- Opowiadanie: dePalama - Miasto Zębatek

Miasto Zębatek

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Miasto Zębatek

1894.

 

Dzisiaj Toruń mnie przyjmie.

Maski wirują wokół mnie. Klimat rytuału i zapach potu przeplatają się i podsycają wyobraźnię. Suknie, gorsety, mankiety, dekolty, pompony, porcelanowe twarze i mój rewolwer, który zawsze noszę za pasem. Maskarada na skale pierwszych balów karnawałowych we Włoszech. Florencja mogłaby się uczyć. Dzisiaj na Rynku Staromiejskim, na Dworze Artusa, gdzie w 1466 roku podpisano drugi pokój toruński, będzie miała miejsce kulminacja mojego dotychczasowego życia. Otrzymam obywatelstwo Miasta Zębatek. Jestem niespokojny, podekscytowany. Gdy tańczę, ukrywając oblicze pod maską słonia, moja partnerka, " blada uśmiechnięta twarz", czuje jak drżą mi dłonie. Zastanawiam się, czy ona ma serce. A może jest jedną z tych na tej maskaradzie, którzy od dawna już go nie mają, lub nie mają od urodzenia. Jej porcelanowy uśmiech nie mówi niczego.

Wśród szlachty krążą legendy, że w Mieście Zębatek nie ma czasu na miłość. Toruńczycy nie mają serc. Jednak to właśnie miłość przez jedenaście lat popychała mnie, bym stał się prawowitym mieszkańcem wspaniałego miasta Torunia. Czeka tam na mnie moja ukochana.

Ludzie mówią, że obywatelstwo Miasta Zębatek to rzecz godna podziwu, ale okupiona jest ogromnym poświęceniem. Takie plotki wychodzą jednak wyłącznie z ust tych, którzy Toruń mogą jedynie zwiedzać. Nikt nie może mieszkać w Domu Kopernika bez obywatelstwa, ale także żaden obywatel Torunia nie może na długo opuszczać metropolii. Wszyscy znają powód takiej zależności. Miasto zębatek nie wzięło swojej nazwy znikąd. Tak naprawdę to nawet nie jest miasto, ale jeden, wielki, mechaniczny organizm, gdzie wszystkie budynki i ludzie są od siebie zależni i pracują wspólnie jak połączone ze sobą koła zębate, tłoki i pompy. Wszystko zasila Serce Torunia, jego skarb i duma. Ogromny, nigdy niezatrzymujący się parowóz o imieniu Trevithick, na cześć konstruktora pierwszej takiej maszyny w historii.

Ja kocham Toruń. Jak wielu innych, których życiowym celem jest dołączenie do potomków Kopernika i wyznaczników przyszłości. Dlatego tak bardzo denerwuję się teraz. Na maskaradzie, balu inicjacyjnym nowych obywateli. Koniec z testami. Nadchodzi wielka chwila. Wszystko wiruje. Kolory tańczą i skaczą. Maski ukrywają twarze. Ukrywają tajemnice. Słodki zapach perfum przeplata się z wonią potu roztańczonych ludzi. Jestem w amoku, w jakimś transie. Kręci mi się w głowie. Żołądek się zaciska. Drżące dłonie oplatają talię partnerki.

Ale ona mnie odpycha. Silnym uderzeniem w piersi posyła mnie kilka kroków w tył. Wpadam na tańczącą parę. Wszystko wciąż wiruje. Nie wiem, co robić, nie wiem, czego oczekuje Toruń. Kobieta, z którą tańczyłem podnosi sukienkę odsłaniając długie, gładkie nogi. Kolory, zapachy, zaskoczenie, strach. Zamiast podwiązki ma na udzie rzemień z przymocowanym nożem. Wyciąga ostrze i rzuca się na mnie. Pary tańczą w kole wokół nas. Zasłaniają horyzont. Słyszę jakiś wrzask z głębi sali. Głuchy i przerażający. Potem jeszcze jeden. Widzę oczy z pod porcelanowej maski mojej partnerki, są spokojne. Wszystko jest spokojne."Blada, uśmiechnięta twarz" atakuje nożem, celuje w serce. W drugiej ręce ma maleńkie koło zębate. Kolejny zamach, znowu w serce. Znowu w serce. Czego chce Toruń? Czego chce Toruń!?

