- Opowiadanie: padzik07 - Świat Dysku "Pyłek" Part 1

Świat Dysku "Pyłek" Part 1

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Świat Dysku "Pyłek" Part 1

Dla ludzi lubiących i znających Świat Dysku.

Akcja dzieje się w nieokreślonym czasie. Nawet nie próbowałem umieścić jej między konkretnymi nowelami.

Miłej lektury.

 

Pyłek
Jakoś tak rozdział I
Wyobraź sobie rozgwieżdżone niebo. Już? A teraz wyobraź sobie olbrzymiego żółwia, który rozsuwa gwiazdy i płynie przez kosmos wprost na twój dom. Oto Wielki A’Tuin. Gwiezdny Żółw. Na jego skorupie cztery słonie dźwigające Świat Dysku. Ale w tej sytuacji prawdopodobnie mało by cię to interesowało…

 

Ankh Morpork. Największe miasto dysku. Metropolia tak cuchnąca, że nawet smród dawno się stamtąd wyniósł. W Wielkim Wahoonie ludzie podczas pożarów dzielą się na trzy kategorie. Na gapiów, na tych, którzy bez większych nadziei i jedynie z poczucia obowiązku zapełnienia drugiej kategorii, ratują dobytek i na Sama Vimesa, który właśnie oddzielał dwie wielkie masy.

– Spokojnie! Wszyscy tylko spokojnie, proszę zachować spokój, a wszystko będzie w porządku. – Zadziwiające że we wszystkich zakątkach multiuniwersum zawsze podczas pożarów lokalny odpowiednik Straży Miejskiej zawsze wypowiada tę frazę. – Proszę się odsunąć. Czy mogła by pani zabrać tego królika? Dziękuję. Zaraz pojawi się jakiś bohater! Oni zawsze się pojawiają.

Istnieje jedna szansa na milion, że w takiej sytuacji pojawi się heros pokroju Rincewinda, niestety to jest dysk…

 

Rzeka Ankh, płynąca przez miasto pozbawione kanalizacji, co podobno zapewnia niezapomniane wrażenia zapachowe, posuwała się powoli. Nie, Ankh nie płynie, bo jak płynąć ma ciecz o konsystencji bliższej betonowi niż budyniowi. Żyją tam jednak stworzenia. Na przykład, nie odkryte jeszcze plemię ciut ludzi wiercące w rzece tunele lub dosyć ciekawe odmiany niejadalnych ryb.

Nad brzegiem Ankh siedział właśnie Noby Noobs z garścią kamieni w czymś, co u normalnego człowieka nazywa się dłonią. Wziął jeden z nich i rzuciła w rzekę. Ta zniknęła. Nie jakoś dziwnie. Bez żadnych świateł i błysków. Po prostu pewien jej fragment zniknął.

Woda, lub ciecz, jak kto woli, napływała do pustej przestrzeni jeszcze przez długie tygodnie.

 

– Przepraszam bardzo, – Najbardziej nieudolny mag na dysku postukał pewną pulchną panią w zielonym płaszczu i króliku na smyczy. – gdzie my właściwie jesteśmy.

Krągła odjęła chustkę od nosa i zrobiła minę mówiącą „Ja naprawdę nie mam pieniędzy, czy mógł by pan już sobie pójść, bo strasznie pan śmierdzi.” i odparła.

– W Ankh Morpork, nie czuć?

Obróciła się i już miała iść gdy zdała sobie sprawę, że rosnący tłum gapiów zamkną ją właśnie w prowizorycznym więzieniu. Zmusiła się i spojrzała na Rincewinda jeszcze raz. Ten bardzo, ale to bardzo przyjacielsko szczerzył zęby. Był on jednak człowiekiem, którego przyjacielskiego uśmiechu należało się z niewiadomego powodu obawiać.

– Aaaaa – przeciągnął głoskę. – Co się właściwie dzieje?

Kobieta jeszcze raz spróbowała przebić się przez stunożną ścianę, z takim samym skutkiem jak poprzednio. Zrezygnowana spojrzała wymownie na kłęby dymu oświetlone blaskiem ognia wydobywające się z budynku przed nimi.

– Nic. – prychnęła. – Zupełnie nie wiem po co ci wszyscy ludzie się zebrali.

Rincewind podążył za jej wzrokiem.

– Chyba się pali, proszę pani.

Choć w takim tłumie to trudne, mag rozsuną nogi, zakasał rękawy swej czerwonej i aż do obrzydzenia upiększanej gwiazdkami i księżycami szaty i rozpoczął dziwne ruch rękoma.

– Zaraz coś na to poradzę.

Masa odsunęła się, a pani w zielonym bezzwłocznie wykorzystała okazję. Z magią nigdy nic nie wiadomo, a jeśli chodzi o Ankh Morpork, to tutejsi ludzie jak nigdzie dbali o własną skórę.

Tłum miał, w pewnym sensie, rację, bo wielki sześcian wody z rzeki pojawił się właśnie tuż nad płonącym domem.


Koniec

Komentarze

Wow! Co za profanacja! I nawet Rincewinda w to wciagasz?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Ok, to zacznijmy tak.
Tekst nie jest idealny, miejscami zachodzą pewne zgrzyty, ale jestem za leniwy by to poprawiać, zresztą- specjalnie mi nie przeszkadzały.
Styl jest... średni. Niewiele więcej mogę o nim napisać, widać silne naśladownictwo Pratchetta, ale wychodzi to dokładnie tak, jak pisałem- średnio. Kilka fragmentów wywołało uśmiech na mej twarzy, nie zaprzeczę.
I jeszcze... Ricewind? Od kiedy to Ricewind ma zapędy na bohatera? I od kiedy Vimes się do takich bohaterów odwołuje? Tutaj wyszła słaba znajomość universum.
Moja rada- rzuć to w cholerę. Żeby pisać w klimacie świata dysku, trzeba naprawdę "mieć skilla", jak to mówią gracze. Pratchett potrafi rozśmieszyć czytelnika dziesięć razy tym samym dowcipem. Tworząc w tym universum zawsze będziesz tylko średnim naśladowcą. Chyba.
Oczywiście, to początkowe wrażenie- jak że to dopiero część pierwsza, nie skreślam cię. Ale musiałbyś wspiąć się co najmniej o poziom wyżej, by coś z tego wyciągnąć.

Dziękuje za komentarze. Kolejne części są już gotowe i, według mnie, lepsze. Podczas pisania rozkręcałem się i coraz bardziej wczuwałem w klimat. Miłej lektury.

Czy ma ktoś kontakt do Gildii Skrytobójców? Chciałbym złożyć zlecenie na autora.

Autor napisał: "Dla ludzi lubiących i znających Świat Dysku."

Zdecydowanie nie.

OMG... tak chciałam tylko przypomnieć, że o ilę się nie mylę, to Rincewind nie umiał czarować. Jeżeli już coś mu wychodziło, to zazwyczaj przypadkiem, posiłkowane jakąś starożytną klątwą, przepowiednią, przeznaczeniem. Sam z siebie niczego nie robił.

Przeczytaj część drugą a dowiesz się, że takie podstawy ze świata dysku znam.

Tylko niestety, Drogi Autorze, sięgasz za wysoko. Nie wyszło zupełnie. Nie ma klimatu. Ani tutaj, ani dalej. Słabe to jest. Przykro mi. Może spróbuj czegoś swojego, bo naprawdę - Mistrzowi nawet do pięt nie dorastasz.

"Świat Dysku..." Już sam tytuł kojarzy mi się z książką "Nauka Świata Dysk" I i II słynnego Terrego Pracheta, którego czytałam na potęgę. Tekst chyba trochę na jego styl, tak? W niektórych miejscach godne uwagii, ciekawe momenty. 

Pozdrawiam.
 

Jako rzecze Baranek! Ja się przyłączam  okrzykiem: PROFANACJA!

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Istnieje tylko jedna osoba, która umie naśladować styl Terry'ego Pratchetta - to Terry Pratchett.

Pratchett jest tylko jeden i nic tego nie zmieni.

Sugeruje popracować nad własnym stylem niż naśladować mistrza. Stwórz własny świat albo skopiuj, tylko chociaż nazwy pozmieniaj i imiona bohaterów, jeśli już musisz. Lepiej na tym wyjdziesz i nie będziesz musiał czytać takich komentarzy pod swoim tekstem. 

Nowa Fantastyka