- Opowiadanie: meldran - Zlecenie (Konfrontacja 2013)

Zlecenie (Konfrontacja 2013)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Zlecenie (Konfrontacja 2013)

 

Posępna Genowefa rozchyliła nozdrza węsząc czujnie. Wyczuwała zagrożenie, lecz nawet jej sokoli wzrok nie był w stanie przebić dymu kadzideł okalającego ołtarz. Zacisnęła mocniej dłoń na różańcu. Bezszelestnie zbliżyła się do prezbiterium. Po chwili zarejestrowała szmer po prawej, zaraz potem dostrzegła zarys postaci. Jej usta rozchyliły się w drapieżnym uśmiechu. Zaatakowali błyskawicznie. Uchyliła się przed pierwszym pchnięciem, i cięła na odlew różańcem, płatając ciało i kości. Jednocześnie wykonała piruet w powietrzu unikając kolejnych ciosów.

 

Napastnicy zaczęli ją okrążać. Cztery demoniczne postacie ubrane w czarne sutanny. Uzbrojone w długie, zakrzywione sztylety mieniące się krwawą czerwienią. Taką samą, jak oczy.

 

– Dalej, kurwisyny, psie zwisy – syknęła Genowefa sprężając się do skoku.

 

Tym razem uderzyła pierwsza. Przelatując pomiędzy świszczącymi ostrzami rzuciła dwoma kondomami z kwasem święconym, prosto w wykrzywione twarze. Zabójcy zawyli nieludzko. W powietrzu uniósł się swąd palonej skóry. Zostało dwóch. Rzucili się z furią. Genowefa zacharczała ponuro. O włos unikając śmiertelnego sztychu, rozpłatała krucyfiksem czaszkę pierwszego. Zewłok głucho opadł na posadzkę. Drugiemu wytrąciła wysokim kopnięciem sztylet.

 

– Z tobą się dłużej pobawię, leszczu.

 

Te słowa wypowiedziała niemal z czułością, lubiła swoją robotę.

 

Błyskawicznym, wężowym ruchem chwyciła za szyję przeciwnika, naciskając krtań sękatym kciukiem. Usłyszała brzmiące jak anielski chór rzężenie. Napawała się przez chwilę wytrzeszczonymi z przerażenia ślepiami, po czym wydłubała je szponiastymi palcami drugiej dłoni. Obłąkańcze wycie nieszczęśnika sprawiło, że poczuła znajome mrowienie w podbrzuszu. Od bardzo dawna była to jedyna forma orgazmu, jakiej mogła doznawać.

 

A Posępna Genowefa najbardziej na świecie uwielbiała seks.

 

Po ekstatycznej chwili uniesienia puściła wierzgające i tryskające krwią ciało. Omiotła profesjonalnym spojrzeniem pole walki.

 

 

– No dobra, czas kończyć ten burdel – mruknęła pod nosem.

 

 

Zacisnęła powoli różaniec na szyi podrygującej, żałosnej kreatury.

 

 

– Spoczywaj w pokoju – zachichotała.

Koniec

Komentarze

Kondomy z kwasem święconym są dla mnie nieco ponad siły O.o   Pamiętaj o stawianiu przecinków przed wołaczami.   Uniosla do góry? W dół się nie da. Masło maślane.   Przyznaję, że dość to wstrząsające ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobre, sprawnie napisane. Przyjemnie się czytało. Wiem, że to tylko scenka, ale jakoś liczyłem na wytłumaczenie, czemu Genowefa walczy z księżmi i kto tu właściwie jest "dobry" a kto "zły". Ale w sumie fabuły miało nie być ; )

mam nadzieję, że Genowefa należy do tajnego stowarzyszenia moherowych beretów, bo wtedy jest o wiele zabawniej i absurdalniej. ba, w takim wypadku jest nawet tak bez sensu, że ekranizacja nadałaby się na filmik na jakąś ambitniejszą stronę, np yt…  No i kondom z kwasem w rękach ninja-babci… to głupie, ale za to bez sensu, ale za to śmiesznie, ale za to fajnie. podobało się. 

joseheim, dzięki za komentarz i porawki. Cieszę się, że wstrząsnęło :).

Dobre. Nie potrafiłem sobie tylko dość wyraźnie wyobrazić sceny, w której Genowefa podnosi napastnika. Wcześniej po prostu była dla mnie za niska, żeby to zrobić.

  Powtórzę za Jose, bo to rzeczywiście rani oczy:

Pamiętaj o stawianiu przecinków przed wołaczami.

Uniosła do góry? W dół się nie da. Masło maślane. Ładnie podany absurd, obrazoburcze mrugnięcie do ewentualnego – zaangażowanego religijnie – czytelnika. Takie durne, że aż zabawne; może źle to o mnie świadczy, ale Twój tekst mnie rozweselił.

Sorry, taki mamy klimat.

wlazio, cieszę się, że się spodobało. Genowefa tak mi przypadła do gustu ,że postaram się ująć tą postać w szerszym kontekście. Na pewno nie jest dobra. Ale jej adwersarze też na aniołków nie wyglądają. Ciężko będzie :)

othersun, nie śmiej się z Genowefy, bo ani się obejrzysz, a poczujesz zaciskający się na szyi różaniec… Dzięki za komentarz :)

RzR fajnie, ze się podobało. Załóżmy że napastnik był wyższy, ale nie aż tyle :)

lepiej umrzeć od różańca, niż od kondoma…

Sethrael cieszę się, że dostarczyłem trochę radości :). Ostatnio czytałem w Newsweeku  o skeczu Monthy Pythona, w którym grabaż radzi żałobnikowi, aby zjadli wspólnie zmarłą matkę. Następnie, gdyby dokuczały mu wyrzuty sumienia, wykopał grób i zwymiotował do niego. To na pewno źle o mnie świadczy, ale też mnie rozweseliło.  Pocieszę Cię, że przy tym babcia Genowefa z jej zabójczym kunsztem jest niewinną zakonnicą :)

othersun No fakt :)

lepiej umrzeć od różańca, niż od kondoma… Jednakże, przyjemniej z kondomem na…, niż z różańcem w dłoni.

Sorry, taki mamy klimat.

Sethrael, zależy czy się wierzy w jakieś "potem". 

Othersun, dlatego napisałem przyjemniej, a nie lepiej ;)

Sorry, taki mamy klimat.

no chwilowo niewątpliwie przyjemniej, ale potem – tego nie wiadomo. może i lepiej, że nie wiadomo. ale nie wnikajmy, żeby przy takim rozrywkowym tekście nie toczyć dysput. 

Jeżeli mogę dodać swoje trzy grosze, mowa jest  tylko o momencie śmerci, dla tego, co potem, zabójcze utensylia nie są już chyba istotne :)

no nie wiem. wyobraź sobie, że w piekle szydzą z ciebie "hahaha, to ten, który umarł od kondoma!". co innego umrzeć godnie, od miecza świetlnego albo w boju z teściową…

othersun Niby tak, ale Sethrael wspominał o smierci z kondomem, a nie od kondoma :) . Może rzeczywiście skończmy ten akurat wątek, bo robi się przerażajaco :)

Zabawne

Przynoszę radość :)

Ubawiłem się. Metody walki miss (albo missis) G. jako żywo przypominają mi talent pana Wędrowycza do przekształcania narzędzi codziennego urzytku w śmiercionośny oręż. Prezerwatywym granatom mówimy tak!

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Przezabawne. Genowefa rządzi! Chętnie kiedyś przeczytam planowany szerszy kontekst.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

O, tak! Posępna Genowefa ma wielkie szanse, by stać się moją idolką. ;-D  

 

…nie był w stanie przebić dymu kadzideł okalającego ołtarz. – Wolałabym: …nie był w stanie przebić dymu kadzideł, otaczającego ołtarz.

Za SJP: okolić – okalać 1. «znaleźć się, rozciągnąć się dookoła czegoś» 2. «utworzyć obwódkę, otok wokół jakiegoś przedmiotu»

 

Od bardzo dawna była to jedyna forma orgazmu, jakiej mogła doznawać.Od bardzo dawna była to jedyna forma orgazmu, jakiego mogła doznawać.

Genowefa doznawała orgazmu, nie formy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

…Miałem zamiar wziąć udział w tym szybkim konkursie, ale poczułem się tak staroświecki i niemodny, że chyba dam sobie spokój. Gumowe granaty, różaniec jako garota, kobieta rzucająca przeciwnikiemjak szmatą, to dla mnie za dużo. Tragedia, komedia, farsa, tragikomediai co najbliżej rozrywkowa groteska. Tekst najdowcipniejszy – wygra. Pozdrawiam dowcipnego autora.

Ryszardzie, nie rezygnuj. Każdy chce zabłysnąć w swój sposób, a chyba najłatwiej sięgnąć po oryginalność. Ale może Twój normalny, porządny opis walki wyróżni się na tle tej "farsy". Ja też zamierzam mimo wszystko spróbować, choć nie mam jeszcze pomysłu i doświadczenia w tych klimatach. Pozdrawiam. 

Zalth, Anet, AlexFagus dzięki :)

Regulatorzy Posępna Genowefa śle pozdrowienia. Poza orgazmem uwielbia mieć fanów :) Co do uwag, z orgazmem i formą się zgadzam, co do "okalać", to w takim właśnie znaczeniu jak podałaś z SJP mniej więcej chciałem to użyć. Ale może rzeczywiście "otaczający" byłoby bardziej na miejscu :) Dzięki za komentarz.

Ryszard W zasadzie zgadzam się z othersun. Taka scenka walki pisana na konkurs to pewna forma zabawy. Mnie bawi Posępna Genowefa, co nie oznacza, że tekst, który czyta się dobrze i skłania do poważnych refleksji wyda mi się nudny. Wręcz przeciwnie.  Z wielką chęcią przeczytam bardziej  klasyczny opis Twojego autorstwa. Myślę,fantastyka jest tak pojemnym gatunkiem, że mieszczą sie w nim zarówno ascetyczne, poparte nauką opowieści w stylu Lema, jak i rozrywkowe i absurdalne kawałki w klimacie Pilipiuka i wspomnianego Wędrowicza. W zależności od gustu, czy nawet częściej, nastroju chwili, sięgamy po to lub po to. pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

Dołączam się do zdania meldrana. Z przyjemnością i zaciekawieniem przeczytałbym taką scenkę pióra Ryszarda.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Meldranie, podziękuj Genowefie i przyjmij pozdrowienia dla Was obojga. ;-)   Moje uwagi są zaledwie sugestiami, ale jeśli się przydają, to bardzo się cieszę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Krótko i na temat – nie jest dobrze. A to dlatego, że Twój tekst stanowi poważną konkurencję dla mojej (pro)pozycji konkursowej ;) Wszystkie błędy i zalety sceny z Gienią w roli głównej wypisali moi poprzednicy – nie będę więc ich powtarzał. Nie pozostaje mi nic innego, jak wyrazić uznanie dla ruchliwości Moherki z różańcem z celownikiem optycznym, i liczyć na to, że mój Behemot zje Twoją Gienię na deser w finale konkursu ;) pzdr!

Złościć się to robić sobie krzywdę za głupotę innych.

Nowa Fantastyka