Słyszę swoją ukochaną. Syk pary. Wyciągam rewolwer i oddaje cztery szybkie strzały w sufit. Kawałki tynku spadają mi na głowę. Jestem cały w kurzu. Przerażeni ludzie zaczynają wrzeszczeć i pchać się do wyjścia. Kobieta, która chciała przebić mi serce kręci głową z rozczarowaniem i odchodzi w rozgorączkowany tłum. Słyszę swoja ukochaną. Rzucam rewolwer na ziemię i wybiegam za ludźmi na podwórze. Syk pary świdruje mi mózg. Przed wejściem na Dwór Artusa stoi gigantyczny pociąg, do którego na siłę wpycha się tłum uciekający przed szaleńcem z bronią. Widzę wielką, czarną, wypolerowaną lokomotywę, buchającą parą. Moja ukochana. Próbuje przebić się przez rozszalałych ludzi, przeciskam się w stronę mojej miłości, Serca Torunia. Dotykam jej dłońmi, składam pocałunek na wypucowanej, odbijającej światło blasze. Przybyłaś, by mnie ratować.

Silne ręce chwytają mnie za ramiona i nogi. Unoszą w górę. Czterech dobrze zbudowanych mężczyzn niesie mnie z powrotem w stronę budynku. Są spokojni. Ich kolorowe maski przedstawiają dzikie zwierzęta, a jednak są spokojni. Szamotam się i wyrywam, ale to na nic. Jestem bezsilny. Czego chce Toruń!? Czego chce Toruń!? Wrzucają mnie do Sali balowej i zatrzaskują drzwi. Jestem sam. Toruń przyjął wszystkich prócz mnie. Wrzeszczę i walę pięściami o ściany, drżę i pocę się, jednak jestem już stracony. Słyszę jak moja ukochana odjeżdża, syk pary jest coraz cichszy, aż niknie zupełnie. Zaciskam zęby. Nie chciałaś ratować mnie, tylko ich. Ukochana…

Staram się uspokoić. Próbuje uregulować oddech. Chodzę po sali w tę i z powrotem. Jestem przegrany. Czego chciał Toruń? Czego chciał Toruń? Co zrobiłem nie tak? Zatrzymuję się, rozglądam po sali i nagle do mnie dociera. Widzę krew i żadnych ciał. Widzę na podłodze kilka umarłych serc i jedno maleńkie koło zębate…

Koniec

Komentarze

Taka ta miniatura

"Maskarada na skale..." - na skalę

" blada uśmiechnięta twarz" - niepotrzebna spacja za cudzysłowem

"Kobieta, z którą tańczyłem, podnosi sukienkę..." - brakujący przecinek, bo to wtrącenie

"Widzę oczy z pod porcelanowej maski mojej partnerki..." - może raczej "zza maski"?

"Wszystko jest spokojne."Blada, uśmiechnięta..." - brakująca spacja przed cudzysłowem, dla odmiany

"Wyciągam rewolwer i oddaje cztery szybkie strzały w sufit." - oddaję

"Kobieta, która chciała przebić mi serce, kręci głową..." - kolejne wtrącenie, ergo kolejny brakujący przecinek

"Słyszę swoja ukochaną" - swoją

"Próbuje przebić się przez rozszalałych ludzi" - próbuję

"Są spokojni. Ich kolorowe maski przedstawiają dzikie zwierzęta, a jednak są spokojni." - Zgrzyta mi to. A co ma kształt maski do nastroju bądź usposobienia noszącego?

