- Opowiadanie: kamileo - Bazyliszek (droubble)

Bazyliszek (droubble)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Bazyliszek (droubble)

Schowaliśmy się z Rudym i Grubym za szopą, przy ogrodzeniu. Wyciągnąłem z plecaka pozłacaną puszkę po herbacie. Położyłem dłoń na wieczku..

– Tylko nikomu ani słowa! – powiedziałem – musze go odnieść do gabinetu, zanim tata wróci z pracy.

– Yhy – odpowiedzieli

Otworzyłem puszkę. W środku, na tylnych łapkach stał mały bazyliszek. Tułów i ogon pokryte były czarnymi łuskami. Patrzył na nas swymi wielkimi, czerwonymi oczyma.

– Cy on jus moze zabijać wzlokiem? – zapytał Rudy.

– taki kurdupel? – rzucił kpiącym tonem Gruby

– Jest jeszcze mały – powiedziałem – tylko dorosłe potrafią uśmiercać.

Wyciągnąłem malca z puszki i podałem Rudemu. Uważnie mu się przyjrzał i przekazał Grubemu. Gruby postawił stworka na dłoni, spojrzał mu w oczy i ryknął: „Wraaaa!". Przestraszony stworek syknął i wytrzeszczył oczyska, aż zafosforyzowały. Grubym zatrzęsło. Upuścił bazyliszka na ziemię, a ten dał susa i zniknął za płotem

– Ma pałera! – powiedział Gruby siedząc w bezruchu. Ręce mu drżały.

– Ty baranie! – spojrzałem na niego wściekły – dlaczego to zrobiłeś?

– Chciałem sprawdzić, jak zareaguje – odparł

W tym momencie usłyszeliśmy wrzaski dobiegające z sąsiedniego podwórka. Wskoczyliśmy z Rudym na płot. Przeszły mnie ciarki. Na trawniku leżało kilka martwych kur a po bazyliszku nie było śladu. Tata mnie zabije.

Koniec

Komentarze

Czy każdy miał kiedyś kolegów o ksywach: Rudy i Gruby? Ja miałem:). Sympatyczne opowiadanko. Przepatrz uważnie dialogi, bo brakuje kilku kropek. Poza tym, jeden dialog zacząłeś z małej litery. Pozdrawiam

Mastiff

Za pomysł 5. Treści prawie nic, jak to w w drablach. Dam ci piąteczkę. Sympatycznie się czytało. Miła odmiana od wojen magów, karczm i szlachetnych banitów.

TomaszMaj, liberum veto. 
Jaki ma sens to, co robisz? Kim Ty jesteś? DreamWorks Pictures? Jaki ma sens ocenianie czegoś tak abstrakcyjnego jak ,,pomysł", w oderwaniu od całej reszty, żeby potem napisać ,,treści prawie nic"? Co to w ogóle jest? I co to jest za ocena:
Treści prawie nic, jak to w w drablach. Dam ci piąteczkę. Sympatycznie się czytało.
???
Pomysł jest nierozerwalnie złączony z treścią, jak i całą resztą. Nie ma najmniejszego sensu oceniać pomysłu jako takiego, bo to w ogóle nie świadczy o tym, czy ktoś umie pisać, czy nie umie. Liczy się efekt, a nie to, czy ktoś ma bujną wyobraźnię, czy też nie. Co daje ocenienie samego pomysłu? Nic. Kompletnie nic, bo i sam pomysł nic nie znaczy.
Wybacz, ale już któryś raz szastasz takim tekstem.

Co do tekstu- jest kompletnie o niczym. Że komuś uciekł bazyliszek? I co z tego wynika, Autorze? To chciałeś opowiedzieć? Jak dzieciak zabiera bazyliszka i go wypuszcza przez przypadek na wolność? Fascynujące, doprawdy. Autor mógłby chociaż raz przeczytać to, co napisał i nie zapominać o tak mało istotnych sprawach (jak to mówią awangardowi twórcy), jak kropki i zapis dialogu.

 

Inne kategorie oceniania mam dla długich tekstów, inne dla shortów, inne dla drablów. W tym ostatnim liczy się właśnie pomysł, puenta, myśl. Na tym polega ten rodzaj. Oceniłem tak, jak uważałem. Ty, 6Orson6, masz prawo ocenić po swojemu.

Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie powyżej. To nie jest rzecz ocenna, TomaszuMaj. Oceniać można różnie, każdy wedle uznania. Ale zaprzeczanie sobie i wyciąganie takich elementów, jest zwyczajnie bez sensu. Nie prowadzi do oceny. 
 

dobre. ode mnie 5.

Dzięki serdeczne za wszelkie uwagi. Następnym razem dopilnuję poprawnego formatowania tekstu.

Mnie też się to nie podobało zupełnie. Do tego jest niedopracowane, tzn. literówki i interpunkcja.
Jasne, że każdemu może się zdarzyć, ale już w tak krótkim tekście można to było wyłapać.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Moda na drabble nastała, jak widzę. Sorry, ale ten jest o niczym. Drabble ma mieć myśl, pointę, cokowlwiek. Dopiero wtedy będzie wartościowy.

Ja myślę, że Baranek żartował. Nie wierzę, że to on napisał i to całkiem świadomie, nie pod wpływem soku z gumijagód, albo innego, rodem z kociołka Panoramixa!:)

nie, nie żartowalem. pięć minut na poprawki i puściłbym to na Szortal.

Ludzie, Baranek oszalał! Luuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudzie! Pomoooooooooooooooooooooooooooooooooocy!:D

A na serio, baranku, uzasadnij swoją wypowiedź, proszę. Na serio, jeśli uważasz, że TO nadaje się do publikacji, to zaraz zeżre mnie od środka ciekawość przeczytania uzasadnienia do takiej oceny. A napewno nie chcesz, żeby cokolwiek zeżarło mnie od środka, prawda?;) 

"A napewno nie chcesz, żeby cokolwiek zeżarło mnie od środka, prawda?;) "
nie kuś, szaleńca pytasz.

Tekst jest lekki. Autor nie ciągot pisarsko-mesjanistycznych. Chce dać czytelnikowi kilka minut wytchnienia. To jedna zaleta tekstu.
Czyta się płynnie, bez jakichś wielkich potknięć, bez przyprawiających o ból zębów zgrzytów. To druga zaleta.
Jest też w tym tekście delikatna nutka absurdu, a ja bardzo lubię takie nutki. To... kolejna zaleta.

Dobry pomysł i realizacja zgrabnie dopasowana do objętości tekstu. Bardzo zgrabna miniaturka.

Co nie znaczy, że nie ma w niej nić do poprawienia :)

Baranku o czym jest ten tekst? 
Przecież on jest o tym, jak dziecko wypuszcza bazyliszka z ręki. O niczym innym. Na serio uważasz, że to jest ten godny podziwu opar absurdu? Dopytuję się z zaciekłością Janusza Korwina-Mikke , bo zwyczajnie nie wierzę:D. 

Orson, czy tak trudno jest Ci dopuścić do siebie myśl, że każdy z nas może mieć nieco inne kryteria oceny tekstów?
Wiesz jeden gościu napisał kiedyś tekst o małym faceciku, który szedł wrzucić pierścionek do wulkanu. Szedł tak przez trzy grubaśne, śmiertelnie nudne tomiszcza.

Z humoreskami jest tak, że do jednego trafiają, do innego nie. Jednego bawi subtelna gra słów, innego puszczenie baka przy stole. Każdemu to co lubi.
Jaśniej nie jestem w stanie Ci tego wyjasnić. Ale wiesz, wydaje mi sie, że jako członek Loży NF powinieneś być bardziej otwarty na poglądy innych użytkowników portalu.
Mieć własne zdanie? Jak najbardziej. Bronić go, jeśli jest taka potrzeba? Oszem. Ale napadać na mnie dlatego, że pozwalam sobie mieć zdanie odmienne od Twojego, to chyba jednak lekka przesada, nie sądzisz?

Powtarzam: według moich kryteriów, wedlug mojego 'misię' to całkiem zgrabna humoreska. Co nie znaczy, że nie wymaga poprawek.

Orson, żebyś nie męczył już Baranka, który ma prawo do wałsnego zdania, powiem Ci o czym jest ten tekst. O tym, że dzieci bawią się małym bazyliszkiem jak zapałkami. Sądzą, że on im nic nie zrobi, bo jest za mały, by miec w oczach niszczycielską moc. Gruby jednak chce bazyliszka rozdrażnic, aby się o tym samemu przekonac no i zostaje przez niego delikatnie "porażony wzrokiem". Na skutek wstrząsu, jakiego doznaje, upuszcza bazyliszka, który ucieka. Teraz hłopaki mają przerąbane, bo przestraszone maleństwo zaczyna robic bałagan, a ich zadaniem jest je złapac do wieczora.

baranku, spokojnie, przecież ja na Ciebie nie napadam. Po prostu jestem strasznie ciekaw co miałeś na myśli, bo ten tekst tak mi osobiście kontrastuje ze sformułowaniem ,,dobry tekst", jak woda święcona z wodą kolońską. Dlatego się dopytuję, ale przecież w żaden sposób Ciebie nie zaatakowałem. 

Problem polega na tym, że tekst o owym faceciku traktował jeszcze o czymś, a powyższy o chłopcu, który wypuścił bazyliszka traktuje tylko o chłopcu, który wypuścił bazyliszka. Dlatego dopytuję się, co widzisz w tym śmiesznego, na czym polega ten komizm, bo przecież da się to zdefiniować - opisać co śmieszy. Jestem lekko w szoku, że to śmieszyć może, ale szok przekuwam na ciekawość, nie na agresję, przecież:D. I z ciekawości się dopytuję. 

Pytam się po prostu, co Cię w tym tekście bawi, na czym polega jego komizm. Nic więcej. To nie oznacza, że Ciebie krytykuję- nawet jeśli bym chciał, to nie wiem jeszcze za co:P.

Miałbym też prośbę, nie rób takiej afery i poszanuj gust innych. Twoja "Klątwa" to też nie jest tekst udany, ale nikt po Tobie za to nie jeździ.

PS Kamileo, teraz, kiedy opowiedziałeś tekst, mam do Ciebie pytanie, jako do Autora- gdzie jest tutaj komizm, na czym polega i w jaki sposób chciałeś go uzyskać? I ja nikogo nie męczę. Baranek nie musi odpowiadać przecież. Tyle, że nie uważam, aby pytanie się kogoś co miał na myśli pisząc komentarz, albo co miał na myśli pisząc tekst, było tabu. Jeśli nawet nim jest, to przykro mi, ale go nie uznaję. Stąd pytania- z ciekawości znaczy i z chęci zrozumienia. 

Orson, kiedy widzisz, poczucie humoru to nie jest coś co łatwo zdefiniować, określić. Wszelkie takie próby zabijają humor. Potrafię zrozumieć, że coś Cię nie bawi. Ale weź i spróbuj SENSOWNIE wytłumaczyć, dlaczego ten tekst Twoim zdaniem nie jest zabawny.
kamileo - nie wcinaj się. Ty już swoje zrobiłeś. Napisałeś tekst.

kamileo, trochę ręce mi opadły, bo wydaje się, że nie do końca rozumiesz instytucji, jaką jest ten portal. Nikt po Tobie nie jeździ, nadwrażliwcze. 

baranku, proszę bardzo. 
Tekst uważam za niezmiernie słaby z kilku powodów. W warstwie fabularnej, czyi w warstwie przeprowadzenia fabuły, innymi słowy opowiedzenia historii nic on sobą nie reprezentuje, poza zaprezentowaniem scenki rodzajowej. Scenki rodzajowe tworzone są jako pretekst, tło, są narzędziem do opowiedzenia historii, która będzie przekazywała emocje, uczucia, myśl, która będzie zmuszała czytelnika do myślenia. Innymi słowy scenki rodzajowe, czy to w ,,Cierpieniach Młodego Wertera", ,,Moralności Pani Dulskiej", czy nawet ,,Oku Jelenia", albo innym ,,Królu bezmiarów" stanowią, tak, jak wspomniałem tło, pretekst. W efekcie mamy do czynienia ze scenką rodzajową, która jest sceną rodzajową samą w sobie- taką samą, jak ta, gdzie dzieci się bawią na podwórku, albo baba robi masło. I tak, jak w tej, gdzie baba robi masło wynika z niej, że baba robi masło, tak tutaj nie wynika nic więcej ponad przedstawione zdarzenie. Nie ma ono żadnej puenty, nie ma żadnej myśli, niczym też nie bawi. Bo i na czym ma polegać ten komizm? Nie jest on ani sytuacyjny, ani lapsusowy, nie jest też pun, ani nie bazuje na grze charakterów. Dzieciak wypuszcza bazyliszka, ot tyle- to nawet nie jest kontekst komiczny. To raz. Dwa na dobrą sprawę motyw fantasy nie odgrywa tu żadnej roli. Podstaw za bazyliszka skorpiona. Coś to zmienia? Albo pająka? Nic, kompletnie. To tylko pretekst, aby wrzucić tu tekst. Trzy to fakt, iż z wyżej wspomnianego wydarzenia, nie tylko treści, nic nie wynika- bazyliszek uciekł i co z tym zrobił Autor? Nic. To się nazywa spalony wątek, albo zapchajwata. Cztery, tekst ma błędy stylistyczne i interpunkcyjne, Autor nie umie zapisywać dialogu. 
Mogę wymienić jeszcze pięć i sześć. 
 

