- Opowiadanie: IpMan - [KB018] Niefortunny zbieg okoliczności

[KB018] Niefortunny zbieg okoliczności

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

[KB018] Niefortunny zbieg okoliczności

– Dagbar, skończyłeś już?! – zawołał krasnolud z długą, czarną brodą, który stał na półce skalnej trzymając w grubych dłoniach naprężoną linę.

– Jeszcze chwila… – Dobiegł go dźwięk kilofa uderzającego o kamień, po zasłoniętej stronie mostu.

– Pośpiesz się, bo te cholerne gobliny mogą zjawić się lada moment – mówiąc to, spojrzał na przeciwległy brzeg przepaści. – Chyba coś się musiało wydarzyć na niższych piętrach Morii, bo ostatnio są jakieś niespokojne.

– Skończone – oznajmił radośnie rudowłosy krasnolud, który zwisał teraz pod kamienną konstrukcją na linie przypiętej do skórzanych szelek. – Możesz mnie opuszczać na dół.

Chwilę później, towarzysze siedzieli na kamiennej podłodze znajdującej się kilka metrów poniżej i delektowali się smakiem piwa.

– Dumirze, możesz mi jeszcze raz wytłumaczyć po, co król kazał nam zburzyć Most Khazad-dûm? – Zapytał Dagbar, nalewając sobie kolejny kubek piwa.

– Żeby te chodzące odchody Saurona nie wydostały się na powierzchnię, przecież powtarzałem ci to już wiele razy.

– Nie mogę przeboleć, że zmarnuje się taki kawał dobrego kamienia. – Westchnął.

– Ja też, ale taki był rozkaz i nic na to nie poradzimy. Im szybciej skończymy robotę tym lepiej.

– W sumie to nie zostało jej za wiele, musimy jeszcze skruszyć fundamenty po drugiej stronie, co zajmie nam najwyżej kilka dni – powiedział z rezygnacją w głosie.

– Szkoda, że te zielona ropuchy nie są wielkości olifantów, to by sam się zawalił pod ciężarem ich cielska. – Dumir roześmiał się na tą myśl.

– Wtedy to bym nie chciał spotkać żadnego z nich, bo jeszcze któryś by mnie nadepnął. – Odparł z radością w głosie rudobrody krasnolud i obaj wybuchli gromkim śmiechem.

Ich radość została zagłuszona przez wrzaski i regularne dudnienie – zapowiedź nadciągających goblinów. Krasnoludy z obawy przed wrogami ukryli się w niewielkiej niszy, która ograniczała pole widzenia, ale pozwalała im bezpiecznie przeczekać nadchodzące niebezpieczeństwo.

 

Chwilę później cała jaskinia zatrzęsła się od potężnego huku i mogli obserwować jak wielkie kawały kamienia, które wcześniej były Mostem Khazad-dûm spadają w bezdenną przepaść, a wśród nich lawiruje potężny, ognisty demon.

Dagbar z niedowierzaniem spojrzał w dół za potworem, a potem w górę i zauważył starca w szarej szacie, który kurczowo trzymał się fragmentu skały pozostałej po moście. Ten stan nie trwał długo, gdyż człowiek nie dał rady się utrzymać i spadł w najgłębsze czeluści.

Dumir spojrzał w ślad za mężczyzną i rzekł z niedowierzaniem do towarzysza:

– Na brodę mojej córki, dowódcy się to nie spodoba.

Koniec

Komentarze

Ha, miałem bardzo podobny pomysł z tym naruszeniem fundamentów mostu - tylko u mnie miało to być przy jego budowie, więc zrezygnowałem z aż takiego naginania ram czasowych i wykorzystałem inny pomysł.

Ale problemem są realia - kiedy Drużyna Pierścienia była w Morii, była ona już od dawna opustoszała (tzn. co do obecności krasnoludów), a król martwy...

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Śmieszne to, ale zgodziłbym się z Diriadem: krasnoludów to już tam raczej nie było. A króla Drużyna widziała wcześniej, a raczej jego nagrobek.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Podoba mi się pomysł z "nadburzeniem" mostu. Wreszcie zrozumiałem dlaczego się rozpadł. Szkoda, że to rzeczywiście niezgodne z realiami powieści :(

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Całkiem fajny szorcik, ale coś mi nie gra w tym zdaniu: "Ten stan nie trwał długo, gdyż człowiek nie dał rady się utrzymać i spadł w najgłębsze czeluści". Skąd tam ten człowiek? O ile dobrze zrozumiałam, obaj bohaterowie byli krasnoludami.

Gandalf, mości panienko, Gandalf.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Blondi nie zakumała :P

Blondi? Daj fotkę.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Moja fotka krąży gdzieś w HP :P Mam kasztanowe włosy. Blondynką jestem tylko mentalnie ;)

Okej :)
Nie mogłem sobie nie pozwolić na "spam z fotką" pod tekstem IpMana.
Już mnie nie ma :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

W ramach sprostowania:
Krasnoludy są istotami długowiecznymi, więc założyłem, że rozkaz zburzenia mostu został wydany dawno dawno temu, ale nikt nie kwapił się z jego wykonaniem, bo jak wiadomo  Khazad-dûm jest od dawna opustoszała i pełne zielonych wypierdków.

Po drugie krasnoludy w opowiadaniu, to nie mieszkańcy, a jedynie nieszczęśnicy, którym przypadło wykonanie rozkazu :)

IpMan- wszystkie, ale to wszystkie krasnoludy z podziemnego królestwa zginęły tragicznie całe lata przed nadejściem Froda i spółki. Z tych, którzy słyszeli rozkaz, nie został nikt, kto mógłby go wykonać. Poza tym, po tylu latach i po śmierci króla, by sobie przypomnieli o rozkazie?
Chyba że to były krasnoludy z Polski ludowej ;-). poszli na robotę, ale przedtem zdrowo sobie popili, zasnęli w jakiejś norze i przespali kilkanaście/kilkadziesiąt lat. W tym czasie słudzy Saurona wycięli w pień cały ich klan. Wreście chłopaki się obudzili i wzięli za robotę, żeby ich szef z pracy nie wywalił; a tu nadbiega Gandalf goniony przez potwora z głębin. Reszty Drużyny z takiej odległości nie zauważyli.
No, tak to bym przełknął. ;-)
Tak, po lożowskiej znajomości, daję 3. (innemu też bym tak dał, żeby nie było)

Dumir i Dagbar, powinni popijać nie piwo, lecz herbatkę, a wszelkie zdarzenia na górze (gobliny, orki, trol jaskiniowy i drużyna, naparzająca się wzajemnie, demon, i wrzeszczący czarodziej), które powinni słyszyć, o ile nie pracowali w ochronnikach słuchu, komentować z typową angielską flegmą.
- Mój drogi Dumirze, czy masz podobne wrażenie, iż przed chwilą minął nas goblin, z gardłem przebitym strzałą?
- W rzeczy samej, mój drogi Dagbarze, zaiste.

Krisbaum- twoja wersja jest jeszcze lepsza :-)

Nowa Fantastyka