- Opowiadanie: potworzyna - Sen o zdartym imieniu

Sen o zdartym imieniu

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sen o zdartym imieniu

Pewien chłopiec marzył, by zostać żołnierzem. Śnił o ostrym mieczu w dłoni i ciężarze zbroi na ramionach; marzyły mu się potyczki z wrogiem, z których zawsze wychodziłby zwycięsko i które sprawiłyby, że jego imię wypowiadano by z dumą. Często patrzył na swych towarzyszy zabaw i krewnych i, z ogniem w oczach, mówił:

– Jestem Zygfryd! I pewnego dnia zostanę żołnierzem!

I został. Pewnego dnia ruszył w świat, w cieniu poborowego. Dostał miecz i zbroję, w krótkim czasie odwagą i umiejętnościami zyskał sobie szacunek.

Ale chłopiec wciąż marzył. O wielkości, o chwale. Śnił o byciu wielkim generałem. Pragnął prowadzić wojska do boju, marzyły mu się zwycięskie kampanie, podboje w imię swego króla. Często stawał przed swoimi towarzyszami broni i mówił:

– Jestem Zygfryd. I pewnego dnia zostanę wielkim generałem!

I został. Gdy wybuchła wojna, odznaczył się męstwem i rozsądkiem. Zostało mu więc powierzone dowództwo nad armią, a król popatrzył na niego z dumą i rzekł: „Poprowadź ich ku zwycięstwu”. I tak też zrobił. Ich tryumf był wspaniały, klęska wroga ostateczna. Ale on wciąż marzył. Pragnął zostać królem. Często zwierzał się swym najbardziej zaufanym kompanom:

– Jestem Zygfryd. I pewnego dnia zasiądę na tronie…

I zasiadł. Sam rozpętał wojnę i także tym razem poprowadził swych ludzi do zwycięskiego boju. Skandowali jego imię szturmując bramy królewskiego pałacu i kiedy sławny generał szedł po czerwonym dywanie, i gdy korona skrzyła się na jego skroniach. Często zasiadał przed lustrem, patrzył sobie w oczy i mówił z dumą:

– Jestem Zygfryd. Jestem Zygfryd…!

I imię to było wszędzie. Lud szeptał je z trwogą. Wojacy wykrzykiwali je głośno, wznosząc puchary. Zdobiło królewskie posągi, rozstawione w stolicy i w całym królestwie, na cześć i chwałę nowego władcy. Ściany pokrywano inskrypcjami opowiadającymi o jego zwycięskich podbojach. Wielkie imię wielkiego człowieka było wszędzie. Na wszystkich ustach i we wszystkich uszach i w myślach, natrafiało na nie każde oko, niektórym śniło się nawet po nocach.

Aż pewnego dnia Zygfryd umarł. Spokojnie, we śnie. Cały kraj płakał, bo tak rozkazano, i jego imię znów wzniosło się pod niebiosa. A kiedy żałobnicy ucichli… Wielkie imię wielkiego człowieka, zmęczone ciągłym powtarzaniem, wytarte od ciągłego obracania na językach, nadkruszone przez wykuwanie w kamieniu – pękło i rozpadło się. Zatarło się na podstawach posągów. Rozmazało w księgach. Wypadło z ludzkich umysłów. I lud, i historia zapomnieli o Zygfrydzie, chłopcu, który pragnął, by jego imię stało się wielkie.

Koniec

Komentarze

Bardzo przyjemna alegoria, a może i moraliet, na temat pychy i niekończącej się ambicji w charakterze bajki dla dzieci.
Zakończenie nieco zbiło mnie z tropu, bo w zasadzie Zygfryd nie był ukarany za swoje przesadne aspiracje. Nigdzie nie jest nadmienione, że Zygfryd dążył do pośmiertnej sławy, raczej skupiał się na tu i teraz oraz nowych celach. Pomimo tego, a może właśnie przez to zaskoczenie na końcu - duży plus, bo dało mi to do myślenia więcej niż mogło dać ukaranie bohatera ,a którego byłem pewien i wyczekiwałem z niezachwianą pewnością siebie.

Co do stylu, to ma w sobie pewną magie, niby króciutka bajka, a pisana bardzo dojrzałym stylem, pozbawionym infantylnego patosu, o starannie i klimatycznie wybranych metaforach i epitetach. Zmykam teraz spać, ale zachęciłeś/łaś mnie do lektury swojego drugiego dostępnego tu dzieła:)
Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszej twórczości.
AK

Gaduła  Dodany:  2011-12-13  02:40:58  --> Gaduła 2011-12-13 03:06
Dodał tekst: potworzyna 2011-12-12 23:12

Nie chciałoby mi się zakładać konta w środku nocy, żeby skomentować tekst, wyjaśnić jego sens, wychwalić warsztat autora i jeszcze zaprosić do przeczytana kolejnego opowiadania. I to z takim timingiem. Komuś opowiadanie chyba bardzo przypadło do gustu.

Sam tekst niby poprawnie napisany, ale jest nijaki. Pomysł zupełnie się nie nadaje na shorta, bo puenta jest słaba i oczywista. Może dałoby się go zrealizować w dłuższej formie. Jednakże takich historii było już sporo i trzeba by się bardzo postarać nad realizacją.
pozdrawiam

I po co to było?

