- Opowiadanie: anielica - Poszukiwacze smoków - Prolog + Część pierwsza

Poszukiwacze smoków - Prolog + Część pierwsza

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Poszukiwacze smoków - Prolog + Część pierwsza

Prolog

205 lat temu, a rok liczy tu 728 dni – gdy Lud Cienia skuszony roślinnością Telloru najechał na tę ziemię, do barbarzyńskich celów wykorzystał smoki. Zwierzęta te zamieszkują Wyspy Smoków, jest to archipelag położony dookoła Delloru, stanowi on część terytorium owego królestwa. W skład Wysp Smoków wchodzą: Nullc, Fuera, Granh, Lezcortta, La Estella, Hiert, Algrand, Monttand i Rossa. To jedyne miejsca, gdzie można znaleźć smoki, choć nikt – od przeszło 220 lat po zakończeniu wojny między Tellorem a Nerumem – nie widział tych olbrzymich gadów. Jednakże ciągłe badania ze strony ludu światła – Telloru – dowiodły tego, że te często utożsamiane z wielkim wężem stwory wciąż prowadzą swój żywot, choć jest ich znacznie mniej niż przed rozpoczęciem krwawej wojny o terytorium, w której smoki zostały wyłapane na Wyspach, a następnie wykorzystywane jako wierzchowce. Dowiedziono, że często kryją się wśród liści na drzewach lub przy wodopojach, gdzie polują na słonie. Gdy te największe ssaki lądowe przechodzą pod drzewami, smoki rzucają się na nie i duszą lub też zabijają trującym oddechem, po czym wypijają z nich chłodną – nawet podczas upałów – krew. Wedle niektórych badaczy, kiedy wychodzą przed wejście swoich jaskiń, powietrze zaczyna wirować i unosi je w powietrze. Jednakże większość uczonych twierdzi, że są to zwykłe brednie, a owe stwory unoszą się jedynie dzięki pokaźnych rozmiarów skrzydłom. Według legend, w smoczych głowach miały znajdować się białe, twarde, drogocenne i czarodziejskie kamienie zwane draconce lub karbunkułami. Nosili je ponoć królowie wymarłego królestwa Delloru,w którym obecnie przetrwało jedno miasto gdzie poddani zmarłego – w wyniku chęci obrony królestwa przed ludem cienia – żyją. Toteż władcy ci zabijali owe stwory, by otrzymać draconce. Istnieją dwie odmiany smoków – lądowy i wodny. W kolorystyce odmiany naziemnej dominują kolory ciepłe, a w przeciwnym rodzaju – chłodne. Pierwsza wspomniana odmiana cechuje się tym, że ich cztery łapy są zakończone ostrymi pazurami, a pokryte łuskami ciało błyszczy się w słońcu. Do zabijania ofiar używają ogona, ostrych zębów, duszą je lub trują oddechem. Zazwyczaj smok miał niewielką głowę z grzebieniem na czubku. Jednak zdarzają się hybrydy obu typów tych ogromnych gadów, gdzie młode przyjmuje budowę ciała po ojcu, a umaszczenie po matce. Jednakże, to gdzie zwierze będzie miało swoje środowisko życia – może to być ląd lub woda – zależy tylko i wyłącznie od budowy ciała . Stworzenia te żyją znacznie dłużej niż jakiekolwiek istnienia. W przypadku odmiany lądowej jest to do pięciu wieków, a w wodnej około siedmiu. Na całej kuli Tamrielskiej nie ma miejsca, gdzie te stwory mogłyby wyemigrować, mimo to – na chwilę obecną nie muszą czuć się niebezpiecznie.

Lecz już niedługo poczują się naprawdę zagrożone…

_________________________________________________________________________________________________________________

 

Część pierwsza Szelest przewracanych kartek rozległ się po pokoju, a w szczególności po śnieżnobiałych ścianach. Kruczoczarne kosmyki włosów zwisały nad pożółkłymi kartkami.

Wtem drzwi małego pomieszczenia na poddaszu uchyliły się, a do pokoju wszedł rosły młodzieniec, liczący z lekka piętnaście lat. Podłoga z hebanowego drewna zaskrzypiała. Choć był to tak cichy dźwięk, że dziewczyna nawet nie spostrzegła osobnika przebywającego w pokoju.

Momentalnie krzywo spojrzał na słoik wypełniony po brzegi świetlikami, a zaraz po tym na starą, podniszczoną księgę. Co robisz?powiedział spokojnym tonem stojąc w progu drzwi.

Kobieta studiująca kolejne wersy tomu gwałtownie podskoczyła na drewnianym krześle. Po chwili odwróciła się w stronę brata, który spoglądał na nią, oczekując natychmiastowej odpowiedzi.

Nicodpowiedziała krótko i szybko zamknęła czytaną książkę. –A co ma robić Twoim zdaniem ?Uniosła brew, chowając przedmiot w jednej z szafek biurka.

Nie mam pojęcia, dlatego pytam. Nie jestem Twoją niańką, lecz pamiętaj – pewnych rzeczy nie można robić –wyraźnie nawiązał do czytanej książki. Wszak wiedział, jaki tytuł nosi i co głosi tekst. –Prawo tego zabrania, nie zapominaj – rzucił. Obrócił się na pięcie i wyszedł, trzaskając przy tym drzwiami.

Umowne – westchnęła.

Tellorini nie mają prawa, wszak nie zdarzają się tu ani zabójstwa, ani kradzieże. Sami osadnicy uważają, że jedynie Wielki Arion – pierwszy mieszkaniec, a zarazem ojciec wszelakiej roślinności – może ich sądzić. Choć od ucha do ucha krąży plotka, iż osoby, które aż zanadto interesują się smokami – znikają.

Nic więc dziwnego, że brat kobiety nie pochwala jej zainteresowań, a tym bardziej naiwnych pomysłów, którymi raczy go odkąd skończyła zaledwie dziewięć lat.

W ślad za bratem Nestea wyszła z domowej biblioteczki. Wychodząc, zamknęła pomieszczenie złotym kluczem i schowała w kieszonce myśliwskich spodni. Stojąc przed drzwiami zarzuciła na siebie turkusową pelerynę, na dłonie naciągnęła skórzane rękawice i chwyciła łuk i kołczan, który szybko zarzuciła na plecy.

Do jej uszu dobiegł znajomy głos.

Gdzie idziesz?

Polować – odrzekła chłodnym tonem, po czym cmoknęła różowymi usteczkami. Momentalnie obok niej znalazło się ogromne,koto-podobne stworzenie o zielonej sierści, które groźnie zaryczało.

Czule przejechała dłonią po sierści i założyła zwierzęciu zieloną, skórzaną obrożę z kolcami.

Gdzie? – posłał jej srogie spojrzenie „niańki”, którą jak przy każdej okazji przypominał – nie był.

Blisko bagien – schyliła się i nałożyła na stopy długie, wojskowe, czarne buty, które nie były w najlepszym stanie. Wręcz przeciwnie – Ponoć nie jesteś moją niańką, daruj sobie te kazania, już nie mam pięciu lat – warknęła.

Bagna? Oszalałaś? – podniósł ton o co najmniej kilka . Świadomy tego, że jest starszy od niej o cztery lata, uważał iż opieka nad młodszą siostrą, która jest lekkomyślna do cna, to jego obowiązek. Zwłaszcza, że matka nie żyje, a ojciec pochłonięty pracą w urzędzie nie miał i nie będzie miał dla nich czasu.

Owe mokradła były najbardziej wysunięte w stronę morza. Tereny dookoła nich były zamieszkiwane przez imigrantów z królestwa, które jest pod rządami Nerumu – Artgo, oraz lud należący do niszy społeczeństwa.

– Tam jest najwięcej ptactwa, a co za tym idzie – gniazd, nie będę jeść roślin – odparła głosem, pozbawionym jakiegokolwiek szacunku, na pytanie Arona.

Nie wybrzydzaj. Ciesz się, że w ogóle masz co jeść. – wytknął siostrze grymasy, które musiał znosić cały dzień, bez wyjątku – Czcigodny Arion zadbał o nasze dobro, powinniśmy być mu wdzięczni, wszak mógł zignorować naszą ówcześnie prymitywną nację. Ale nie zrobił tego, nauczył nas jak hodować rośliny, myśleć logiczne! - zaczął udowadniać Nestei, że nawet Wielki Mędrzec nie narzekał na brak pożywienia, ani na to, że dawni mieszkańcy uważali go za szaleńca.

Cała wiara Tellorinów opierała się na legendach o człowieku, który doprowadził prymitywne stworzenia do stanu, w którym myślą logicznie.

