- Opowiadanie: Pork Porn Fantastisz - Przygody Marty dżdżownicy dywanowej

Przygody Marty dżdżownicy dywanowej

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Przygody Marty dżdżownicy dywanowej

 

Marta doznała zawodu miłosnego, zaś już jej eksss chłopak doznał wcześniej wielokrotnie wzwodu. I pewnego dnia, puffff, magia prysła. Rozeszli się. Początkowo poczuła w sobie szewski gniew krawczyka. Później przyszedł ból i czekolada. Owinęła się w koc i postanowiła udawać dżdżownicę. A jeszcze później:

 

– Nie będę siedziała tak sama w domu. Czas wyjść do ludzi – rzekł.

 

Wydżdżownicowała się na miasto. Ludzie patrzyli otwartymi oczami, na łamane ruchy ogromnej człowieko-dywano-dżdżownicy. Był lipiec. Wtem, nagle. Na niebie pojawiły się trzy wielkie ptaki niesione wiatrem południowo-wschodnio-zachodnim. Jeden był już świeżo upieczonym mężem samicy pierzastej. Dwóch było tylko ptakami. Ludzie patrzyli. Brody i flagi powiewały na wietrze. Roznosił się zapach wydarzeń niedalekiej przyszłości.

 

– Kra. Kra. Krakersy mi wypadły – wrzasnął jeden ptak.

 

– Kra. Kra. Kraść będą zaraz człowieki – dodał drugi, patrząc jak w stronę paczki krakersów biegnie dwóch pijaków.

 

– Kra. Kra. Kradzieje. Policja! – krzyczał trzeci.

 

Pierwszy dojrzał dojrzałą dżdżownicę dywanową. Dał znać kompanom. Zaczęli przystępować do lądowania i ataku. Wylądowali wszystkie obok dżdżownicy. Otoczyli ją z każdej strony.

 

– Dobra, kur… kra mać. Jest nas trzech. Dzielimy się po połowie dla każdego.

 

Zaczęli dziobać dziobami Martę. Krew bryzgała. Dziewczyna krzyczała. Brody powiewały na wietrze. Oczy ludzi szerzej były już otwarte, tak jak i ich jamy chłonącę, potocznie nazywane ustami. Lecz słowa nie zabrzmiały. Dwóch pijaków stało i oglądało ten spektakl pogryzając krakersy. Dzwięk chrupania skradzionych krakersów podrażniał czułe uszy ptaków. Wszyscy byli, ale jakby ich nie było i nikt nie pomógł.

 

Nagle pojawił się hycel na bezpańskie ptaki. Hop-siiiiup parę pięknych ruchów siatką i ptactwo było złapane. Dwóch pojechało na wytrzeźwiałkę, trzeci – ten żonaty – do domu by dostać od żonki po pierzastej dupie. Marta nie żyła. Policja się zjawiła. Policjant sprawdził tętno na tętnicy. A jednak żyje. Wnet karetka – iiioooo, ioooo– na sygnale. Fik-myk dawną dżdżownicę, a teraz już tylko dziewczynę na pakę i do szpitala. Marta przeżyła i teraz już wie, że niebezpiecznie jest podszywać się pod dżdżownicę, bo rozdzióbią nas kruki i sroki.

Koniec

Komentarze

ale abstrakcja…

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Grafomanianę ciężko się czyta, ale widzę, że ktoś dał radę :)

Ja dam radę przeczytać WSZYSTKO ;) Właśnie z wielką ulgą skończyłam jakieś długaśnie, wieloczęściowe opowiadanie o niczym, ściągnięte nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co. Zmęczyłam się ;) Twoje przy tamtym to lekki przerywnik :)

Przynoszę radość :)

Anet, gdyby świat składała się jedynie z takich osób jak Ty, byłby lepszym miejscem… przynajmniej dla początkujących twórców :)

;) Mimo wszystko potrzebna jest jakaś równowaga ;)

Przynoszę radość :)

;)

Przynoszę radość :)

Cholercia, trudny tekst z podekstem :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Żeby nie zawijać się w dywan?

Przynoszę radość :)

Mi, mi mi mi mi miiii – próba głosu -  jako autorowi wydaje się, że przekaz jest bardzo złożony. Dywan i inne symbole, które występują mają jakąś poetyckośćw sobie, wielkie przeznaczenie. Tak mi się wydaje bo nie wiem, co autor miał na myśli ;) Chyba zadziałała podświadomość. W koncu to grafomaniana:)

Za prosta jestem na takie głębokie teksty ;)

Przynoszę radość :)

Jako Marta stwierdzam – jak się podszywać, to tylko złotymi nićmi.

https://www.martakrajewska.eu

Hmmm. Powiadasz, że zawijanie w dywany szkodzi? Co na to Kleopatra?

Babska logika rządzi!

Opowiadanie pięknie uczy, żeby się nie podszywać, nawet po zawodzie, bo to nie może się dobrze skończyć, a nawet jak się skończy, to i tak już po ptakach.

A, i to dobrze, że ptaki były trzy i nie zrobiły nalotu dywanowego. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka