- Opowiadanie: michalus - Tłusta Lolita [ŚREDNIOWIECZE 2013]

Tłusta Lolita [ŚREDNIOWIECZE 2013]

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Tłusta Lolita [ŚREDNIOWIECZE 2013]

 

– Wprowadzić świadka! – rozkazał komendant Zbyszek.

 

Do pomieszczenia weszła na oko trzydziestopięcioletnia kobieta, ubrana w dosyć wyzywający, podkreślający obfity biust strój.

 

– Tu na zydel! – wskazał ręką. – Imię?

– Kachna, ale przyjaciele nazywają mnie… Kotka. – odpowiedziała figlarnym głosem.

– Kachna – dyktował komendant skrybie. – Urodzona gdzie i kiedy? – kontynuował.

– A to ładnie tak pannę o wiek wypytywać panie kapitanie..? – mrugnęła do niego okiem.

– Kurwa się pytam lat ma ile! – rozpoczął grę w złego strażnika komendant.

– Trzydzieści… miałam siedem lat temu trzydzieści lat – odparła. – No… osiem lat temu…

– To jak w końcu?! – zapytał poirytowany protokolant. – Bo jużem musiał dwa razy kreślić!

– No trzydzieści dziewięć. No za rok tyle skończę, co nie.

 

Protokolant tylko westchnął.

 

– A gdzie?

– We wsi, panie. Kiszki Małe.

– W mieście co tu robi? – pytał dalej komendant.

– Toż pan sobie odpowiedziałeś chwilę temu.

– Że niby jak? – nie zrozumiał.

– No, ja w takim miejscu pracuuję… – zaczęła okręcać loki wokół palca. – W którym często pana protokolanta widziałam.

– Gdzie przebywa u nas w mieście? – interogator spojrzał z politowaniem na protokolanta, który tylko bardziej skulił się przy pergaminie.

– A tu i tam…

– To gdzie to tu, a gdzie to tam?

– A jak tu, to pod Różanym Kolcem, a jak tam to w Dratewce.

– To niech no zara opowiada, co widziała. No wie, o co mnie się rozchodzi. O ten atak czarćców. Diablców przebrzydłych.

 

– A bo to było tak – zaczęła mówić – stałam ja sobie jak co środę wieczór na rogu, co nie. Tam, niedaleko bramy. Wiesz pan, o jaki się rozchodzi. Strażnicy po służbie, albo i w trakcie to tak czasem lubią se tam do mnie przyjść, co nieeee.. Ekhem pogadać i takie tam, …no i nagle podchodzi ta wywłoka, ta tłusta Lolita. I mi bezczelnie prosto w twarz gada, że to niby zawsze jej róg był. I że nieuczciwą konkurencyję jej wprowadzam… – zawiesiła głos. – No a wiesz pan, co niee… – mówiła dalej – toć to jak raz takiej popuścisz to zaraz insza przyjdzie i zaś będzie próbować co uzyskać i z interesu wyprztykolić – stwierdziła. – No to ja jej mówię, co nie, że nieee… i żeby zabierała tłuste dupsko, co nieee – mówiła dalej. – A ona na to, co nie, że mi zaraz przyfasoli! – zaakcentowała. – i tu pan uczony pisarz wykrzyknik napisze! – zwróciła się do protokolanta. – I se pan to podkreśl boż to karalna groźba była przecie! A to chyba ważne, skoro… no wiecie. No. Ale wracając do tematu, no to na czym to ja skończyła – myślała. – A już wiem. No i mi faktycznie przygrzmociła! Co nieee, a jakem się podnosiła, no to widzę, że tam jakiś diablec przystrojony jakoby z jarmarku uciekł, w towarzystwie drugiego, przez bramę miejską wleźć próbuje. No i ten. No i wtedyyy… – przeciągała. – No i ten, no i wtedy ja się patrzę, a ta cipa się zagapiła, na tych co nieee, tych belzebubców heretyckich. No to żem wtedy chyciła kamienia, co nieeee, co se tam przy drodze leżał, i ją pierdut! Prosto w ten jej głupi ryj!

 

– Głu pi ryj – skończył notować protokolant.

– A dalej co tam się działo?

 

– No ale to pewnikiem wiecie? Przeca strażnik jeden z drugim wzięli te swoje długachne halabardziska i pierdut zaczęli chrzcić te diablstwa żelazem! Oni cośtam krzyczeć zaczęli. Ale po ludzku nie gadali to i nie wiem o czym. Jakieś dziwne żółte fajfusy powiązane jak czosnek pokazywali. Potem papier jakiśtam jeden wyjął. Pokazać coś tam chciał. Ale strażnicy to przeca wiadomo, że niepoczytni. Ale za to dzielnie odganiali diabelstwa! A te belzebubce cośtam się odgrażać zaczęły. Jeden tak się wściekać zaczął, że na migi tego żółtego fajfusa kazał strażnikowi w tyłek se wsadzić! W końcu papier swój rzucili pod bramę i se poszli z powrotem!

 

– Abominacji ilu przyjszło? – pytał komendant.

– Kogo ilu? A, nie no mówie przecie, że ta cipa jedna była. A że o diablców chodzi? – spytała widząc załamanie w oczach komendanta – a to dwóch ich jeno było.

– Rozpoznała kogo? – pytał dalej komendant.

– No… ja to już kiedy to podobne dziwadła widziała.

– ?? – wyrazem twarzy spytał komendant.

– A bo był taki jeden Mieciu u nas na wsi. Bo zanim ja do miasta z głodu przyleźć musiała, to ja we wsi z tatulem pole obrabiała.

– Do rzeczy babo! Ciemno zara!

 

– No i ten Mieciu to panie kapitanie szaleju dostał! Latał tak i nieraz naguśko po wsi całej, bydło straszył, chłopów wkurwiał co w polu robili. No a baby… a my tośmy się tam chichrały nieraz! Ale w końcu przyszła kryska to na niego. Proboszcz kazał po medyka posłać. Bo nasz proboszcz panie to uczony wielce, ino do wsi zajrzał, zrazu wiedział, że nasz Mietek coś ma w głowie pomieszane. A akurat tym to razem Mieciu się pilnował, a i tak się ksiundz domyślił. Może przez to, że całą mszę Mieciu ino amen mówił. No i ten. Medyk zaś to kazał smoły w garńcu przygrzać, i na mózgownicę Miecia polać. Coby szalej uszedł. No i te diablce też takie czarne pyski miały, jakoby się w smole kąpali czy co. Ale oni to widocznie bardziej schorowani byli. Bo im to kuracyję smolną też na rękach i nogach ktoś stosował. I chyba nieco inszą metodą, bo Mieciu po tej kąpieli, to już nie dość, że na golasa nie latał, to w ogóle bidulek wykopyrtnął.

 

– Pisz – dyktował protokolantowi komendant – Na pytanie jakie znaki szczególne miały pogańskie nasienia, świadek potwierdza wersję strażników miejskich: Diablce były czarne niczym smoła, z wyjątkiem czerwonych rogów i pierzastego ogona. Lucyfry te obrażały Najświętszą Panienkę i dobrodzieja Wojewodę. Pod wpływem wypowiedzianych przez strażników słów Bogarodzicy, diablce znikły w obłokach, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu ni w słowie ni w piśmie.

 

– Ale?

 

– Co ale, co ale! A tera tu podpisze, krzyżyki starczą. To uznamy, że świętej pamięci Lolita przez diablców ubita z odległości została! A wiecie co grozi za zabójstwo świątobliwej mieszczki! Jakby co, Mistrz Rufus koło już szykuje!

– (…)

– Eeeee trzy krzyżyki mówicie jaśniepanie. No bo przecie, takżem mówiła jak na spowiedzi przecie!

– (…)

– I co tak siedzi! A tera pójdzie stąd!