Tak, znam tą historię. Święte drzewo, Mądry-idiota – zaczęła przewracać oczyma – Wszyscy w to wierzą, a to kłamstwo! Czy wy jesteście mózgo-brakami?! Po co spotykać się, gdy drzewo mające kilkaset lat wypuszcza pąki raz do roku? Co niby da nam śpiewanie i tańczenie? – wykrzyczała mu prosto w twarz.

Wcale, a wcale nie wierzyła w cały fenomen wiary swoich rodaków. Co z tego, że każdy – nawet ze strefy uboższych – spotka się z osobami o wyższym statusie i pośpiewa przez dwadzieścia cztery godziny, w czasie gdy drzewo będzie wypuszczać nowe owoce?

Chociażby wiarę w lepsze – westchnął i pokręcił głową. Dla niego zarzuty siostry były bezpodstawne, zwyczajnie nie myślał tak jak ona.

Luna idziemy – Zwróciła się w stronę pupila, który na pozór przypomina pumę.

Lecz jest od niej znacznie większy, a przede wszystkim – ma zielone futro. Długość owego stwora w pionie wynosi cztery metry. Reszta cielska jest identyczna w porównaniu do lwa górskiego. Ich charakterystyczną cechą jest ślina, która zawiera śmiertelną truciznę, – niczym u Warana – która jest bardzo pomocna podczas polowań.

Koniec

Komentarze

Kolejne dziwactwo  w zapisie dialogów.   Szelest przewracanych kartek rozległ się po pokoju, a w szczególności po śnieżnobiałych ścianach  ---> bez komentarza.    Wychodząc, zamknęła pomieszczenie złotym kluczem i schowała w kieszonce myśliwskich spodni.  ---> jak wyżej.   Długość owego stwora w pionie […].  ---> a wysokość po skosie ile wynosi?  :-)

Na szczęście zmieniamy portal ;).

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Rozumiem, zdrowa krytyka. Choć Ty Russ'ie, chyba nie zamierzałeś skomentować, a zdeptać. :) 

Może tak to wygląda, niemniej faktycznie za niecałą dobę zmieniamy core :).

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

>> Gdy te największe ssaki lądowe przechodzą pod drzewami, smoki rzucają się na nie i duszą lub też zabijają trującym oddechem, po czym wypijają z nich chłodną – nawet podczas upałów – krew. << –

 

Przepraszam bardzo, a słonie skoro są ssakami, to dlaczego wg Twojego opisu są zmiennocieplnymi? Skąd te informacje, że ich krew jest chłodna, i co przez to rozumiesz? Poza tym, jeśli chodzi o język i elementy jego poprawności, to tutaj szwankuje wszystko. Bardzo dużo błędów.

 

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Nie obraź się, Anielico, bo nie mówię tego z przekąsem ani złośliwością, ale ten tekst jest idealnym przykładem tego, jak nie powinno się pisać opowiadań. Nie mówię tu już nawet o stylu, bo ten – mimo kilku potknięć ("żyjące istnienia" na przykład) – jest do zdzierżenia. Chodzi głównie o to, że ten tekst jest właściwie o niczym. A poza tym jest źle skonstruowany. Generalnie takich encykopedycznych wstępów, obfitujących w nazwy geograficzne itd., unikać powinno się jak ognia. Te wszystkie informacje, jeśli faktycznie mają znaczenie dla fabuły, powinny zostać w nią wplecone – pojawiać się mimochodem w dialogach lub opisach. Zapewniam cię, że czytelnik sięgający po książkę fantasy raczej nie ma ochoty na czytanie fantastycznych encyklopedii. Informacyjny wstęp można stosować właściwie tylko wtedy, jeśli informacje w nim zawarte tak fundamentalnie zmieniają prawa świata, że bez nich czytelnik nie mógłby w sposób właściwy odebrać utworu.  Poza wstępem mamy jakiś dialog, który też właściwie do niczego nie prowadzi. Jeśli twoja historia nie prowadzi do niczego, po co ją publikować? Rozumiem, że masz wielkie ambicje, chcesz napisać powieść i co nie tylko, ale naprawdę polecam najpierw wprawić się w formach krótszych. Poza tym my naprawdę lubimy tu teksty skończone i zamknięte. Serio.

Nowa Fantastyka