- Opowiadanie: Artstalth - Smutek

Smutek

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Smutek

Na szczycie wieży stał człowiek ubrany w czarny surdut. Długie, kręcone ciemnobrązowe włosy spływały mu po ramionach.

– Kim jesteś? I co robisz w tym opuszczonym mieście? – zapytał Maciej.

– Jestem najsmutniejszą istotą we wszechświecie – rzekł tamten po chwili milczenia. – To miasto zaś wcale nie jest puste. Co więcej, wciąż się rozrasta. Mieszka tu mnóstwo ludzi. – Odwrócił się, by spojrzeć na Macieja oczami płonącymi jak gwiazdy na mrocznym niebie twarzy. – Ty ich nie widzisz… A oni nie widzą ciebie. To się nie zmieni nigdy. Tu każdy jest sam. – Westchnął przeciągle, a Maciej poczuł zimny dreszcz. – Napijesz się kawy? Nie? Ja natomiast uczynię to z przyjemnością. – W jego ręce znikąd pojawiła się filiżanka, z której pociągnął spory łyk. Wokół rozszedł się apetyczny aromat świeżo parzonej kawy. – Ja widzę ich wszystkich. Czuję ich wszystkich. Czuję ich lęk, osamotnienie i gorycz… Dlatego tu mieszkam. By tak silnie tego nie czuć… Czasami nie mam już łez, by opłakiwać nasz straszny los. – zamilkł i spojrzał na horyzont, gdzie słońce zachodziło krwawą łuną. Jakiś ptak żałośnie zaśpiewał. – Widzisz to drugie miasto, tam daleko? – Wskazał ręką ponad ciemną równiną rozpościerającą się wokół ich miasta. Maciej skinął głową. Rzeczywiście gdzieś w oddali widać było wieże i blanki wysokich murów, a zza nich wyłaniały się przepyszne złote kopuły i smukłe wieżyczki. – Zawsze je widzimy. Czasem słyszymy jego szczęście. Ach, jakież to cierpienie! – wykrzyknął, a gwiazdy oczu oblekły się szkarłatem. Maciej cofnął się przerażony.

– Gdzie ja jestem? – wyszeptał. Czuł nieopisaną rozpacz i poczucie winy za wszystko co dotąd robił. – Gdzie ja jestem… – powtórzył słabiej.

– Jesteś w miejscu, z którego już się nie wydostaniesz – rzekł tajemniczy mężczyzna. Jednak, pomyślał Maciej, czy on na pewno jest człowiekiem? – Jesteś w samotności, która z każdym posępnym świtem umarłego słońca od nowa będzie wypalała twoje wnętrzności. Jesteś poza czasem. – Jego głos przepełniała najczystsza melancholia. Kiedy mówił, Maciej poczuł jak gdyby wielki ciężar spadł na jego barki. Smutek spłynął na niego jak sen. – Dotarłeś wreszcie do wieży. – Maciejowi wydało się, że tamten cicho załkał. – A zatem rozstałeś się z życiem.

– Witaj, Macieju – powiedział. – Oto się stajesz zapomnieniem niebios.

Koniec

Komentarze

Mieszka tu mnóstwo ludzi [.+][O] odwrócił się, by spojrzeć na Macieja.   (…) odwrócił się, by spojrzeć na Macieja. Jego oczy płonęły jak gwiazdy na mrocznym niebie twarzy. ---> czyje oczy płonęły? Zaimek wskazuje na Macieja. Myślę jednakże, że płonęły oczy mężczyzny w surducie. Jesli mam racje, napisałbym to tak: >> Odwrócił się, by spojrzeć na Macieja oczami płonącymi jak gwiazdy na mrocznym niebie twarzy.  <<   (…)  sam. – [W] westchnął (…)   (…)  przyjemnością [.+][W] w jego ręce  (…)    Wokół nich rozszedł  ---> zbędne "nich".   (…)  los. – [Z] zamilkł  (…)   (…)  daleko? – [W] wskazał (…)   (…)  wydostaniesz. [.-] – rzekł (…)   (…)  poza czasem. – jego głos  (…)  ---> tu dwie możliwości:  poza czasem. [.-] – jego głos  // poza czasem. – [J] jego głos   – Witaj [,+] Macieju – powiedział. – [O] oto  (…)    Dość przejmująca mimo krótkości scenka.

Bez urazy – ale powyższy opis skojarzył mi się z tym oto filmikiem.

I po co to było?

Leży zapis dialogów, ale tym zajął się kolega Adam. Tekst jest utrzymany w fajnym klimacie, ale błędy przeszkadzały mi w lekturze, niestety.   Pozdrawiam

Mastiff

dzięki za komentarze, błędy poprawiłam zgodnie ze wskazówkami Adama, któremu serdeczne dzięki :D  

Nie ma za co, polecam się na przyszłość.  :-)    Jeszcze przecinek przed wołaczem, w ostatnim wierszu…

P.S. Tylko poważne i smutne teksty piszesz?

poprawione :D to taki pierwszy poważny na poważnie tekst, który stworzyłam. reszta to były pomyje lub inne łajdactwa, o których wstyd wspominać :) tak jakoś leżą mi smutne tematy, może w najbliższych dniach wstawię jeszcze jeden tekst, który dopracowuję aktualnie – również krótki.

Dla odmiany mnie opowiadanie skojarzyło się z tym obrazem: http://www.eioba.pl/files/user8440/wedrowiec_w_morzu_chmur.jpg

Autentyczny ten Smutek w Twoim opowiadaniu, chyba zajrzę w wolnej chwili do innych Twoich tworów, bo choć krótki ma w sobie to coś. I owszem przywodzi na myśl różne obrazy i widoki. Ładnie.

Zajrzałam i zaiste, mnóstwo smutku smutnego znalazłam.  

 

„Długie, kręcone ciemnobrązowe włosy spływały mu po ramionach”. –– Wydaje mi się, że długie kręcone włosy raczej wiją się na ramionach, nie spływają.

 

„W jego ręce znikąd pojawiła się filiżanka, z której pociągnął spory łyk”. –– Zupełnie nie umiem sobie wyobrazić, by z filiżanki można pociągnąć łyk kawy. Toż to rozlegnie się siorbnięcie paskudne i nieobyczajne. ;-) Może: W jego ręce znikąd pojawiła się filiżanka, z której upił spory łyk.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka