- Opowiadanie: Maksymilian Pałac - Zwycięstwo

Zwycięstwo

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zwycięstwo

Wielką sale przemówień wypełniły setki tysięcy istot. Szanowni przedstawiciele wszystkich galaktyk, gwiazd i planet dotkniętych szaleństwem doktora Morfiusa. Jednak nie przyszli po to, aby wysłuchać tyrady złowrogiego szaleńca, ale słów nadziei od Bohatera Universum.

Alexander Brave – tak się nazywał Bohater– przygotowywał się do wystąpienia w małym pokoiku, gdzieś na tyłach wielkiego gmachu. Podziwiał swoje oblicze w lustrze. W międzyczasie stylizatorki i inne specjalistki od wyglądu „wykańczały” go. Tam trochę tuszu, gdzieś indziej podkładzik itd.

Taka zwyczajna twarz, niewyróżniająca się niczym od innych. Ale za to jest znana wszystkim inteligentnym formom życia we Wszechświecie. Do pomieszczenia weszła cała szara Liel. Chociaż należała do rasy lisów z planety Xi, których dumą było 9 ogonów i sierść tak kolorowa że tęcza mogłaby im zazdrościć, ona była szara. Łysa i szara. Przypominała bardziej potwora z mitologi Lovecrafta, niż mieszkańca Xi. Alexander zwrócił wzrok w kierunku jakiś rzeczy leżących na biurku pod lustrem. To nie jej wina, że jest brzydka. Po prostu była jednym z pierwszych eksperymentów Morfiusa.

-Alexandrze, nie mogą się ciebie doczekać.– zachrypiała.

-Dość.-powiedział spokojnie Bohater. Specjalistki od wyglądu przestały się krzątać.-Pora abym zaszczycił zebranych moja osobą.-zaśmiał się. Liel przytuliła się do niego. Kilka specjalistek syknęło.

Gdzieś na planecie Ceres, jakaś rodzina Ceresjan zasiadła przed odbiornikiem sygnału obrazkowego, znanego na ziemi jako telewizor.

-Włączcie wideoodbiornik– powiedział mackowaty ojciec. Jego żona i syn już usiedli na kanapie.

-Ciekawe, czy będą reklamy– Zastanawiała się na głos żona Ceresjanina.

-Na pewno nie będzie. Reklamy w czasie tak ważnego przemówienia są jak grzech ciężki.– odpowiedział mąż. Kiedy były wypowiadane te słowa, kilkadziesiąt miliardów innych telewizorów było włączanych przez kilkadziesiąt miliardów mieszkańców innych galaktyk. A wszystko to, aby zobaczyć Bohatera Universum.

Widownia przypominała rafę koralową. Zbiór najróżniejszych kształtów i kolorów. Miód dla oczu.

Aż tu nagle zapada cisza. Światła gasną. Widać tylko mównicę. Pojawia się on – Alexander Brave.

Jest w mundurze galowym. Wyprostowany, dumny i pewny siebie.

-Ub'jaha! UmUmumm! Welcome! Witajcie!-widzowie szaleją.

-Zebraliśmy się tutaj, aby podsumować wojnę z przerażającymi Stworami z Mglistego Wymiaru i zakończyć sprawę doktora Jeremiasza Ebenezera Morfiusa. Obie te rzeczy są ze sobą powiązane bo Morfius sprowadził te potwory do naszego wymiaru.-chwila przerwy.-W walce z nimi życie oddało 50 miliardów żołnierzy i 200 miliardów cywili. Straty kulturowe i materialne będziemy odczuwać jeszcze przez wile setek lat. Zginęły przynajmniej 4 rasy zaliczane do inteligentnych, wpisanych na listę cywilizacyjnotwórczych. Wielu z nas utraciło bliskich krewnych, przyjaciół, rodziny. Inni stracili rozum, mimo że szaleństwo się skończyło. Jednak wiecie co jest najciekawsze? Dało się tego uniknąć.– Atmosfera zgęstniała-Dr. Morfius był człowiekiem światowego formatu. Nie było dla niego zamkniętych drzwi. Każdy uniwersytet go chciał. A który by nie chciał człowieka który mając 30 lat miał 500 patentów, w czasach kiedy podobno nie da się już nic wymyślić. Każdy mu też pomagał. Pieniądze ( bilionowe kredyty od Banku Mentivian, panowie dlaczego się zasłaniacie), miejsce ( planety z ich mieszkańcami przeznaczonymi na chore pseudoeksperymenty od jak zwykle miłych Levian, kamerzyści zbliżenie na te kocie pyszczki) czy wreszcie ochrona od Nuvii ( jak tylko wyszło szydło z worka i Morvius pokazał co knuje to oni od razu zaczęli wysyłać na niego morderców, co za niewdzięczność). Pakt Ochronny Galaktyki też maczał palce w tym łajnie, tak to dobre słowo. Kiedy na Cl 32 ofiary doktora się zbuntowały i błagały o pomoc POG wysłał tam misję, a jakże aby zniszczyć krwiożerczych rebeliantów. Udało się! 9 miliardów bezbronnych ofiar eksperymentów genetycznych zostało zniszczone. Doktor mógł wrócić do pracy. Dlaczego Ebenezer stał się wrogiem? Bo nie chciał płacić składek na rzecz rozwoju i budowy ładu dla Zakonu Jasności. Jak wiemy nie ma gorszego grzechu, niż nie płacenie dziesięciny. Krótka kampania propagandowa i klops. Nagle okazuje się że Świat jest na krawędzi zagłady i ZNOWU trzeba go ratować. Ohydne meduzy niszczą planety, Morfius się śmieje a reszta sra w gacie ze strachu.-Bohater zaczyna chichotać.– Pojawiam się ja, moja ekipa i koniec. Wojna trwała 3 lata. Krótko, nie ma co. Ja w przeciągu tych 3 lat – tu padł akcent na 3– ze zwykłego kapitana zmieniłem się w PIERWSZEGO CZŁOWIEKA W GALAKTYCE. Skompletowałem wspaniałą drużynę składającą się z przedstawicieli 7 Wielkich Ras i… Stworzyłem najsławniejszą drużynę sprzątaczy w kosmosie. To co robiliśmy to nie było nic innego jak sprzątanie cudzych brudów. Nie oskarża się wilka o to że zabija owce, prawda? Morfius był takim właśnie wilkiem, gdyby nie naiwność rządzących zostałby zapewne zwykłym tępicielem studentów, ale nie.– w czasie tych słów media, internet, telewizja, wszystkie środki wszechświatowego przekazu kończą nadawanie zwykłej ramówki. Skupiają się na przemówieniu Brave'a.– Mam tutaj zaszczyt podziękować dużej grupie osób, dzięki której nie pokonałbym Ebenezera. Liz el Valez – wielka dwunożna jaszczurka o kocich oczach– dzięki serum stworzonemu przez Jeremiasza Ebenezera mogła poddawać kuracji, powszechnie zabronionej przez wszystkie cywilizowane narody, nielubiane mniejszość rasowe. Kuracji która polegała na klinicznym przemodelowaniu kodu genetycznego danego osobnika. Innym słowem operacja zmiany rasy. Jedna rasa sprawia wiele problemów a co dopiero wiele ras. Po stworzeniu serum stary Ejb dostał gotówkę, sławę i znajomości, które doprowadziły go do Vita Lebiedis.– Lebiedis siedział na sali cały blady, z otwartymi ustami.– Ten przykórcz, wyglądający jak wściekły lemur, nie różniłby się niczym od innych Hidedończyków, gdyby nie to, że jest właścicielem 5 planet. Każda z nich to ogromna fabryka, której owoce pracy nabijają portfel Lebiedisów. Jednak aby nasz Vit mógł zarabiać więcej, potrzebował zmniejszyć koszty produkcji. Potrzebował pracownika, który nie stworzy związku zawodowego, ani nie będzie strajkował, ani w ogóle narzekał. Tutaj przyszedł z pomocą Ejb. Stworzył na podstawie DNA człowieka rasę niewolników. Vitowi udało się uzyskać od Rady Najwyższej POG status zwierząt dla Slavian, więc mógł ich hodować jak kurczaki w wielkich fermach. Sam zwykłych pracowników zwolnił ( zapisując się w księdze rekordów Guinessa – 5 miliardów zwolnionych w ciągu 5 minut), a na ich miejsce dał Slavian. Dr Morvius znowu urósł, po tym zdarzeniu wydzierżawił planetę CI 32. Wspomnianym osobom jeszcze raz dziękuje! Nie będę zanudzał publiki jego chorymi eksperymentami, dzięki którym zgarniał kolejne naukowe nagrody. Daruje też sobie wpadkę POG-u. Po Cl 32 na scenę wchodzi Zakon chcący podporządkować sobie Morfiusa. Ale on mógł się czuć bezpieczny. Za uzyskana od tzw. Cywilizowanych istot forsę stworzył maszynę pozwalającą wędrować między wymiarami. Dzięki niej przyprowadził na nasz Wszechświat Smogi i inne bestie. Zakon dał mu tylko powód do rozpętania wojny, który on skrzętnie wykorzystał. Potem następują dwa najczarniejsze lata w historii w ogóle. A afekt tych dwóch lat jest żałosny. – wszyscy widzowie czują się zdezorientowani.

– Morvius zginął tylko fizycznie. Jego dzieła. niezliczone patenty, nowe dziedziny nauki, wynalazki bez których dzisiaj nie wyobrażamy sobie życia stały się dla nas fundamentem. Dr. Ebenezer Jeremiasz Morfius jest wszędzie, a zarazem nigdzie. Taka jest prawda. I nic na to nie poradzimy… Powinnyśmy być mu wdzięczni. Winnyśmy traktować go jak boga. – tutaj Bohater Universum nie wytrzymał i zaczął się śmiać.

Przemówienie się skończyło.

 

Koniec

Komentarze

Myslniki sie gniewaja. Mowia: Aaaarrrggghhh!!! Podobnie: kropki, nawiasy i cyferki. Jak juz wiesz jak wklepac pauze lub polpauze, to nie uzywaj dywizow – ja moge, bo na mojej klawiaturce nie ma. Zobacz na porady dotyczace stawiania myslnikow i kropek w polaczeniu z myslnikami. Staraj sie, a kiedys bedziesz takim wymiataczem jak ja! Pozdrawiam.

Przeczytałem i też się śmiałem. Pozdrowienia.

Dawno tak się nie ubawiłem. Opowiadanie, które inne teksty na Grafomanię bije na głowę. A dlaczego? Bo jest szczere, nie ma w nim nic wymuszonego. Autor po prostu tak pisze i już:) Pozdrawiam

Mastiff

Zabrakło tylko dopisku "Grafomania 2014".

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Na "Grafomanię 2014" w sam raz. Jako tekst "na poważnie" – jeżu potrójnie kolczasty… Ale tego, czyli pisania z głową i zgodnie z zasadami interpunkcyjnymi oraz ortograficznymi można się nauczyć, więc spróbuj, Autorze, dokonać tej sztuki.

Wielką sale przemówień wypełniły setki tysięcy istot. – Skoro salę wypełniły setki tysięcy istot, to nie musisz o niej pisać, że jest wielka, czytelnicy z pewnością spróbują wyobrazić sobie jej ogrom i dojdą do odpowiednich wniosków…

Szanowni przedstawiciele wszystkich galaktyk, gwiazd i planet dotkniętych szaleństwem doktora Morfiusa. – Szanowni przedstawiciele, trochę jakbyś list pisał…

Jednak nie przyszli po to, aby wysłuchać tyrady złowrogiego szaleńca, ale słów nadziei od Bohatera Universum. – Powtórzenie "szaleńtwo". 

Alexander Brave – tak się nazywał Bohater– przygotowywał się do wystąpienia w małym pokoiku…  – Z tego wynika, że będzie w tym pokoiku występował.

Do pomieszczenia weszła cała szara Liel. – A mogło wejść jej pół? Chociaż należała do rasy lisów z planety Xi, których dumą było 9 ogonów i sierść tak kolorowa[,] że tęcza mogłaby im zazdrościć, ona była szara. Łysa i szara. Przypominała bardziej potwora z mitologi Lovecrafta niż mieszkańca Xi. – Przecinek.

– Alexandrze, nie mogą się ciebie doczekać – zachrypiała.

– Dość -powiedział spokojnie Bohater. Specjalistki od wyglądu przestały się krzątać.– Pora abym zaszczycił zebranych moja osobą.– Zaśmiał się. Liel przytuliła się do niego. Kilka specjalistek syknęło. - Przyjrzyj się dialogom i porównaj ze swoimi. Na mój gust kompletnie się w tym nie rozeznajesz. Na stronie w hydeparku są pomocne tematy. No i wystarczy zajrzeć do książek, zobaczyć, jak to się robi…

Na planecie Ceres, rodzina Ceresjan zasiadła przed odbiornikiem sygnału obrazkowego, znanego na Ziemi jako telewizor. - Z powodzeniem można usunąć "gdzieś" i "jakaś", a jeśli piszesz o Ziemi mając na myśli planetę, to wielką literą.    – Włączcie wideoodbiornik – powiedział mackowaty ojciec. Jego żona i syn już usiedli na kanapie. – Tu zapisałeś dobrze, zgadywałeś, czy jak?

– Ciekawe, czy będą reklamy?– zastanawiała się na głos żona Ceresjanina. – A tu znów było źle…

– Na pewno nie będzie. Reklamy w czasie tak ważnego przemówienia są jak grzech ciężki – odpowiedział mąż.

Kiedy były wypowiadane te słowa, kilkadziesiąt miliardów innych telewizorów było włączanych przez kilkadziesiąt miliardów mieszkańców innych galaktyk. A wszystko to, aby zobaczyć Bohatera Universum. Widownia przypominała rafę koralową. Zbiór najróżniejszych kształtów i kolorów. Miód dla oczu. – Tym zdaniem nagle wracasz do wielkiej hali z początku tekstu. Trochę można się pogubić.    – Zebraliśmy się tutaj, aby podsumować wojnę z przerażającymi Stworami z Mglistego Wymiaru i zakończyć sprawę doktora Jeremiasza Ebenezera Morfiusa. Obie te rzeczy są ze sobą powiązane, bo Morfius sprowadził te potwory do naszego wymiaru.– chwila przerwy. – Bardzo kiepskie wtrącenie i na dodatek błędnie zapisane…

Dalej odpuszczam. W każdym razie doradzałabym zainteresować się zapisem dialogów. O formie aż trudno wspomnieć, ale do momentu przemówienia bohatera byłam zainteresowana. A później opowiadanie zamieniło się w jakąś dziwną statystykę, podsumowanie wojny i szlag trafił całe zainteresowanie. Tak się opowiadań nie pisze …

Nowa Fantastyka