- Opowiadanie: Jiyuunotsubasa - Krwawa histeria

Krwawa histeria

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Krwawa histeria

 

Jak pozbyć się kogoś, kogo nienawidzisz? I zrobić to tak, aby nikt nie wiedział, że to ty? Pewnie to pytanie przemknęło każdemu z nas choć kilkakrotnie przez głowę. Chyba nie ma osoby, która by nie pomyślała o kimkolwiek: „Boże, co za kutas!”, „Nie umie robić n i c, naprawdę nic, poza zatruwaniem mi życia!”, „Ona mnie tak wkurwia!”, „Chyba ją zabiję, jeśli jeszcze raz…”– tu proszę wstawić dowolną frazę.

 

To pytanie również mnie zadręczało.

 

Naprawdę nienawidziłam mojego nauczyciela matematyki, Paprockiego. Nie, nie dlatego, że wstawiał mi pały tylko dlatego, że niczego nie rozumiałam, bo on nie umiał uczyć. Na lekcji robiliśmy kilka debilnie łatwych przykładów, a do domu zawsze nam dosrał w cholerę zadania i to takiego, że jeden przykład robiłam z dwadzieścia minut– nie, czasami aż godzinę. A potem, następnego dnia darł mordę, że nic nie umiemy, jesteśmy bandą debili, którzy nie powinni dostać się do liceum… A sam chuja umiał. Palant. Jeden z uczniów w desperacji porozwalał mu okna w samochodzie i wszyscy byliśmy mu wdzięczni. Ale biedaka wywalili.

 

Ale nie tylko dlatego mu rozpieprzył te cholerne szyby. Ten popierdoleniec umawiał się z dziewczynami na seks za lepsze stopnie. Dawał im odpowiedzi na sprawdzian, których miały się wyuczyć. Skurwiel. Nie, wcale nie robiły tego, bo było im wszystko jedno. Nie były dziwkami, nie puszczały się… Ja też to zrobiłam. Raz. I chłopcy też! Ale nie to było najgorsze– straszne było to, że on dawał jakieś 20% zadań, do których dał im odpowiedzi, a reszta… Szkoda słów. A my co– zamiast iść powiedzieć o tym procederze dyrektorowi, rodzicom, pedagogowi– nic nie zrobiliśmy. Zastraszył nas. Jedną dziewczynę z równoległej klasy pobił… Nic nie powiedziała na policji, ze strachu. Do dziś siedzi w szpitalu psychiatrycznym. Zagroził, że jak coś powie zgwałci jej siostrę… I nic nie powiedziała. Już zawsze będzie milczeć.

 

I my wszyscy też milczeliśmy.

 

Mieliśmy tego dość. Chłopaki zmawiali się, że napadną go z nożem… Ale nic nie zrobili, bo… Jak mieliby wyjaśnić na policji, dlaczego to zrobili i to co się wcześniej działo? Nikt z nas by nie potrafił… Jak moglibyśmy spojrzeć w oczy rodzicom i im to wyznać? I… I ponownie zeznać to na sali sądowej, przed tymi wszystkimi ludźmi?

 

Nie. Nie mogliśmy. Ja najbardziej buntowałam się przeciw tej bezczynności… Miałam go dość. Miałam dość tego strachu!

 

Wtedy trafiłam na forum w Internecie, strona nazywała się www.mroczne-histerie.pl. Przejrzałam ją. Wyglądała naprawdę mrocznie, całość była utrzymana w czarnej i czerwonej kolorystyce. Wypowiadający się na niej ludzie… Oni pisali swoje historie, krótsze lub dłuższe, o tym, co im się przytrafiło. Te przeżycia były naprawdę traumatyczne. Niektóre były tak przerażające, że nie mogłam ich doczytać do końca. U dołu każdej historii widniał wpis Administratora. To były komentarze typu: „Za to, co zrobił zasłużył na karę. Potrzebujesz czegoś?”, „Nie powinnaś mu na to pozwolić. Może potrzebujesz pomocy?”, „Musisz im oddać. Co o tym myślisz?”. Obok tych wpisów znajdowały się linki do różnych stron– chciałam sprawdzić, do jakiej strony prowadził jeden z nich, ale strona nie mogła się otworzyć. Wyskakiwał błąd.

 

W jednej z zakładek znajdował się regulamin. Były tylko 4 punkty:

  1. Po zalogowaniu opisz swój problem. To ma być poważnyproblem, a nie idiotyczny wpis typu: „Nie mogę się wysrać. Jakie są dobre tabletki na zaparcie?”
  2. Możesz, ale wcale nie musisz, skorzystać z uprzejmości Administratora strony, który po 24 godzinach poda ci gotową receptę odnośnie twojego kłopotu. W tym celu kliknij link, który zostanie umieszczony w komentarzu Administratora.
  3. Jeśli zdecydujesz się na zaakceptowanie rozwiązania, musisz wiedzieć jedno: NIE PRZYJMUJEMY REKLAMACJI.
  4. Warunki ewentualnego wynagrodzenia są ustalane tylko w przypadku zaakceptowania powyższych warunków.

W pierwszym odruchu jakoś tak… No, sama nie wiem… Nie umiem tego opisać. W każdym bądź razie, zalogowałam się. Opisałam swój problem. Podczas pisania nie mogłam powstrzymać się przed płaczem, po raz pierwszy czułam taką ulgę, cała frustracja po prostu ze mnie wypłynęła…

 

 

 

Następnego dnia wieczorem zalogowałam się na forum.

 

Pod moim wpisem znajdował się komentarz: „Na Twoim miejscu już dawno zrobiłbym z tym porządek. Może to ci pomoże?” oraz link.

 

Weszłam na stronę. To był wideoczat. Włączyłam kamerkę i mikrofon, założyłam słuchawki. Po drugiej stronie ekranu w ciemności ktoś siedział, nie widziałam jego twarzy, a on mojej– siedziałam w zupełnej ciemności, w pewnej odległości od monitora.

 

-Cześć– odezwał się nieco chrapliwy, męski głos.– Fajnie, że zdecydowałaś się wejść. Jestem Administratorem strony. Twoja historia jest naprawdę… smutna. Dlaczego do tej pory nic z tym nie zrobiłaś? Albo twoi rówieśnicy? Z tego, co napisałaś wynika, że ten chuj terroryzuje wszystkie klasy, które uczy…

 

-Szymon porozwalał mu okna w samochodzie…– oznajmiłam nieśmiało.

 

-Wspomniałaś o tym.

 

-Tak…

 

-Właściwie, chyba bym wam wyświadczył przysługę, gdybym go zabił, co?

 

Zadrżałam. Zabił? Zabił?! Czy on powiedział, że może go zabić?

 

Wyłączyłam czat, a następnie komputer. Nie tego się spodziewałam. Nie tego oczekiwałam. Sądziłam, że… Myślałam, że to będzie coś w rodzaju telefonu zaufania, poinformuję kogoś anonimowego, a on to dalej przekaże…? Ale z drugiej strony… Wygląd tej strony, te historie, komentarze, linki…

 

Jaka ja jestem głupia!- zbeształam się w myślach. Weszłam na stronę administrowaną przez jakiegoś oszołoma-psychola… Czego on ode mnie oczekiwał? Że dam mu adres domowy tego popaprańca? Postanowiłam więcej nie zamierzała wchodzić na tę stronę.

 

 

 

Następnego dnia Nikola nie przyszła do szkoły. Kolegowałyśmy się, była w porządku, ona jedna nie dawała dupy Paprockiemu… Podobno on sam jej się zaoferował, a ona odmówiła. Spokojna, dobrze się uczyła, zawsze chętna do pomocy, ale… Gdyby nie to, że Paprocki był pedofilem, z pewnością nie siedziałaby cicho. Ją też tak załatwił jak tamtą biedaczkę– pokazał zdjęcie jej młodszych sióstr bliźniaczek i zagroził, ze je porwie, zgwałci, a potem potnie na kawałki i prześle jej pocztą.

 

Na piątej lekcji mieliśmy matematykę. Rozwiązywaliśmy zadania, a Paprocki chodził po klasie, czerwony jak burak ze złości. Wcześniej darł się na nas piętnaście minut– nie krępował się, ściany w klasie były grube, a w pomieszczeniu obok nikt nigdy nie miał lekcji. Rzucił wtedy krzesłem i prawie trafił w głowę Tomka. Jeśliby ktoś zajrzał do klasy, wykręciłby się, że przypadkiem się potknął czy coś w tym stylu… Zresztą, klasa znajdowała się w takim miejscu, że mało kto tamtędy przechodził, więc nie musiał się zanadto krępować.

 

Jakoś piętnaście minut przed dzwonkiem wszedł dyrektor. Wyglądał na przygnębionego. Starszy facet, w porządku, choć nie stronił od alkoholu. Raz widziałam jak szedł przez rynek zataczając się, nawalony jak stodoła po sianokosach… Żal mi się go zrobiło, więc wsadziłam go w taksówkę, zanim ktoś go poznał, zapłaciłam z jego pieniędzy kierowcy i kazałam odwieść do domu.

 

-Mam dla was naprawdę smutną wiadomość– zaczął, po czym na chwilę zawiesił głos i powiódł po nas wszystkich zdruzgotanym wzrokiem.– To na pewno będzie dla was szok. Wasza koleżanka, Nikola Bielska, została znaleziona martwa dzisiaj rano w lasku miejskim…

 

Momentalnie pobladłam. Mój wzrok od razu powędrował w stronę Paprockiego. Wszyscy już wiedzieliśmy, co zaszło. Gdyby nie ręka Izy, zerwałabym się i zaczęła wrzeszczeć, że to on!… Ale przez ściśnięte gardło i tak nie mogłabym nic powiedzieć. Łzy same zrosiły moje policzki. Wybiegłam z klasy.

 

Wparowałam do łazienki i do dzwonka ryczałam jak bóbr. Dziewczyny zaraz po mnie przyszły i zabrały do pielęgniarki. Też płakały, więc siedziałyśmy tam kolejną godzinę, dopóki nie przestałam histeryzować i w miarę zaczęłam kontaktować.

 

Co do tego, że ją zgwałcił nie miałam wątpliwości. Ale był cwany– bez kondoma na pewno tego nie zrobił. Później okazało się, że zgwałcił ją, jednocześnie dusząc za pomocą stalowej linki. Zabijał stopniowo, raz poluźniając, raz przyciągając linkę– nie chciał by tak po prostu skonała.

 

Miałam ochotę go zabić za to, co zrobił.

 

Ten skurwiel nie zasługiwał na to, aby żyć. Najchętniej wydrapałabym mu wtedy oczy. Udusiła stalową linką… Nie, najchętniej odcięła mu kutasa, ale wcześniej wbijała mu w niego szpilki. Wsadziłabym mu sztucznego w dupę i zerżnęła, aby wiedział jak wszystkie się czułyśmy, kiedy to robił. Wyprułabym mu flaki– rozcięła brzuch i wyjęła wszystko, z wyjątkiem płuc i serca, po czym wyrzuciła wszystko pozostałe głodnym psom, a on by patrzył…

 

Wtedy podjęłam decyzję. Już… Już dłużej nie mogłam tego znieść. Myśl, że któreś z nas może być następne– albo ktokolwiek– sprawiła, że nie mogłam do tego dopuścić.

 

 

 

Ponownie weszłam na stronę. Link w komentarzu Administratora na szczęście się otworzył. Siedziałam w półmroku, z chustą naciągniętą na nos, niczym bandyta w westernie.

 

Kiedy wideoczat się otworzył, natychmiast usłyszałam słowa:

 

-Miałem nadzieję, że nie zrezygnujesz.

 

Westchnęłam. Ciemny pokój po drugiej stronie monitora sprawiał, że ciarki mnie przechodziły… I tylko zarys, prawie niewidoczny, człowieka w bluzie z kapturem naciągniętym na głowę.

 

-Ten sukinsyn zamordował moją koleżankę– oznajmiłam, starając się żeby głoś mi nie zadrżał.

 

-Wiem– odrzekł obojętnie.– Czytałem w necie. I co?

 

-Co… Co można z tym zrobić?

 

-Wiesz, skoro skorzystałaś z mojego zaproszenia, a przewinienia tego skurwiela po prostu są nie do opisania, to myślę, że mam dla ciebie gotową receptę…

 

-Znaczy co?

 

Nie odpowiedział. Pochylił się do przodu, a ja ujrzałam parę błyszczących w ciemności oczu. Następnie ujrzałam uśmiech składający się z ostrych, gadzich zębów.

 

-Pozbędę się twojego problemu.– odrzekł, a ja ujrzałam rozdwojony gadzi język, który wysunął się spomiędzy jego kłów.– Rozwiążę go na wieki wieków.

 

Jego chrapliwy śmiech zmroził mi krew w żyłach. Serce tłukło się w mojej piersi, a ja już miałam zamiar wyłączyć czat, gdy dodał:

 

-Jeśli teraz się wyłączysz, ta strona nie uruchomi się po raz kolejny. Nie znajdziesz więcej tego forum. Będziesz w stanie żyć ze świadomością, że mogłaś go powstrzymać, a tego nie zrobiłaś? On nadal będzie gwałcił… Nie, to już mu nie wystarczy. Zabije kolejną osobę. Nie uczennicę, najpewniej jakąś inną dziewczynę albo chłopaka…

 

Zachłysnęłam się powietrzem. Nie. Nie byłabym w stanie żyć ze świadomością, że ten morderca tak po prostu hasa sobie na wolności, zastraszając, gwałcąc, mordując kolejne osoby… I pozostanie bezkarny. Jego brat pracował jako policjant i jeśli miał znikome pojęcie, co wyprawia, to na pewno będzie chciał go kryć. Wiadomo, rodzina… Przetarłam oczy.

 

-Czego chcesz w zamian?– spytałam szeptem.

 

-Ta cena jest naprawdę niska, w porównaniu z przysługą jaką ci wyświadczę.– odparł spokojnie.– Masz ładne oczy. Jesteś w stanie je odstąpić w zamian za spokój?

 

Nie zawahałam się.

 

-Jestem…

 

-W takim razie, jutro wszystko będzie w porządku.

 

 

 

Następnego dnia mieliśmy zastępstwo na matematyce. Paprocki nie przyszedł.

 

Dwa dni później dowiedzieliśmy się, że znaleziono go martwego w domu. Przypadkiem znalazł go sąsiad, który odebrał za niego pocztę. Był przywiązany do ram łóżka. Ktoś spalił jego penisa, którego wcześniej kłuł szpilkami. Oczy miał wyłupione, a język obcięty. Całe ciało miał pocięte brzytwą. Został też zgwałcony. Wnętrzności były rozwleczone po całym mieszkaniu. A krwią na ścianie nad łóżkiem zostało napisane: „ZOSTAŁ SŁUSZNIE UKARANY. NIE ŻAŁUJĘ SWOJEGO CZYNU.” Te same słowa przebiegły mi przez głowę, kiedy skończyłam rozmowę z tym… czymś.

 

W szafie znaleziono skrzynki, w których znajdowały się filmiki z uczniami, z którymi uprawiał seks. Opisy morderstw. Zdjęcia– okazało się, że Nikola nie była jego pierwszą ofiarą. Od dawna zabijał, przede wszystkim dzieci. Miał całą kolekcję filmików, które nagrał podczas gwałcenia dzieci, zabijania ich… To wszystko było wprost nie do opisania.

 

Cieszę się, że nie musiałam tego oglądać. Wszyscy… Wszyscy zostaliśmy zaproszeni na komisariat, aby złożyć zeznania w sprawie filmików z naszym udziałem.

 

Kiedy weszłam do toalety, zamarłam spojrzawszy w lustro. Zobaczyłam jego. Patrzył na mnie swoimi błyszczącymi oczami, z wyszczerzonymi zębiskami.

 

W pierwszym odruchu chciałam uciec, ale nie mogłam. Moje nogi mi się sprzeciwiły. Podeszłam do lustra wbrew swojej woli. Usta mi drżały, chciałam wrzasnąć, wzywać pomocy, ale nie mogłam… Głos mi uwiązł w gardle. Wtedy jego szponiasta ręka wyłoniła się z lustra. Powoli obwiódł szponem moje lewe oko. Wysunął rozdwojony język, a następnie chwycił moją gałkę oczną i ją wyjął. Kiedy urwał się nerw, chciałam wrzasnąć z bólu, ale nie mogłam, jedynie z prawego oka popłynęły mi łzy. Straciłam widoczność z lewej strony.

 

Patrzyłam jak wryta na moje oko. Już nie moje. Źrenica zdezorientowana poruszała się w każdą stroną, choć oko nie było dłużej połączone ze mną… Było małą białą piłeczką, z niebieską plamką, wewnątrz której znajdowała się czarna plamka. Śmieszne. W tamtym momencie przypomniały mi się piłeczki, które kupuje się na odpuście. Zawsze miały tyle plamek… Były kolorowe.

 

Równie sprawnie pozbawił mnie prawego oka. Dopiero wtedy mogłam zaczął krzyczeć. Upadłam na kolana, zakrywając dłońmi twarz. Krew spływała mi po policzkach, niczym czerwone łzy. Słyszałam tupot stóp, głosy, potem krzyki przerażenia… Pytania, cała masa pytań. Kiedy lekarz zobaczył moje oczy, a raczej puste oczodoły, zapowietrzył się. Nikomu nie powiedziałam, co się stało– wywnioskowano, że z powodu przebytych traum sama je sobie wyłupiłam. Nie zamierzałam ich uświadamiać, nie wtedy. Ani nigdy.

 

 

 

Od tamtej pory ogarnęła mnie całkowita ciemność.

 

Nie, nie całkowita. W tym mroku nadal widzę ostatnią rzecz, którą widziałam przed śmiercią. Parę błyszczących ślepi i zębiasty uśmiech wyłaniający się z mroku. To dodatkowa kara za wejście w układ z demonem. Zgodziłam się na odebranie życia drugiej osoby w zamian za oczy, które i tak nie były tego warte… Co stało się po tamtych wydarzeniach? Ja wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym, nie byłam już zdolna normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Nie tylko przez traumę, ale też przez to… Nie mam na to słów– najpoprawniejszym określeniem jest demon, jakiś zły duch, który mi towarzyszy. Będzie ze mną do końca. I dobrze, to odpowiednia kara za mój grzech.

 

Co do mojej klasy… Ukończyli liceum. Ale przed końcem roku szkolnego trzy osoby odebrały sobie życie. Nie wiem, czy to prawda, bo nie mam zbyt częstego kontaktu ze światem poza szpitalem, ale ponoć jeszcze kilka osób, nie tylko z mojego rocznika, odebrało sobie życie… Wszyscy zostawili jakieś listy. Nie znam szczegółów, tak mi powiedział ten zły duch, kiedy zostaliśmy sami… Powiedział, że to dzięki mnie.

 

Że dzięki mnie już nie będą się dłużej męczyli.

 

Nigdy już nie weszłam na tę stronę. Dlaczego wspominam do niej akurat teraz, w tym liście? Gdy ktokolwiek to przeczyta, chcę by miał świadomość, że coś takiego istnieje i tylko czyha, aby wykorzystać naszą słabość– strach, ból, nienawiść, żeby się posilić. Nie tylko tymi emocjami, ale też śmiercią, która się rozprzestrzeni wkrótce po zawarciu paktu z demonem. On nie przestanie, nigdy. Nie do czasu twojej własnej śmierci. Ale on nie dopuści do niej zbyt rychło. Nie pozwoli ci umrzeć, dopóki nie wyssie z ciebie wszystkiego.

 

Twój strach, wewnętrzne poczucie winy, nienawiść, gorycz– będą dla niego pożywką. Będzie cię prześladować, dopóki nie zmienisz się we wrak. Nie tylko ludzki, ale też emocjonalny.

 

Ja wylądowałam w psychiatryku, który stanowił dla mnie znaczne utrudnienie w odebraniu sobie życie. Przez ostatnie 5 lat podejmowałam bezskuteczne próby samobójcze. Przeze mnie kilka osób zginęło… W tym jeden duchowny, podczas egzorcyzmów.

 

Bardzo żałuję tego, co się stało. Może gdyby nie ta desperacja, to wszystko skończyłoby się inaczej. Gdybyśmy byli mądrzejsi, nie zważając na zastraszenia poszlibyśmy na policję, powiedzieli komukolwiek, ale przez ten strach nie byliśmy w stanie myśleć racjonalnie… Ale nie zrobiliśmy tego. Nie będę szukać usprawiedliwienia dla swojego czynu. Bo go zwyczajnie nie ma. Otworzyłam się na demona, który zniszczył nie tylko moje życie, ale też psychikę, a przy okazji pociągnęłam za sobą kilka osób, które z pewnością mogłyby się podnieść po tym wszystkim.

 

Mam nadzieję, że w ten sposób pomogłam domknąć tamtą sprawę i dać nowy trop w sprawie kilku innych. Choć to wszystko brzmi irracjonalnie, to szczera prawda.

Antonia Małecka

2014/03/18 23:05

 

 

Szarzyński zgiął list na pół i spojrzał w stronę ciała, które wkładali do czarnego worka. Jego wzrok powędrował w górę. Wyskoczyła z trzeciego piętra, podczas wizyty u rodziców. Z kartoteki wynikało, że jej stan zaczynał się poprawiać, a tu… Ten list tylko upewnił go w przekonaniu, że była naprawdę chora.

 

Mieszkał na jednej klatce z jej rodzicami. Mili, spokojni ludzie, cały czas zamartwiali się o córkę. Kiedy mijał ich na klatce, kiedy wychodził do pracy, wyglądali na naprawdę szczęśliwych, że córka mogła ich odwiedzić… Wcale nie wyglądała na ślepą. Poruszała się jakby wiedziała, gdzie ma iść, ale te okulary… Biedna. Była tak przeżarta wydarzeniami sprzed dziesięciu lat, że nie potrafiła odróżnić prawdy od fikcji swojego umysłu.

 

Nie pojmowała, że to ona, nie jakiś demon, pozabijał tak wielu ludzi. Oślepiła się podczas wizyty na komisariacie, a mimo to była w stanie poranić trzech policjantów. Nikt nie umiał wyjaśnić, jakim cudem była w stanie dwukrotnie uciec ze szpitala psychiatrycznego– na wolności zabiła, po dwakroć, po czternaście osób. Zabiła tak wielu ludzi, że powinna dostać dożywocie, gdyby nie ta choroba psychiczna…

 

Wzrok Szarzyńskiego zatrzymał się na jednym z gapiów. Wysoki facet w czarnej bluzie z naciągniętym kapturem. Przez ułamek sekundy był pewny, że tamten też na niego spojrzał. Jego oczy lśniły niczym oczy jakiegoś drapieżnika, a usta wykrzywiały się w zębiasty uśmiech. Policjant podszedł bliżej, ale już go nie zobaczył.

 

Na pewno mi się przywidziało, pomyślał.

Koniec

Komentarze

Zbędne zaimki, nielogiczne zdania, masa błędów interpunkcyjnych, niekiedy brak spacji, błędne zapisy dialogów… Gdybym chciała wypisać przykłady, musiałabym przepisać połowę tekstu.

Słabiutko.

Be patient.

Mam wrażenie, że nie przeczytałaś tego, zanim wrzuciłaś.

Be patient.

Przeczytałaś chociaż czy tylko pobieżnie przejrzałaś i zjechałaś mnie, bo masz zły dzień? Nie słab mnie taką oceną– wiem, że robię błędy i nie oczekuje głaskania po głowie, bo muszę się jeszcze sporo nauczyć. Jeśli ktoś chce wstawiać komentarz, to niech nie komentuje tylko moje błędy warsztatowe, ale też TREŚĆ.

Przeczytałam całość, nie bulwersuj się tak. Nie wypowiadałabym się, gdybym tylko przeleciała przez tekst bez uwagi. Trochę więcej dystansu.

Skoro wiesz, że robisz błędy, to dlaczego ich nie poprawiasz? Zwróciłam Ci uwagę, jakiej kategorii błędy robisz, abyś mogła przejrzeć tekst ponownie i skorygować.

Jeżeli chodzi o treść: pomysł ciekawy, jednak przez błędy ciężko było dobrnąć do samego końca.

Be patient.

Opowiadanie jest klimatyczne, jak dla mnie bardzo brutalne, czuć tę "mroczność". Tylko ta końcówka jest słabsza. "Policjant podszedł bliżej, ale już go nie zobaczył." – to znaczy co? Facet w czerni zniknął? I nie zakończyłabym tego słowami: "Na pewno mi się przywidziało, pomyślał.". Dopracuj końcówkę, popraw błędy, a będzie dobrze. Sama treść zrobiła na mnie duże wrażenie, tylko bohaterowie byli ciut nierealistyczni. Dobra, pomińmy już fakt, że na pewno któryś z uczniów by się komuś zwierzył. Ale czy rodzice nie zauważyli dziwnego zachowania dzieci? Nie widzieli, jak syn czy córka męczyli się nad zadaniami? Nikt nie wyczuł szczególnej niechęci do nauczyciela matematyki, głębszej niż "Nie lubię matmy, nie lubię tego idioty, co nas uczy, nie lubię szkoły"? A inni nauczyciele – czy nie mieli chociażby podejrzeń? W Polsce zabójstwa nie są jednak taką częstą sprawą, więc ktoś na pewno zwróciłby uwagę, że w jakiejś klasie cały czas ubywa osób. Policja nie znajdywała odcisków palców, DNA Paprockiego?

Pisz tylko rtęcią, to gwarantuje płynność narracji.

Jiy… no nie spiszę nie kopiując :) Masz ok 24h na poprawę tekstu po jego publikacji, wystarczy wejść w swój profil, obok tytułu jest link "Edytuj".  Po 24h link znika, portal go chyba pożera ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

widzę, że kiepsko reagujesz na krytykę, a to raczej dobrze nie wróży jeśli na prawdę chcesz pisać. Każdy z nas robi błędy ale trzeba mieć do siebie dystans. Twoje opowiadanie, szczerze mówiąc, nie powaliło mnie. Pomysł może i dobry, ale źle się czyta, a postacie są tak nieprawdziwe, że absolutnie nie mogłam się wczuć w klimat, który chciałaś zbudować. Piszesz o ludziach w liceum jak o zastraszonych dzieciakach z podstawówki. Niby zaczynasz dobrze, opisując nauczyciela jako tego, którego nikt nie lubił. Każdy z nas może znaleźć w swoim życiu kogoś podobnego. Piszesz tez o uczuciach z czasów "nastu" lat o chęci zabicia nauczyciela itd. Nieźle… ale… No właśnie "ale". Choćbym bardzo chciała, nie uwierzę w klasę nastolatków w liceum, które dadzą się skrzywdzić i nikt nauczycielowi "ryja nie obije", chyba, że przebywamy w zupełnie innym świecie, ale jako, że nie jest on opisany – nie ma takiej sugestii. Poza tym… czy mi się wydaje, czy temat nauczyciela – pedofila – mordercy ostatnio wkrada się wszędzie? Jak widać inspiruje nawet przyszłych pisarzy ;-) Mniej skupiaj się na tym, żeby opisy były wulgarne i obrzydliwe, a więcej na błędy tego typu: "Postanowiłam więcej nie zamierzała wchodzić na tę stronę." - gdyby nie sztuka dedukcji, nie wiedziałabym o co chodzi w tym zdaniu. A to tylko jedno przytoczone, które najardziej zapadło mi w pamięć. 

Jak widać po odpowiedzi Autorki, jest ona wyznawczynią poglądu o wyższości pomysłu nad sposobem i poziomem jego realizacji. Wyjątkowo zgodziłbym się na to, gdyby pomysł był rewelacyjny, a chociażby zaskakujący nowym podejściem do znanych założeń fabularnych. Gdyby, powtarzam…

O błędach, zgodnie z życzeniem Autorki, nie będę wspominał. Co do treści, to pomysł nie jest najgorszy, ale jednak trochę naiwny. Nauczyciel bzyka w zamian za dobre oceny uczennice liceum, a jedną nawet morduje i wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nic z tym nie robi? Przecież taka wiadomość rozeszłaby się w trymiga po szkole! Znam historię nauczyciela, który pochwalił fryzurę jednej z uczennic liceum i musiał się potem mocno z tego tłumaczyć. Nie kupuję. Pozdrawiam

Mastiff

Nie chodzi o to, że nie trawię krytyki. Tylko ciężko ją przyjmować, jeśli ktoś na każdym kroku ci ją zasuwa, co nie? Jeśli wyszłam na zadufaną w sobie i przekonaną o własnej nieomylności krytynkę, to tak wcale nie jest. Doceniam, że w komentarzach pojawia sie krytyka– sama tych błędów nie widzę. Idea swoja drogą, a umiejętności swoją– w moim przypadku to prawda. A naiwność też ciągnie w swoja stronę– uczę sie budować wiarygodność, ale jak widać średnio idzie… Nie, właściwie to drze brzuchem o dno. Opowiadania nie poprawię. Wrzucę je, juz poprawione, za ruski rok i porównam opinie. "Jiyuunotsubasa" pisane bez spacji ciężko przeczytać, a w wolnym tłumaczeniu oznacza skrzydła wolności. Ktoś na pewno wie, o co chodzi ;)

Ok Jiyuunotsubasa ;-) tak wyszło, choć z "kretynką" bym nie przesadzała ;-) Nie jest tak źle. Szczerze mówiąc, głowa do góry i pierś do przodu! Poczekaj na jeszcze trochę krytyków. A może też komuś się badzo spodoba? Pracuj nad tekstem i czekam na poprawiony – choćby miało to być za "ruski rok". Ja osobiście czytałam gorsze rzeczy, w dodatku wydane ;-)

Tekst jest niepotrzebnie wulgarny, nieprawdopodobnie naiwny i nieprzekonywujący. Być może nienawidzisz nauczycieli, ale nie pomaga to Ci w debiucie na stronie. Morderstwa, gwałty, epatowanie okrucieństwem nie podniosą literackiego poziomu autora, szczególnie autora początkującego. Pozdrawiam zażenowany.

Całkiem dobrze mi się czytało. Jasne, dużo trupów, gwałtów i w ogóle przemocy, ale czytałam o wiele gorsze teksty. Pomysł jest, napisane nie najgorzej, po prostu zbyt naiwne. Powodzenia :)

Przynoszę radość :)

Przyznam, że zaczęłam czytać od komentarzy, a właściwie od dwóch pierwszych, które wówczas były pod tekstem. Potem przeczytałam tekst i wróciłam na dół, żeby się przekonać, czy nie otworzyłam przypadkowo drugiego okna, a komentarze może dotyczyły jakiegoś innego opowiadania. Jasne – błędy są. Bohaterowie i cała sytuacja – jak już zdążono wymienić – nieprawdopodobni. Jeśli umieszczasz tekst w konkretnej rzeczywistości (współczesna Polska) to zadbaj o to, by jej realia były wiarygodne. Taki nauczyciel matematyki? Zbrodniarz i gwałciciel w szkole? Wszyscy uczniowie wiedzą, a on pozostaje bezkarny przez tyle czasu? To jest niewiarygodnie niewiarygodne. :) Zgadzam się też, że pomysł nie najnowszy i niezbyt oryginalny. Zgadzam się wreszcie, że tekst – jak napisał Ryszard – jest niepotrzebnie wulgarny i nadmiernie epatujesz okrucieństwem.   Ale – przeczytałam, bez większego wysiłku (wybacz, Autorko, niektóre momenty ze względu na swoje nieprawdopodobieństwo i przerysowanie nieco mnie śmieszyły). Pojawiają się tu często-gęsto znacznie gorsze teksty, nie będące dziełem debiutantów. Pisanie (debiutantom), że wszystko jest źle i słabo, jeszcze do tego bez podawania konkretnych przykładów i wskazówek, jest – według mnie – bezcelowe. Autorki nie znamy, nie znamy jej potencjału, wieku, gotowości do uczenia się. Właściwie to nie do końca dziwi mnie jej reakcja. Pozdrawiam.

Jestem w trakcie pisania kolejnego opowiadania– jak zarwę noc będzie gotowe rano– i tym razem mam nadzieję, że będzie trochę mniej odjechane ;) Pozdrawiam

To jak je napiszesz, w żadnym wypadku go tu nie wrzucaj. Odłóż na co najmniej tydzień. Popraw. Znów odłóż. Znów popraw. Dopiero wtedy rozważ wrzucanie. :)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Również jestem zdegustowana przeczytana historią. Dawno nie zetknęłam się z opowieścią opartą na tak bezkrytycznie naiwnym pomyśle, opisaną w sposób pozostawiający wiele do życzenia, miejscami językiem w nad wyraz w złym guście, by nie rzec, prostackim.

Rozumiem, że Autorka miała taki właśnie pomysł i przedstawiła go w sposób, który uznała na najlepszy, ale ja tego nie kupuję.

Mam nadzieję, że kolejne opowiadania okażą się lepsze.

 

„Pewnie to pytanie przemknęło każdemu z nas choć kilkakrotnie przez głowę”. –– Wolałabym: Pewnie każdemu z nas to pytanie przemknęło choćby raz przez głowę. Lub: Pewnie każdemu z nas to pytanie przemknęło kilkakrotnie przez głowę.

 

„Chyba ją zabiję, jeśli jeszcze raz…”- tu proszę wstawić dowolną frazę”. –– Bak spacji przed dywizem.

Brak spacji jest błędem poczynionym wielokrotnie, w całym opowiadaniu.

 

„…że on dawał jakieś 20% zadań…” –– …że on dawał jakieś dwadzieścia procent zadań

Liczebniki zapisujemy słownie.

Uwaga dotyczy źle zapisanych liczebników, w całym opowiadaniu.

 

„Te przeżycia były naprawdę traumatyczne. Niektóre były tak przerażające…” –– Powtórzenie.

Proponuję drugie zdanie: Niektóre z nich tak przerażające

 

„To ma być poważnyproblem…” –– Brak spacji.


Jakie są dobre tabletki na zaparcie?” –– Wolałabym: Które tabletki są dobre na zaparcie?

 

„…Paprocki chodził po klasie, czerwony jak burak ze złości”. –– Buraki nie są czerwone ze złości. ;-)

Może: …Paprocki chodził po klasie, zły i czerwony jak burak.

 

„…zapłaciłam z jego pieniędzy kierowcy i kazałam odwieść do domu”. –– Czy bohaterka grzebała dyrektorowi w kieszeniach, czy dyrektor sam wręczył jej portfel? ;-)

Ciekawa jestem także, jak taksówkarz odwodził dyrektora do domu? ;-)

Proponuję: …zapłaciłam kierowcy pieniędzmi dyrektora i kazałam odwieźć go do domu.

 

„…starając się żeby głoś mi nie zadrżał”. –– Literówka.

 

„Patrzył na mnie swoimi błyszczącymi oczami…” –– Czy mógł patrzeć cudzymi oczami? ;-)

 

Moje nogi mi się sprzeciwiły”. –– Zbędne zaimki.

Może: Nogi odmówiły posłuszeństwa.

 

„W tym mroku nadal widzę ostatnią rzecz, którą widziałam przed śmiercią”. –– Powtórzenie.

Może: W tym mroku nadal widzę ostatnią rzecz, na którą patrzyłam przed śmiercią.

 

Przez ostatnie 5 lat podejmowałam bezskuteczne próby samobójcze. Przeze mnie kilka osób zginęło…” –– Powtórzenie.

Może w pierwszym zdaniu: W ciągu ostatnich pięciu lat podejmowałam

 

„Mieszkał na jednej klatce z jej rodzicami”. –– Ludzie nie mieszkają na klatkach. ;-) Czasem się zdarza, że na klatkach nocują bezdomni.

 

„Jego oczy lśniły niczym oczy jakiegoś drapieżnika…” –– Powtórzenie.

Może: Jego oczy lśniły niczym ślepia jakiegoś drapieżnika

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgadzam się z przedpiścami, że bohaterowie są naiwni, a zachowanie licealistów pasuje bardziej do zastraszonych dzieciaków. Gdyby poszli na policję, dałoby się znaleźć jakieś dowody, nikt nie musiałby wierzyć im na słowo.

Babska logika rządzi!

Jivuunotsubasa! Poczekaj z kolejnym opowiadaniem! Ja od razu wrzuciłam Kowala i trochę żałuje, bo teraz, po kilku dniach już widzę, że bylo za wcześnie ;-) Sama czytam i łapię się na tym co bym zmieniła, więc dobrze radzę – odczekaj, odłóz.. napisz może coś innego w międzyczasie, skoro tyle chodzi Ci po głowie, a potem wróć do tekstu i sama zobaczysz ;-)

No dobrze, mam coś inego– leżało, leżało… Nie wiem czy jest dobre, po prostu poprawiłam tyle błędów ile wyłapałam…

To jeszcze niech polezy, a ty w tym czasie zacznij odfajkowywać punkty z o tego poradnika, bo jest zacny ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nowa Fantastyka