- Opowiadanie: jezu7194 - Złodziejka oczu

Złodziejka oczu

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Złodziejka oczu

– Co robisz zboczeńcu ? – krzyknęła przyparta do muru dziewczyna.

– Pożałujesz za to, że jesteś taka ładna tapeciaro – napastniczka napierała trzymając swą ofiarę za nadgarstki.

– Kate?! Co ty wyprawiasz?! – głos dziewczyny zelżał kiedy rozpoznała znajomą ze szkoły.

– Odbiłaś mi Luck’a – popchnęła koleżankę.

– Co ? – wpadła w ciemną uliczkę – Nie odbiłam, on nawet nie zwracał na ciebie uwagi.

– To przez ciebie ! – warknęła na dziewczynę wkraczając za nią w ciemny zaułek.

Słońce zachodziło. Na horyzoncie powstała jedynie pomarańczowo-czerwona łuna. Niebo powoli spowijała czerń. Naprzeciw uliczki z której jak na razie nie było dla Sary wyjścia widać było budynek szkolny. Obie niedawno z niego wyszły, jak zawsze w czwartki. Nie jak śmiertelni wrogowie ale jak zwyczajne znajome. Kate i Sara nigdy nie były ze sobą zbyt blisko. Były zwykłymi koleżankami z jednej klasy. Wydawałoby się nawet, że ich stosunki ostatnimi czasy się polepszyły gdyż spędzały razem więcej czasu, chadzając na dodatkowe zajęcia przedmaturalne. Ale to co teraz się działo, napawało Sarę przerażeniem. Nigdy nie spodziewałaby się, że jej koleżanka na nią napadnie. Dosłownie kilka sekund temu rozstały się, rozchodząc się każda w swoim kierunku. Był początek jesieni więc o tej porze, mimo że było jeszcze ciepło, zaczynało się ściemniać. Sara niczego nie podejrzewając jak zwykle podążała w kierunku swojego domu. I właśnie wtedy poczuła pchnięcie w plecy, a jej ręce natychmiast zostały wykręcone w nadgarstkach, jakby napastnik nie miał zamiaru czekać na jakąkolwiek reakcję ofiary. Początkowo myślała, że to jakiś zboczony typ. Liceum pełne było ładnych dziewczyn. Jednak zmieniła co do tego zdanie kiedy poczuła długie, spiłowane paznokcie wbijające się jej w rękę.

– Jesteś zbyt ładna aby mógł zwrócić uwagę na mnie.

– Co ty wygadujesz ? – Łzy płynęły jej po policzkach. Zdała sobie sprawę, że jest w niewesołej sytuacji.

– Nie bój się, będzie bolało tylko trochę.

– Co chcesz mi zrobić ? – W głosie Sary dominowała rozpacz. Leżąc na plecach zaczęła powoli oddalać się od napastniczki. Widziała przed sobą jedynie jej ciemną sylwetkę na tle herbacianego od zachodu nieba.

– Potem nic nie będziesz pamiętała. Albo po prostu, postaram się żebyś nikomu o tym nie powiedziała. – Uśmiechnęła się złowieszczo ale jej ofiara tego nie widziała.

– Daj mi spokój, odstąpię ci go. – Próbowała wybrnąć z tej sytuacji.

– Z pewnością. Po tym jak z tobą skończę. – Ujrzała w oczach ofiary blask, przerażenie i widmo śmierci. Blask pochodzący z ostatnich promieni słonecznych padających tego dnia na tę część świata i oczy dziewczyny.

Kate wykonała ruch ręką. Jakby dyrygowała orkiestrą symfoniczną. W tym momencie usta Sary się zamknęły. Żadna znana siła nie była w stanie jej ich otworzyć. Przerażona nie rozumiała co się z nią dzieje. W chwilę potem poczuła jak traci kontrolę nad resztą ciała, które powoli zaczęło unosić się w powietrze. Jej nogi nie dotykały już sterty liści i śmieci na których jeszcze przed chwilą leżała. Jak marionetka, za pomocą nieznanej siły wykonywała wszystko co rozkazała jej Kate. Nagle ponownie została przyparta do ceglanej ściany. Ta pozbawiona przez cały dzień promieni słońca wydawała się chłodna jak lód. Nie mogła wykonać żadnego ruchu ani nawet pomyśleć co teraz może nastąpić. Jej umysł sparaliżowany był strachem. Mogła jedynie zamknąć oczy i modlić się, że to sen z którego lada chwila się obudzi. A była prawie pewna, że to co się teraz dzieje to ułuda, bo jakże inaczej. Nic z tego co do tej pory zobaczyła nie ma prawa bytu w realnym świecie.

– Pewnie z powodu tych twoich ślicznych oczek Luck nie może się od ciebie odkleić.

– To niedorzeczne. Ja nikogo do niczego nie zmuszam. – Pomyślała Sara – Dlaczego to robisz ?

Ręka Kate opadła. Ofiara doskonale to widziała. Ciemna postać zaczęła się zbliżać.

– Jak się teraz czujesz Saro?! Kiedy jesteś zdana sama na siebie ? – Ponownie szyderczo się uśmiechnęła. – Sama musisz sobie ze mną poradzić.

Sara patrzyła z przerażeniem na każdy następny ruch Kate. Była tak wystraszona, że nawet gdyby mogła, nie zebrała by się w sobie by krzyknąć. Zimny pot skraplał się jej na czole i policzkach, a jego krople łączyły się ze łzami spływając po jej skórze i kapiąc na bluzkę. Każdy najmniejszy gest Kate wywoływał w sarze mieszane uczucie obojętności co do swego losu i strachu zarazem. Najchętniej skopała by tej szmacie tyłek, ale w zaistniałej sytuacji nic by z tego nie wyszło. Jej umysł szybko zaprzątnęła myśl o nieuniknionym końcu, który widziała w oczach swej koleżanki.

Kate wyjęła ze swojej małej szkolnej torby kilka zeszytów. Jakby czegoś szukała. Po chwili znalazła w końcu notes.

– Wiedziałam, że go tu mam.

Spojrzała na wiszącą na ścianie blondynkę ze spuszczoną głową po czym z uśmiechem zaczęła szukać w notesie jakiejś konkretnej strony. Na stronie, na której zakończyła poszukiwania widniał nagłówek : DROGA DO IDEAŁU. Odhaczyła jedną z widniejących tam pozycji po czym z dziwnym zadowoleniem schowała go na powrót do torby. Wyjęła z niej natomiast łyżkę do lodów, którą zwykle tworzy się gałki na rożki. Dziś Kate znalazła dla niej inne zastosowanie.

Teraz ciężko oddychająca Sara z niepokojem obserwowała ręce koleżanki uzbrojone w dziwny przedmiot. Ta z każdym krokiem dodawała jej kolejnej porcji strachu i adrenaliny powodując szybsze bicie serca, które lada moment mogłoby spowodować eksplozję jej naczyń krwionośnych. Zbliżała się pewnie i zdecydowanie. Teraz już nie było odwrotu. I wtedy stanąwszy w jedynym oświetlonym miejscu wykonała zaskakującą dla Sary rzecz. Zbliżyła łyżkę do lodów do swojej własnej powieki. Lekko ją uniosła po czym wbiła pod nią łyżkę wydłubując sobie jedno ze swoich brunatno – piwnych oczu. Jej twarz nie okazywała żadnych emocji poza lekkim skrzywieniem, kiedy to właśnie zerwała nerw wzrokowy. Wyjęła oko z oczodołu następnie upuszczając je na ziemię. Już po kolku sekundach zaczęło się ono robić szkliste i martwe.

– To samo zrobię tobie mała. – Powiedziała Kate. –Tyle, że ty nie odzyskasz wzroku. Ja odbiorę ci twoje oczy i nie odczuję żadnej różnicy, poza większym zainteresowaniem ze strony chłopców.

Swym jednym okiem patrzyła na przerażoną Sarę. Na koszulce miała już mokrą plamę od łez. Kate też poczuła ściekającą jej po policzku ciecz. Szybko zorientowała się, że to krew.

– Oszczędzę ci bólu patrzenia na mnie. – Zarechotała jak wariatka. – To prawie nie boli, tylko nie możesz się wiercić bo uszkodzę moje nowe oczka.

Znów uniosła rękę, lewą. W prawej dumnie trzymała zakrwawioną łyżkę. Rozpierała ją duma, a na twarzy widniał uśmiech co w połączeniu z jej pustym, krwawiącym oczodołem dawało okropny widok. Zbliżyła palce do oka Sary jakby chcąc jej otworzyć powiekę. Trzymała je w oddaleniu około 5-7 cm, a mimo to powieka odpowiadała na wykonywane gesty. Zobaczyła śliczne, bystre błękitne oko. Niedługo miało ukazywać piękno świata właśnie dla niej. Powolnym ale dokładnym ruchem wbiła pod powiekę łyżkę natychmiast zrywając mięśnie gałki ocznej.

Sara krzyczałaby gdyby mogła. Nie z powodu bólu bo chłód metalu uśmierzał częściowo ból, ale dla zasady. To był gwałt na jej ciele. Na początku widziała błysk metalu, potem piekielne zimo przebijające się aż do mózgu. Do ostatniej chwili jej oko rejestrowało cały zabieg widząc głównie zamazany obraz i błysk metalicznie połyskującej materii. W końcu lewa strona jej głowy pogrążyła się w mroku. Teraz także po jej policzku spływała stróżka krwi. Uważnie obserwowała jak Kate wyjmuje jej oko z łyżki chwytając je w dwa palce. Za okiem ciągnął się długi nerw jeszcze niedawno przekazujący impulsy do mózgu Sary. Było to coś czego nie zauważyła u wydłubanego oka napastniczki. Ta rozchyliła swoje powieki po czym ostrożnie wprowadziła do oczodołu najpierw nerw, a potem całe oko. Kilka sekund obracało się ono w kółko jak śruba wkręcana w gwint po czym jak gdyby nigdy nic spojrzało na swą dawną właścicielkę.

Chwilę minęło zanim oko Sary połączyło się z dawnym nerwem wzrokowym Kate. Na początku widziała ciemność. Jak wtedy kiedy oka nie było jeszcze wcale, potem światło. Małe światełko na końcu tunelu, o którym mówią ofiary śmierci klinicznej. Dopiero po tym rozbłysku pojawił się pełny obraz. Na początku zmieniał on położenie i kąt obracając się dookoła własnej osi aż w końcu ustabilizował się.

– Świetnie, działa. – Uśmiechnęła się Kate.

– Jak to działa? – Pomyślała Sara. – To nie jest możliwe !

– Teraz drugie śliczna.

Kate powtórzyła całą procedurę. Wyciągnięcie swego oka, pobranie nowego narządu od dawcy, wszczepienie. W tym momencie Sarę ogarnął całkowity mrok. Czuła ból nerwów i mięśni, które zostały brutalnie pozrywane. Jej puste oczodoły pełne były krwi, która spływając po policzkach brudziła jej twarz, szyję i w końcu bluzkę. Nadal była przybita do ściany przez nieznaną siłę na usługach jej koleżanki. Nieuchronnie zbliżał się koniec. Była tego pewna. W głębi duszy miała jednak nadzieję, że w końcu się obudzi a to tylko zły sen.

– Puściłabym cię śliczna – Powiedziała, ironicznie akcentując „śliczna”. – ale powiesz wszystkim co ci zrobiłam. Wątpię żeby ci ktoś uwierzył, ale mimo to wolę nie być w kręgu podejrzanych.

Wyciągnęła lewą dłoń w kierunku ust Sary. Blondynka nadal była przybita do ściany. Wykonała fest odwrotny do tego, który zamykał jej usta. Sara poczuwszy zwolnienie siły zaczęła krzyczeć:

– Jesteś chora… kosmitkooo… – W tym momencie jej język został maksymalnie wyciągnięty z ust otwartych teraz na szerz.

Kate widząc, że język dalej się już nie wysunie, szybko zamykając swą dłoń zamknęła usta Sary.

Białe dotąd zęby dziewczyny momentalnie zabarwiły się na czerwono. Krew wytrysnęła z żył od razu wypełniając jej usta. Język nie został całkowicie odcięty i wisiał poza linią zębów, wiotki i bezwładny.

od razu stracił swą zdrową barwę by za moment zsinieć i obumrzeć.

