- Opowiadanie: TyraelX - Specjalista (short - z przymrużeniem oka)

Specjalista (short - z przymrużeniem oka)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Specjalista (short - z przymrużeniem oka)

taki żarcik – na dobranoc. Pozdrawiam wszystkich Fantastycznych :D

 

***

 

Soliter był specjalistą w swoim fachu. W zasadzie cała jego rodzina już wiele generacji przed nim osiągnęła wysoki poziom profesjonalizmu w wykonywanym od pokoleń zawodzie. Mądrzy ludzie mówili, że to zasługa starego dobrego Doboru Naturalnego i jego małżonki Ewolucji – i coś w tym jest.

 

Soliter – przez znajomych nazywany pieszczotliwie „T." – jadł na potęgę lecz pomimo to był wyjątkowo chudy, gibki i powabny. No może nie do końca – z tą powabnością to lekka przesada. Ale nikt nie miał odwagi powiedzieć mu tego wprost – T. był uzbrojony i niebezpieczny. A w zbyt bliskich kontaktach z takimi osobnikami nadmierna szczerość może nie wyjść na zdrowie. Chyba, że należysz do "rodziny".

T. był bardzo mocno związany ze swoją rodziną – byli praktycznie nierozłączni. W życiu jednak bywa różnie – przychodzi taki czas, kiedy dzieci muszą wyprowadzić się od rodziców. Na szczęście w klanie Solitera latorośle często powracały w swoje rodzinne strony. Nie inaczej było z nim samym – choć nie do końca takiego scenariusza się spodziewał.

 

Gdy jeszcze był bardzo młody i wyjątkowo niedoświadczony życiowo – został wydalony ze swojej osady niczym najgorsza zakała rodziny. Zanim ewentualnie mógł wrócić, musiał wcześniej dowieść własnej wartości w wielkim świecie. „To odwieczne prawo, panujące w naszej rodzinie!".

Tam, gdzie wylądował, nie zagrzał miejsca zbyt długo. W nowym kraju, do którego trafił, został bezpardonowo porwany i od razu wpadł w wir pracy. Chwytał się różnych zajęć, poznawał różne, ciekawe lub mniej ciekawe, osobistości. Niestety – zamiast na porządnych ludzi – trafiił na istne bydło. I tak już zostało na jakiś czas – choć niewiele było w tym jego winy. Jednak nie zraziło go to – starał się nie nudzić, dużo podróżował i zwiedzał. A jak powszechnie wiadomo – podróże kształcą. W tym czasie podrósł i przeszedł gruntowną przemianę: wewnętrzną jak również zewnętrzną – teraz to jego się bali. Gdy dojrzał i nauczył się wystarczająco dużo na temat „złodziejskiego" fachu – postanowił osiedlić się na stałe. Cudowne zrządzenie losu rzuciło go do krainy przodków. Czuł się tam jak w domu. Z pewną subtelną różnicą – aktualnie to on, jako koronowana głowa rodziny, decydował, kogo wydalić z niej wcześniej, a kogo trochę później. I koło się zamknęło.

 

 

 

Eh– niełatwe jest życie tasiemca…

Koniec

Komentarze

Mnie to nie rozbawiło. Nie trafiłeś w moje poczucie humoru po prostu. Co nie znaczy oczywiście, że tekst jest zły :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

"Mrużyć" czy "mróżyć" - oto jest pytanie!

jak widać, zmęczenie dało o sobie znać, mrUżąc mój umysł :)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Przypomniały mi się lekcje biologii w czasach liceum ;)

Co do lekcji biologii- to kompletna klapa. Tasiemce całe życie tkwią w jednym żywicielu; nie wędrują od człowieka do człowieka. Połykasz jajeczko, ono w tobie się otwiera, wychodzi tasiemiec i żyje sobie w twoich jelitach do usranej śmierci (dosłownie :-)), sukcesywnie i nieustannie produkując jajeczka wydalane z twoim kałem. Nawet po wnętrznościach ci nie wędruje. Pomyliły ci się pasożyty.
Glizda ludzka łazi ci po całym ciele- i może utknąć w sercu, oku, lub innym miejscu, powodując zgon nosiciela- ale nawet ona całe życie spędza w jednym żywicielu.
Przechodzenie z ciał do ciała i związane z tym przeobrażenia występują u takich pasożytów jak pierwotniaki powodujące malarię, czy motylica wątrobowa.
Sugerując się twoimi opisami- bydło, podróże, powrót do rodziny- najbardziej pasowała by tu właśnie motylica.
To tyle na temat biologii :-)
Co do shorta- takie sobie. Troszeczkę brak mu polotu. Może to wina warsztatu. W shortach dużo zależy od odpowiedniego doboru słów.

Chyba jednak walnąłem byka!!! Wstyd mi!!! Ale ze szkoły pamiętałem tak, jak napisałem. Płonąc ze wstydu i obiecując sprawdzenie informacji, przed pluciem bezsensem, jak powyżej, obiecuję poprawę i daję ściągę, która mówi totalnie co innego, niż napisałem TASIEMIEC

ja tam myślę, że opowiadanie jest ciekawe. tematyke dość nietypowa, co chyba wychodzi mu na dobre, a i warsztat niczego sobie. moim zdaniem duży plus dla tego tekstu

@TomaszMaj - pisałeś to tak przekonująco, że przez moment zwątpiłem- ale jednak zamiłowanie do biologii z czasów młodości i wyniesione nauki sprowadziły mnie na słuszną drogę. Ważne, że są jeszcze na tym świecie sprawiedliwi, którzy potrafią się przyznać do błędu. O tym podgatunku, ewolucji, mutacjach i innych taki też mógłbym podyskutować... ale może nie teraz :) Pzdr!

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

dzięki vyzart- to moje początki, więc czerpię z każdego komentarza- cieszę się, że lektura sprawiła przyjemność!

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Jak napisałeś tekst o tasiemcu, który nie rozśmieszył Fasolettiego, to nie jest dobrze :)

A serio, to dałam się zaskoczyć, jednak tekst zrobił na mnie raczej negatywne wrażenie, jakby panował w nim jakiś bałagan.  Poszczególne zdania w akapitach nie całkiem z siebie wynikają i robią wrażenie pisanych "na siłę". Ale głębszej analizy Ci robić nei będę, bo skoro to tylko żarcik, to nie widzę sensu.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Chętnie zapoznałbym się z Twoją głębszą analizą - szczególnie, że to mój pierwszy short, a drugie opowiadanie w ogóle.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

- Ale nikt miał odwagi powiedzieć mu tego wprost- nikt NIE miał
- W nowym kraju, do którego trafił został bezpardonowo- przecinek po trafił bym dała
- w tym nowym kraju przez co został porwany i po co??
Opowiadanie mnie nie wciągnęło, prawdę mówiąc doczytałam "na siłę" stwierdzając, że krótkie - to przecież doczytam. Zakończenie owszem mnie zaskoczyło, ale jakoś szczególnie nie rozbawiło. Podobnie jak Suzuki M. miałam wrażenie że w tekście jest pewien bałagan i że to jakby trochę na szybko było pisane.

Faktycznie --- zjadłem NIE i przecinek --- niedopatrzenie z mojej strony.
A bezpardonowo porwany został przez krówkę, pasącą się na łące :)
I bez bicia się przyznaję --- opowiadanie było napisane na szybko --- taka wariacja tuż przed snem. Ale może właśnie dzięki temu dowiedziałem się kilku ważnych rzeczy na temat poprawnego pisania --- THX!
I pozdrawiam!!! ;)

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Chyba wszystko, co z tekstem nie do końca zagrało, zostało już wyżej powiedziane. Ja jedynie przyłączę się do stronnictwa, które doszukuje się pewnego bałaganu w całości, gdyż często jedno zadanie nie ma z kolejnym zbyt wiele wspólnego. Sam styl jest całkiem niezły, tu nie można się wiele czepiać. Co mnie zaskoczyło, to rzecz jasna zakończenie, choć był to raczej szok - zrobiłem naprawdę duże oczy -, niż parsknięcie z dobrego żartu.
Życzę powodzenia przy pisaniu kolejnych tekstów :)
Pozdrawiam

Nowa Fantastyka