– (…)

 

– Panie komendancie… – zagaił skryba bo dłuższej chwili. – Ale to zamówienie Jaśniepana Podczaszego na te no .. baaanaaany to na pewno żeście potargali?

 

 

 

---------------

 

uprzedzając: "chyciła", "niepoczytni", "przyjszło", "co nieee" itd --> nie błąd;

 

:)

 

..i mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem tematyką czy opisem zawartym w scence. Intencji takiej brak. pzdr. m.

Koniec

Komentarze

Zaśmiałam się przy końcówce. Zmień tytuł – Tłusta (dużą), Sporo błędów w zapisie dialogów np. Tu na zydel! – wskazał ręką. – Imię? (wskazał dużą) Wielokropek – chyba w kolejnej linijce ma trzy kropki. I szalejące przecinki.      

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Oj, chłopie, grabisz ty sobie. Przeczytałbyś te zasady zapisu dialogów i interpunkcji chociaż dla świętego spokoju. – Kachna, ale przyjaciele nazywają mnie… Kotka.. – odpowiedziała figlarnym głosem. – albo trzy kropki, albo bez żadnej – Trzydzieści… miałam siedem lat temu trzydzieści lat – odparła. – No.. osiem lat temu… – again, wielokropek ma trzy kropki, nie dwie – To jak w końcu?! – zapytał poirytowany protokolant. Bo jużem musiał dwa razy kreślić. – narrator się wczuwa w akcję i kradnie kwestie – We wsi[,] panie. Kiszki Małe. – proszę, stawiaj przecinki chociaż przed wołaczem! – No[,] ja w takim miejscu pracuuję… – Zaczęła okręcać palcem loki[.]W którym często pana protokolanta widziałam. – jesteś pewien, że okręcała palcem loki, a nie loki wokół palca? – To gdzie to tu[,] a gdzie to tam?

– A jak tu[,] to pod Różanym Kolcem[,] a jak tam[,] to w Dratewce. – To niech no zara opowiada[,] co widziała. No wie[,] o co mnie się rozchodzi. Tam[,] niedaleko bramy. Wiesz pan[,] o jaki się rozchodzi.

Finito. Weź się w końcu tej interpunkcji naucz, bo brak jednego głupiego przecinka może imienić sens zdania, albo sprawić, że w ogóle staje się nieczytelne. AdamKB bardzo dobrze ci to zilustrował kanapą, której sprężyny wbijają się w tyłek siedzącego i zaprawdę, powiadam Ci, miał on rację. W rezultacie dostajesz kolejny komentarz bez informacji o treści, ale z wypisaniem błędów.

No, interpunkcja szwankuje. Dialogi też. I jak dla mnie troszeczkę za dużo tego "Co nieeee". Nie wiem, czy powinienem się wypowiadać, bo sam mam zamair wziąć udział, ale co tam. Liczę, że się odpłacisz, gdybym jednak brał :) Dla mnie takie sobie. Aha, i po co … w ()?

Mee!

Thx :) Niofomune – doceniam i to; zaraz poprawiam. Grabiąc sobie dalej, posłużę się jednak takim przykładem: można śpiewać nie znając nut. :) pzdr, m.

Ale jak dostaniesz partyturę to już d… blada – nie odczytasz nutek. A jeśli nawet to wszystkie bemole, krzyżyki, kropki mogą całkiem zmienić melodię! I o to też chodzi z przecinkami.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

"Grabiąc sobie dalej, posłużę się jednak takim przykładem: 

można śpiewać nie znając nut. :) " Ale grać na pianinie, to już kiepsko (powiedziała osoba, która kiedyś próbowała grać ze słuchu). W tym tekście masz sporo wyrażeń potocznych i w tych momentarz naprawdę ciężko przedrzeć się przez tekst, w którym nie ma przecinków – ot, chociażby przy dłuższych wypowiedziach Kahny. Pewien mądry człowiek – zdaje się, że profesor Bańko – powiedział kiedyś, że jeśli człowiek ma w głowie poukładany tekst, to przecinki same mu się ułożą. Natomiast czytelnik nie ma tych przecinków w głowie, dlatego on odbiera tekst jako chaos i go to odrzuca.