Ofiara usłyszała oddalający się szyderczy śmiech, który zaraz zniknął z ciemnej uliczki. Tajemnicza siła puściła ją, a dziewczyna upadła na powrót na stertę liści i śmieci. Zrozpaczona, nie wiedziała co teraz robić. Już nigdy nie ujrzy piękna świata. W agonii poprawiała język plując krwią. Szukała leżących na ziemi oczu napastniczki po czym na siłę wpychała je sobie w oczodoły. Te jednak zdążyły już mocno napuchnąć, a krew je wypełniająca skrzepła tworząc gęstą masę. Nie zastanawiała się nad tym dlaczego jej się to nie udaje. Schowała w dłoni narządy wzroku po czym wybiegła z uliczki wprost na biegnącą naprzeciw jezdnię.

Nie słyszała auta. Wyda się to dziwne ale zagłuszało je serce które waliło niczym młot powodując ból bębenków w uszach. Kierowca nawet nie zdążył nacisnąć hamulca kiedy wprost pod koła wyskoczyła mu młoda dziewczyna. Przeleciała nad ziemią kilka metrów po czym z impetem uderzyła głową o powierzchnię jezdni…

Koniec

Komentarze

Nie należy tracić nadziei, że ktoś jednak czegoś się w tym tekście dopatrzy.

Bohaterka była mi obojętna, nie potrafiłam poczuć towarzyszących scenie emocji. Szczególnie na początku: zdania po prostu nie współgrały ze sobą. Były też błędy interpunkcyjne. Poza tym, "luck" oznacza po angielsku szczęście, o ile dobrze pamiętam. To jakaś metafora? ;) Wydaje mi się, że chodziło o "Luke".

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Jest to jedno z moich starych opowiadań. Zostawiłem je w oryginalnej wersji, bez poprawek. Jestem głównie ciekaw opinii i komentarzy.

Nie rozumiem. Dlaczego nie poprawiałeś? Przecież na pierwszy rzut oka widać bardzo proste błędy typu spacja przed znakiem zapytania czy brak przecinków. Styl ani fabuła nie zachwycają. A przecież chodziło ci o przychylne opnie? Nie widzę sensu komentowania tego, co napisałeś kiedyś-tam, skoro teraz (mam nadzieję) piszesz inaczej, lepiej.

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

on tylko sprawdza czy ktos czyta to, co sie tu wstawi :D

ja cie rozumiem, zaraz dodam cos w sprawie opowiadania :D

ee ciekawe, napisalem cos bardzo podobnego, ale to juz z szuflady nie wyjdzie :D

 

co do opowiadania: dziwne zdania– są :) ale to da sie akurat poprawic z kazdym tysiacem napisanych słow :D błędy interpunkcyjne  inne, do których da sie przyczepić pewnie tez są ale to nie jest wazne teraz (dla mnie :D)

 

Ważne jest to co przedstawia to opowiadanie, a przedstawia mianowicie bezkresną swobodę :D Piękne uczucie móc zrobic blizniemu krzywde i nie odpowiadać za to. Znaleźć kogoś kogo można torturowac na dowolny sposób, zadawać ból i obserwować reakcje kaleczonego :D wszystko legalnie, a ogrom możliwości daje ogromne pole do popisu i sprawia dużo satysfakcji.

 

gorzej, ze potem musisz wytrzymać to dziwne spojrzenie osób które to czytały (a zakładam ze tak było) ale to wrecz kwestia nadajaca sie na osobny watek na forum :D

 

mi sie podobało, szkoda ze przeszedles do akcji za szybko i tak samo nagle ją skonczyles, dodaj wstep i zakonczenie, popraw bledy, przeredaguj pare zdan i bedzie to naprawde cos fajnego :D

O, widzisz, AdamKB, jednak czasem nadzieje się spełniają ;)

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

ja generalnie nie jestem wybredny taki jakiś :D

Ja też jakoś szczególnie wybredna nie jestem… Chyba :D I w sumie, zgadzam się z tobą, że z pomysłu można by coś wycisnąć.

