- Opowiadanie: Adiana023 - Coś od dziewiętnastolatki, która nie ma pojęcia, jak pisać opowiadania

Coś od dziewiętnastolatki, która nie ma pojęcia, jak pisać opowiadania

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Coś od dziewiętnastolatki, która nie ma pojęcia, jak pisać opowiadania

 

 

A to tak na pożegnanie, żeby Was jeszcze troszkę powkurzać swoim stylem, niespójnością i braku logiki w fantastyce :D Piszę takie rzeczy dla przyjemności. Bo w życiu i w sztuce pisania chodzi o coś więcej niż o trzymanie się zasad pisania, pilnowania się z logiką i żeby tylko podobało się najdroższym czytelnikom.

 

 

 

Na ponurej, londyńskiej ulicy zapadła noc. Z nieba lały się strugi deszczu, a po szarym, nierównym chodniku kroczyli ludzie z parasolami lub bez, nieustannie się gdzieś spiesząc. Nikt nie pomyślał o tym, że i tak nie prześcigną czasu. Wielki zegar neogotyckiego Big Ben’u dobitnie o tym przypominał, co kwadrans wybijając tę samą melodię.

Na środku ulicy przystanęła młoda dziewczyna ubrana w czarny płaszcz i kozaki na wysokim obcasie, w tym samym kolorze. Nie miała parasolki, ani kaptura. Mokre złotoblond włosy przesłoniły jej owalną twarz tak, że dostrzec można było jedynie duże, czekoladowe oczy oraz zaróżowione, zmysłowe usta. Była niezwykle zgrabna i piękna. Zdawało się, że nie jest jedynie człowiekiem… . Straciła także pamięć. Mimo wszelkich starań niczego nie mogła sobie przypomnieć. Wiedziała tylko, że musi się z kimś spotkać i ten ktoś był dla niej bardzo ważny.

Ale dlaczego? Kochała go? A może był jej bratem? Patrzyła w milczeniu na pierścionek z małym brylancikiem, widniejący na serdecznym palcu jej prawej dłoni. Miała narzeczonego… . Nawet o tym dziś nie pamiętała. Te zaburzenia pamięci trwały już dwa lata, odkąd straciła ojca w wypadku samochodowym. Ona sama doznała poważnych uszkodzeń płatu potylicznego oraz zakrętu skroniowego górnego.

Nikt nie zauważył, że moknie, tak samo jak nikt nie spostrzegł, że stoi na środku ruchliwej ulicy. Tylko ona widziała, że z naprzeciwka nadjeżdżał czerwony samochód, a woda w kałuży zaczęła falować od głośnej muzyki rozbrzmiewającej pod ziemią.

 

 

Kluby – oto, dokąd chodzą nastolatkowie w dwudziestym pierwszym wieku. DJ miksował znane utwory, dookoła rozprzestrzeniał się dym, a kolorowe lasery świetlne przebiegały po ubraniach ludzi tańczących w rytm muzyki. Gdy wszyscy zaczęli skakać, z tłumu wyróżniła się jedna osoba z zielonymi paznokciami, które świeciły w ciemności. Ktoś do niej krzyczał, lecz nie słyszała niczego, oprócz muzyki. Zamknęła oczy, zmysłowo kołysząc biodrami. Wyglądała na nie więcej niż siedemnaście lat.

– Mówię do ciebie! – Dziewczyna została w końcu brutalnie wyrwana z transu. Spojrzała z ukosa na tego, który pociągnął ją za ramię. Jej niebieskie oczy były przekrwione, a na czole widniały krople zimnego potu. Zaraz jednak zachichotała piskliwie, pytając:

– Ryan! Co tam, braciszku?

– Gdzie on jest?

– Pojechał do domu, chyba miał mnie dość – odparła, po czym znów zaniosła się śmiechem. Jej brązowe loki zatańczyły wokół drobnej twarzy. Łatwo było się domyślić, że spożyła marihuanę.

– Znów jarałaś. Ale dlaczego dałaś swojemu facetowi prowadzić po pijaku?! – zdenerwował się starszy od niej chłopak o czarnych jak noc włosach postawionych na żel.

– On już nie jest moim facetem… – padła odpowiedź.

Brunet prychnął i zszedł z parkietu, wiedząc, że nie ma teraz szans na dogadanie się z siostrą. Nie mógł tak tego zostawić. Wiedział, że powinien odnaleźć przyjaciela, zanim tamten spowoduje wypadek, albo zrobi coś głupiego.

Z trudem przedarł się przez tłum, by wyjść z klubu. Chłodny wiatr smagnął go po twarzy. Wzdrygnął się, wsiadając do swojego samochodu, po czym odjechał z piskiem opon.

 

 

Patrzyła tępo na pędzący pojazd. Był coraz bliżej. Kierowca trzymał w ręku komórkę, nagrywając się komuś na pocztę głosową. Był rozkojarzony, a wycieraczki nie nadążały ze zbieraniem deszczu z przedniej szyby. Wszystko działo się zbyt szybko, by pojąć całą sytuację. Jedyne co usłyszała, to trąbienie. Nawet nie poczuła siły uderzenia. Po prostu w jednej chwili stała na środku ulicy, a w drugiej leżała na masce samochodu, który z impetem uderzył w ścianę supermarketu. Z jej ust wydało się ciche westchnienie. Jak przez mgłę widziała pęknięcie na szybie, przypominające pajęczynę, szkarłatne ślady krwi oraz przerażone oczy należące do chłopaka, który umierał razem z nią. Ona jednak narodzi się na nowo. Była w połowie człowiekiem-w połowie feniksem. Nic jej nie groziło, w przeciwieństwie do tego bruneta. Poduszki powietrzne nie pojawiły się na czas, gdyż samochód był bardzo stary i zniszczony.

Dopiero teraz ludzie przechodzący ulicą zwrócili uwagę na tych dwoje.

Ktoś krzyczał…

Ktoś wzywał pogotowie…

Ktoś rzucał stekiem przekleństw.

Wszystkie te odgłosy wydawały się takie odległe, a obraz zaczął się powoli rozmazywać… . Nie bała się. Ogarniał ją dziwny spokój, który odbił się także w jej czekoladowych oczach. Ciemność. To jedyne, co później widziała… .

 

 

 

- Jak masz na imię? – dobiegł ją męski głos, który poniósł się echem w jej głowie.

Odwróciła się. To był on. Kierowca, który spowodował wypadek, przez który mógł zginąć… . Jednak teraz był cały i zdrowy, tak jak ona. Stali na ponurej łące, a dookoła panował chaos. Burza nadeszła niespodziewanie, razem z ciężkim, lodowatym deszczem… . Nie było słychać jej odgłosów i piorunów walących w trzęsącą się ziemię. To tak, jakby znajdowali się w zamkniętym pomieszczeniu z wygłuszającymi ścianami ze szkła.

– Destiny… – odparła, obejmując się ramionami, by dodać sobie tym otuchy. W oddali ujrzała nawet siejące zniszczenie tornada.

– Przeznaczenie… ładnie. Może było nim nasze spotkanie w tym dziwnym śnie… – stwierdził brunet, choć zachowywał się tak, jakby od początku znał owe imię. Złotowłosa czuła, że ten chłopak ma rację. Nie spotkali się przypadkiem.

– Czy my… nie żyjemy? – zapytała, na co wzruszył ramionami.

– Nie wiem, ale wygląda na to, że tu utknęliśmy… .

Po tych słowach wielka błyskawica rozświetliła niebo.

 

 

– Raz, dwa, trzy…

Impuls elektryczny przeszył bezwładne ciało Destiny, leżącej w sali operacyjnej.

Nic się nie stało. Lekarze tracili ją, lecz próbowali dalej.

 

 

– A Ty? Kim jesteś? – zapytała, zbliżając się do niego. Jego ciepłe, brązowe oczy wydawały się bardzo znajome, tak jak zapach mięty zmieszanej z papierosami i wodą kolońską.

– Ryan… . Mam na imię Ryan. Nie chcę umierać, wiesz?

– Wiem… – westchnęła. Kolejny błysk, jeszcze bliżej nich. Przestraszona, potknęła się i omal nie przewróciła, lecz poczuła jak silne, ciepłe ramiona oplatają się wokół niej, łapiąc w ostatniej chwili.

 

 

Reanimacja elektrowstrząsami wydawała się nie mieć końca. Lekarze zajmujący się ratowaniem życia młodego chłopaka również nie chcieli odpuścić. Ci ludzie byli za młodzi, by umierać. Mogliby być ich dziećmi… .

 

 

– Dziękuję – wyszeptała, prostując się. Pragnęła zostać w jego objęciach, ponieważ czuła się przy nim bezpieczniej. Odgarnął jej włosy z czoła, nagle się uśmiechając. Zmarszczyła brwi, gdy pochylił się do jej twarzy.

– Jeśli umieram, chciałbym ostatni raz kogoś pocałować…

– Kogo? – zdziwiła się.

– Ciebie… – Ich usta splotły się w pocałunku tak nagle, jak burza zasiała chaos na łące. Jego wargi były gorące i miękkie. Takie jak… zapamiętała. Oderwała się od niego szybko, krzycząc:

– To Ty! Ryan, to Ty!

Uśmiechnął się.

– Pamiętasz. Wreszcie.

– Ale dlaczego… w taki sposób? – Na jej policzki spłynęły łzy. Przylgnęła do ukochanego, płacząc. Stał się cud.

– Nie wiem, ale chcę cieszyć się ostatnimi chwilami z Tobą – odpowiedział, głaszcząc ją po plecach i całując w czoło.

– Kocham Cię…

– Ja Ciebie też kocham, skarbie. Na zawsze… .

Ostatnia błyskawica rozświetliła granatowe niebo, po czym wszystko ucichło.

Tym razem Destiny widziała jedynie biel. Czystą biel, tulącą się do jej ciała niczym łaszący się kociak.

 

– Ryan?! – wykrzyknęła, czując jak jej serce pęka na milion drobnych kawałeczków.

– Puls powoli się stabilizuje. Serce pracuje prawidłowo. Proszę nie wstawać! – Lekarz usiłował przytrzymać półnagą dziewczynę, lecz zdążyła już dotknąć podłogi bosymi stopami i pognała do sąsiedniej sali, zrywając z siebie wszelką aparaturę.

– Nie! Ryan! – wykrzyknęła na widok folii, którą zakrywano ciało zmarłego.

Wystawała spod niej jedynie dłoń ze srebrnym pierścionkiem.

Destiny nie mogła złapać tchu. Świat dookoła zawirował. Padła na kolana, zanosząc się szlochem. Jej życie nie miało już sensu. Nie chciała żyć bez niego. Nie wyobrażała sobie kolejnego dnia spędzonego samotnie, bez ani jednej wiadomości od niego, bez spotkania, bez bycia po prostu obok siebie… . To nie mogło dziać się naprawdę. To niemożliwe… .

– Proszę Pani? Dobrze się Pani czuje? – podeszła do niej młoda lekarka o rudych włosach związanych w kok. – Czy Sarah Barnes była Pani krewną?

– S-Sarah Barnes? – powtórzyła zrozpaczona dziewczyna, unosząc wzrok. To nie było ciało jej ukochanego. Ryan żył… . Był tu, gdzieś w tym szpitalu. Musi go odszukać. Wstała, lecz niemal od razu zatoczyła się na ścianę, a pod jej powiekami zaczął tworzyć się kolejny, dziwny sen. Straciła przytomność.

 

Czekał na nią na tej samej łące. Tym razem słońce wyjrzało zza chmur i ciepłe promienie padły na twarz narzeczonego. Uśmiechał się, jak gdyby cała ta sytuacja go bawiła, a uśmiech ten był jak zawsze czarujący. Chłopak miał na sobie ciemne dżinsy oraz koszulę w kratę, jakby ubrał się na jedną z ich randek, gdy jeszcze nie byli parą. Był niezwykle przystojny, a trzydniowy zarost dodawał mu męskości.

– Ryan… – szepnęła Destiny, wtulając się w niego. Mocno przytulił do siebie kobietę jego życia, oddychając z ulgą. Oboje domyślili się, że musiał zapaść w śpiączkę.

– Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam… . – Drżała na całym ciele.

– Csiii, ważne że tu jesteś. To piękne, że możemy widywać się dzięki snom.

– Wyciągnę cię z tego. Obiecuję – szepnęła mu do ucha, nie dopuszczając do siebie myśli, że mogłaby go stracić. Istoty takie jak ona prawdziwie kochają tylko raz. On był jej wybrankiem. Skradł jej nieśmiertelne serce.

– Dobrze, mój słodki feniksie – to powiedziawszy, pocałował ją z utęsknieniem, a chmury w pełni ustąpiły porannemu słońcu.

Koniec

Komentarze

     Autorka przy poprzednim tekście, publikowanym tak niedawne, zarzeka się, że noga jej wiecej nie postanie na tym portalu… Zegna nas nie tyle czule, co ozięble. Niezwykle ozięble. Znalazla nowy portal.  A tu masz, nowa opowieść o cudownie urokliwym tytule.      Brak konsekwencji…  Dlaczego ciagle napotykamy w zyciu osoby niekonsekwentne? Trudno na to pytanie odpowiedzieć.       Psmiętajmy: bądżmy konsekwentni. To dobra cecha.       Pozdróweczko. 

Dzisiaj nie ma w sumie mojego dyżuru, więc nie mam obowiązku tu zaglądać. Postanowiłem jednak zostawić po sobie kilka słów, bo twoja postawa, autorko, dosyć mnie bawi – zwłaszcza, że sam jeszcze nie tak dawno zachowywałem się podobnie. Piszesz dla przyjemności? Masz takie prawo. Niemniej, jeśli już decydujesz się na publikację, musisz liczyć się z tym, że inni ocenią twój tekst. Jeśli jest kiepski, ocenią go negatywnie i z tym również musisz się liczyć. Jeśli tekst nie potrafi się obronić, nie ma znaczenia czy piszesz go dla przyjemności, czy też nie. Zgadzam się, że "w życiu chodzi o coś więcej niż o trzymanie się zasad pisania, pilnowania się z logiką i żeby tylko podobało się najdroższym czytelnikom". W pisaniu chodzi jednak właśnie o to. Można naginać zasady, logikę i zdrowy rozsądek, można poruszać wyobraźnię i serce, wszakże "sky is the limit", jak to mówią na pewnej niewielkiej wyspie na północ od naszej pięknej ojczyzny. Chciałbym jednak, żebyś zadała sobie pytanie, autorko, kim jest pisarz bez czytelnika? Nikim. Pisarz pisze dla czytelnika, istnieje dla czytelnika i żaruje na czytelniku. Jeśli piszesz tylko dla siebie, nie jesteś pisarzem. Jeśli piszesz dla innych, a nikt nie chcę cię czytać, jesteś albo grafomanem, albo niedocenionym przez swoją epokę wizjonerem. Jednak prawdopodobieństwo wystąpienia tego ostatniego jest, jak zapewne się domyślasz, znikome.  Weź to pod rozwagę, droga autorko, żywię wszelakoż nadzieję, że kiedy za rok czy dwa spojrzysz na swoje obecne teksty, będziesz porafiła podejść do sprawy z większym dystansem, bez obrażania się i zobaczysz być może to, co już teraz widzieli inni.    Jeśli chodzi o tekst, jest taki sobie. Nie powiedziałbym, że nie masz pojęcia, jak pisać opowiadania, co sama ironicznie zasugerowałaś w tytule. Potrafisz pisać, brakuje ci w tej materii jedynie doświadczenia, wyczucia i dbałości o szczegóły. A szczegóły są ważne. Czytając ten tekst odnosi się wrażenie, że czasami sama nie masz pojęcia o czym piszesz, a wierz mi – nie jest to dobre wrażenie. Na przykład spożywanie marihuany – czy spotkałaś kiedykolwiek, kogokolwiek, kto używa sformułowania "spożywać marihuanę"? Właśnie o to chodzi, tu ucieka jeden szczegół, tam ucieka drugi, aż w końcu zbiera się tych dziur tyle, że przekaz opowiadania gdzieś się gubi. Szczegóły są naprawdę ważne. Poza tym, zauważyłem, że masz tendencję do wyjmowania informacji z kapelusza. Wiesz, stoi sobie para ludzi na parkiecie, rozmawiają o jakimś gościu, i nagle, bez żadnego sensownego powodu, w następnym akapicie bohater mówi o gościu jak o przyjacielu. Albo wcześniej, stoi dziewczyna na deszczu i nagle, tak sobie o, piszesz, że nic nie pamięta. Pewnych rzeczy nie można wrzucić do tekstu tak sobie, trzeba najpierw zasygnalizować ich obecność, rozwinąć, a dopiero potem wpleść w tekst.   Tyle ode mnie. Na zakończenie powtórzę tylko jeszcze raz – nie wydaje mi się, byś nie potrafiła pisać. Brakuje ci jednak warsztatu, masz mało doświadczenia i – przede wszytkim – nie masz dystansu do własnej twórczości. To ostatnie jest szczególnie zabójcze, bo nie pozwala na naukę i wyciąganie wniosków z własnych błędów. Niemniej, liczę, że jeszcze będą z ciebie ludzi. Pozdrawiam i kłaniam się.

Ejże, co to za pożegnania…? Krytyka krytyką, czasem ktoś w dobrej wierze (miejmy nadzieję ;-) posunie się z opiniowaniem o jeden przecinek za daleko, ale to jeszcze nie powód, żeby od nas pryskać, no. Tym bardziej, że nie masz się IMO czego wstydzić – tekst może nieodkrywczy, juwenilny (emo story, że tak powiem), ale kto nie przechodził przez takie teksty w pewnym wieku…? (Sprawdzić, czy nie Lem). Na poziomie zdania – IMO pisane jest OK. A nad strukturą, fabułą i całą resztą zawsze można popracować. Tak że, jak by co, to zachęcam, żeby jednak nie znikać ;-)

Czytałeś? To na pożegnanie :) Trochę humoru, ludzie. A wy nadal utwierdzacie mnie w przekonaniu, że nie macie za grosz poczucia humoru, liczą się dla was tylko poprawne językowo teksty i nawet pogadać nie można.  Trochę charakteru!

Powyższy komentarz był do Rogera

PS. Aha, no tak – jak pisałem, to już dwóch wieczornych strzelców mnie uprzedziło…

Dziękuję i tak za rady. Nie potraficie zrozumieć jednej rzeczy, a mówię to chyba setny raz :D Otóż,  vyzart: Ja nie chcę być żadną pisarką. Sam czepiasz się logiki i spójności, a staraj się czytać ze zrozumieniem… (bez urazy). Mówiąc Wam, że piszę dla przyjemności i dla bliskich, to chyba jest oczywiste, że nie zamierzam zostać pisarką i nie zależy mi na sławie, czy też szerszym gronie odbiorców. Przyszłam sprawdzić samą siebie i poszłam. Byłam ciekawa, jak zareagują tak doświadczeni, wszechwiedzący pisarze jak Wy xD Myślicie, że mam dziewiętnaście lat i nie mam o niczym pojęcia. To źle myślicie. Czasami nastolatkowie mają więcej oleju w głowie niż dorośli goniący za pieniędzmi i wykształceniem. Ale to już inna kwestia. Za rok czy dwa będę miała takie samo nastawienie, gdyż jestem niezależną osobą, która nie ugnie się i nie podda wpływom społeczeństwa. Taka już jestem, taki mam charakterek.  Pozdrowionka dla miłych, opanowanych krytyków, którzy wiedzą, jak krytykować, by nie urazić :)  Popatrzcie na to tak, że jednak tu zajrzeliście, a przecież tak chłodno Was pożegnałam… .

O, łał, komantarz od mc! ;-)

Już pożegnanie? Szkoda…

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Boszzzz, że ja wcześniej nie wiedziałam, jak się na komentarz _mc_ załapać. Ja też odchodzę! Halo, halo! :D

https://www.martakrajewska.eu

Oj, Adiano, Adiano. Pozwolę sobie zacytować sam siebie, bo najwyraźniej nie zostałem zrozumiany:  "Piszesz dla przyjemności? Masz takie prawo. Niemniej, jeśli już decydujesz się na publikację, musisz liczyć się z tym, że inni ocenią twój tekst. Jeśli jest kiepski, ocenią go negatywnie i z tym również musisz się liczyć. Jeśli tekst nie potrafi się obronić, nie ma znaczenia czy piszesz go dla przyjemności, czy też nie."   Jeśli piszesz dla bliskich i siebie, rób to. Nie publikuj tekstów w internecie, nie doznasz wtedy uszczerbków na zdrowiu i samoocenie. Jeśli pubikujesz w internecie (czy gdziekolwiek indziej), naucz się przyjmować krytykę z pokorą. Zwłaszcza tę kosntruktywną. Ot, cała historia.

Adriano – skoro nie chodzi Ci o rady, nie chcesz się doskonalić i w ogóle piszesz dla rodziny, to czego od nas oczekujesz? Chcesz pogadać – OK, ale o czym? Bo odnoszę wrażenie, że chciałaś byśmy omdlewali w zachwycie, a skoro tego nie robimy, dąsasz się jak trzyletnia dziewczynka. Jesteś trzyletnią dziewczynką? Charakterek zostaw za drzwiami i weź kilka głebokich wdechów. Takich, co to chełpili się charakterkiem było tu na pęczki.

https://www.martakrajewska.eu

Zejdźcie już ze mnie ludzie, nie macie niczego innego do roboty? I po co to? Toć mówię, że odchodzę. Litości… .

I naucz się pisać, jeśli masz więcej niż trzy latka. Adiano, nie Adriano. Mocni w pisaniu, słabi na żywo. Nie rozkazujcie już i dajcie sobie spokój.

W tej chwili krytykujecie już charakter, a nie tekst. To nie jest w porządku.

Dobra, bo dziewczynę w ogóle zniechęcicie do pisania :)Jak chce odejść, to niech odchodzi. Jak na razie słabo jej to idzie. Bo odchodzi już od rana…

Mee!

Ciekawski nos :P Po prostu zaglądam tu jeszcze trochę, by sprawdzić, co też te mądrale mają mi do powiedzenia. Śmiać mi się z tego już chce.

Ja tam lubię sobie poczytać takie wpisy (dyskusje), bo właśnie sam się z nich śmeiję :) A od jakiegoś czasu postanowiłem samemu brać w nich udział – to kształci i uczy na przysżłość. Nie wiem czemu, ale przypomniał mi się Pióroświst (czy tam Pióroświat)…

Mee!

Haha :D Popcorn by się jeszcze przydał. Ja tylko czekam, aż ktoś mi wytknie błędy również w pisanych przeze mnie komentarzach xD

No właśnie mówię – było takich na pęczki. Mocni na żywo, słabi w pisaniu. Żegnam, Adiano (whatever). Niech Cię rodzina w płaczu utuli, żeśmy się na geniuszu ie poznali. A jak już odejdziesz, wrzuć coś jeszcze, żebyś mogła ponownie odchodzić.

https://www.martakrajewska.eu

"Za rok czy dwa będę miała takie samo nastawienie, gdyż jestem niezależną osobą, która nie ugnie się i nie podda wpływom społeczeństwa. " Ahahahaha, ehm…. To ja bardzo proszę, wróć tu nie za dwa (bo mając 21 to rzeczywiście możesz mieć takie samo, ale powiedzmy, za 5 lat i powiedz jak ci poszło. Czekam z utęsknieniem i już odkreślam krzyżyki w moim kalendarzu) ;) Powyższy wpis proszę traktować z humorem i dystansem, jaki powinna mieć osoba niezależna, która się nie ugina.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Hahahahahaha xDDDD Uśmiałam się teraz. Wy mnie bardziej rozśmieszacie niż przykrość sprawiacie. Płacz? Proszę cię. A i znów czytanie ze zrozumieniem, mówiłam: Mocni w pisaniu, słabi na żywo. Chodziło mi o to, że krytykować ludzi potrafisz, ale na żywo jakby przyszło co do czego, to byś się skulił. Ciekawa jestem, czy Ty zajdziesz daleko. Kto wie, może twoje dzieła znajdą się na półkach w empiku. Od początku byłeś wybitnym pisarzem?

A i P.S. Ja tu nie wrócę, bo to strata czasu xd

Adios, bitches :*

… Ej, mam nadzieję, że sobie poszła :) Liczymy, za ile wróci?

https://www.martakrajewska.eu

Ciekawe, czy był to dzwonek ostatniego tramwaju.

Komentarze można skwitować jednym – trolololo. Z ciekawości natomiast zajrzałem do samego opowiadania. Językowo, o dziwo, tragedii nie ma. Fabuła, owszem, jest słaba – ale i tak nie rozumiem, o co się rozkręcił flejm.   Mocni w pisaniu, słabi na żywo. Chodziło mi o to, że krytykować ludzi potrafisz, ale na żywo jakby przyszło co do czego, to byś się skulił.

I po co to było?

O! Syf. nie rozumie. Znaczy – ie umie czytać ze zrozumieniem. Uff, to nie jestem sama ;)

https://www.martakrajewska.eu

Poszła sobie? ;) To ja idę ogłaszać konkurs…

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Uff, czyli kolejnego Piórośwista nie będzie…  

Mee!

Konkurs bukmacherski, w typowanie kiedy do nas wróci wylewać żale? ;)  

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tak sobie czytam i czytam… Czy Wam też się wydaję, że osoby, które wklejają w swoje wypowiedzi jakieś tandetne "xD" są zazwyczaj na poziomie gimnzajum? hm… Albo tandetne, wulgarne makaronizmy? I ona uważa się za… normalną? Hm…

Tak, to jest obecnie wśród patonastolatków norma. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Oh, czuję się urażony, brajcie, Haskeerze… :)

Mee!

Ale z was popieprzeni idioci. Tylko ublizacie. Za kogo sie macie co? I co tym udowodniliscie? Dumni z siebie? To sie ciesze. Caly czas tu bylam. A teraz wypierdalam jak najdalej stad bo jestescie glupsi i zalosniejsi niz myslalam. Dorosli a zachowujecie sie jak chamskie bachory. Zegnam

A jednak wróciła! Ciekawe, ile wytrzyma tym razem :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A moze jednak będzie Pióroświst? Choć jak na razie działa w swoim obrębie :) Tylko żeby do naszej Kochanej Betki ;) się nie dobrała. Brajcie, oby jak najdłużej!

Mee!

:-) Albo ostatni tramwaj nie odjechał, albo pierwszy poranny przyjechał. :-)    Na wypadek, gdyby tramwaj jeszcze pokrążył w koło, zadam prościutkie pytanie jego pasażerce: czy ktokolwiek z nas wystartował do Ciebie z epitetami takimi, jak popieprzeni idioci, chamskie bachory?   Można powiedzieć, że już wszystko o Tobie wiadomo, i nie jest to wiedza pozytywna.

Koleżanko, jak już chcesz wypierdalać, to, proszę, zrób to tym razem skutecznie! Kolejnej takiej dawki śmiechu mogę bowiem nie przeżyć :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Może jednak te zakłady bukmacherskie to dobry pomysł… Cały czas tu była? Mnie by się nie chciało siedzieć od północy do siódmej rano i odświeżać stronę, przemyśliwując jakiś błyskotliwy komentarz, który pokaże, jaka jestem fajna… (zwykle zajmuje mi to góra kilka minut :D)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ale heca, ale heca… ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

--> krajamar Nice try ;-) A co do kwestii zasadniczej (beryl, odpuść sobie proszę takie słownictwo w komentarzach), to skoro się jednak żegnamy, to proponuję odpuścić sobie ten wątek, zgodnie z sugestiami jego założycielki, i przenieść się do czytania/udzielania się w innych. (Wyceczki osobiste itp. – bardzo niemile widziane).  

Swoją drogą, zwróciliście uwagę, że osoby mające -naście lat, często usilnie zaznaczają swój wiek? Coś typu: "Nie traktujcie mnie jak głupiego szesnastolatka, mam osiemnaście lat i jestem już duży!" ;P

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

AdamieKB, gdyby tramwaj krążył w kwadrat byłoby ciekawiej ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Ojej, ależ wspaniała dyskusja by mnie ominęła, gdyby nie konkurs, którego nie rozumiem! ; D

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

MC, ależ ja tylko cytowałem naszą koleżankę.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A Cycerona zacytować to nie łaska, a…? (No wiem, wiem, tym razem nie brał udziału w przepychance). A za oknem taka pogoda… Nie lepiej tego flejma rozpalać pod grilem? :P  

Cycerona nie było? Ech, omijają go najlepsze dyskusje…

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ale swego czasu się za to naflejmował ;-)

A teraz wypierdalam jak najdalej stad bo jestescie glupsi i zalosniejsi niz myslalam. A Cycerona jakoś niespecjalnie lubię, przyznam :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Elenarze nie traktuj mnie jak głupiego dziesięciolatka! Ja mam już trzynaście lat i nie podoba mi się to, co napisałeś! :)

Mee!

---> Sethrael.  Miałem na myśli: zatoczył koło – ale napisałem co innego, dzięki czemu mogłeś się uśmiechnąć. Bo uśmiechnąłeś się, nieprawdaż?    ---> mc. Mam dziwne i nieodparte wrażenie, iż rzeczone wycieczki nie zostały zainicjowane przez nikogo z naszej strony.

Dobra, to żeby cała historia miała pozytywny finał, proponuję nieoficjalny mini-konkurs błyskawiczny na drabble, w którym pojawi się cytata z Cycerona :-) Termin – do środy w nadchodzącym tygodniu? Nagród nie obiecuję, bo pod koniec tygodnia planuję mały urlop i jakiś czas będę off-line, ale z chęcią bym coś takiego poczytał :-) Beryl, dasz się skusić…?

AdamieKB, prawdaż!

Sorry, taki mamy klimat.

Pewnie : ) Fajny pomysł.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ja też chcę napisać drabelka! ; )   Ojej, MC, przeczytaj jeszcze trochę tekstów zanim pójdziesz na urlop! ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ech, ale jednak robi wrażenie: pod jednym opowiadaniem zebrała więcej komentarzy, niż ja we wszystkich moich tekstach razem wziętych – aż człowieka zżera zazdrość. ;P

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Dobra, to żeby cała historia miała pozytywny finał, proponuję nieoficjalny mini-konkurs błyskawiczny na drabble   Trzeba ogłosić w HP ; )

I po co to było?

Dyskusja ciekawsza niż opowiadanie. Utwierdziłem sie  przekonaniu, że egzaltowane nastolatki nie potrafią przyjąć nawet łagodnej krytyki. Na szczęscie są jeszcze normalne nastolatki – Kozajunior :):):)

Ech, już myślałem, że wróciła. ;( Ale wróci, z nałogiem nie wygra. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja też właśnie miałem nadzieję.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A tak właściwie, to zamiast czekać na posty sfrustrowanej dziewczynki, lepiej przeczytaj mój wczoraj wrzucony tekst i napisz co myślisz ; P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ja też sądzę, że wróci. Pewnie pod innym nickiem, ale wróci. Być może nawet skończy swoją "powieść" o syrenach i łowcach i będzie chciała się nią pochwalić. Homarze, jak pierwszy raz przeczytałem Twój komentarz, to myślałem, że mnie za dziewczynę bierzesz. Zajarzyłem chwilę później – chyba dzisiaj za krótko spałem ;)

Mee!

Kozajuniorze – nastolatki to słowo wieloznaczne, a polska język to trudna język np: zwracając się do Ciebie powinno sie pisać: Kozojuniorze czy Kozajuniorze ?  :):)

:) Nie wiem! Wiele osób pisze po prostu: Kózko, Koziołku.

Mee!

:-)  Khm, khm… Z Koziołkiem uważaj, rym jest taki znany… :-)

Koziołek – superziomek? A nie, to się chyba nie rymuje…

Mee!

:-)  Chyba nie.  :-)

Koziołek – turbodymomen? Koziołek – ziomek? Koziołek – mato… O nie! Tego nie dokończę! :) A poza tym liczy się to, jaki jesteś, a nie to, co o tobie myślą! O nie, mówię jak Adiana… Czy tam Pióroświst…

Mee!

:-) Ha, ha ha. Nie kończ, nie.  :-)

Nie skończę!

Mee!

Byłam tu. Ludzie bywają dziwni.

Ja też tu byłam, ale nikogo nie zastałam. No to teraz sobie pójdę, ale potem może trochę wrócę…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ha! Byłam tu cały czas! Jak mnie nie było, to też tu byłam!

https://www.martakrajewska.eu

Ja też, ja też!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

To jeszcze ci, którzy tego nie zrobili niech zajrzą tu:

http://www.fantastyka.pl/4,56842640.html :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Hyde Park się zrobił z tego wątku:). No dobra, już nie wracam. 

Naprawdę nie wracam.

Nigdy!

Tylko zgasiłam gwiazdkę, bo się zapaliła. Odchodzę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pzrybyłem, zobaczyłem, skomentowałem, wybyłem, wróciłem, będę wracać.

Mee!

Nowa Fantastyka