Ok, Orson. Postaram się Ci odpowiedziec.

Według mnie komizm rodzi się w umyśle czytelnika, jeśli ten identyfikuje się z tekstem i wyczuwa w nim zbieżności logiczne. Pisząc ten tekst, chciałem przywołac atmosferę dziecięcych zabaw, kiedy w pozornie błahej sytuacji coś idzie nie tak i pociąga za sobą łańcuch katastrof z udziałem bohaterów, których zwieńczeniem się będzie szlaban na komputer do końca miesiąca. Chciałem przeniesc nieco wysłużone już dziś patenty z fantasy, takie jak smoki, bazyliszki i różne tajemnicze siły, do realió świata kilku chłopców z podstawówki (sam przecież kiedyś tak rozrabiałem). Tu tkwi komizm, który starałem się osiągnąc.

Komedia jest w/g mnie najtrudniejszą z dziedziń. Jeszcze nie jestem jej wirtuozem, ale będę.

kamileo, w niczym, co napisałeś, nie ma nic śmiesznego. Dla mnie. Kwestia gustu.

Orson, Baranek ma prawo mieć swoje zdanie, nie musi Ci nic udowadniać. Tak samo, jak Ty jemu. Dajcie już spokój, Panowie, bo to spór z rodzaju: "czy pomidorowa jest lepsza z ryżem, czy z makaronem". I na nic argument, że makaron ładniej lata, kiedy rzuci się nim bratu w oko.

Ale ja nie chcę nic Barankowi udowodnić! Ja się tylko pytam, przepycham troszeczkę, ale to na zasadzie intelektualnych zapasów. Nic więcej, przecież nie chcę nic na siłę wykazać. Odrobina sporu jest ważna, przecież:).

exturio, ale ja niczego nie staram się Orsonowi udowadniać. po prostu rozmawiamy. każdy z nas wyciąga z tej rozmowy wnioski. obu nam są one potrzebne.
kamileo, nie staraj się. twój wniosek z tej wymiany zdań powinien brzmieć - jeżeli twój tekst nie broni się sam, nie ma sensu bronić go osobiście.
Orson, wydaje mi sie, że nie do końca rozumiesz, lub zupełnie inaczej niż ja rozumiesz ideę miniatury. jaką fabułę można twoim zdaniem zawrzeć w kilkunastu zdaniach tekstu? ja to widzę inaczej. tekst jest zamknięty. nie trzeba niczego do niego dodawać. stanowi całość.
a jeśli się nad tym zastanowić, to wiekszość opowiadań, powieści czy nawet cykli powieściowych to nic innego jak zlepek róznych scenek rodzajowych.
jeżeli chodzi o 'dwa'. z większości znanych mi tekstów fantastycznych można usunąć elementy fantastyczne, bądź zastąpić je niefantastycznymi i to nadal będą dobre teksty. czasami fantastyka stanowi jedynie scenografię. ale akurat tutaj skorpion by sie nie sprawdził.
zupełnie nie ma sensu dyskusja nad humorystyczną stroną tej miniatury. nie bawi cię? git. ale to nie znaczy, ze nie jest zabawne. to tylko znaczy, że ciebie nie bawi.
Zgoda - autor nie umie zapisywać dialogu. Ale tego może się jeszcze nauczyć.

baranek,
masz rację. Skoro tekst się nie obronił, powinienem wziąc się do roboty i pisac lepiej. Będę się starał.

