- Opowiadanie: Fasoletti - Robaki

Robaki

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Robaki

Brygida kompletnie nie tak wyobrażała sobie życie po tamtej stronie. Spodziewała się, że popłynie długim tunelem ku światłości, że święty Piotr przywita ją u bram Raju, a rozkoszne Cherubinki obsypią kwiatami, gdy będzie wkraczała do Królestwa Niebieskiego. Tymczasem rzeczywistość okazała się całkowicie inna. Ostatnią rzeczą jaką nieboszczka zobaczyła, było opadające wieko trumny. Potem nastała ciemność. Nim wokół zaległa głucha cisza, słyszała jeszcze mszę odprawianą w swojej intencji, szlochy kilku koleżanek, które chyba tylko z grzeczności przyszły na pogrzeb oraz wulgarne rozmowy grabarzy, przysypujących wilgotną ziemią jej nowiutkie M1. Jakim cudem, pomimo potwierdzonego przez lekarza zejścia, zachowała świadomość? Nie mogła tego pojąć. Z braku lepszego zajęcia zaczęła wspominać młodość. Występy w chórze kościelnym, ogniska organizowane przez proboszcza, zgłębianie wraz z babcią Pisma Świętego podczas zimnych jesiennych wieczorów… Gdyby trupy mogły płakać, po policzkach Brygidy na pewno spłynęłaby niejedna łza wzruszenia. Żałowała tylko, że nie spełniła swojego największego marzenia i nie wstąpiła do klasztoru. Z zadumy wyrwało ją coś dziwnego. Poczuła mrowienie na skórze prawej dłoni. Wpadła w euforię. Pomyślała, że może jednak nie jest martwa, że zaraz ktoś zrozumie swój błąd i ją odkopie. Opamiętanie przyszło szybko. Tłusta stonoga zeszła z ręki, wślizgnęła się pod spodnie oraz majtki i wpełzła do pochwy. Kiedy forsowała błonę dziewiczą, Brygida przypomniała sobie słowa ojca, zaciekle krytykującego jej staropanieństwo:

– Nie chcesz chłopakom, to dasz robakom.

Koniec

Komentarze

fuuuu...
to po pierwsze. Po drugie - bardzo zgrabny szorcik, nic dodać nic ująć. Daję 5. :)

it's time for war, it's time for blood, it's time for TEA

Dobre :)

Hehe, niezłe. Dobrze, że na tym poprzestałeś i nie rozwijałeś tematu:). Pozdrawiam

Mastiff

O jaaaaa...
Tym razem nikt nie napisze, że za krótkie.
Dam 5. 

Fas trzeba było to na Harem dać:) ode mnie 5

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Ochydne... Tak na 5 ;)

Hardcore... YEAH :D
5.

Całkiem zgrabnie skonstruowany short. Fajna puenta, która zapewne była bodźcem do napisania tekstu. Jedno mi nie pasuje - Brygida, stara panna i dewotka została pochowana w spodniach?

Pewnie były z kantem. Popielate.

Błee :P Jak dla mnie trochę zbyt obrzydliwe. Ale czytało się dobrze ;)

Turpicznie wesołe.
 

Nekromantyczny humor zawsze w cenie!

Przykład na to, że szort nie musi być zaskakujący, żeby był błyskotliwy, ciekawy i zabawny. Tak pomysł, jak i styl, nawet pewna rubaszność podobały mi się. Czytam i czytam sobie Twoje teksty drogi Fasie i dochodzę do wniosku, że jeśli wydasz kiedyś zbiór opowiadań, powieść, albo inny composition, z pewnością zakupię. 

To jest właśnie powód, dla którego chcę być po śmierci skremowana. xD Fuuuj!

Klimatyczne i pełne rubasznego, czarnego chumoru. Innymi słowy fajny short :P Dałbym 5 gdybym mógł

Fas, wiesz, lubię Cię czytać. Zawsze zaskakujesz ;) :D

Dam se spokój z komentarzem. Napisać komentarz do takiego tekstu to jak kazać założyć sobie stare, znoszone trampki do trumny.  ;P

5

Sylwien i Panie Cyjanku, polubcie samo 'h' ;P

aaa, racja :P sorry

Ale samo "h" jest nuuudne :P Poza tym tak jest ochydniej :P
Dobra, przyznaję się do błędu, biję się w piersi i obiecuję zaprzyjaźnić się z "h" <głaszcze samo "h", samo "h" mhruczy zadowolone> ;)

Komentarze do szorta Fasolettiego sponsoruje cyfra 5 i literka h ;)

Znaczy się, moje komentarze do tekstów Fasolettiego, nie są w sumie wartościowe, bo i nie jestem wobec nich obiektywny. Jego poczucie humoru, pomysły, pewna zabada turpizmem i trupizmem;), gore, masakrą, pojęciem i przysłowiem (tu mam na myśli tekst o brudzie, co zeżarł chłopaka), ewidentnie trafiają w mój gust. Wykonanie również, przez co jakieś tam błędy mogą mi umknąć i umykają. Zachowuję się trochę jak publiczność na występie ulubionego kabareciarza, która wybucha śmiechem, jeśli kabareciarz powie coś maniej śmiesznego, bo i tak publika wie, że zaraz nastąpi super żarcik, żarcik! Fasoletti ma wg mnie tę niecodzienną umiejętność, że pisze o obrzydliwości w sposób uroczy, a o sprawach uroczych w sposób obrzydliwy. I śmieszno jest. I straszno jest!

podoba sie, masz u mnie piwo ;)

Fasoletti, jeżeli kiedyś ktoś odważy się Ciebie wydac, to ja też kupuję to w ciemno :D

Nowa Fantastyka