- Opowiadanie: Artstalth - Ciemność

Ciemność

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Ciemność

 

Ciemno. Bardzo ciemno. Nikły płomyk świecy oświetla jedynie kartkę, na której piszę i moje dłonie. Dłonie w siniakach. Przede mną wisi lustro. Dobrze, że jest tak ciemno, przynajmniej nie widzę swojej zmasakrowanej twarzy. Opuchniętej i pokrwawionej.

 

Coraz ciemniej… Mam mało czasu, czuję jak słabnę z każdą minutą…

 

Tyle razy już obiecywałeś, że nie będziesz mnie bić. Wierzyłam tobie. Wierzyłam jak ostatnia idiotka. W swojej naiwności i miłości do ciebie tłumaczyłam cię z każdego ciosu. Zawsze szukałam winy w sobie. Zawsze…

 

Zmanipulowałeś i zniewoliłeś mnie. Byłeś dla mnie wszystkim. Jaka ja byłam głupia! A przecież to ty jesteś chory… Chory z nienawiści do mnie…

 

Mam tego dość. Nie będziesz już dłużej mnie poniżał.

 

Czule dotykam swojego dużego brzucha. To ósmy miesiąc. Myślałam, że jak zajdę w ciążę, będzie lepiej, ale znowu dałam się nabrać twoim słodkim kłamstwom. Nigdy więcej. Po tym jak stłukłeś mnie dzisiaj, straciłam całą nadzieję i chęć do życia…

 

Połknęłam wszystko co było w apteczce.

 

Ciemność mnie ogarnia… czy świeca już zgasła?

 

Jednak nie… To przecież ja gasnę…

 

Podobnie jak ta świeca…

 

Ostatni przebłysk jasności. Ktoś krzyczy, ale co? Nie rozumiem…

 

Boże, gdzie jesteś?

 

Chłopczyk kopie mocno. Za chwilę przestanie. Wiem to. Wiem, że nikt nas nie uratuje. O to mi chodziło.

 

– Maluszku – mówię z wielkim trudem, gładząc wypukłość brzucha – już niedługo będziesz z mamusią w niebie. I nikt tam cię nie skrzywdzi.

 

Chcia…

Koniec

Komentarze

Nie pisałabym tak krótkich form na takie tematy. U mnie końcówka spowodowała tylko wzruszenie ramion, mimo, że od dawna już nie uważam wyplątanie się z podobnej sytuacji za rzecz tak łatwą i oczywistą jak jeszcze jakiś czas temu. Jeśli kobieta decyduje się na tak dramatyczny krok, jeśli wtedy nie walczy, musi być na skraju. W ruinie. Moim zdaniem kilka banalnych, nawet sprawnie napisanych zdań wulgaryzuje taką sytuację. Robi z niej publicystyczny urywek z "Super Expresu". Albo z jakiegoś tandetnego kolorowego pisemka. Choć, przyznam, napisane lepiej niż jakiekolwiek urywki z bulwarówek :). Pozdrawiam.

Wydaje mi sie, że tekst został nieco zbyt melodramatycznie napisany. Wielokropki chyba jednak niezbyt dobrze nadają się do przekazywania silnych emocji. 

I po co to było?

Zgadzam się z ochą. No i jakoś mi to do fantastyki nie pasuje. Temat ważny oczywiście, ale to raczej typ społeczno – obyczajowy czy psychologiczny opowiadania a nie fantastyka.

     Ciekawie napisane. Ale, podobnie jak syf. uważam, że nadmiar wielokropków osłabia efekt. Interesująca próba.      Pozdrawiam.    

Brakuje mi tu elementów fantastycznych, jest nastrój, ale nic poza tym, bo tekst jest za krótki. 

Odważna próba, ale moim zdaniem nieudana. Wielu już się próbowało z tym tematem, ale niewielu dało radę. Mam podobne uwagi co Syf. Tekst za krótki – chęć zmieszczenia ocenu w łyżce zupy. No i brak fantastyki.   Pozdrawiam.

Przyznam, że w życiu nie widziałam siniaków na dłoniach. Na przedramionach, owszem, liczne (czym się zasłania bity człowiek?). Tekst ogólnie przedobrzony pod względem dramatyczności. Świeca? WTF?

Zdecydowanie "takiej" treści nie uda się ubrać w tak krótką formę. Rozumiem, że miał być odpowiedni klimat, ale nim go poczułem, tekścik dobiegł końca. Na mnie takie próby nie robią wrażenia. Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka