- Opowiadanie: tintin - Kiedyś

Kiedyś

Smutne.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Kiedyś

Wielkookie, mniej więcej siedmioletnie dziecko ostrożnie wyjrzało spod pryczy. Tate? Czemu jest tak cicho? Dokąd poszliście?

Był poranek, a przez okna baraku wlewało się światło słoneczne. Dziewczynka nie wiedziała jaki to miesiąc, straciła rachubę dawno temu. Podejrzewała, że wciąż jest wiosna 1943, ale czy na pewno? W baraku takie rachuby nie były ważne, nie decydowały o przeżyciu.

Najistotniejsze było: zachowywać się cicho, nie wychodzić z ziemnej kryjówki bez potrzeby, jeść jak najmniej, żeby na dłużej starczyło. Przyzwyczaić się do mroku.

Dziewczynkę zabolały oczy, kiedy zwróciła je w kierunku okna. Za nim byli ludzie! Zaglądali do środka. W tym momencie zdała sobie sprawę, że w baraku pachnie jakby inaczej. Trochę kurzem, ale jednocześnie bardziej świeżo, rześko. Ślad nieprzyjemnej woni, obozowego zaduchu jednak nadal był wyczuwalny; na szczęście poczuła też słaby zapach swojego Tate, co ją trochę uspokoiło.

Ale niepokój po sekundzie wrócił: gdzie są więźniowie? Czemu tu tak jasno? Co to za ludzie patrzą przez okno? Czemu rozmawiają po polsku? Wychudzone stworzenie – naprawdę miało dziesięć lat – w popłochu wpełzło do swojego bezpiecznego schronienia i lekko uniosło klapę. Spod pryczy wyjrzała para ogromnych oczu.

Do baraku weszła grupa młodych ludzi. Nosili dziwaczne ubrania i wyglądali jakby byli na wycieczce. O, ta pani jest pewnie nauczycielką. Esterka pamiętała wycieczki szkolne, ale już tylko ledwo-ledwo. Nie rozumiała, co się dzieje, jednak instynkt przetrwania zatrzymał ją w miejscu. Jak oni głośno mówili! A niektórzy to byli bardzo niegrzeczni…

Wieczorem, kiedy wszyscy zwiedzający sobie poszli, dziewczynka wycieńczona głodem i całodziennym strachem zasnęła pod pryczą swojego Tate.

 

Następnego dnia rano, jak co dzień od dziesięcioleci, wielkooka, mniej więcej siedmioletnia dziewczynka ostrożnie wyjrzała spod pryczy i zdumiona omiotła wzrokiem puste, wysprzątane wnętrze. Tate? Czemu jest tak cicho? Dokąd poszliście?

Jeśli kiedyś barak zostanie zburzony, Esterka nie będzie miała gdzie się ukryć.

Koniec

Komentarze

A ja w zasadzie nie lubię patosu… :)

Bardzo dobre, choć usunąłbym ostatnie zdanie, wydaje mi się niepotrzebne.

Na pewno nie czytałam wszystkich Twoich tekstów, Tintinie, ale z tych, które czytałam, ten podoba mi się najbardziej. Nie ma w nim patosu, moim zdaniem, a nawet jeżeli – do dokładnie tyle, ile potrzeba. Udany tekst. A ja, dla odmiany, uważam, że ostatnie zdanie powinno zostać. :)

światło letniego słońca.  //  Podejrzewała, że wciąż jest zima 1943, ale czy na pewno?  ---> widzę tu pewną sprzeczność. W pierwszym zdaniu dziewczynka rozpoznaje letnie słońce, w drugim – podejrzewa, że nadal jest zima. Siedmiolatka aż takiego błędu w ocenie pory roku raczej nie popełni. Zrezygnowałbym z "letniego".   ziemnej kryjówki pod łóżkiem bez potrzeby  ---> rozumiem, że chciałeś uniknąć powtórzenia, lecz łóżko jako synonim obozowej pryczy chyba nie gra…    ostrożnie wyjrzała się spod pryczy  ---> jeśli miałeś pierwotnie na myśli, że wysunęła się / wychyliła się, aby rozejrzeć się, to rozumiem pomyłkę, sprowokowana nagłą zmianą koncepcji. Ale jeśli to klasyczne wetknięcie zaimka zwrotnego tam, gdzie nie ma dla niego miejsca, to dwie godziny klęczenia na grochu. { :-) }   Bardzo dobry pomysł. Nic się właściwie nie dzieje, ale co pod tym niedzianiem się siedzi…

P.S. Ostatnie zdanie. Powinno zostać. Fundamentu nie usuwa się spod budynku.

Adamie,oprócz łóżka chodzi o artefakty pozostałe po edycji. Kilka razy zmieniałem to tu, to tam, a że robiłem to w pracy… ;) Za chwilę poprawię. Dziękuję! zygfrydzie, ocho, Adamie – bardzo dziękuję za dobre słowo.

Dobre. Ostatnie zdanie bym jednak wywalił.

Dzięki! Jeśli to ostatnie zdanie jest zbędne (fakt, podnosi poziom łzawości), to jednak je pozostawię. Głównie dlatego, że udało mi się wymyślić dobry tytuł, a nawiązuje on właśnie do końcówki opka: "kiedyś" może dotyczyć przyszłości albo przeszłości, a żadna z tych wersji nie dotyczy już Esterki. Ona nie ma ani dnia wczorajszego, ani przyszłości, tylko wieczne przerażające "dzisiaj", odkrywane codziennie od nowa. Straszny los:(

Tintinie, bardzo dobry tekst. nie ma patosu, jest natomiast wrażliwośc. I ostatnie zdanie powinno zostać.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No. Takie… nie wiem. Dobre.

Przynoszę radość :)

Zrozumiałam, nie wiem czy dobrze, że dziesięcioletnia Esterka już zawsze będzie wyglądać najwyżej na siedem lat, zawsze będzie głodna, samotna i wystraszona. A barak, w którym dziewczynka czuje się w miarę bezpieczna, będą zwiedzać kolejne wycieczki. I nikt, nigdy, nie zobaczy Esterki. Esterka jest duchem…

Tintinie, tak odebrałam Twoje piękne opowiadanko i przy takim jego odczytaniu pozostanę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajne, jednak ostatnie zdanie nie wydaje się konieczne.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

@tintin   Taki luźny pomysł. Może zwyczajnie to ostatnie zdanie nieco inaczej napiszesz? Albo wydłużysz?

Trochę grasz na emocjach. Rzeczywiście, tytuł świetny. Głosowałabym za zostawieniem ostatniego zdania.

Babska logika rządzi!

Tintinie – tekst jest dobry, nie da się ukryć, choć nie trafił do mnie tak bardzo, jak do innych. Interpretuję go identycznie, jak regulatorzy – pytanie tylko, czy poprawnie i czy jest to jedyna możliwa (i wiarygodna) interpretacja…? Ostatnie zdanie zbędne jak na mój gust. Pozdrawiam i gratuluję.

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Moim zdaniem ostatnie zdanie zbędne, ufaj w inteligencję czytelnika. Tekst fajny i wrażliwy, jednak pomogło mi wyłuszczenie fabuły przez regulatorów.

Jej, no to chyba mogę się cieszyć – opko dołącza go lichej garstki moich dających się czytać. Dziękuję za przeczytanie i zostawienie komentarza. Że akurat pojawiają się póki co pozytywne to fajnie, ale liczy się każdy. regulatorzy, Tyraelu: właśnie o to, o takie odczytanie mi chodziło. Może widzieliście "Życie jest piękne"…? Esterka nie miała tyle szczęścia, co chłopiec z filmu. Dla formalności, jej młodszy wygląd bierze się wyłącznie z niedożywienia, nie ma związku z jej obecnym stanem. Gdyby ktokolwiek się zastanawiał. Czy taka interpretacja jest jedyną możliwą? Nie wiem, ale zgadza się z zamysłem autora. Liluhu, spojrzę ja to jeszcze raz jutro. Opowiadanie zmieniałem fragmentami kilka(naście?) razy, i niestety ani raz na spokojnie:( Finklo, no właśnie, napisałem wyciskacz łez. Wiem. Trochę się bałem takiego zarzutu. Na swoją obronę mam tylko tyle, że ostatnie zdanie miało być jeszcze bardziej… podniosłe. Ale przeczytałem je i pomyślałem "łeee" :)

Nie jestem pewna, czy to zarzut. No, w moich ustach raczej nie komplement, ale nie jest tak źle.

Babska logika rządzi!

Karolu, tu nie chodzi o brak zaufania. Chciałem zostawić Czytelnika z jeszcze bardziej przerażającym obrazem pewnego dnia, kiedy dziecko budzą maszyny budowlane równające teren z ziemią. Wyobraź sobie jej reakcję. A finał? Czy Esterka pozostanie w tym miejscu, ukrywając się w jakimś podziemnym zakamarku galerii handlowej albo bloku mieszkalnego? A może nie? Zakończeniem chciałem skierować myśl czytelnika "poza" opowiadanie.

Finklo, w moich byłby to – i bywał – jednak zarzut. Pojechałem stereotypem i tyle:(

Może lepiej zrobić z ostatniego zdania właściwe opowiadanie, a z powyższego finał?

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Ok tintin, czaję zamysł – w sumie, piszesz logicznie.

Udany szort i nie przesadzajcie z tym graniem na emocjach. Gdyby każdy autor miał tego unikać, to nie powstałoby wiele ciekawych tekstów, włącznie z tym. Ponadto każdy czytelnik ma inną wrażliwość i może się zdarzyć, że tam gdzie jeden będzie ronił łzy, drugi ledwo załapie, o co chodziło autorowi. Tak czy owak liczy się pomysł, a ten Tintinie niewątpliwie miałeś ciekawy. Pozdrawiam

Osobiście lubię bardziej bezpośrednie podejście fabularne, ale to opowiadanie również jest całkiem niezłe. Zasługuje na te wszystkie pochwały, które gęsto sypią się wokół.

niezły pomysł, dobrze napisane, ale nic poza tym.

Unfallu, vyzarcie, cieszę się, że dałem Wam chwilę przyjemnej lektury. othersunie, oczywiście dziękuję za komentarz, ale O_o czego Ty właściwie oczekujesz od literatury portalowej? Bo jeśli genialnego pomysłu i arcymistrzowskiego napisania, to na drugiego Mistrza i Małgorzatę pewnie jeszcze trochę poczekasz… Piszę to nie roszcząc sobie pretensji do pochwał od każdego Czytelnika, po prostu wydaje mi się, że niezły pomysł i sprawne pisanie to jest właściwie wszystko co może być w opowiadaniu. Pozdrawiam! :)

szukam w opowiadaniach głębszej myśli, czegoś, co skłoni mnie do myślenia. czegoś więcej, co wybije tekst, ponad poprawność warsztatową. 

Uhm… wyłamię się trochę. że w baraku pachnie jakby inaczej. Trochę kurzem, ale jednocześnie bardziej świeżo, rześko. I od tej pory wiadomo,że siedzi tam dziewczynka -dziesiąt lat. Nie wiem, czy taki miałeś zamiar już w tym miejscu, daję znać. Zanim reg wyłożyła regulację, interpretowałem to bardziej jako jakąś historię fantastyczną, że pięcdziesiąt lat sie tam kryła, jak w "Underground" Kusturicy, a dzieckiem pozostała bo coś niezwykłego – pól-golem? Kabalistyczny jakiś rytuał? Cholera, nadmiar lektur i filmów bywa jednak obciążeniem i komplikuje :)   Ale dla mnie to taka scenka – się podobająca tajemnicą, jak ładny kamyk, pojedynczy – tylko scenka, nie opowiadanko.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

othersun: OK, o tym nie pomyślałem;) PsychoFiszu, dzięki za przeczytanie i komentarz. Wiesz co, w sumie nie miałem zamiaru pisać "tekstu z tajemnicą". Ale przeczytałem go teraz pod tym kątem i rzeczywiście, wygląda to tak, jakbym miał. Albo inaczej: chciałem, żeby lotny stan skupienia Esterki był jasny dla czytelnika dopiero pod koniec, ale dla większej klarowności wrzuciłem podpowiedzi znacznie wcześniej. Tak czy owak, gratuluję spostrzegawczości:) Zgadzam się, że to tylko taki kamyk. Bardzo się cieszę, że uważasz go za ładny: kawałek bursztynu też da się chwilę poobracać w palcach, a jeśli coś w nim tkwi, można też pomyśleć chwilę o losach tego czegoś. Jednak na dwa tygodnie rozrywki to za mało:) Cały czas mielę w głowie dwa "prawdziwe" opowiadania, ale nie mam kiedy ich zapisać. A że miałem jakiś tam pomysł na szybką nastrojową scenkę – to czemu nie? Pozdrawiam!

Nie napiszę że fajne opowiadanie, bo słowo to, ewidentnie nie pasuje do tematyki :) Zgrabnie napisane. Ale tekst mi jakoś specjalnie nie podszedł. Po prostu nie mój klimat. …a co do ostatniego zdania… Moim zdaniem psuje moc pytań dziewczynki. Pozdrawiam m.

michalusie, dziękuję za rzeczowy komentarz. Ostatnie zdanie z jednej strony psuje klamrę spinającą prawie-całość tekstu (i ogólnie jest graniem na emocjach), ale z drugiej ma pewną zaletę, o której wspomniałem już wyżej. Dla mnie – minimalnie przeważa wersja "zostawić jak jest". Pozdrawiam:)

Taak, jak najbardziej udane – wyraziste, a jednocześnie subtelne. Patos? Brak. Dyskutowane ostatnie zdanie … burzy nieco nastrój zmianą stylu – to nic, że tłumaczy, ciut gorzej, że odstaje. Pozdrowienia!

Miły uśmiech dla Blue Ice!

@tintin – niniejszym odwzajemniam uśmiech [ :-) ]  ;)

Sprawnie napisane. Granie na emocjach, jak dla mnie,  wychodzi na plus.

Serdecznie dziękuję za komentarz:)

“Kiedyś” bardzo podobało mi się kiedyś, gdy czytałam je pierwszy raz. Teraz, kiedy przeczytałam je ponownie, moje wrażenia nie uległy zmianie.

Dobrze, że Autor może rekomendować własne dzieło, podczas gdy czytelnikom nie zawsze chce się grzebać w odmętach własnej pamięci, wśród przepastnych regałów Archiwum. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pamiętam Twój komentarz, pamiętam. Takich się nie zapomina. Dziękuję!

Spróbuję wybrać jeszcze jeden tekst i zalinkować go w Hyde Parku.

Ładne. Naprawdę ładne.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Nowa Fantastyka