Cha cha – jak ja nienawidzę muzyki (przedmiotu szkolnego, bo muzykę lubię) :) no ale trzeba zgodzić się z bemik. A to "chyciła" jakoś mi nie pasuje. Może "chwytła" ;-)

Mee!

Chyciła jest chyba lepsze.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie wiem, bemik, dla mnie jest jakieś sztuczne. Chociaż chwytła też nie jest za dobre :)

Mee!

Cha cha – jak ja nienawidzę muzyki (przedmiotu szkolnego, bo muzykę lubię) :) no ale trzeba zgodzić się z bemik. A to "chyciła" jakoś mi nie pasuje. Może "chwytła" ;-)

Mee!

E, czemu mi się tak z komentarzem zrobiło? To pzrez przypadek.

Mee!

:) ja rozumie Wasze podejście. Ale believe me by się znowu nie narazić, tym razem siedziałem chwilę nad tymi przecinkami a tu co…? ..wyszło jak zawsze :D kozajunior – wstawiłem (…) by wprowadzić pauzę sugerującą, że coś się w jej trakcie stało, lecz by nie wychodzić z konwencji braku w powiastce narracji typu "kachna wyszła z pomieszczenia pozostawiając komendanta w towarzystwie skryby". Wiadomo, że skoro komendant ją wygonił, to w trakcie (…) kachna sobie poszła. "chycić" brzmi mi bardziej tak wiejsko :)

Chytła jest sztucznie utworzone, natomiast kiedyś gwarowo mówiło się np. Chyć no sie za mietłe (na wsi, albo na starej Pradze w Warszawie), dlatego podejrzewam, że chyciła jest bliższe prawdy – znaczy prawdziwej gwary.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nieee, tych (…) w ogóle nie zakumałam, dopóki nie dotłumaczyłeś. Ale podoba mi się. Szczególnie ostateczne zeznanie, które Kahna dostała do podpisania :)

https://www.martakrajewska.eu

W sporze chytła – chyciła, stanowczo obstaję przy chyciła. Niektórzy wciąż tak pod Krakowem mówią…

https://www.martakrajewska.eu

A to nie lepie napisać coś, zamiast (…)? Tak mi się wydaje, bo ogólnie to tekst jest prawie samym dialogiem. Ale to już zależy od Ciebie :) Ja bym coś tam dopisał.

Mee!

Ale ja pisałem chwytła a nie chytła. :)  Ale myślę, ze to zależy od gustu. Ja szczerze mówiąc nie lubię tekstów stylizujących na nne epoki, więc pewnie dlatego się czepiam. No i nigdy nie słyszałem, o czymś takim jak chycić(chyciać). Uznajcie, że wygraliście ten spór :)

Mee!

     Jeżeli ma to być średniowiecze, to inny język dialogów. Bo  teraz wyszlo śmiesznie – czyli wyszło pomieszania z poplątaniem. Grożba karalna, nieuczciwa konkurencja itp… Do przerobienia od pocżątku do  końca.      Zapis dialogów  i wydzielenie akapitów dialogowych – tragiczne w swojej nieudolności.       Pozdrówko.  

RogerRedeye – z założenia miało to być średniowiecze z przymrużeniem oka. A w takim poplątaniu, IMHO jest dyspensa na zgrzytające z epoką wyrazy. Gdyby miało być na poważnie, komendant po prostu ubiłby jedynego niewygodnego świadka. Ale dzięki za opinię. Co do formy zapisu dialogów – ok nie polemizuję czy są udolne bo się nie znam; pewnie nie są. Pozdrawiam, m.

Zgodzę się z Rogerem. Ja tu średniowiecza w ogóle nie widzę.

Babska logika rządzi!

Dla, mnie też średniowiecze to nie jest, a te wtrącenia współczesne (z serii "lans nastolatki" – jak: no niee) we mnie nie budzą uśmiechu a raczej poczucie dysonansu.