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Bardzo przepraszam, Autorze, ale nie kupuję Twojego tłumaczenia, że stare. Jeżeli stare, jeżeli piszesz nadal i robisz to coraz lepiej, to po jakie licho "częstujesz" nas wyschniętym na wiórek ciastkiem z zakalcem? Pokaż, o czym i jak piszesz obecnie. A jeżeli nie możesz się powstrzymać od prezentacji archiwaliów, to je poddaj renowacji – interpunkcja, składnia, gramatyka…  >> Co robisz, zboczeńcu? << a w drugim wierszu >> napastniczka <<. Rodzaj męski, rodzaj żeński. Zadziwiająca szybkość zmiany płci…  :-) 

Dziękuję za opinię:)

Tłumaczenie słabe, ale opowiadanie naprawdę jest stare. Pisałem je na poczekaniu, prosto z głowy. Nie było żadnych poprawek bo spisywane było od razu na komputer. Z tąd błędy interpunkcyjne. Składnia wynika zapewne z pokręconych wątków wówczas tlących się w głowie.

Zwykle pisze na papierze i to dość dlugie teksty. Dopiero zacząłem przepisywać i redagować niektóre z nich. Jest to mój pierwszy wpis tutaj. Dlatego wrzuciłem więc pierwsze lepsze opowiadanie aby dowiedzieć się czy jest coś warte, czy można by je poprawić lub napisać od początku w nowym świetle. Chciałem także sprawdzić jak reagują inni użytkownicy portalu.Cieszą mnie opinie, z których wynika, że sam pomysł jest coś wart. Jeśli poczekacie, dodam coś lepszego:)

Co do "magicznej" zmiany płci. Bohaterka na pocżątku nie wie kto ją atakuje, dlatego bierze napastniczkę za zboczeńca. Według mnie jest to dostrzegalne. Jeśli tylko mnie się tak zdaje, wybaczcie.

Pozdrawiam. 

Dostrzegalne, ale o wiele później. Zbyt późno, by zatrzeć pierwsze wrażenie, którego, wydaje mi się, nie doceniasz. Przepraszam – nie doceniłeś, pisząc ten tekst, i nie zadbałeś o usunięcie niedopatrzenia z przeszłości. gdy wstawiałes na stronę.   Czytaj, co napisałeś, z maksymalną uwagą i krytycznie. Jak gdybyś czytał cudze opowiadanie. Czy nowe po kilku dniach odleżenia tekstu, czy stare – nawet na głos. Wielu to pomaga w wyłapaniu pomyłek, powinno pomóc także Tobie.   Pomysł jest, ale taki "niedokończony" i słabo zrealizowany. Jaką nadzwyczajną, nadprzyrodzoną mocą dysponowała Kate, że po jednym ruchu jej ręki Sara nie była w stanie bronić się? Po co do sceny z horroru wstawiłeś zdania o długości nerwu,  o przewodzeniu impulsów? Albo, że tak napiszę, ściąga z okulistyki, albo opowiadanie grozy. Takie wstawki powodują nieciągłość sceny, która powinna przykuwać uwagę, a Ty sam tę uwagę rozpraszasz….   Mam nadzieję, że przepisując i redagując nowsze teksty pousuwasz z nich tego rodzaju błędy.

z tego co zostało napisane w opowiadaniu – urzekł mnie motyw chorej zemsty i okaleczenia ofiary :D

chetnie dowiedziałbym się co (o ile było cos takiego) cie zmotywowało do ujęcia rzeczy w taki sposób :D

 

z tego czego nie zrobiłeś to Adam napisal wiekszosc :D

Obecnie nie pamiętam już co było motywem. Większość pomysłów powstaje kiedy się zamyślę. Łapię więc wtedy czym prędzej długopis lub otwieram Word kiedy siedzę przy kompie i piszę. Trzeba to robić póki pomysł kłębi się w głowie. Można by powiedzieć, że opowiadanie dzieje się autentycznie. Jeśli nie zostanie spisane , przeminie i zostanie zapomniane.

Piszę też często na podstawie swoich snów. Mogę dodać jeden z takich opisów, ale również może mieć sporo błędów. 

Autorze Nie rób z tego portalu śmietnika starych, sadystycznych literackich wypocin. Pozdrowienia niezbyt ciepłe.

Pisałem je na poczekaniu, prosto z głowy. Nie było żadnych poprawek bo spisywane było od razu na komputer. Z tąd błędy interpunkcyjne.

No to ja się nawet nie wysilam …

To ja też:)

Nowa Fantastyka