- Opowiadanie: Szary86 - Los bez wybaczania

Los bez wybaczania

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Los bez wybaczania

 

Mały chłopiec stał przed dwoma martwymi ciałami. Ale nie dość martwymi… Kilka konwulsyjnych ruchów,ostatnia próba oddechu, ostatnia rozpaczliwa próba życia. Życia które zostało przerwane w brutalny i niespodziewany sposób.

 

W niebieskich dziecięcych oczach pojawiły się łzy, które spływały po osmolonych brudem policzkach i kapały jedna za drugą na łachmany, które kiedyś były ubraniem. Lekko uchylone usta wyszeptały powoli i z niedowierzaniem:

 

-Mama…– a potem zamknęły się. Żal zaczął mieszać się z gniewem, gniew ze wściekłością, wściekłość z furią…

 

-Widziałem to już nie raz chłopcze– odezwał się wysoki mężczyzna w brudnym wojskowym uniformie i z dymiącą ciągle bronią. Powoli zmienił magazynek w karabinku nie spuszczając dzieciaka z oczu. "Cholera wie co młodemu odbije"– pomyślał przeładowując broń. Obszedł powoli ciała leżące w kałuży krwi i zbliżył się do dziecka patrzącego w szoku na rozstrzelane ciała swoich rodziców.

 

-Zabił pan moich rodziców…– mała główka podniosła się dumnie w górę, a niebieskie oczy wrzały od czystej nienawiści.

 

Mężczyzna zastanowił się chwilę nad tym niecodziennym widokiem. "Per pan,interesujące… Dawno nie słyszałem tego zwrotu. Chyba jeszcze przed inwazją…?"

 

-Uspokój się maluchu. I powiedz dlaczego mówisz na mnie "pan" skoro zabiłem twoich rodziców?

 

-Do starszych trzeba mówić "pan" bo są starsi. Tak mówiła mama i tata.

 

-Aha,a nie wspominali jak się mówi na zasrańca który mamę i tatę zabija z odległości pięciu metrów, przecinając ich serją pocisków kalibru dziesięć na pół?

 

W dziecięcych oczach pojawiła się nagle niepewność. Znowu ich spojrzenie wbiło się w dwa zakrwawione ciała.

 

-Nie mówili mi tego.

 

-A co ci mówili?– zapytał mężczyzna kucając przed blondwłosym chłopcem.

 

-Mówili że muszę umieć czytać, pisać i liczyć. Mówili że tacy ludzie będą potrzebni kiedy to się skończy i kiedy będzie trzeba wszystko zbudować od nowa. Mówili… Mówili też że mamy wiedzę, ale będzie potrzebny ktoś kto ją zrozumie… Bo inaczej zapomnimy i wyginiemy.

 

-A wiesz co znaczy wyginiemy?

 

-Stanie się z nami wszystkimi to co z mamą i tatą…

 

-Tak, dokładnie. Ale to twój tata i twoja mama prowadzili nas do wyginięcia. Wiesz młody… Jest takie przysłowie "Lepiej umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach"…

 

-Tata tak mówił…

 

-No właśnie, i tu nie miał racji. Rodzice mówili ci jak to się zaczęło? I jak jest teraz?

 

-Tak mówili…– dziecięcy wzrok znowu oderwał się od stygnących ciał i świdrował uzbrojonego napastnika– Mówili że była inwazja i że walczyliśmy, i że musimy dalej walczyć…

 

-Nie!- głośny, niemal wściekły wrzask przerwał dziecięcą wypowiedź w pół zdania– Walczyliśmy bo byliśmy zbyt pewni siebie, za dumni, za bardzo ufaliśmy swojej sile. Rodzice mówili jak się to skończyło?! Dwa miliardy ludzi zginęło w ciągu pierwszych dwudziestu godzin… A oni właśnie tylu chcieli, nie więcej. Zabrali by sobie niewolników między te swoje gwiazdy i polecieli by dalej. A dzięki takim ludziom jak twój tatko mamy przerąbane na całej długości. Nie dość że zginęły dwa miliardy, to dwa następne zostały wywiezione na jakieś asteroidy! A cała planeta jest pod okupacją… Do tego doprowadzili twoi rodzice i ci którzy myśleli tak jak oni. Walka? Z kim chłopcze? Te istoty pokonują czas i przestrzeń szukając takich planet jak nasza… Ale mają swoje zasady… O tak, mają. Albo po dobroci, albo brutalną siłą. Taka jest zasada. Tylko nam nikt o niej nie powiedział! Nie było żadnej innej rasy w całym zasranym kosmosie na którą byś my trafili i która by nam o tym powiedziała!!! Rozumiesz…? Dlaczego my nigdy nie słuchamy?

 

-A dlaczego pan poluje na takich jak mój tata i mama? Jest pan człowiekiem, tak jak oni… byli.

 

-Im mniejszy opór tym lepiej dla tych którzy pracują w ich kopalniach. Nie wiedziałeś tego?

 

-Nie, proszę pana…

 

-Więc powiem ci o co chodzi chłopcze. W kopalniach jest coś takiego jak kontrola urodzeń. Nikt się nie rodzi bez pozwolenia… Rozumiesz, prawda?– mała główka przytaknęła nieznacznie– Więc, to co zrobiłem tutaj i teraz było tak naprawdę dobre, choć nie dla ciebie maluchu… Za każdego zabitego rebelianta wystawiane są dwa pozwolenia na narodziny dziecka. Rozumiesz? Dwa nowe życia za cenę jednego… Dla ciebie jestem zły, jestem mordercą i potworem, ale pomyśl o tych rodzicach, którzy będą trzymać w rękach swoje nowo narodzone dzieci… Ja dlatego to robię. Rozumiesz?

 

-Rozumiem,ale dało by się to zr…– seria pocisków wyplutych z lufy przerwała chłopięce słowa. Małe rozszarpane ciałko upadło tuż obok swoich rodziców, którzy wydali je na świat. Powoli gasło światło w niebieskich oczach, a ostatnie ruchy brudnej twarzyczki zwiastowały koniec.

 

-Sześć… Sześć nowych żyć. Za cenę trzech. Trzy wolne, sześć w niewoli… Co gorsze?

 

Mężczyzna wstał powoli znad niewielkiej sterty zwłok i sprawdził stan broni. Popatrzył jeszcze raz na pobojowisko jakie za sobą zostawia.

 

-Mój własny gatunek mi tego nie wybaczy… Ale robię to dla niego.

 

Powiedział jak by na usprawiedliwienie, zamykając małe, niebieskie oczy raz na zawsze.

Koniec

Komentarze

serją pocisków kalibru dziesięć na pół? – serią, Zabrali by  – zabraliby i jeszcze parę błędów. Jest pewien pomysł. Nieco rzewny, ale zjadliwy. Słabo natomiast jest z wykonaniem. Dialogi są źle zapisane, po tekście wałęsają się dziwaczne buble. Dobrze by było popracować nad interpunkcją. Niektóre akapity przydałoby się od nowa napisać, żeby były bardziej czytelne.

I po co to było?

osmolonych brudem – ?   Dobra, są błędy w zapisach dialogów, są błędy ortograficzne (nie raz, serją), dziecko, które przed chwilą widziało śmierć rodziców wdaje się w dyskusję z mordercą. Tekst miał zagrać na uczuciach (głównie litości, jak podejrzewam) do mnie jednak nie przemówił. Pozdrawiam.

Sorry, taki mamy klimat.

Małe rozszarpane ciałko upadło tuż obok swoich rodziców, którzy wydali je na świat. Powoli gasło światło w niebieskich oczach, a ostatnie ruchy brudnej twarzyczki zwiastowały koniec. To było pisane na serio czy jako parodia "mhrocznych" i "sthraszliwych" tekstów? Ruchy twarzyczki mnie zabiły, wyobraziłam sobie coś, co zrobił kiedyś Jim Carrey na rozdaniu Oscarów… A informacja, że rodzice są osobami, ktore wydały dziecko na świat, jest calkowicie zbędna.

Tekst bardzo taki sobie. Fabuła poprowadzona jest kiepsko (tzn., wolę, kiedy autor przedstawia historię w narracji, nie przez sztuczne dialogi informacyjne). No i szwankuje logika tekstu. Rozumiem, że bohater jest fanatyczny i zdesperowany, ale jego postępowanie jest tak alogiczne, że trudno mi się z nim utożsamiać.

Dwa życia w niewoli za jedno na wolności? To przeczy całej historii ludzkości, gdzie wolność jest właściwie najważniejsza i za nią oddawano życie najczęściej. Wszystkie wojny to z punktu widzenia strony najechanej obrona wolności, więc jak dla mnie żołnierz jest  świrem i to bardzo niebezpiecznym.

…Tekst ponury, dziwaczny, a do tego źle napisany. Ludzie sami się mordują, nie potrzebują zachęty z Kosmosu. Pozdrawiam bez uśmiechu.

Nie podoba mi się ani pomysł, ani wykonanie, wyjątkowo niechlujne.

 

„-Widziałem to już nie raz chłopcze– odezwał się wysoki mężczyzna…” –– Widziałem to już nieraz chłopcze –– odezwał się wysoki mężczyzna

 

Zabrali by sobie niewolników między te swoje gwiazdy i polecieli by dalej”. –– Zabraliby sobie niewolników między te swoje gwiazdy i polecieliby dalej.

 

„Nie było żadnej innej rasy w całym zasranym kosmosie na którą byś my trafili…” –– Nie było żadnej innej rasy w całym zasranym kosmosie, na którą byśmy trafili

 

„…będą trzymać w rękach swoje nowo narodzone dzieci…”  –– …będą trzymać w rękach swoje nowonarodzone dzieci

 

„Rozumiem,ale dało by się to zr…” –– Rozumiem, ale dałoby się to zr

 

„Powiedział jak by na usprawiedliwienie…” –– Powiedział jakby na usprawiedliwienie

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka