- Opowiadanie: Fasoletti - Buty

Buty

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Buty

Wróżbitka mieszkająca w chacie na kurzej stopce była stara i pomarszczona. Kiedy w milczeniu rozkładała ludzkie wnętrzności na blacie stołu, Romualdo De Zimnodół z niepokojem spoglądał w jej zasłonięte bielmem oczy.

– Zły z ciebie człowiek – zaskrzeczała.

– Nie przyszedłem tutaj, żebyś mnie oceniała, wiedźmo – prychnął Romualdo. – Rzeknij mi, gdzie i z kim odeszła Brenhilda, inaczej skończysz na szubienicy.

– Dobrze – odparła wróżbitka, grzebiąc palcem w bebechach. – Twa ukochana miała dość bicia oraz szykan, więc z pomocą czarnoksiężnika Chujgwilda De Limanowa ukryła się na drugim końcu świata. By ją odnaleźć, będziesz musiał udowodnić, że ci na niej zależy. Wyruszysz na tułaczkę. Gdy zedrzesz sto par butów skórzanych, sto par butów drewnianych i sto par butów stalowych, spotkasz Brenhildę.

– Bardzo dobrze – syknął Romualdo, biorąc od wiedźmy pierwsze skórzane trzewiki. – Nauczę tę sukę wierności…

 

Mijały lata, a Romualdo wciąż szedł. Pchany chęcią zemsty zdzierał kolejne pary butów. Gdy wyrzucał stare, na ich miejsce w cudowny sposób pojawiały się nowe. W końcu, kiedy podeszwa ostatnich stalowych trzewików pękła, stanął przed bramą zamku czarnoksiężnika Chujgwilda. Chwycił mosiężną kołatkę w kształcie głowy smoka i zastukał. Otworzyła Brenhilda. Romualdo nieskończoną ilość razy wyobrażał sobie ten moment. Wyjął zza pasa bambusowy kijek i z całych sił smagnął niewierną żonę po twarzy.

– Pokażę ci gdzie twoje miejsce, kurwiszonie chodzący! – wrzasnął.

Brenhilda padła na ziemię, chowając lico w dłoniach. Natychmiast przybiegł Chujgwild, w towarzystwie dwóch osiłków. Zaciągnęli intruza do niewielkiej celi, stłukli na kwaśne jabłko, po czym wrzucili do fosy.

Zlany krwią, ledwo żywy, Romualdo ostatkiem sił wyczołgał się na brzeg. Tam czekała na niego wróżbitka. Na jej widok splunął nienawistnie.

– Twoje wróżby są gówno warte! Brenhilda miała do mnie wrócić!

Kobieta uśmiechnęła się szyderczo.

– Powiedziałam, że ją odnajdziesz, a nie, że znów z tobą będzie – odparła, podając mu niewielką karteczkę.

– Co to ma być? – spytał, zdziwiony.

– Rachunek za buty. A coś ty myślał, że za darmo ci je będę robiła?

– Ale ja nie mam z czego zapłacić! – zaprotestował Romualdo De Zimnodół.

– Hmmm – zamyśliła się wiedźma. – W takim razie załatwimy to inaczej.

Wyciągnęła sztylet i poderżnęła szlachcicowi gardło.

– Wnętrzności do wróżenia nigdy za wiele – mruknęła, ciągnąc drgające jeszcze truchło do chatki na kurzej stopce.

 

Koniec

Komentarze

Zmiłuj się Waćpan, nie na dobranoc takie majtki... Krótkie spodenki, znaczy.

Ale że dobre, to fakt.

Um... no... haha... krótkie, treściwe i rozbrajające. ; ] Choć spodziewałam się, że mu wiedźma w naturze zapłacić każe. ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Bezbłędne. Brawo!
5/6

Nie podobało mi się. Fakt, nie domyśliłem się, że wiedźma jest szewcem, ale poza tym, "cinko".

- Zaciągnęli intruza do niewielkiej celi, stłukli na kwaśne jabłko, po czym wrzucili do fosy. - STŁUKLI GO

W sumie mi się podobało choć było bardzo przewidywalne. Już na wstępie wiedziałam, że spotka i na pewno jej nie odzyska, ale forma zgrabna. Tylko jakoś ta wiedźma - ona ma tysiąc chatek, że truchło ciągnie?? Bo rozumiem, że przez cały świat go ciągnąć nie zamierza. A przy rycerzu zjawiła się jakimś wiedźmim sposobem.

Haha:) Dzięki za poprawienie humoru na wieczór:)

Chciałoby się napisać, że "całkiem przyjemne", ale jakoś tak nie do końca pasuje. Na pewno sprawnie napisane, pomysł zacny i uśmiechnąć się można. Ja dałbym czwóreczkę ;)
Pozdrawiam

Końcówka zabawna, choć podejrzewałem, że będzie jakaś akcja z tymi butami. Nie podobało mi się zabicie szlachcica. Od takiego Autora jak Ty, można było oczekiwać, że wiedźma odgryzie Romualdo kutasa, albo zeżre mu nogę. Czy coś w tym stylu. Umarł zbyt szybko i za bardzo bezboleśnie, moim zdaniem.
Pozdrawiam

Mastiff

Witaj!

Jak zwykle dobre, ale tym razem wyjątkowo mało obsceniczne. Rachunek za buty mnie rozwalił kompletnie. :)

Pozdrawiam
Naviedzony

Dla mnie za mało wulgaryzmu, sexu i sprośnych żartów...
   - Oczywiście żartuje!
   - Nie...

Majteczki fajne, końcówka z rachunkiem też mnie rozwaliła. Naprawdę dobre!

Pozdrawiam

Zabawna antybajeczka.

Całkiem zabawne, nie powiem. Fajna antybajka, ale napisać o niej "przyjemna" byłoby nadużyciem. Rachunek rzeczywiście rozwala. Tylko, po kiego czorta wpychasz na siłe to "De" do wszystkich możliwych nazwisk? Miałoby to jeszcze uzasadnienie, gdyby figurowały w nich obce nazwy miejscowe, ale te użyte przez Ciebie są ewidentnie polskie. Poza tym, jeśli już, to "de" pisze się małą literą. Chyba, że miał to być jeszcze jeden z licznych elementów satyry - w takim razie wszystko w porządku.

A moim zdaniem tekst jest średni. Znaczy się, napisany jest bardzo dobrze, widać że autor nie jeden warsztat już w swoim życiu spalił i nie jeden styl w piekarniku upiekł, ale historyjka jakoś mi nie podchodzi. Chyba, mimo wszystko, nie trafia do mnie takie poczucie humoru.

Stylowo dobrze, ale całokształt mi się nie podobał. Dziwna stylizacja i nieciekawe zakończenie...

No tak. Nic za darmo. No i mama nie nauczyła, żeby nie wierzyc wróżkom. Bo to podłe i występne baby są. Niezła antybajka jak ktoś to ładnie wczesniej okreslił. Podobało mi się. PZDR. 

Miałoby to jeszcze uzasadnienie, gdyby figurowały w nich obce nazwy miejscowe, ale te użyte przez Ciebie są ewidentnie polskie. Poza tym, jeśli już, to "de" pisze się małą literą. Chyba, że miał to być jeszcze jeden z licznych elementów satyry - w takim razie wszystko w porządku.

Jest Świętomirze dokładnie tak jak piszesz. Doskonale znam powody, dla których używa się "de". Ale tak mi to pięknie pasuje w zestawieniu z polskimi nazwami wiosek, że po prostu nie mogłem się powstrzymać.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fasoletti dlaczego tak krótko? Chcę więcej. Dobrze mi się czytało. Taka bajka na dobranoc, utwór który warto przeczytać, kiedy wracasz z pracy i jesteś cholernie zmęczony. Gdybym mógł dałbym 5.

Wracasz do formy ;)

Mistrzostwo świata to to nie jest, ale dobre, nawet prawie bardzo dobre - zdecydowanie tak. Thx

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Zadam głupie pytanie: Fasoletti, jak to zrobiłeś, że Ci się udało powstawiać takie ładne, długie myślniki, tu w edytorze? o.O Bo mnie cały czas zamienia draństwo na zwykłe...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

A nie wiem. Wkleiłem z Worda po prostu. Ale przez kopiuj-wklej, a nie przez te funkcję z edytora strony.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Mniam.
Typowy ,,fasowy'' odstresowywacz. Dobre.

joseheim, jakie myślniki? Toż to półpauzy zaledwie...
A metodę kopiuj -- wklej polecałem od zawsze.

Niech będzie, że to się nazywa półpauza. ; P

Zawsze robię ctr+c, ctr+v... i wszystko mi się rozwala. A da się inaczej?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Przepisać się da xD

No zaznaczasz tekst ctrl + A, potem bierzesz w okienku edytora prawym myszki i wklej. Ja tak robię od zawsze i nigdy nic mi nie rozwaliło.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Pozwolę sobie na drobną złośliwość: bo pewnie robisz odstępy między akapitami <enterem>, a nie jak cywilizowani ludzie korzystający z cywilizowanych edytorów tekstu. :p

Tak, robie eneterm :P Robiłbym jak cywilizowani ludzie, gdyby był tu cywilizowany edytor :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Muszę przyznać, że jest w tym jakaś pokrętna logika. Sam chyba będę musiał poważnie rozważyć porzucenie niektórych zdobyczy pisarskiej cywilizacji. ;)

Nowa Fantastyka