W porządku, nie chcecie sobie nic udowadniać. Nadal jednak -- zupa pomidorowa.

Ja tak w kwsetii gadziny. Wypuszczając skorpiona czy pająka, mieliby dużo mniej przejebane niż w przypadku bazyliszka :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

A jakie ma to znaczenie dla tekstu? Żadne, panie bracie! Li dżumę z zamku macie. 

Witaj!

Abstrahując od mało intrygującej dyskusji na temat tego tekstu powiem tylko, że jest on dobry. Pomysł mi się podobał, jest oryginalny. Śmiało połączyłeś fantastykę i świat każdego dziecka, a dokonałeś tego, poprzez bardzo udane ujęcie elementów fantastycznych w ramach oczywistości. Było trochę jednak błędów, w tym zapis dialogów. Ogólnie na czwórkę.

Zanim 6Orson6 zrzuci na mnie nuklearny ładunek swojego komentarza zapowiem, że nie czuję się zobowiązany do jakichkolwiek dalszych wyjaśnień w tej materii.

Pozdrawiam
Naviedzony

Położyłem dłoń na wieczku..
Nie ma poziomego dwukropka

- Tylko nikomu ani słowa! - powiedziałem - musze go odnieść do gabinetu, zanim tata wróci z pracy.
musze - wielką i brak ogonka

- Yhy - odpowiedzieli
Wypada zakończyć kropką

Otworzyłem puszkę. W środku, na tylnych łapkach stał mały bazyliszek. Tułów i ogon pokryte były czarnymi łuskami.
W ostatnim zdaniu brakuje zaimka

- Cy on jus moze zabijać wzlokiem? - zapytał Rudy.
- taki kurdupel? - rzucił kpiącym tonem Gruby
- Jest jeszcze mały - powiedziałem - tylko dorosłe potrafią uśmiercać.

taki, tylko - wielką
kropka po „powiedziałem"

Gruby postawił stworka na dłoni, spojrzał mu w oczy i ryknął: „Wraaaa!". Przestraszony stworek syknął i wytrzeszczył oczyska, aż zafosforyzowały.
Stworek - stworek
Zafosforyzowały - raz nie ma takiego słowa, dwa - z czerwonych w zielone się zmieniły?

- Ma pałera! - powiedział Gruby siedząc w bezruchu.
Przecinek przed siedząc

- Ty baranie! - spojrzałem na niego wściekły - dlaczego to zrobiłeś?
Brak kropki, „dlaczego" wielką

- Chciałem sprawdzić, jak zareaguje - odparł
Brak kropki

Wskoczyliśmy z Rudym na płot. Przeszły mnie ciarki. Na trawniku leżało kilka martwych kur a po bazyliszku nie było śladu. Tata mnie zabije.
Słysząc wrzaski od razu wskoczyli na płot, a nie zerknęli najpierw, co się dzieje? Trochę dziwne. Przecież przed chwilą zbroili na potęgę, więc raczej z ukrycia powinni sprawdzić, co jest grane, by nikt ich nie zauważył.
Przecinek przed „a"

Językowo słabo. Rozumiem, że to myśli dzieciaka, ale urwane zdania źle się czyta. Niby przyjemny tekst, ale również zastanawiam się, co ma się pod nim kryć? Czytając powyższą dyskusję, aż musiałam zerknąć na definicję drabble, bo zanim się tu zarejestrowałam, nie znałam tej formy, i według angielskiej wikipedii, powinny one „testować zdolność autora do wyrażania interesujących i głębokich/znaczących idei w ekstremalnie ograniczonej przestrzeni". Brakuje mi tu głębi. Aż zbyt często spotykałam się z bezmyślnymi, głupiutkimi bohaterami, którzy na początku powieści/filmu coś sknocą i później muszą naprawiać, by uznać to za interesującą ideę. Chociaż bazyliszek słodki i trzymam za niego kciuki, że nie da się złapać.

Nowa Fantastyka