- Opowiadanie: alqa - Otwórz oczy

Otwórz oczy

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Otwórz oczy

Obudziłam się w dużej wannie, która stała na środku pokoju. Była pusta. Leżałam w niej niezgrabnie, z nogami wystającymi na zewnątrz. W pomieszczeniu znajdowali się inni ludzie. Otoczyli mnie i zaczęli przypalać papierosami, patrząc z satysfakcją na powstające rany. Przykładali żar do bezbronnego ciała, zadając mu potworny ból. Chciałam uciec, jednak ciężko mi było wstać. Ich twarze wydawały się znajome, ale nie rozpoznałam ani jednej. Wpatrywałam się w nie próbując zrozumieć, dlaczego mi to robią. Przerażenie powoli wwiercało się w moją świadomość powodując nieprzyjemne mrowienie w żołądku. Wiedziałam, że nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa. Zaczęłam ciężko oddychać, a w gardle poczułam niewygodną suchość.

W końcu do głowy wpadła mi myśl, która przyniosła ogromną ulgę. Dotarła do mnie dziwaczność całej sytuacji. Przecież ja tylko śnię. Odetchnęłam. Jasne, leżę w wannie, a dookoła jacyś dziwni ludzie przypalają mnie śmierdzącymi papierosami. Dobrze, dziękuję, czas na mnie. Zwyczajnie w takim momencie wracałam do rzeczywistości, otwierając oczy w wygodnym łóżku. Jednak tym razem tak się nie stało. Ciągle tkwiłam w wannie. Nie mogłam się obudzić. Ogarnęła mnie panika. Miałam świadomość tego, że to sen, lecz nie potrafiłam go zakończyć. Ludzie byli co raz bardziej natrętni. Raz po raz nachylali się nade mną zostawiając piekący żar na skórze. Wydawali z siebie odgłosy, w których jęki podsycane były potwornym śmiechem. Zaczęłam szczypać się w policzki marząc, by ten koszmar dobiegł końca. Moje wysiłki jednak były bezskuteczne. Zostałam niewolnicą własnego umysłu. Czułam lęk. Co będzie jeśli już tu zostanę? Nie, nie mogłam na to pozwolić. Za wszelką cenę chciałam się stamtąd wyrwać. Postanowiłam, że będę krzyczeć do faceta, obok którego zasypiałam. Miałam nadzieję, że może tak złapię kontakt z rzeczywistością. „ Jimmy obudź mnie!”, „ Jimmy proszę!”. Brak reakcji. Dalej leżałam w zimnej wannie. Tylko ludzie zaczęli się bardziej śmiać manifestując swoją wyższość.

Wtem, ujrzałam okno, duże, prawie na całą ścianę. Przypomniałam sobie, że kiedy człowiek umiera we śnie, to zawsze następuje przebudzenie. Z trudem wstałam i przepychając się przez zaborczy tłum podeszłam do niego. Wyjrzałam. Na dole była asfaltowa ulica oddalona ode mnie o dobre 200 metrów. Przełknęłam ślinę, po czym złapałam za klamkę i otworzyłam jedyne wyjście jakie mi pozostało. Kiedy już miałam skoczyć, usłyszałam przerażające głosy za mną: „Tak, zabij się, o to chodzi, masz się zabić!” Odwróciłam głowę. Wszyscy patrzyli na mnie z satysfakcją w oczach. Zwątpiłam. Co będzie jeśli ja naprawdę zginę?

Nagle w potwornym tłumie, ujrzałam kogoś kto miał na sobie błękitną maskę. Był to mężczyzna. Wolnym krokiem podszedł do mnie i złapał za rękę. Bezsilność, jaką czułam nakazywała, aby poddać się jego woli. Na przeciwległej ścianie ujrzałam drzwi. Opuściliśmy pokój. Szliśmy długim korytarzem, wciąż trzymając się za ręce. Jego dłoń była niczym sopel lodu, ale wytrzymywałam w imię ucieczki z piekła. Stanęliśmy przed kolejnymi drzwiami, identycznymi jak te ostatnie. Otworzył je i weszliśmy do środka. Ujrzałam pusty pokój, bardzo podobny do poprzedniego z tą różnicą, że nie było okna i wanny. Niepokój zaczął wgryzać się w moje wargi. Poczułam na nich krew. Spojrzałam na mężczyznę w masce. On patrzył na mnie bez słowa. Nie miałam pojęcia czy mogę mu ufać. Byłam skołowana. Starałam się zebrać krążące w głowie myśli w sensowne pytanie, które pozwoliłoby ustalić jakie są jego intencje. Nie zdążyłam go jeszcze zadać, gdy ściągnął maskę. Moim oczom ukazał się Piotrek. Przyjaźniliśmy się od dziecka do 2008 roku, kiedy to zginął w wypadku samochodowym. Miał tylko 21 lat.. Tęskniłam za nim, jednak gdy go ujrzałam poczułam lęk. Te zimne, puste oczy wyglądały obco. Chciałam być silna. Wiedziałam, że przyprowadził mnie tu w jakimś celu. Nie byłam jednak w stanie wydusić z siebie słowa. W końcu on przemówił:

