- Opowiadanie: baranek - Zeppelinom

Zeppelinom

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Zeppelinom

„There's still time to chan­ge the road you're on.”

 

Śmierć mnie nie za­sko­czy­ła. Wie­dzia­łem, że nie do­ży­ję do czter­dziest­ki.

Trzy­dzie­ści sześć lat… Może i nie­wie­le, ale za to ja­kich! „Żyj szyb­ko, ko­chaj ostro i umie­raj młodo!”. Więk­szość moich kum­pli była przy mnie jak oso­bo­wy re­la­cji Olsz­tyn – Ostro­łę­ka przy ja­poń­skim su­per­ek­spre­sie. „Sex, drugs & rock’n’roll”. Cho­ciaż ostat­nio to już w za­sa­dzie tylko „drugs & rock’n’roll”. Się żyło! Trze­ba być Sto­ne­sem, żeby w ta­kich wa­run­kach do­cze­kać wnu­ków. Po­dob­no nawet moje gałki oczne nie nada­wa­ły się do prze­szcze­pów. Nie, śmierć zde­cy­do­wa­nie mnie nie za­sko­czy­ła.

Ale to, co było póź­niej… Przede wszyst­kim fakt, że w ogóle było ja­kieś „póź­niej”!

W jed­nej chwi­li widzę dłoń le­ka­rza wy­łą­cza­ją­cą apa­ra­tu­rę pod­trzy­mu­ją­cą moje ledwo tlące się życie, myślę sobie: „na­resz­cie” i za­my­kam oczy, a w na­stęp­nej budzę się na ja­kiejś cho­ler­nej pu­sty­ni i zu­peł­nie nie wiem co robić. Dla za­twar­dzia­łe­go ate­isty to jed­nak może być spora nie­spo­dzian­ka.

Pu­sty­nia… To nawet nie jest pu­sty­nia. Cała prze­strzeń, aż po ho­ry­zont, po­kry­ta jest drob­nym, mocno ubi­tym żwir­kiem. Wy­glą­da jak wy­ję­ty z ko­ciej ku­we­ty. Ten żwi­rek. Nawet pach­nie po­dob­nie.

„Mo­gło­by tu być czy­ściej” – myślę sobie. – „Skoro już jest.”

Stoję tak sobie i dumam nad tym wszyst­kim. Ale prze­cież nie będę tak stał do usra­nej śmie… Aha… Tak czy ina­czej – coś trze­ba robić.

Za­czą­łem iść. Przed sie­bie. Tak po pro­stu. Za­wszeć to ja­kieś dzia­ła­nie.

Nie wiem jak długo sze­dłem. Ze­gar­ka nie mia­łem, a oświe­tle­nie w tym prze­dziw­nym miej­scu w ogóle się nie zmie­nia­ło. Tyle tylko, że nogi po­wo­li za­czy­na­ły mnie boleć.

Obej­rza­łem się, żeby spraw­dzić ile wła­ści­wie drogi prze­by­łem. Bez sensu zu­peł­nie, bo jak okiem się­gnąć nie było żad­nych punk­tów orien­ta­cyj­nych. Nawet żwi­rek wszę­dzie śmier­dział jed­na­ko­wo.

Ale wciąż sze­dłem. Bo jakie inne mia­łem wyj­ście?

Wresz­cie, gdzieś na ho­ry­zon­cie za­ma­ja­czył mi jakiś kształt. Jakoś tak raź­niej mi się zro­bi­ło i nawet tro­chę przy­spie­szy­łem kroku. Oka­za­ło się, że do­brze jest jed­nak mieć w życiu jakiś cel. Nawet w życiu po życiu.

A cel oka­zał się ni mniej, ni wię­cej tylko scho­da­mi. Tylko! Jak żyję… Aha. Nigdy dotąd nie wi­dzia­łem ta­kich scho­dów. Przede wszyst­kim – pięk­ne. Sze­ro­kie, z ni­ziut­ką, ale bo­ga­to zdo­bio­ną ba­lu­strad­ką, chyba mar­mu­ro­we i wy­so­kie jak jasna cho­le­ra. Za­dar­łem głowę i pró­bo­wa­łem do­strzec dokąd wła­ści­wie pro­wa­dzą, ale nie dałem rady. Ko­niec tych scho­dów nik­nął gdzieś w dali. O ile w ogóle był jakiś ko­niec.

Co teraz? Wcho­dzić? Czy zo­stać na śmier­dzą­cym ko­ci­mi si­ka­mi pust­ko­wiu? To się na­zy­wa al­ter­na­ty­wa.

Za­mkną­łem oczy, pod­nio­słem nogę i ostroż­nie wsze­dłem na pierw­szy sto­pień. Co mi tam, prze­cież, jakby co, za­wsze będę mógł za­wró­cić.

Będę mógł, praw­da?

Koniec

Komentarze

Tekst jest fajny, ale puenty nie rozumiem kompletnie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

„Mogłoby tu być czyściej" - myślę sobie. - „Skoro już jest."

To mi się podobało. Reszta fajna językowo, ale historia sztampowa dość, bez puenty i bez celu. 

Lekka forma, przyjemnie się czytało, duży plus za odniesienia do tekstu LZ. Podobało się. Pozdrawiam.

Nie trafił do mnie ten szorcik. Też nie rozumiem puenty.

Dla mnie takie średnie. Nie widzę puenty. Stylistyka dobra, ale treść... Cóż, może zwyczajnie nie mój klimat.

Nieźle ukryta i niezła puenta. Ale nie ma co się dziwić, baranek to jest baranek i już.

podobało mi się. Puenta puentą - każda podróż, każda decyzja zaczyna się od pierwszego kroku - ale opowiadanie samo w sobie pozostawia mi poczucie niedosytu - chcętnie poznałbym ciąg dalszy perypetii polskiego (chyba?) Stonesa ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Podobało mi się. Napisane fajnym stylem, dowcipnie. Większych błędów brak (według mojego rozpoznania, które oczywiście może nie być pełne), co również jest dużym plusem :)

Przykro mi ale nie skumałem. Rock and rollowa stylistyka do mnie nie przemawia, bo nigdy się tym nie interesowałem. Zawoalowana puenta tylko dla fanów...

Yes, there are two paths you can go by, but in the long run
There's still time to change the road you're on.
And it makes me wonder. - nawiązanie do "Stairway to heaven"? Ale skąd koci żwirek? :P

A mi się podobało. Puenta jest bardzo dobra, nie ma tu nic niezrozumiałego.

Pozdrawiam

Mastiff

Nie przemówiło do mnie.

Babska logika rządzi!

Nie zrozumiałam, ale komentarz Dreammy pomógł pojąć. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka