- Opowiadanie: Sentus_Miles - Taniec Życia

Taniec Życia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Taniec Życia

„Taniec Życia"

 

Metro dudniło rytmem ludzi spieszących się do pracy. Ciżba ludzi była tak niewyobrażalnie ściśnięta, że jedynym ratunkiem okazałoby się wystawienie głowy za barierkę natrafiając jednak na pędzącą kolejkę. A w całym tym chaosie panowała smętna atmosfera ludzi podobnie wyglądających do siebie, z teczkami w rękach i minami skarconych psiaków z podkulonymi ogonami.

 

Wśród tego bałaganu stała również nastoletnia, niewidoma dziewczyna. Ubrana w czarne dresy i luźną bluzę, kiwała głową to w przód, to w tył, rozciągając szyję. Poruszała niespokojnie ręką, a zaraz potem cofała prawą nogę o malutki kroczek. Metro stanęło, ludzie zaczęli masowo wchodzić. Stado "mamutów" rozpychało się depcząc sobie po nogach, jakby otworzono ciuchbudę z nowymi produktami. Dziewczyna rozglądnęła się po peronie, rozłożyła matę i dygnęła zapraszając samą siebie do tańca. Odchyliła się do tyłu, włączyła hip – hopową muzykę i ruszając całym ciałem oddała się temu, co wyzwalało w niej największe uczucia. Często będąc pod presją lub po kłótni z bliskimi czuła, że naprawdę lepiej się rusza. Zupełnie, jakby wszystko z niej wychodziło na zewnątrz dając upust najgłębszym uniesieniom duszy.

 

Brudne, obdrapane ściany, czy smród, który sponiewierał każde zaglądające tu nozdrza – był teraz dla niej niczym. Urodziła się w slumsach i w nich pewnie pozostanie. Tańczyła, by przeżyć, a dodatkowo robiła coś, co w istocie kocha. Choć ostatecznie powinna robić wielki szum, wokół zbierających się do metra ludzi, miast tego czekała, aż spotka kogoś z piękna duszą, którą jak radar wyczuwała na kilometr. Niecodzienny sposób zarabiana na życie, ale dla niej wystarczalny.

Różni ludzie przechodzili obok jej maty. Metoda wybierania przez nią osób czasami zależała od tego, w jaki sposób wrzucali jej pieniążka do puszki, a nie ile jej dawali. Pewnego razu zatoczył się wokół niej sępowaty biznesmen. Rzucając wielką pięciozłotówką, która odbiła się rykoszetem od puszki – rozkazał jej tańczyć. Dziewczyna zrobiła jeden ruch, bardziej jakby pokazując, że ma go gdzieś i usiadła na miejscu. Niezadowolony mężczyzna rzucił niedbale w jej stronę parę słów i oddalił się. Innym razem poczciwa staruszka zatrzymała się i widząc zmęczenie na twarzy dziewczyny wyjęła z przezroczystej torby jabłko. Starsza Pani była tak sympatyczna, że przegadała z nią mnóstwo czasu, zapominając o bożym świecie. Od tamtej pory często ją spotykała.

 

Każdego dnia jest inny dzień. Dziś wdarł się niepożądany odgłos. Usłyszała kogoś chodzącego twardo po ziemi. Wlókł za sobą coś, co dźwiękiem przypominało suchy, długi badyl. Dziewczyna drgnęła odruchowo. Osobnik zatrzymał się parę centymetrów przed nią. Usłyszała brzęk wyjmowanych monet i rzuconych w jej stronę z nonszalancją przerastającą nawet biznesmena.

 

– Hej nadobna niewiasto, zatańczysz dla mnie? – zapytał pusty, charczący głos.

 

Nastolatka przez moment zawahała się, zastanawiając się, jak odczytać duszę nieznajomego. Jakby wyczuwając jej rozterki, kontynuował:

 

– Wyglądasz na niezłą tancerkę. Chciałbym ujrzeć to, co potrafisz najlepiej – powiedział dudniącym głosem.

 

Dziewczyna nie mogła się zdecydować, kim jest ten mężczyzna. Nie czuła nic. Z zainteresowaniem zapytała:

 

– Kim jesteś?

 

– A co byś chciała usłyszeć? – odparł.

 

– Prawdę.

 

Gdyby nieznajomy posiadał kąciki ust, pewnie teraz uniósłby je ku górze. Tylko odbijające się światło z oczodołów znamionowały jego paradny nastrój. Lodowate, kościste paluchy zacisnęły się na ramionach dziewczyny. Postać nie wypuszczając jej z objęć, przekazała przewijające się jak w kalejdoskopie obrazy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.

 

– Koniec końców, wiem kim jesteś.

 

Puszka przewróciła się. Wysypały się wszystkie pieniądze, wszystkie wspomnienia…A wraz z nimi taniec ze Śmiercią.

Koniec

Komentarze

Krótkie opowiadanie. Życzę miłego czytania.

0. Skoro poprzez graficzne wyróżnienie widać, że dane słowa są tytułem, to po co tam jeszcze cudzysłów.
1. Pierwszy akapit jest strasznie brzydki. Powtarzasz słówko ludzie w każdym zdaniu, wystawienie+nastawiając słabo brzmi, całym tym to naleciałość z języka mówionego i nie pasuje do słowa pisanego. Wprowadzasz myśl czasownikiem spieszący, ale zaprezentowany obraz jest statyczny. To gdzie ten pośpiech, w smutnych minach?
Trzeba by, że tak powiem, zintensyfikować wykorzystanie czasowników o charakterze dynamicznym.
2. Wśród tego bałaganu; a była mowa o jakimś innym bałaganie -- bo jak nie, to nie ma sensu konkretyzować zaimkiem.
Dupeczka jest niewidoma, a mimo to się rozglądnęła. A propos, od kiedy nozdrza mogą zaglądać.
wszystko z niej wychodziło na zewnątrz dając upust najgłębszym uniesieniom duszy -- to jest bez sensu. Zresztą cały akapit jest niezborny, zdania nie są pomerdane i można je określić jako tzw. górnolotne, przy czym jest to określenie wybitnie pejoratywne.
3. A nie wygodniej do mopsu skoczyć po wypłate niż gibać się na peronie. Do pięknych dusz w pełnym zakresie odnosi się zarzut o górnolotność. Nadto nijak nie zostało wyjaśnione, czym ta cecha jest. Ostatecznie każdy menel na dworcu szuka pięknych dusz, od których wyciągnie drobniaki na siarkofruta. Jaki sens dla opowieści ma wyliczanie tych ludzi z dworca?
4. Każdego dnia jest inny dzień -- tu mi zabiłaś gwoździa. Przyznam, nie wiedziałem...
Długi, suchy badyl jednoznacznie mi sie skojarzył, ale nie wiem, czy aby na pewno o to chodziło. Co więcej, badyl to jest uschnięta łodyga rośliny i jak się nią pociera o asfalt, to będzie wydawać taki chrzęszcząco-chroboczący dźwięk (coś jak miotła), ale nijak niepodobny do uderzeń drzewcem kosy.
5. Ten dialog to suchar. Nijak rzucanie takich prawd ostatecznych nie pasuje do wytworzonego klimatu, a w szczególności do objętości zaprezentowanego tekstu.
6. Potem pojawia się element fantastyczny, ale z jakiego powodu i co on ma tam przekazać, to nie udało mi się ustalić.

Ogólnie rzecz biorąc, to tekst jest a) o niczym, b) słabo napisany, c) bez klimatu, co sugerowałoby konieczność totalnej przebudowy. Rekwizyty są podane w sposób niecelowy -- wymieniasz jakieś postaci, tłum, tańczenie i na koniec przychodzi kostucha. Może to miała być gra z motywem danse maccabre, a może to ja się mylę.
Ode mnie 1+, bo ciężko nawet wyznaczyć fabułę.
wiele rzetelnej pracy życzę i
pozdrawiam



I po co to było?

Słabowite bardzo, niestety.

Metro dudniło rytmem ludzi spieszących się do pracy. Ciżba ludzi była tak niewyobrażalnie ściśnięta, że jedynym ratunkiem okazałoby się wystawienie głowy za barierkę natrafiając jednak na pędzącą kolejkę.
Metro stanęło, ludzie zaczęli masowo wchodzić.

Zastosowanie tego samego słowa w dwóch różnych znaczeniach, najpierw jako "stacja metro", potem jako "pociąg", nie jest właściwe. Wprowadza zamieszanie w odbiorze.

Masz rację z tym metrem. Sama się zastanawiałam, czy jest to aby dobre stwierdzenie. Dziękuję.

Jest tego aporo więcej. Na przykład - nozdrza  dziewczyny gdzie " spoglądały" - na stację metra czy też na jej rodzinne slumsy? Rozjrzała się dookoła -w jaki sposób , jeżeli była niewidoma? Co najwyżej obróiła glowę i niewidzącye źrenice skierowała na ... Slumsy był obskurne czy stacja metra był obkurna aż do bólu zębów?

Pierwszy akaptr nie podobał mi się specjalnie, ale w jakiś sposub sprawił, że zechciałem czytać dalej. Odebrałem takie wrażenie, że takst, to połączenie twoich przemyśleń, na temat życia osub niewidomych i osub biednych, które muszą (w tym przypadku) tańcem zarabiać na życie. Podobało mi się. Nie rozymien wypowiedzi, że opowiadanie jest o niczym. Opowiada, jak po tę niewidomą dziewczynę przychodzi śmierć. Nie rozumiem tylko dlaczego umarła.

Jak bym mugł dałbym... 5 Oczywiście, jeśli dobrze  rozszyfrowałem twoje intęcje :)

Podoba mi się pomysł z  niewidomą dziewczyną instynktownie wybierającą ludzi dla których chce zatańczyć. Ciekawe jest też wprowadzenie Kostuchy. Przykro mi więc, że muszę się zgodzić z przedmówcami- jest to nienajlepiej napisane opowiadanie. Myślę, że za szybko chciałąś pokazać je światu. Następnym razem po napisaniu czegoś odczekaj tydzień, przeczytaj tekst jeszcze raz, nanieś poprawki i dopiero zamieść na stronie ;)

Powodzenia!

Kudłacz, rany boskie...

Co do tekstu, to faktycznie słaby. Syf wszystko pięknie wyliczył, więc ja już od siebie nie dodaję nic.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka