- Opowiadanie: Xixiks - Kot

Kot

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kot

 

Majestatyczny, ocierający się o dachówki kot kroczył powoli, zostawiając głębokie ślady w świeżym błocie. Był wszędzie tam, gdzie działo się coś złego. Przez wieki chodził po gruzach zburzonych warowni, wygrzewał się na polach krwawych bitew. Widział już nie jedno. Ale wciąż chciał widzieć więcej.

 

Deszcz padał już od kilku dni, mieszając krew z wodą. Potoki sływały z gór podmywając słabe zabudowania. Ludzie uciekali z miasta. Obserwowani z dachu zburzonego domostwa wyglądali wyjątkowo żałośnie: niczym małe, bezbronne mrówki, którym ktoś wbił kij w mrowisko. Deszcz gasił częściowo pożar wywołany przez napastników, jednak ogień zajmował już pobliski las. Mimo to nie przerwano rzezi, walka pochłaniała wiele ludzkiech istnień.

 

Najeźdźcy byli świetnie przygotowani do bitwy. Pięćdziesięciu zaopatrzonych w siekiery i kordelasy, ponad setka z kijami i procami i dwudziestka cholernie zwinnych podpalaczy, dawała im oczekiwany wynik w krótkim czasie. Dla miasta brzemienny w skutkach. Mieszkańcy bez problemu odparliby atak. Nie byłoby z tym najmniejszego problemu. Gdyby tylko wiedzieli wcześniej.

 

Kot zeskoczył najpierw na rynnę, potem na porośnięty mchem murek. Duże, zielono-żółte oczy patrzyły na świat z tajemniczej, kociej perspektywy.

 

Rozległ się krzyk.

 

Zainteresowane zwierzę skoczyło na drogę i podążyło do źródła wrzasków. Za murkiem leżało kilkuletnie dziecko, całe umorusane krwią i błotem. Krzyk wydała matka, która w rozpaczy rzuciła się na ziemię, by ratować synka. Bez skutku.

 

– Pomocy, błagam! Ratujcie go! – wołała rozpaczliwie, tuląc swoje jedyne dziecko. – Niech mu ktoś pomoże, proszę…

 

Jej głos zawisł na chwilę, gdy chłopczyk zacisnął swoją małą rączkę na jej ramieniu. Dziecko zacisnęło ją mocno, jednak po chwili ucisk zaczął słabnąć, aż w końcu kobieta uświadomiła sobie, że trzyma małą, bezsilną laleczkę, która wyzionęła ducha.

 

Krzyk, który wydała był krótki i piskliwy, szybko zamienił się w lament. Cudowny, miły dla uszu kota, lament skrzywdzonego człowieka.

 

Kot dalej przemierzał uliczki w poszukiwaniu ludzkiego cierpiernia. Doszedł do rynku, otoczonego klockowatymi domkami. Na środku znajdowała się przyniszczona fontanna i całkowicie zawalony pomnik.

 

Na rogu placyku kot ujrzał rannego najeźdźcę umierającego w samotności. Czy żałuje tego co zrobili jego przyjaciele? Czy może się opamiętał? Czy modli się teraz o przebaczenie? Kot bardzo w to wątpił. I miał rację.

 

Uchylone drzwi jednego z domów otaczającego rynek, pozwoliły kotu czmychnąć do środka. Wśród gruzowiska siedział mężczyzna, ściskając prowizorycznie opatrzony kikut. Zanosił się płaczem. Dziś rano, w ułamkach sekundy stracił całą swoją rodzinę. Eksplozja. Huk. I koniec wszystkiego. Co się z nim stanie za kilka lat? Czy nie zabije się z rozpaczy lub czy sam nie zacznie zabijać? Czy w ogóle zasłużył sobie na taki los? Może. A może nie.

 

I tak właśnie na świecie rozprzestrzenia się Zło. Wojna stawia na drodze zupełnie niewinnego człowieka tyle nieszczęść, szkód i smutków, że zakorzenia w nim chęć zemsty. Ten odpłaca złem za zło. Zupełnie prawidłowo. I koło się zamyka.

 

– Zdrajcy narodu! Koryto dla świń, a stryczek dla zdrajcy! – wrzeszczeli najeźdźcy, którzy rano wtargnęli do miasta. Ich też ktoś kiedyś skrzywdził.

 

Ile rodzin rozdzieliła dzisiejsza wojna? Ile rodzin, kochających siebie nawzajem? Setki tysięcy istnień budowało przyjaźnie, zaufanie i miłość. Była też druga strona medalu, bo jakby inaczej. Każdy musi ją mieć nieodzownie: Ilu ludzi zakopało dziś topór wojenny, by dążyć razem, dla dobra sprawy? Ludzie potrafią się jednoczyć. Szkoda, że aż tyle litrów krwi musi przy tym wsiąknąć w ziemię.

 

Perliste krople deszczu roztrzaskiwały się o kamienistą drogę.

 

Zadowolony z obrazków kot dalej penetrował uliczki swoimi zółto-zielonymi ślepkami w poszukiwaniu ludzkiego cierpienia.

 

Tak, lubił na nie patrzeć. Od zarania dziejów. Zawsze. Cieszył go ten widok.

 

Bo to był bardzo zły kot.

Koniec

Komentarze

Idealizm nastolatków jest równie wzruszający, co infantylny. Zła wiadomość jest taka, że kotów o których piszesz, nie ma na świecie. Nie ma na kogo zwalić winy. Dobra wiadomość – nasz zachodni świat jest coraz lepszy. Spójrz bardziej optymistycznie.

To, że na świecie nie ma takich kotów jest raczej raczej dobrą wiadomością.  W końcu to świat wymyślony. 

No więc dobrze. Wymyśliłeś kota, wymyśliłeś świat. Co z tego ma wynikać? Historia nie staje się przez to ciekawsza. Chciałeś coś przekazać, czy tak, po prostu, troszeczkę popłakać? p.s. Ja tam bym wolał, żeby były takie koty. Wystarczyłoby je poszczuć jakimś porządnym psem i mielibyśmy powszechną szczęśliwość.

Wymyśliłem kota na potrzeby dokładnie rozplanowanego opowiadania, nie po to by sobie popłakać. Kot jest personifikacją jednego ze szwarccharakterów w tym opowiadaniu. Co do postscriptum to zaznaczę, że kot wcale nie jest odpowiedzialny za nieszczęścia. 

  "Ile rodziń rozdzieliła dzisiejsza wojna? "  – malutki chochlika, ale nie bójta się, jest jeszcze czas edycji!:-) Tak samo pamiętaj o spacjach po znakach, np. myślnikach w dialogach. To tak tylko od strony technicznej, musiałam to napisać, choć ochoty za bardzo nie miałam (wolę skupić się na samym pomyśle).   Jeśli za to chodzi o treści. Nie wiem, jak się do tego odnieść. Masz dużo plusów. Te zdania były bardzo ładne: "–Zdrajcy narodu! Koryto dla świń, a stryczek dla zdracy! – wrzeszczeli najeźdźcy, którzy rano wtargnęli do miasta. Ich też ktoś kiedyś skrzywdził." -- bardzo pasujące zestawienie, moim zdaniem. Ale "zdracy" – zdrajcy, chyba. "Perliste krople deszczu roztrzaskiwały się o kamienistą drogę.

 

Zadowolony z obrazków kot dalej penetrował uliczki swoimi zółto-zielonymi ślepkami w poszukiwaniu ludzkiego cierpienia.

Bo to był bardzo zły kot. "

Tak, lubił na nie patrzeć. Od zarania dziejów. Zawsze. Cieszył go ten widok.  -– tutaj w ogóle świetnie zakończyłeś. Nie zamknąłeś tekstu tymi wcześniejszymi, może troszkę oczywistymi dygresjami, ale wyraźnie zaintrygowałeś czytelnika i pozostawiłeś go z pozytywnym wrażeniem.

Całość więc, myślę, nie jest zła. Nawet bardzo miło się to czytało. Miałeś lepsze i gorsze momenty, w moim odczuciu, ale ogólnie; nie jest źle. Pisz dalej, ćwicz i – najważniejsze – nie poddawaj się, bo widać, że masz głowę do pomysłów. I do tworzenia nastroju. Pamiętaj o tym przy kolejnych, żebyś nie zmarnował swego potencjału. Pozdrawiam ciepło.  

majatmajaja– dziękuję za opinię i zachętę. Oczywiście Szkapie też jestem wdzięczny.

Szkapo, skąd w tobie tyle protekcjonalnego sceptycyzmu? Płakać też można z klasą. ;) Xixiks – Twórz dalej. Fajnie budujesz klimat i całkiem przyjemnie się ciebie czyta. Błędy zostały ci wytknięte, toteż w tej kwestii nie mam nic do dodania. Tylko krótkie trochę.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Gnoomie – nie odpowiem, bo nie bardzo rozumiem pytanie. Jeśli chodzi o Twoje stwierdzenie "płakać można z klasą" – to dla mnie jest to druga klasa gimnazjum. Napisałem przecież, że to wzruszające, niestety również infantylne. Jeśli uważasz inaczej, pozostańmy przy swoich zdaniach. Nie widzę w tym tekście nic godnego uwagi i raczej nie zobaczę.

Wykład o złu rozprzestrzeniającym się po świecie jest, niestety, bardzo naiwniutki. W pewnym momencie, po kocie pozostaje jedynie sadystyczny uśmiech, a tekst staje się dość pretensjonalny w swojej próbie ujęcia zła. No i, jak u wielu autorów, samo zakończenie (Bo to był bardzo zły kot.) zupełnie na 'odwal sie'. Po drodze jakieś przecinki, kilka literówek; także, niektóre określenia niezbyt mi leżą – ale to akurat specyfika autorskiego stylu.

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

Zgadzam się z większością opinii na temat Twojego opowiadania. Ale i tak trochę dodam coś od siebie. Mam nadzieję, że nie przytepnąłem zbytnio kociego ogonka ;)   ZALETY: Plusem, tego tekstu jest klimat, fajnie go budujesz za pomocą krótkich zdań. Do plusów należy też czytelność tekstu, bowiem dobrze się czyta (tak jak już kilka osób zauważyło).

WADY: Niestety są. Minusem jest to, że zbyt krótkie jest to opowiadanie. Mogłeś bardziej naszkicować tego kota, bardziej wyeksponować jego tajemniczość i jego historię, bo nie wiadomio skąd się wziął, jaki dokładnie jest, no wiesz o co mi chodzi. Bo generalnie brakuje jego najważniejszych cech. To co pokazałeś to taki krótki opis, szkic charakteru, po którym nadal nic nie wiadomo. Po prostu nie możesz, to znaczy nie powinieneś jako autor pewnych kluczowych elementów danej postaci utajniać przed czytelnikiem. Bo czytelnik trochę musi coświedzieć na temat świata, który mu się przedstawia. Owszem, pewne elementy fabuły, kluczowe, można chować przed takim marudnym czytelnikiem jak ja. Zaś w decyudujących momentach odkrywać przed czytelnikiem, by zaszokować, wystraszyć czy też, rozweselić do łez.   Kilka zdań mi nie zagrało, a o to przykład: >> Majestatyczny, ocierający się o dachówki kot kroczył powoli, zostawiając głębokie ślady w świeżym błocie.<< – Najpierw mamy opis kota, który ociera się o dachówki. A jak widzę takie słowo, to kojarzy mi się z dachem. No, kot jak kot, lubi łazić po dachu. Co prawda nie każdy kot. A tu nagle, pada opis "zostawiając slady w błocie". No to jak, był na dachu czy na przechadzał się po podwórzu?   Generalnie, dobry tekst. Bo dobrze się czyta. Fabularnie zaś: słabiutko i do ideału trochę daleko. Trochę zabrakło większych opisów, brakuje trochę historii, której do końca nie ujawniłeś.Ale pisz i trenuj dalej, bo coś jest.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

jjerzy– kot będzie się przewijał przez akcje, bowiem jest, jak już pisałem, personifikacją jednego ze szwarccharakterów w moim opowiadaniu. Ten tekst ma być zwieńczeniem opowiadania. Pozdrawiam!

mkmorgoth– dziękuję za rozwiniętą odpowiedź. Tak jak już mówiłem, kot nie wziął się z niczego i nie jest ot tak. Gra dość dużą rolę w tym całym interesie, a jego zamiłowanie do ludzkiego cierpienia jest jedynie marginesem, wisienką na torcie. Czyli, że nie jest to zamknięte opowiadanie. Pozdrawiam!