Finkla, Laodika --> w założeniach konkursu stoi "przede wszystkim ma być dobra zabawa" + że "dowolny klimat"; hmmm organizator konkursu winien dokonać wykładni co miał na myśli tj. czy to koniecznie musi być takie stricte średniowiecze :) Ale skoro w historii może pojawić się np.: żelazko albo samolot, to dialogi a la żująca gumę prostytutka z brooklynu chyba mieszczą się w założeniach formalnych.. A te "co nieee" ;) to taki prymitywny zabieg by podirytować czytelnika i trochę go potrzymać w niepewności o co chodziło z tymi diablcami. pzdr, m.

"żeby w tymże średniowieczu pojawiał się element niepasujący, […]ale logicznie i solidnie wyjaśniony" – cytat z Regulaminu Średniowiecze 2013

Mee!

Ha! Coraz więcej konkursowych tekstów! ; ) Dzięki za udział! Żeby było sprawiedliwie, komentarz merytoryczny po zakończeniu dopiero ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Kozajunior – element niepasujący jest – banany przywiezione przez Murzynów, a i wytłumaczenie też jakieś się pojawiło – na zamówienie podczaszego.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Myślę, że nawet sami czarni są elementem niepasującym.

https://www.martakrajewska.eu

  "żelazko albo samolot, to dialogi a la żująca gumę prostytutka z brooklynu chyba mieszczą się w założeniach formalnych.. " Bemik, chodziło mi o dialogi :) źle napisałem. Ale teraz to jest moje ulubione czepialstwo :)

Mee!

michalus np.: żelazko albo samolot, to dialogi a la żująca gumę prostytutka z brooklynu chyba mieszczą się w założeniach formalnych..– JA nie odnosiłam się do założeń konkursowych tylko pisałam, że przyjęty przez ciebie styl mi osobiście nie odpowiada. A te "co nieee" ;) to taki prymitywny zabieg by podirytować czytelnika i trochę go potrzymać w niepewności o co chodziło z tymi diablcami. – TO „co nieee” nie trzymało mnie w niepewności raczej miałam wrażenie, że tekst ma być na silę zabawny. Oczywiście taka wstawka mogłaby być zabawna, jednak dla mnie w tym tekście nie była.

Problem z tym opowiadaniem jest taki, że trudno umiejscowić historię w czasie. Elementów niepasujących do średniowiecza jest tyle, co tych pasujących, w dodatku te pasujące wcale nie występowały tylko i wyłącznie w Średniowieczu. Te dwa pasujące, to "podczaszy" i "halabarda". Problem w tym, że funkcję podczaszego honorowo pełniono także później. Halabarda natomiast powstała w Średniowieczu, ale przez straże miejskie była powszechnie używana dopiero w XVI wieku.

Michalusie "ja rozumiem" nie "ja rozumie", na litość bogów. I co Ty tak, do diaska, z tym wplataniem angielskiego w wypowiedzi?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Hm. No sam nie wie. Po prostu I like it. ;) pzdr. m

Unfall --> nie zapominaj jeszcze o karze łamania kołem, choć w Koronie, to w zasadzie było łamanie "na kole", ale to już detal :)

Gdyby nie dopisek, że to opowiadanie na konkurs, w życiu nie domyśliłabym się, że Autor umiejscowił całe zdarzenie w średniowiecznych realiach. Na szczęście nie do mnie należy ocena, czy tekst spełnia założenia konkursu, czy nie. Od siebie natomiast mogę powiedzieć, że nie podoba mi się niezmiernie irytująca maniera, jaką opowiadanko zostało napisane. Nijak ma się do czasów średniowiecznych, zdecydowanie bliżej do języka, który można usłyszeć, zapuściwszy się do szemranych dzielnic większych miast. Nie podoba się zaprezentowany dowcip –– na bardzo niskim poziomie, strasznie miałki, kompletnie nieśmieszny –– którym zostałam uraczona. Nie tracę jednak nadziei, że nadejdzie kiedyś wiekopomna chwila i Autor zgodzi się, że poznawszy nuty, można śpiewać lepiej.

 

Do pomieszczenia weszła na oko trzydziestopięcioletnia kobieta… – Cóż to za oko znajdowało się w pomieszczeniu i dlaczego trzydziestopięcioletnia kobieta weszła na nie? ;-)  

 

A to ładnie tak pannę o wiek wypytywać panie kapitanie..? – mrugnęła do niego okiem. A to ładnie tak pannę o wiek wypytywać, panie kapitanie…? – mrugnęła do niego. Lub: A to ładnie tak pannę o wiek wypytywać, panie kapitanie…? – puściła do niego oko.

 

interogator spojrzał z politowaniem na protokolanta… – …interrogator spojrzał z politowaniem na protokolanta

 

Abominacji ilu przyjszło? – pytał komendant. – Czego Autor spodziewał się dowiedzieć, każąc komendantowi zadać to pytanie? ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy --> 1.no to nie moja wina; ale uważam że im więcej czytelnik ma pola do popisu by puścić wodze swej fantazji tym lepiej; 2. niestety za późno na edycję; ale poprawię błędy na dysku; thx 3. znajomość nut a umiejętność śpiewu ma ze sobą niewiele wspólnego; to tak jakby twierdzić, że skoro nie potrafisz czytać, to nie możesz mówić; 4. odnośnie humoru – każdemu nie dogodzę; mnie to tam na ten przykład bawi; mówisz, że mój humor jest na niskim poziomie, a czytając Twoje komentarze pod opowiadaniem beryla, przyznajesz, że bawi Cię m.in. scena w której jeden pan sika na drugiego; no to ja tego nie rozumie; 5. autor kazał komendantowi zadać zacytowane wyżej pytanie, by ów ustalił ilu diablców przyjszło pod bramę, Pzdr, m.

Michalusie, twierdzisz że swoim opowiadaniem dałeś mi do pole do popisu, bym puściła wodze fantazji. A ja uważam, że to nie pole, jeno ugór kamienisty, gleba bardzo niskiej klasy. Na czymś takim popisywać się nie chcę. Owszem, masz rację, ktoś kto nie umie czytać, może mówić co zechce. Ale ktoś umiejący czytać, będzie umiał to powiedzieć o wiele lepiej i piękniej. O poczuciu humoru dyskutować nie będę, bo to sprawa, że się tak wyrażę „niedyskutowalna”. Nie rozumiem zdania: „…mówisz, że mój humor jest na niskim poziomie, a czytając Twoje komentarze pod opowiadaniem beryla, przyznajesz, że bawi Cię m.in. scena w której jeden pan sika na drugiego; no to ja tego nie rozumie;” –– Kto mówi? Kto czyta? Kto przyznaje? Kogo bawi scenka? Kto nie rozumie? Twoje pretensje jakoby podobało mi się coś gdzieś, a u Ciebie nie, jest świadectwem braku rzeczowych argumentów. Nie wiedząc jak odeprzeć zarzuty, najlepiej powiedzieć –– A u was to biją Murzynów!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy --> nie będę się rozpisywał, więc: 1. aha, 2. ehe, 3. yhm, 4. nadal nie rozumie. pzdr. m.

Mam żal wyłacznie do siebie, bo przeczucie od razu mówiło mi, żeby nie tracić czasu po próżnicy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie podobało mi się. Dialogi są napisane w niezwykle nieczytelny sposób.

I po co to było?

No… element niby jest. Ale nie tylko on nie pasuje. Niestety ani zamysł, ani forma nie są szczególnie udane. Ja na błędy wyczulona jestem, a tu wydruk pokreślon okrutnie – mimo że taki krótki. Przede wszystkim błędy w zapisie dialogów. I – wspomniana już wcześniej i opiewana w komentarzach – interpunkcja. I po co te: (…)?   Przykro mi, nie spodobało się ; (

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nowa Fantastyka