- Opowiadanie: langsuyar - Totalna Zagłada Ojczyzny

Totalna Zagłada Ojczyzny

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Totalna Zagłada Ojczyzny

 

– Dzień dobry państwu! Oglądacie państwo wydanie specjalne programu „Totalna Zagłada Ojczyzny” w telewizji Nadajemy24. – W lewym dolnym rogu ekranu telewidzowie mogą zobaczyć graficzny piktogram symbolizujący upadek ojczyzny, papieski krzyż spadający na budynek Belwederu.

 

– Nadajemy na żywo prosto ze studia w Warszawie – relacjonuje smukła, długowłosa blondynka w garsonce koloru granatowego. – Mamy nadzieję, że zechcą państwo spędzić z nami ostatnią godzinę życia naszej ojczyzny. – W tle pojawia się duży zegar, który zaczyna odliczanie. Zmienia się kamera. Operator robi najazd na twarz prezenterki, która nieznacznie zmienia pozę i zwraca się w kierunku obiektywu.

 

– Ultimatum jakie zostało nam przedstawione przez Federację Rosyjską mija dzisiaj o godzinie dwunastej, czyli dokładnie 59 minut od teraz. Źródła rządowe donoszą, że nie ma możliwości jego spełnienia, zatem należy oczekiwać od strony braci Rosjan najgorszego. Z nami w studiu jest ekspert od stosunków międzynarodowych. – Pada nazwisko eksperta.

 

– Witam panie profesorze. Czego dokładnie możemy się spodziewać po Rosjanach?

 

– Witam panią, witam państwa przed telewizorami. Otóż opinie są podzielone. Jedni twierdzą, że Rosja postanowi zaatakować od razu po upływie terminu ultimatum. Inni spodziewają się jedynie formalnego wypowiedzenia wojny i dalszych przygotowań do otwartego konfliktu. – U dołu ekranu zapala się czerwony pasek z płynącym nań napisem „Nagły atak Rosji?”.

 

– A pan profesor skłania się ku której wersji?

 

– Otóż, moim zdaniem, Rosjanie zaatakują niezwłocznie po dwunastej. W pierwszej kolejności chodzi im o wywarcie efektu. Prawdopodobnie wciąż liczą na spełnienie ultimatum. Nie wróżę otwartego konfliktu, w końcu to nasi bracia Słowianie. – Treść na pasku zmienia się na „Eksperci: Rosja zaatakuje o 12”.

 

– Czy wiemy, jaka może być to forma ataku?

 

– To pytanie należałoby zadać naszym służbom wywiadowczym.

 

– Przenieśmy się zatem do sejmu, gdzie w tym momencie odbywa się nadzwyczajne posiedzenie rządu. Jest tam nasz reporter. Arku?

 

– Witam państwa – mówi cicho Arek. Klęczy trzymając ucho przyłożone do dużych drewnianych drzwi z etykietką „Kancelaria Premiera”. – Z tego co udało się nam dosłyszeć, omawiane są właśnie kwestie raportu wywiadu i… – Dziennikarzowi przerywają otwierające się drzwi. Wychyla się zza nich głowa wyjątkowo przystojnej kobiety, rzecznik rządu.

 

– Kto tu pana wpuścił? – denerwuje się kobieta. Wychodzi z pomieszczenia i zamyka za sobą drzwi.

 

– Jest z nami rzecznik rządu, Pani Izabella – relacjonuje miękkim, już normalnym głosem Arek. – Jaka będzie reakcja polskiego rządu? – Wciąż klęcząc podsuwa jej mikrofon pod brodę i cichym głosem dopowiada „Jest pani na wizji, na żywo”.

 

Kobieta sztywnieje, energicznie poprawia włosy i zwraca się do kamery: – Nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska Rządu. Jak tylko takowe będzie, natychmiast zwołana zostanie konferencja prasowa. Dziękuję i proszę o opuszczenie tego miejsca – kobieta robi ruchy ręką nakazujące zejście z wizji.

 

– A jakie są najnowsze doniesienia wywiadowcze? – nie ustępuje dziennikarz.

 

– Wywiad donosi, że nic nie wie i postara się coś ustalić – odpowiada zmieszana kobieta i wraca za drzwi.

 

– To była rzecznik rządu w specjalnym wywiadzie, specjalnie dla naszej stacji. Będziemy informować na bieżąco o nowych ustaleniach w tej sprawie. Z sejmu dla państwa Arek U.

 

– Dziękuję Arku. – Prowadząca program przejmuje pałeczkę, a realizator wraca do studia. Komunikat na czerwonym pasku pokazuje teraz „Wywiad wie, że nic nie wie”, co jakiś czas wracając do stanowiska ekspertów. – Co przyniesie dzisiejszy dzień? Czy godzina 12 będzie naszą ostatnią? Czy zaatakują nas bracia Rosjanie? – podnosi głos prezenterka. – Odpowiedzi na te i inne pytania na żywo na naszej stacji. Oglądajcie państwo wydanie specjalne programu na żywo w telewizji Nadajemy24.

 

Następuje seria reklam. Za politycznym kryzysem nie nadążyli reklamodawcy, toteż prezentowane są nowe, super zdrowe batoniki, mięciutki papier toaletowy i obowiązkowo podpaski. Jedyną adekwatną do sytuacji reklamą jest reklama oferty last minute pewnego biura podróży. Po zakończeniu bloku reklamowego kamera ponownie robi najazd na prowadzącą, która z grobową miną oczekuje na głos.

 

– Oglądacie państwo relację na żywo z totalnej zagłady naszej ojczyzny. Do terminu ultimatum pozostało już zaledwie 28 minut. Uwaga! – Przyciska rękę do ucha. – Mamy nowe informacje. Strona rosyjska przekazała właśnie komunikat, w którym stwierdza – za prezenterką pojawia się ogromny, czarny napis w języku rosyjskim – że jeżeli ultimatum nie zostanie dotrzymane zostaniemy zaatakowani za pomocą broni atomowej!

 

Technikom potrzeba zaledwie kilku minut, aby podmienić piktogram zagłady, cały czas widoczny w rogu ekranu, i dodać do niego atomowy grzyb. Szybko okazuje się również, gdzie uderzy rzeczona bomba. Podana przez Rosjan lokalizacja wskazuje na środek pałacu prezydenckiego. Sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna.

 

– Udało nam się połączyć z magistratem stolicy. Apelujemy do państwa o wysłuchanie komunikatu władz.

 

Wzniosła muzyka, odtwarzana dotychczas w tle, cichnie. Prezenterka znika, a cały ekran wypełnia mapa stolicy z wielkim czerwonym wykrzyknikiem wskazującym prosto na pałac prezydencki. Po chwili rozbrzmiewa chrypiący głos, mówiący zapewne przez słuchawkę telefonu: – W dniu dzisiejszym ze skutkiem natychmiastowym została zarządzona natychmiastowa ewakuacja stolicy. Prosimy wszystkich mieszkańców o spokój i rozwagę. Nie zaleca się korzystania z samochodów ani transportu publicznego, gdyż mogą pojawić się korki. Metro na wszelki wypadek zostanie zamknięte. Pod miastem zostaną podstawione autokary. Prosimy udać się do nich pieszo. Stan zagrożenia będzie trwał aż do odwołania. – Czerwony pasek podchwytuje nowe wiadomości i wielkimi literami wyświetla dramatyczny apel o natychmiastowe opuszczenie miasta.

 

– Mamy informację, że władze są w kontakcie z eskadrą F-16, która otrzymała zadanie przechwycenia pocisku. Połączmy się teraz z bazą lotniczą, w której jest już nasz korespondent. Oddaję ci głos Arku.

 

– Dziękuję. Moim i państwa gościem jest pułkownik lotnictwa, który będzie pilotował jeden z samolotów, podczas tego jak ważnego i wiekopomnego zadania. Panie pułkowniku, wiemy jakie stoi przez panem wyzwanie. Jakich trudności się spodziewacie? – Pułkownik stoi w kombinezonie bojowym, z hełmem pod pachą. W tle połyskuje myśliwiec, wokół którego kręci się kilka osób z obsługi technicznej.

 

– Witam. Na wstępie chciałbym pozdrowić całą rodzinę. Aniu, jakbym nie wrócił, wiedz, że cię kocham. Natomiast w kwestii pytania. Głównym problemem będzie poderwanie samolotów z ziemi. Spośród maszyn eskadry, połowa przechodzi aktualnie przegląd, duża część czeka na naprawy. W tym momencie dostępny jest samolot widoczny za mną oraz najprawdopodobniej jeszcze jedna maszyna. Walka z czasem trwa.

 

– Zatem dramaturgia wzrasta z każda minutą.

 

– Dokładnie tak.

 

– A jakich problemów spodziewacie się w powietrzu?

 

– Żadnych.

 

– Czyli jest pan pewien zestrzelenia rakiety?

