o odchudzaniu się. – Wziął patyczek i grzebał nim przez chwilę w cuchnącej mazi. – Brak niestrawionych fragmentów tabletek. – Nabrał trochę treści żołądka do probówki – Próbkę oddał do analizy na obecność nasienia i wszelkich środków chemicznych.

 

Zakorkował ją, okleił i opisał.

 

Shaganowi zachciało się pić. W gardle piekła go zgaga. Ogarnął go chłód. Koroner zadrżał jakby to jego to dotyczyło. Shagan zapragnął papierosa i piekącego znieczulenie whiskey. Czuł się bowiem jakby szarpał nim wiatr i nie podobało mu się to. Koroner popatrzył na niego z niepokojem .

 

Cisza.

 

– Szefie? – głos asystenta wyrwał w niej dziurę.

 

– Co jest młody? – Zapytał koroner zmęczonym głosem.

 

– Niech pan tu przyjdzie.

 

Koroner i Shagan podeszli do niego.

 

– No i? – zapytał specjalista od sekcji zwłok.

 

Asystent wskazał na pojemnik z wodą wielkości akwarium, na dnie którego leżały płuca dziewczyny.

 

– Po coś je tam wsadził? – zrugał go szef.

 

-No miałem zbadać. – zmieszał się młody . – Chciałem zobaczyć czy nie została utopi…

 

– Młody. Tak to się badało z dekadę temu. Nie uczyli cię, że płuca się kroi, sprawdza barwę, a jeśli jest… – Spojrzał raz jeszcze na pojemnik i urwał w pół zdania. – Kurwa!

 

Zamarł.

 

Shagan popatrzył na niego. Co jest? Mówiło jego spojrzenie.

 

Mina koronera była tak samo zdezorientowana.

 

– Młody, coś ty zrobił? – jego głos drżał.

 

– Nic.

 

Koroner pokręcił głową.

 

Shagan nie rozumiał o co tu chodzi, ale nie on miał się na tym znać. Jego uczono zupełnie innych rzeczy.

 

– Shagan, kurwa! – Koroner zwrócił się do śledczego.

 

– O co chodzi?

 

– O te płuca.

 

– i?

 

– Nie widzisz, że są na dnie zbiornika?

 

– Widzę. I co z tego?

 

– Posłuchaj. Ludzkie płuca posiadają pewną ilość powietrza pozostającego w nich zawsze. Ulega ono wymianie w procesie oddychania, ale nigdy z nich nie znika. Nie mają go tylko noworodki, które nie wydały pierwszego krzyku.

 

– Ale co to ma do rzeczy?

 

– Ta ilość powietrza sprawia, że płuca wrzucone do wody nie toną, tylko unoszą się na powierzchni. Tak w przypadku sekcji zwłok noworodka stwierdza się czy urodził się martwy czy też może umarł potem, już po zaczerpnięciu oddechu.

 

– No więc co to znaczy?

 

– Sam, cholera, chciałbym wiedzieć. – Zadrżał. – Takiego przypadku jeszcze nie odnotowano. – Spojrzał na zbiornik i płuca leżące na jego dnie, jedno obok drugiego. – To wręcz przeczy biologii. Kurwa, co tam biologii. To przeczy nawet prawom fizyki.

 

 

 

•••

 

Tej nocy Shagan nie mógł spać. Zastanawiał się nad sprawą tej nastolatki z patykiem w cipce, ale nie to było przyczyną jego bezsenności. To coś co czuł na miejscu zbrodni – ten dziwny, nie dający się opisać chłód – przywlókł ze sobą nie tylko do prosektorium, ale także i do domu.

 

Długo leżał w mroku, w odgłosach deszczu chłostającego szyby jego mieszkania, aż w końcu wstał i zrobił sobie drinka. Tanie whiskey z dodatkiem jeszcze tańszej coli. Pół butelki później chwiejnie wszedł do łóżka. Szum w głowie zagłuszał to uczucie, od którego można by chyba było zwariować.

 

Zasnął szybko, ale zanim to nastąpiło przypomniał sobie jeszcze o Audrey i nocach, kiedy upijał się by zasnąć, podczas gdy ona – wiedział o tym doskonale – dawała dupy kolejnemu gachowi by zrobić mu na złość.

 

Koniec części II

 

Michał P. Lipka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

No nieźle. Fajny, szczegółowy opis sekcji zwłok. Podobał mi się, nawet mnie wciągnął. Sporo literówek Ci się wkradło, przejrzyj to jeszcze. Czekam na ciąg dalszy.

Nowa Fantastyka