Ja mam po przeczytaniu tylko jedną refleksję: no i co z tego? Niestety tekst nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, za to dał radę, mimo skrótowości, znudzić.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Krótki, zgrabny tekścik.
Szkoda by  było, gdyby syf miał rację, co do tożsamości Gaduły. Polubiłem potworzynę za "Boginię kukurydzy" i nie chciałbym sobie psuć pierwszego wrażenia świadomością, że autorka tworzy drugie alter ego, aby chwalić własne teksty (lub namawia do tego kogoś bliskiego).

W dobrym stylu napisany tekst. Przyjemnie się czytało i podobało mi się. Tylko mam mały problem: jeśli to bajka, to zakończenie jest niezbyt budujące, a jeżeli opowiadanie jest szortem (co za durna nazwa), to jest zbyt przewidywalne.

Pozdrawiam

Mastiff

Nieprzekonywujące i niewciągające.  Coś sią jakby dzieje, ale nic wciągającego.  Konwencja - niedookreślona  - jakby moralitet albo może bajka, z  doklejonym na siłę pseudo - fantastycznym zakończeniem. Ale akończenie jest takie sobie. W sumie - nudnawe. 
Trzeba było jednak przemyśleć tekst.

Nigdy nie wiadomo kto kryje się za komentarzem... nie oceniajcie pochopnie :)
A tekst niestety, chociaż dobrze napisany - mało przekonujący. Miałam podobną refleksję co Suzuki - i co z tego? Przecież Zygfrydowie nie zależało na sławie po śmierci, tylko za życia :) Chyba że chodzi o to, że liczy się ta pośmiertna sława?

Ostatnią rzeczą, którą chciałem osiągnąć, byłoby aby ktoś został posądzany o fałszowanie komentarzy i podbijanie opini o własnych tekstach. Zaznaczyłem, że zakończenie odbiega trochę od reszty tekstu, wywlekając argument o pośmiertnej sławie o czym wspomniał też np. Dreammy tuż nade mną. Internet dla zabawy przeglądam raczej późnymi porami, rzadko też czytam cokolwiek z ekranu monitora, a konto założyłem zaraz po tym jak przeczytałem, aby skomentować bodajże trzecie opowiadanie na jakie się natknąłem na tej stronie ( przy poprzednich dwóch prezentowało bardzo wysoki poziom).
Może faktycznie przesłodziłem, krytyka przychodzi mi ciężko tym bardziej jeżeli coś naprawdę przykuje mi uwagę, a słowa pisane zamieniają się w obrazy w mojej głowie.
Pozdrawiam i przepraszam za zamieszanie.

Napisane zgrabnie i nie znudziło mnie, wbrew temu co pisali moi poprzednicy. Niemniej jednak nie jestem fanem tej formy wypowiedzi i istotnie - czegoś tutaj brakuje do pełnego szczęścia.

Zygrfryd po prostu zapomniał o pomniku trwalszym niż ze spiżu. Przyjemny tekst, ale nic poza tym. No cóż, koło czasu zmiele pamięć o każdym.

Pozdrawiam.

przeczytałem. lepiej późno niż wcale.
tekst krótki, treściwy i miły, choć nie obraziłbym się, gdyby zakończenie było trochę bardziej doszlifowane. nic dodać, nic ująć.
4/6

Czytało mi się dobrze. Zgodzę się z przedmówcami, którzy mieli wątpliwości co do zakończenia - w sumie takie sobie. Za to w czasie czytania miałam jedną refleksję:D - ten wcześniejszy król to był hmmmm co najmniej niezorientowanym władcą, bo jak ten Zygfryd  zaczął swoim kolegom często mówić - Jestem Zygfryd. I pewnego dnia zasiądę na tronie - to powinien jakoś zadziałać.

Witaj!

Trafiłem na ten tekst prosto z Twojego innego opowiadania i właśnie trafiłaś na moją prywatną listę autorów, których teksty na pewno będę śledził w przyszłości. Masz bardzo, bardzo lekkie pióro i ja czuję to w każdym Twoim opowiadaniu. Zakończenie chyba byłoby lepsze, gdyby Zygfryd zdał sobie sprawę z faktu, że osiągnął już wszystko, co mógł i już nie ma do czego dążyć... Lub gdyby postawił sobie cel niemożliwy do zrealizowania i zmarnował swoje życie starając się doścignąć swoje chore ambicje. Zakończenie w takim kształcie nie przemawia do mnie, bo w zasadzie, logicznie patrząc, nie ma żadnego powodu, dla którego jego imię miałoby zostać zapomniane. Tak myślę, przynajmniej, może Autorka mnie przekona, że powinno być inaczej. :)

Pozdrawiam
Naviedzony

Trochę może na to już za późno, ale przyznam, że pomimo krytyki i sugestii zakończenia bym nie zmieniła ;) Dla mnie zniknięcie z kart historii, z pamięci, z myśli, dokładnie w momencie śmierci - jest czymś niepokojącym. Podobnie z ideą chwały - nie oddzielam chwały "ziemskiej" od tej "pośmiertnej" aż tak silnie. Czy ludzie, dążąc do wielkich rzeczy, za nic mają to, czy będzie się mówiło po ich śmierci? Po co więc dąży się do nieśmiertelności przez czyny? Ale to już kwestia subiektywnego postrzegania takich spraw :)
No i to nie była kara dla Zygfryda - jego imię po prostu się wytarło, nastąpiło zużycie materiału ;)
Nie wiem, czy Cię to przekonuje, Naviedzony, ale jakby nie było - dziękuję za przychylne komentarze :)
Pozdrawiam!

Nie przekonuje mnie, ale mniejsza o to. Ważne, że dobrze się czytało. :)

Nowa Fantastyka