 

– Wręcz odwrotnie. Pociski balistyczne zdolne przenosić głowice jądrowe poruszają się szalenie szybko. Dodatkowo nie mamy dokładnych informacji skąd i na jakiej wysokości nadleci pocisk. Jego przechwycenie jest praktycznie niemożliwe.

 

– Tak więc nie ma szans na zatrzymanie bomby?

 

– Raczej nie. – Pilot macha telewidzom i biegnie w kierunku samolotu. Zegar na ekranie wskazuje już tylko osiem minut. Program wraca do studia.

 

– Oglądacie państwo „totalną zagładę ojczyzny”, program specjalny na żywo, prosto ze studia Nadajemy24 – mówi posępnym tonem prezenterka. – Mieszkańcom stolicy i obrzeży zaleca się pozostanie w domu i w miarę możliwości zejście do piwnicy lub innego osłoniętego i zamkniętego miejsca. Jeśli wybuch zastanie kogoś na nieosłoniętej przestrzeni, zaleca się przykucnąć, chowając głowę między kolana i nakryć ją rękoma. Na ewakuację jest już za późno. Dla tych z państwa, którzy chcą na własne oczy zobaczyć wybuch, zapewniamy, że będziemy w miejscu eksplozji z kamerami do końca. Niech Bóg będzie z nami wszystkimi.

 

Ostatnie kilka minut wypełniają nostalgiczna muzyka i patriotyczne obrazy. Zegar na ekranie odlicza do godziny upływu ultimatum. Nikt nic nie mówi. Prezenterka patrzy bezczynnie w szkło kamery. Wybija dwunasta. Wszyscy w napięciu oczekują na to, co ma nastąpić. Kamery nastawione są na pałac prezydencki, inne przeszukują niebo nad stolicą. W pewnym momencie, jedna z kamer zauważa smugę sunącą po niebie z zawrotną prędkością. Gdzieś wokoło bezradnie latają nasze samoloty. Rakieta leci prosto do celu, śledzona po chwili wszystkimi kamerami, z różnych ujęć. Jest już zaledwie kilka sekund do uderzenia. Pałac prezydencji czeka w bezruchu na przyjęcie ciosu. Rakieta jest tuż, tuż. Pojawia się w kadrze kamer obserwujących pałac. Wlatuje w samo jego centrum i następuje…

 

Zaskoczona reporterka przyciska słuchawkę do ucha i konsultuje coś. Cały czas jest na wizji. W tle widać obraz pałacu ze zniszczonym dachem, z którego coś dymi. – Wydaje się – mówi niepewnie – że pałac jest cały. Tak! Potwierdzam. Nie nastąpiła eksplozja. Specjaliści wojskowi próbują ustalić co się właściwie stało. Zostańcie państwo z nami! – czerwony pasek informuje: Niewybuch w Pałacu.

 

Czas antenowy wypełniają teraz rozmowy z najróżniejszymi ekspertami, okraszone zdjęciami pałacu wokoło którego kręcą się różnorakie służby. Rosja milczy. Na wizji specjaliści wojskowi, cywilni, znawcy polityki wschodniej, patrioci. Orgię przerywa konferencja prasowa prezydenta.

 

– Obywatele i obywatelki. Jak wiecie, ojczyzna nasza stanęła dziś na krawędzi. Bratni naród rosyjski, po jakże dla nas bolesnym ultimatum, zdecydował się zaatakować nasz kraj. Zrządzeniem losu, pocisk atomowy jaki przeciwko nam wysłano, nie wybuchł. Jednak była to rakieta uzbrojona i w pełni funkcjonalna, przez co atak był jak najbardziej prawdziwy. Nie mogliśmy spełnić haniebnego żądania, oddania miasta Krakowa pod władanie rosyjskiej dyktatury. Integralność terytorialna naszego kraju musi być zachowana. Miasto Królów Polskich musi pozostać w naszych rękach. Obecne okoliczności stawiają nas, podobnie jak Rosjan, w bardzo trudnej sytuacji. Jestem już po rozmowie z rosyjskim prezydentem. Obiecał zaprzestania kolejnych ataków i jednocześnie zgodził się, aby w zamian za Kraków przyjąć miasto Pragę. Ze smutkiem zwracam się zatem z dramatycznym ultimatum do naszych braci Czechów. Do jutra, do godziny dwunastej, oczekujemy przekazania zwierzchnictwa nad Pragą, które przekażemy Rosjanom, a ci dalej. Mamy w pełni sprawną bombę atomową i nie zawahamy się jej użyć.

 

„Ojczyzna uratowana. Kryzys w Czechach.” – informuje czerwony pasek.