"Próbuje uregulować oddech." - Próbuję

Tyle z kwestii technicznych, radzę pilnować tych wszystkich ogonków... A sama historia? Nie mam osobistego stosunku do Torunia i jeśli nawiązuje toto do jakiejś lokalnej legendy itp. to niestety nie jestem w stanie tego stwierdzić. Pomysł mnie nie urzekł, zakończenie też raczej przewidywalne. A może to po prostu nie mój typ opowieści jest.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

gościu zakochał sie w pociagu? to jakiś fetysz? ahahah przepraszam, wytłumaczysz mi to, bo tak średnio rozumiem? masz obsesje na punkcie torunia? klimat zbudowałeś fajny, aczkolwiek całość...czegoś mi brakuje. i dużo błędów.

... Pikapika, naprawdę nie chcę być niemiły, ale czy mogłabyś darować sobie pisanie takich komentarzy? Cynizm i sarkazm są fajne, infantylność - nie. Przepraszam, jeśli cię uraziłem.
Co do tekstu, jedyne, czego tak naprawdę mógłbym się przyczepić, to "Toruń". Wiem, że chodzi o obsesję głównego bohatera i w ogóle, ale mimo wszystko, słowo to pojawia się w tekście chyba ciut za dużo razy. Zawsze byłem wielkim fanem synonimów.
Poza tym jest dobrze. Za brak ogonków i przecinków, powinno ci się, co prawda, łeb ukręcić, bo powinnością twoją, jako pisarza, jest dokładne sprawdzenie tekstu, przed publikacją. No, ale nic to. Źle nie jest. 4/6

Ależ to było dziwne. Nie wiem czy mi się podobało, było oryginalne i ciekawe i przesiąknięte fantastyką do bólu. Chyba dobre. Jeden fragment wybił mnie z rytmu i wzruszył nastrojem "Są spokojni. Ich kolorowe maski przedstawiają dzikie zwierzęta, a jednak są spokojni. " Pozdrawiam!

Napisałem to kiedyś na jakiś konkurs o Toruniu, dlatego właśnie to miasto, do którego nie mam osobiście żadnego stosunku. Wybaczcie niedociągnięcia, faktycznie, powinienem był zadbać, by ich nie było.

vyzart, naprawdę nie chcę być niemiła, ale czy wiesz, czym jest infantylność? wydaje mi się, że jednak nie. pozdrawiam bardzo serdecznie.

Wiem. Po prostu uważam, że "gościu zakochał sie w pociagu? to jakiś fetysz? ahahah" nie jest tekstem na poziomie, który chciałbym tutaj czytywać. Mimo wszystko, lubię myśleć (jakkolwiek błędne mogłoby ty być), że komentarze na tym portalu (jakkolwiek wredne i niemiłe mogłyby być) reprezentują klasę trochę wyższą niż większa część internetowych komentarzy. Ot, taki ze mnie smutny człowiek i nie chciałbym być pozbawiany tej iluzji.
Przepraszam za offtop.

vyzarcie, napisałam tylko to, co przyszło mi na myśl po przeczytaniu tego tekstu.  jesłi uznałeś to za komentarz ponieżej poziomu, to następnym razem postaram się ujmować swoje uczucia w bardziej eleganckiej formie, aby nie odstawać od bardzo wysokiego poziomu intelektualnego i kulturalnego tego portalu. przepraszam, jeśli uraziłam twoje delikatne uczucia smutnego człowieka. był to efekt zupełnie niezamierzony.

Nie wiem... Teoretycznie lubię takie klimaty, a jednak ten tekst mnie nie przekonuje. Przez większość czasu w ogóle nie rozumiałam, co się dzieje, choćbym czytała dwa razy. Puenta niby jakaś jest, ale taka niczym nie uzasadniona i przez to miałka...

www.portal.herbatkauheleny.pl

ciekawe.
zawsze myslałem, że takie, i podobne sytuacje, są charakterystyczne  dla społeczności lokalnych.
więc mniejszych i o większym stopniu hm...konsolidacji.
a tu proszę, Toruń.
dobre.
pozdrawiam :)

Nowa Fantastyka