Autorze, ależ niech się przewija. Tylko, wg. mnie, jego obserwacje powinny zostać pogłębione, może ujęte nieco 'żwawszym' językiem, czy też zdarzenia, których jest świadkiem – dające pole do głębszej refleksji czy uogólnień!

Maniacka perseweracja ambiwalencji niekongruentnych epifenomenów

No, fajne ;) i to co dje lubią najbardziej czyli jedno fajne podsumowujące zdanie. brawo

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

"Majestatyczny, ocierający się o dachówki kot kroczył powoli, zostawiając głębokie ślady w świeżym błocie." – Przepraszam, ale też mam problem ze zwizualizowaniem sobie tego. Gdzie były te dachówki i to błoto? Bo dachówka kojarzy się raczej z dachem, a błoto raczej z ziemią, więc pojąć nie mogę, jak to jest, że on jednocześnie jest na dachu i na ziemi. Albo skąd błoto na dachu? Fantastyka fantastyką a wiarygodnosć wiarygodnością. Poza tym nie rozumiem też jak może ocierać się o dachówki idąc po nich…    "Ile rodzin, kochających siebie nawzajem? " – Czy chodzi Ci o to, że rodziny kochają się nawzajem czy raczej o to, że członkowie tych rodzin kochają siebie nawzajem?   Przyznam, że konkluzja mnie zaskoczyła, wcale nie pozytywnie, niestety. "Bo to dobry chłopak był…" Zbyt naiwne, w sumie nie zmierzające do niczego i nie przekazujące żadnej fabuly, raczej zarys pomysłu, który wymaga dopracowania i, hm, nadania mu treści. Bo to, że masz wizję zuego kota sprowadzającego niszczęścia czy też czerpiącego satysfakcję z obserwowania go, to za mało. Zastanów się, co właściwie chcesz czytelnikowi przekazać.   Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

joseheim, dziękuję za opinię. Pierwsze zdanie jest błędne, było zmieniane, stąd nieścisłości. Do poprawy. Jeżeli chodzi o samą konkluzję i pomysł, bądź motyw kota… Kot nie jest zamknięty w tym tekście, jego pochodzenie i znaczenie jest wyjaśnione we wcześniejszych fragmentach. Także ,,Bo to był bardzo zły kot" jest zdaniem, które powtarza się przez całe opowiadanie. Pozdrawiam. 

@Xixiks -> Przepraszam, ale nie rozumiem, mówimy o tym samym tekście, który jest w tym wątku powyżej? Przykro mi, ale nadal uważam, że tekst nie przedstawia żadnej historii, tylko pomysł na nią. Ale to tylko moje zdanie, rzecz jasna. A ostatnie zdanie na pewno pojawia się w tekście tylko raz ; ) To że w różnych wariacjach zaznaczasz, że kot jest zły, nie nadaje opowiadaniu treści.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Mówię tylko, że wątek kota jest rozwinięty w pozostałych częściach opowiadania, bowiem tekst nie jest zamkniętą całością :)

Autorze, jeśli publikujesz tekst niepełny to powinieneś zamieścić o tym jakąś wzmiankę. Jak ktokolwiek może odnieść się do treści opowiadania, skoro nie wie, o co w nim chodzi? Marnujesz czas czytelników.

Szkapo, to mój pierwszy tekst, który tutaj publikuje i dopiero zapoznaję się z tutejszymi zasadami. Następnym razem oczywiście dodam taką informację. Przecież podziękowałem za odpowiedź, jednak zapewniłem, że przedstawiony tekst nie jest zamkniętą całością. Nie chciałem zmarnować czyjegoś czasu… W jaki sposób właściwie go marnuje? Wyjaśniając o co mi chodziło, skoro czytelnik sam o to pytał? 

Nowa Fantastyka