- Opowiadanie: DELFINOS - Sześć strzałów i po sprawie

Sześć strzałów i po sprawie

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Sześć strzałów i po sprawie

 

Na dalekim i dzikim zachodzie w samo południe do miasteczka City Rock wjechał nikomu nieznany mężczyzna. Zatrzymał się przy barze, przywiązał konia przy korycie z wodą i wszedł do lokalu. Tam oparł się o ladę barku, zamówił whisky i zagadał.

 

– Ty jesteś właścicielem tego lokalu?

 

– Owszem.

 

– Więc powinieneś wiedzieć coś o tej okolicy.

 

– A co chcesz wiedzieć?

 

– Gdzie jest Paul Hoffman? – Na to pytanie jednak nie usłyszał odpowiedzi, usłyszał natomiast inny głos za plecami.

 

– Czego chcesz od Hoffmana? – powiedział to niski, gruby mężczyzna z odznaką szeryfa na piersi. – Mów!

 

– Mam porachunki z Hoffmanem. – Powiedziawszy to położył rękę na rewolwerze. Mężczyzna przed nim zrobił to samo. Chwilę wpatrywali się w siebie, aż szeryf powiedział.

 

– Wynoś się z tego miasta. Nikt nie chce tutaj problemów. – Tajemniczy rewolwerowiec dopił whisky, popatrzył się w oczy szeryfa tak jakby się nad czymś zastanawiał, ale w końcu wyszedł z baru i odjechał.

 

Godzinę później szeryf dopalił cygaro i wyjechał z miasta. Na płaskowyżu leżącym obok miasta czaił się tajemniczy mężczyzna, który tylko czekał na ruch obrońcy prawa z City Rock. W jego zachowaniu było coś dziwnego, w końcu jaki normalny szeryf broni interesów przestępcy.

 

Rewolwerowiec jechał za nim około dwóch godzin. Szeryf zatrzymał się dopiero w niewielkim kanionie, tam wspiął się po zboczu i wszedł do wcześniej zupełnie niewidocznej jaskini.

 

– Aaa, jesteś! – zakrzyknął mężczyzna chowający się w jaskini. – Myślałem, że umrę z głodu.

 

– Trzymaj Paul. – Szeryf rzucił mu torbę. – Posłuchaj w mieście jakiś mężczyzna pytał o ciebie. – Paul zrobił zaniepokojoną minę.

 

– Mów kto to był!

 

– Nie wiem, był wysoki, miał jasne włosy, kilkudniowy zarost i wydawał się już dość podstarzały. – Paul zrobił jeszcze bardziej zaniepokojoną minę.

 

Tajemniczy rewolwerowiec postanowił, że już dość się nagadali. Chwycił rewolwer i wszedł do jaskini. Szeryf zobaczył go i sięgnął do pasa, został jednak uprzedzony, wylądował martwy na ziemi.

 

– Witaj Georg – powiedział Paul. – Jak długo mnie szukałeś?

 

– Witaj Paul. Pięć lat, tyle cię szukałem.

 

– Chyba więcej niż się spodziewałeś, jak cię ostatnio widziałem nie byłeś tak pomarszczony.

 

– Gadaj! Gdzie jest Sara?

 

– Spóźniłeś się! Sara jest już po mojej stronie.

 

– Co!

 

– Spóźniłeś się! Rytuał już się dokonał.

 

Za plecami Georga rozległ się okropny wrzask, obrócił się natychmiast i zobaczył tam bestię przypominającą kobietę – to była Sara. Swój obrót przypłacił kulą, którą dostał w lewy bark, obrócił się ponownie i postrzelił Hoffmana w brzuch. Ten obrót przypłacił atakiem bestii, która rozdarła mu plecy. Rewolwerowiec upadając zdołał postrzelić ją w nogę.

 

Korzystając z chwili złości i okazywania bólu przez Sarę, Georg skoczył za kamień znajdujący się przy wejściu do jaskini, usłyszał świst kuli nad głową to oznaczało, że Paul żyje. Za kamieniem stoczył się po zboczu na dół kanionu. Ledwo się podniósł, a już dopadła go Sara i odrzuciła do tyłu.

 

Georg zgubił rewolwer, więc wyjął nóż i wbił go w nadbiegającą bestię, następnie dopadł do rewolweru i wpakował dwie kule w głowę Sary.

 

Zobaczył Paula wychodzącego z jaskini, ostatnia kula wylądowała pomiędzy jego oczami.

 

Georg podszedł do ciała Sary i powiedział.

 

– Przykro mi, że tak się to skończyło.

Koniec

Komentarze

Ło matko kochana, banalna historyjka, banalnie opwowiedziana i bez większego sensu. Na dodatek tyle tu fantastyki, co kot napłakał. Jest wzmianka o jakimś tajemniczym rytuale, który ani niczego nie wyjaśnia (dlaczego i po co się dokonał), ani niczego nie wnosi do akcji. Jedyny plus – poprawny zapis dialogów, co rzadko się zdarza.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Cóż, jeśli miałbym być szczery, to opowiadanie nie jest zbyt dobrze napisane. Nie opowiada też zbyt ciekawej historii. Ot, dzieje się kilka rzeczy i nagle przestaje się dziać, a historia muska ledwie czubkiem palca jakiekolwiek elementy fabularne.

Osiem strzałów, cios nożem i po sprawie.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Nowa Fantastyka