– Ewa, przepraszam, ale jestem tu strasznie samotny.

Wzięłam głęboki wdech starając się opanować falę gorąca, która zalała moje policzki. W końcu odpowiedziałam

– Za co mnie przepraszasz? Nic się nie stało – udało mi się nawet przywołać cień uśmiechu

Spuścił głowę. Widziałam, że chce mi powiedzieć coś ważnego.

– Już tu zostaniesz. Zostaniesz ze mną. Nie wrócisz.

Był śmiertelnie poważny. Jego słowa sparaliżowały moje ciało. Nic nie odpowiedziałam. Patrzyłam tępo w te puste oczy próbując zrozumieć co się dzieje. Po chwili wyszedł. Drzwi zniknęły. Z bezsilności zaczęłam płakać. W amoku kopałam w ściany, próbując je zniszczyć – ani drgnęły. Zrozumiałam, że zabrał mnie tu, żebym nie mogła się zabić, żebym nie mogła wyskoczyć przez okno. Piotrek – przyjaciel zniknął, pozostał obcy twór, który dbał tylko o siebie. Zaczęłam tracić siły. Osunęłam się na podłogę. Zdałam sobie sprawę z tego, że musiał od początku czaić się w moim śnie. Wierna podświadomość próbowała mnie ratować, ale ja naiwna nie zrozumiałam. Zaufałam człowiekowi w masce… Powoli zamknęłam oczy myśląc co jeszcze mogę zrobić? Zostało mi jedno. Zaczęłam z całej siły walić głową w ścianę. Rozbiegałam się i uderzałam czując potworny ból w czaszce. Moje czoło krwawiło co raz bardziej. Nagle drzwi się otworzyły. Wrócił. Walcząc z utratą przytomności powiedziałam:

– Ja chcę jeszcze trochę pożyć.

– To żyj, a nie udawaj że żyjesz.

Po chwili podniósł mnie i wyprowadził z pokoju. Weszliśmy do kolejnego pomieszczenia. Ujrzałam sypialnię i swoje ciało w łóżku. Byłam nad wyraz spokojna. Leżałam na plecach i nic nie wskazywało na to, co działo się w tym momencie w mojej głowie. Nagle pchnął mnie bez słowa na siebie samą. Otworzyłam oczy. Chwilę rozglądałam się po pokoju analizując czy to na pewno rzeczywistość, po czym odetchnęłam z ulgą. Tak, wróciłam. Po pięciu latach wróciłam do żywych.

 

Koniec

Komentarze

W pomieszczeniu znajdowali się inni ludzie. @ Znajdowali się – hmm, chyba zbyt sztywno. Ich twarze wydawały się znajome, ale nie rozpoznałam ani jednej. @ Brakuje jedneg słowa, by ładnie zamknąć myśl – ale ostatecznie nie rozpoznalam ani jednej. Wpatrywałam się w nie(,) próbując zrozumieć, dlaczego mi to robią. Przerażenie powoli wwiercało się w moją świadomość(,) powodując nieprzyjemne  @ próbując i powodując wpadają na siebie.  Wiedziałam, że nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa. @ Sugestia: Wiedziałam, że nie jestem w stanie niczego z siebie wydusić Wiedziałam, że nie jestem w stanie wydusić z siebie ani/nawet jednego słowa. a dookoła jacyś dziwni ludzie przypalają mnie śmierdzącymi papierosami.  @ Sugestia: gaszą na mnie śmierdzące papierosy Ciągle tkwiłam w wannie. @ Zastanowiłabym się nad słowem tkwiłam  Ludzie byli co raz bardziej natrętni. Raz po raz nachylali się nade mną(,) zostawiając piekący żar na skórze. @ Coraz. Potem masz raz po raz, co wpada na siebie, więc pokombinuj  Zaczęłam szczypać się w policzki(,) marząc, by ten koszmar dobiegł końca. Moje wysiłki jednak były bezskuteczne. @ Marzenie nie kojarzy się z wysiłkiem. Bardziej tu pasuje moje nadzieje okazały się płonne

Wybacz, odpuściłam całościową korektę, bo mam gorączkę, a błędów jest sporo, jak na tak krótki fragment. Zwłaszcza szwankuje ci interpunkcja. Przed imiesłowami dajemy przecinek, poczytaj o tym, jak również nie nadużywaj ich. Staraj się jakoś urozmaicać. Styl mnie nie zachwycił. Lubię budowanie dynamizmu krótkimi zdaniami, ale tutaj przegięłaś zdecydowanie i przez to, w moim odczuciu, wypadło trochę sucho, a w pewnym momencie to już tak leciałaś z akcją i opisem, że wyszło niemal sprawozdanie. Mam również zastrzeżenia do sfery emocjonalnej. Staraj się opisywać emocje, oddać nastrój bohatera inaczej niż tylko – czuł strach, lęk itd. Bardzo dużo można z takich opisów wycisnąć i nakreślić niezwykły klimat, a przede wszystkim w ciekawy sposób oddać kondycję psychiczną postaci. Może to przez gorączkę, ale nie odczułam tych emocji, nie przejęłam sie niczym. 

Na początku pomyślałam sobie – o nie, znowu sen, kolejny oniryczny tekst  – ale potem doszlam do wniosku, że jakoś ciekawie z tego wybrniesz, no i mam niedosyt, jeśli chodzi o końcowkę. Ostatnie słowa Piotrka właściwie przemawiaja do mnie i nie. Raz mi się wydają na siłę wciśnięte a raz mi pasują i nie mogę się zdecydować. Jestem przekonana natomiast, że mogłaś dużo więcej wycisnąć z tej minaiturki, zwłaszcza językowo. 

Pozdrawiam gorączkowo :)

 

 

 

 

 

 

 

 

Dzięk,że pochyliłaś się nad moim tekstem :)  Cenne uwagi – niektóre zapamiętam Pozdrawiam ciepło PS Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej !  

Opowiadanie niezłe. Spodziewałam się banalnego zakończenia, a tu zaskoczenie. Pozytywne. Czekam na kolejny tekst.

 

„Chciałam uciec, jednak ciężko mi było wstać”. –– Chciałam uciec, jednak trudno mi było wstać/ się odnieść. Lub: Chciałam uciec, jednak nie mogłam wstać/się podnieść. Albo: Chciałam uciec, jednak nie potrafiłam wstać/ się podnieść.

Ciężkie jest coś, co dużo waży.

 

„…a w gardle poczułam niewygodną suchość”. –– Wolałabym: a w gardle poczułam przykrą / uporczywą/ drapiącą suchość.

 

„ Jimmy obudź mnie!”, „ Jimmy proszę!”. –– Zbędne spacje po otwarciu cudzysłowu.

 

„Przypomniałam sobie, że kiedy człowiek umiera we śnie, to zawsze następuje przebudzenie. Z trudem wstałam i przepychając się przez zaborczy tłum podeszłam do niego”. –– Do czego podeszła dziewczyna? Bo ja zrozumiałam, że do przebudzenia. ;-)

 

„Bezsilność, jaką czułam nakazywała, aby poddać się jego woli”. –– Bezsilność, którą czułam nakazywała, aby poddać się jego woli.

 

„Miał tylko 21 lat..–– Miał tylko dwadzieścia jeden lat

Liczebniki zapisujemy słowami. Wielokropek ma zawsze trzy kropki.

 

Jego słowa sparaliżowały moje ciało”. –– Może: To co powiedział, sparaliżowało mnie.

 

„W amoku kopałam w ściany, próbując je zniszczyć…” –– Wolałabym: W amoku kopałam ściany, próbując je zniszczyć

 

Rozbiegałam się i uderzałam czując potworny ból w czaszce”. –– Brałam rozbieg i uderzałam, czując potworny ból w czaszce. Lub: Rozpędzałam się i uderzałam, czując potworny ból w czaszce.

 

Moje czoło krwawiło co raz bardziej”. –– Wystarczy: Czoło krwawiło coraz bardziej.

Wiemy, czyje było czoło.

 

„Nagle pchnął mnie bez słowa na siebie samą”. –– Nagle, bez słowa, pchnął mnie na mnie samą.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hm, w sumie nie wiem do końca dlaczego, ale kompletnie nie potrafiłam się wczuć w to opowiadanie. Jeśli chodzi o sferę emocjonalną, to w zasadzie zgadzam się z Almari – a nie mam gorączki ;] Też miałam trochę wrażenie, że to takie suche sprawozdanie. Jeśli chodzi o stronę językową, to nie będę się jakoś produkować, bo daleko mi do specjalisty, zresztą sporo rzeczy już zostało wytkniętych, ale nie byłam zachwycona. Jest trochę błędów i niezbyt, moim zdaniem, zręcznych sformułować, no i cyfry zapisujemy słownie (poza tym 21 lat, gdzieś masz jeszcze 200 metrów – nie najlepiej to wygląda i trochę wybija z rytmu czytania). Ach, i jeszcze zwróciłam uwagę na – " pokój, bardzo podobny do poprzedniego z tą różnicą, że nie było okna i wanny" – o poprzednim pokoju wiemy w zasadzie tylko, że była tam wanna i okno, więc ten opis absolutnie nic nie mówi :) Zakończenie nawet mi się podobało, ale to trochę za mało, żeby przekonać mnie do tekstu. Zadbałabym bardziej o zbudowanie atmosfery, nie zaszkodziłoby, jeśli tekst zostałby wydłużony i wzbogacony o jakieś opisy. Znacznie lepiej by mi się czytało, gdyby wyczuwalny stałby się ten niepokojący, odrealniony klimat koszmarnego snu. No i, tak jak wspominałam, bohaterka trochę mało przekonująca w swoim przerażeniu, przynajmniej dla mnie :)

Dziekuje Wam za komentarze. Dużo wnoszą do mojego pisania. Dopiero zaczynam i każda uwaga jest dla mnie cenna. Tekst może rzeczywiście wpadać w konwencję sprawozdania, ponieważ opisałam dokładnie to co mi się przyśniło zmieniając tylko zakończenie. Gdy opisuję coś co faktycznie się zdarzyło ( jeśli można się tak wyrażać o śnie) to niestety moja wyobraźnia lekko się przyblokowuje. Taki miałam sen, nie był naładowany emocjami, tylko szaleńczą gonitwą mojego ja za rzeczywistością, do której  nie mogłam wrócić. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję

Interesujące opowiadanie. Moje uwagi:

1. jak dla mnie zakończenie za krótkie. "Wróciłam do żywych" – i w zasadzie nie wiadomo, co dalej. To tak jakbyś napisała "i żyli dlugo i szczęśliwie".

2. Dlaczego po pięciu latach? Jeśli było wyjaśnione, to mi umknęło. Ogólnie tekst mi się podoba. Pozdrawiam

Nie odkładaj nig­dy do jut­ra te­go, co możesz wy­pić dzisiaj (JT)

"– Ja chcę jeszcze trochę pożyć. – To żyj, a nie udawaj, że żyjesz." Ten dialog ratuje opowiadanie i jest bardzo aktualny dla większości ludzi.

Dziękuję bardzo za komentarze. Teraz gdy na to patrzę zakończenie i mi wydaje się dość urwane, po 5 latach – tak, było wspomniane, tylko ze widocznie mało precyzyjnie :) Przyjaciel bohaterki zginął w 2008 roku. Sens miał być taki, że po jego śmierci ona pogrążyła się w wegetacji, a nie życiu, przyjaźnili się od dziecka. Może gdybym napisała trochę dłuższe opowiadanie, przesłanie byłoby wyraźniejsze… Długo zastanawiałam się zanim napisałam ten dialog "Ja chcę jeszcze trochę pożyć" przyszło mi łatwo, za to odpowiedź "To żyj, a nie udawaj, że żyjesz." była prawdziwym wyzwaniem :) Pozdrawiam Was ciepło.

Bardzo podoba mi się, że autorka chciała coś przekazać tym opowiadaniem ;) Tekst wymagał chwili na interpretacje, ale pozostawił po sobie miłe wrażenia :)

Bardzo mi miło telenophe, że Ci się spodobało :) pozdrawiam

Nowa Fantastyka