 

Koniec

Komentarze

Przykro mi, ale po "Połowie z jednej czwartej" spodziewałem się czegoś duuużo lepszego. 

Niestety, mnie też nie podeszło :-(

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To jest zupełnie bez sensu… Naprawdę nie wiem, co autor chciał przekazać– może to miało być humorystyczne opowiadanie? Nieśmieszne, niestety… 

Oj dajcie spokój, był pomysł i nie wyszło źle :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

"Program wraca do studia" :)

Nie podoba mi się. Przeczytałam, niestety, z prawdziwą przykrością.

 

„Pałac prezydencji czeka w bezruchu na przyjęcie ciosu”. – Pałac w bezruchu! Coś takiego! A wcześniej to uprawiał jogging? ;-)  

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

5 na nie, 1 na tak… czyli nie warto odgrzebywać archiwum:) Aczkolwiek jestem zdziwiony. Gdzeniegdzie TZO została doceniona jako tekst satyryczny. Jak widać nie było tam tak wymagających czytelników. Dzięki za przeczytanie.

Pretensjonalne, sztuczne, i co najważniejsze – mało interesujące. Poza tym niepotrzebnie upolitycznia ten portal. Pozdrawiam zdziwiony.

Nie było tak źle, ale spodziewałam się ciekawszej pointy. Ułamki wychodzą Ci znacznie lepiej. :-)

Babska logika rządzi!

Finkla, dzięki. Ryszard -> nie przesadzajmy z tym upolitycznianiem. W tekście nie ma polityki jako takiej. Nie odnosi się on do partii, frakcji, ani osób z naszego życia politycznego. Rosjanie nie są przedstawieni jednoznacznie ani negatywnie, ani pozytywnie. A już na pewno nie jest to upolitycznienie portalu! Miała to być lekka satyra na media. Bez rozbudowanej fabuły. Nie doszukujmy się tutaj niepotrzebnie odniesień politycznych.

Autorze Nie udawaj, że nie wiesz o czym piszę. Wskazanie Rosjan jako agresorów na kilometr zalatuje polityką. Mogłeś jako agresorów wybrać ufoludki. Pozdrawiam.

W sumie, gdyby to Czesi zażądali Krakowa, ale potem zgodzili się na Nowosybirsk, byłoby śmieszniej… ;-) Ryszardzie, którego sąsiada by nie ruszyć, wyjdzie politycznie. A przy ufoludkach odpada efekt "komórek do wynajęcia". W końcu Rosjanie nie dla siebie Krakowa chcieli…

Babska logika rządzi!

Wystarczyło założyć, że w Warszawę ma trafić jakaś w ostatniej chwili wykryta malutka planetoida, a nie trzeba by było "ruszać" czy Rosji, czy innego kraju, a po mediach nadal można było "jechać" – kto wie, czy nie z lepszym skutkiem.

Osobiście uważam tekst za ciekawy, pod warunkiem, że nie bierze się go na serio. Jako satyra z zasadniczą dozą absurdu sprawdza się moim zdaniem całkiem dobrze. No i masz przynajmniej, autorze, nauczkę, że wyciąganie tekstów z archiwum nie jest dobrym pomysłem.  Negatywnego nastawienia reszty towarzystwa nie podzielam i czekam na kolejny tekst, który – mam nadzieję – będzie świeższy od tego.

Czytelnicy! W szczególności Ryszardzie. Celowo w tekście są Rosjanie a nie np.: ufoludki. Chciałem trochę bazować na lęki narodowym i stereotypie. Zauważcie, że nie opisuję pejoratywnie Rosjan, a wręcz odwrotnie, nazywam ich braćmi słowianami. Na końcu zaś (o tu: "okoliczności stawiają nas, podobnie jak Rosjan, w bardzo trudnej sytuacji." oraz tu: "

Pragą, które przekażemy Rosjanom, a ci dalej") pokazuję, że Rosjanie tak jak my, znaleźli się w łańcuchu i nie mają wyboru. Czyli jest ktoś jeszcze, dalej. Celowo nie wiadomo, kto jest tym pierwszym agresorem. Może ufoludki? Nie sądzę, abym tym tekstem zajął jakieś polityczne stanowisko nt. kontaktów z Rosją. Bardziej miała to być satyra na lęki i stereotypy. Nie wyszło? Trudno. Przyjmuję z pokorą i dziękuję za wszystkie głosy.

Dawno nie czytałem czegoś, co by równie dobrze pokazywało cynizm pracowników stacji telewizyjnej. W tym aspekcie podobało mi się. 

Mnie tam się podobało, zabawne było :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka