- Opowiadanie: Moose108 - Obcy w Himalajach ? Funtastyka...

Obcy w Himalajach ? Funtastyka...

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Obcy w Himalajach ? Funtastyka...

Park Narodowy Singalika, Indie Północne.

 

 

I do tego wszystkiego znowu pada -major Gopal Agrawal usiłował prowadzić jedną

ręką oliwkowego Jeepa wąską ,górską drogą – a Yeti poszedł spać – włączysz znowu nawigację ,Nar ?

-Jasne ,3 raz ,majorze – wysoki mężczyzna siedzący po jego lewej stronie oderwał wzrok

od spienionego nurtu Gangesu i pstryknął kilka przycisków na desce rozdzielczej auta-

jedynym efektem tego było narastający pisk ,szum i migotanie ekranu.

No to jesteśmy zdani na własnego nosa -mruknął zrezygnowanym głosem-

-Albo na łaskę Lakshmi -zachichotał major , hamując przed skalnym uskokiem.

Wjechali w kałużę, fontanna błota wystrzeliła na 2 metry i przez kilka za długich sekund

jechali po omacku.

Gdy wycieraczki wycięły kształt serca z błota na szybie, Narayan Patel, przyrodnik

z Królewskiego Londyńskiego Ogrodu Botanicznego zaklął po angielsku pod nosem

walnął pięścią ekranik .

Jako Major armii hinduskiej zachowuję Ci nakazanie spokoju – Gopal ryknął śmiechem-

nie będzie co opowiadać brzydkim Brytyjkom w Instytucie ,co Romeo ?!

Patel już szykował błyskawiczną ripostę,klnąc już w duchu tylko na wyboje

gdy nagle ekranik błysnął ,zapiszczało w głośnikach i Gopal usłyszał znajomy, melodyjny głos :

-Tu Lakshmi Agrawal ,Majorze…

melduję iż curry plus czapati czekają na kuchennym stole-

-Jay ,siostrzyczko -Gopal uśmiechnął sie słysząc jej głos.

Nawigacja przerywa jak stare radio ,nie wiemy…

-My wiemy-przerwał kobiecy głos -Lakshman zostawił Ci pluskwę w bagażniku

zeszłego tygodnia ,właśnie śledzimy Was na ekranie ,

zboczyliście z drogi na Gonpatang i jesteście 20 mil od Muru ….

Będziesz znowu próbował wjechać na Everest czy wracacie na kolację ?

Usłyszeli radosne rżenie wielu głosów po drugiej stronie odbiornika.

 

Gopal uprzedził pytanie Patela -mój siostrzeniec to typowy geek,

założył mi podsłuch w wojskowej terenówce,

czasami śmieszą mnie te wszystkie historie o technice militarnej

która wyprzedza cywilną o kilkanaście lat– samochód połknął kilka dziur,a Patel prawie wybił głową otwór w dachu-

nasza technika jest w tyle z 5 co najmniej– wszedł ostro w wiraż,zjechali na kamienisty mostek

i Gopal zatrzymał Jeepa nie gasząc silnika-

-znasz te historie o przyjaznych zachodnim turystom Himalajach, prawda ?

O trekingu tak lekkim,że spotyka się tu Amerykańców z małymi dziećmi…

Chwilę spoglądali na spieniony nurt prastarej rzeki.

Deszcz ustał i promienie słońca przecięły pasemka mgły.

 

Zza ściany lasu po dłuższej chwili wyłoniła się grupka japońskich turystów,

obwieszonych elektroniką z wysokiej półki -

-pewnie rano poszli zwiedzać Taj Mahal,a wyleżli po kilku godzinach

błądzenia gdzieś tutaj -zachichotał Gopal.

-Przegrałbyś zakład, Majorze -skrzywił się Patel.

Grupka podekscytowanych turystów przeszła obok Jeepa z naklejkami

Straży leśnej, kłaniając się i imitując człapanie Yeti-

-cholernie zabawne ,taak – Patel utkwił spojrzenie gdzieś na linii horyzontu,

jakby chciał ujrzeć gniazda karabinów maszynowych na granicy-

 

-Lakshmi , kiedy ….Major chciał zapytać siostrę jeszcze o coś,

ale wtedy trzaski nagle ustały i ekran nawigacji satelitarnej rozbłysnął ponownie.

Jakby srebrna kula przemknęła nad górami, zamigotała i zgasła gdzieś przed nimi.

Patel aż się zaksztusił z wrażenia – widziałeś ?!

Gopal w milczeniu pokiwał głową i mruknął– nareszcie coś, jedziemy tam ,

to kierunek na Dolma Sampa, sprawdzimy i wracamy do bazy przed zmierzchem-położył palec na ustach.

Wyskoczył zza kierownicy, rozprostował kości i bacznie obserwował widnokrąg,

gdzie pulsujące światło siadało właśnie na wierzchołkach drzew.

Kolejny balon meteo -uśmiechnął się kwaśno do swego towarzysza,wracając za kierownicę.

Samochód ruszył z kopyta,strzelając serią kamyków spod kół.

Dojechali do twardszego traktu i skierowali się na północ.

 

Nawigacja także umilkła.

Jechali w milczeniu ponad pół godziny wąską doliną,z jednej strony mając ścianę lasu, z drugiej opalizujące jak górski

kryształ nurt rzeki – po co włączasz ogrzewanie lusterek ,przy takiej pogodzie ?

Zdziwił sie Patel.

Gopal pokiwał głową – to detektor podczerwieni -cokolwiek to jest,

zostanie złapane w nasz ping, jak wroga łódż podwodna.

-Tak jest ,Panie Kapitanie -Patel jakoś nie wierzył że znajdą coś ciekawszego niż stary

rower,leżący tu pewnie od zimy .

Gopal wydął usta nieco pogardliwie i mknęli wkrótce po całkiem niezłej,szutrowej drodze.

Słońce niedługo zajdzie za łańcuchem niebotycznych gór.

Całkiem do rzeczy ta siostra Agrawala -pomyślał Patel, czując że powieki

zaczynają mu ciążyć – szkoda że Darjeeling jest tak daleko od…

nagłe hamowanie szarpnęło go w fotelu .

Otworzył szeroko oczy i prawie usłyszał szeroki uśmiech Majora -

Gopal patrzył przed siebie i oparł brodę na kierownicy.

50 metrów przed nimi, na wąskiej ,leśnej polanie stał fioletowy SUV z zagraniczną rejestracją.

 

Wokół pojazdu kręciły się 2 wysokie postacie w dziwnych,srebrnych strojach…

Wypalony krąg ziemi przed pojazdem rzucał się w oczy trochę za bardzo.

Spod samochodu wydobywał się rzadki dym.

Pasażerowie widząc zatrzymującego się Jeepa niespiesznie weszli do samochodu.

Może ta kula też im spieprzyła cała elektronikę i nawigację -pomyślał Patel na głos.

Major Agrawal pokręcił przecząco głowa,zgasił silnik ,wysiadł

i podszedł do najnowszego modelu Volvo ,

którego kolor cudownie kontrastował z prawie nieskazitelna bielą

skrzącego sie ,himalajskiego śniegu.

 

 

35 tys km nad Eurazją , pół dnia ziemskiego wcześniej

 

-Schodzimy -przyjęła jego słowa prawie jak stwierdzenie–

jakiś konkretny plan ?

Raczej robocza wizyta w rezerwacie

plus braterskie uwagi -dwie istoty wymieniły uśmiechy-

tam się rzadko kręcą, strefa oddzielenia jednych od drugich, nazywają to: granica.

Zeskanuj mi jakiś pojazd by przemieszczać się w ich stylu,

to strzelimy sobie z niego klona i pojeżdzimy.

 

Wyłowimy jakieś inteligentne egzemplarze

do konwersacji, zrobimy małe przedstawienie

weżmiemy próbki prany, i kto wie,może pogonimy kilku Szaraków ?

Usłyszał jej śmiech.Oglądali poprzez przeżroczystą ścianę pojazdu wycinek lądu

,u stóp najwyższych gór.

-Jak oni nas nazywają -spytała oparta na jego ramieniu,kontemplując sielski fragment błękitnej planety– statki promienne ?!

Skinął głową :

-jeden z ich wiodących aktualnie szczepów lubi pokazywać

przepastną różnicę, jaka dzieli ich zaawansowaną rzekomo technologię

i kulturę od prymitywnych mieszkańców buszu.

Z TEJ perspektywy nadal są prymitywni…

 

******

 

-Dobry wieczór,

nazywam się Gopal Agrawal-

major zasalutował do nieistniejącej czapki i zapukał w okienko-

czy mają Państwo jakiś problem z tym cudeńkiem ?

Na przednich siedzeniach siedziały 2 postacie,

przyglądając mu się z rozbawieniem,

a może mu się zdawało, bo przez szyby niewiele było widać.

Ja Wam dam wyśmiewać się z hinduskiego wojaka na służbie-pomyślał.

Szyba zjechała w dół.

 

Gopal, idę -

usłyszał jak Patel wysiada z wozu i zbliża się.

Witamy ,Majorze -usłyszał miękki kobiecy głos o cudzoziemskim akcencie-

mieliśmy awarię-jedno spojrzenie w głąb pojazdu wystarczyło – zaciągnięty ręczny hamulec.

 

Kobieta o niezwykle jasnej twarzy i niebieskim spojrzeniu przyglądała mu się uważnie-jak małpce w zoo– pomyślał – w jej oczach było coś dziwnego.

Bardzo dziwnego – jej żrenice były prawie niewidoczne.

Major przypomniał sobie ta scenę z dzieciństwa,

stał na łące pełnej kwiatów , kiedy po niebie przeleciała ta smuga i…

jej towarzysz,mężczyzna o ostrych rysach dodał -dżwignia hamulca jest na stałe w tym położeniu-niemożliwe -mruknął Gopal .

 

W tej dwójce było coś wyniosłego,natchnionego wręcz,

przyjaznego i oficjalnego zarazem,jak szkolny wizytator ?

Nie, bardziej jak starsze rodzeństwo.

odsunął się od wozu,by zobaczyć tablice rejestracyjne -

Sacramento, Kalifornia .

 

-To Państwa wóz ? -zapytał, kątem oka widząc jak Patel gapi się z niedowierzaniem

na pasażerów Volvo,podchodząc na 5 metrów.

Gopal obserwuje jak z lasu wychodzi śnieżny gepard i zastyga widząc dwie postacie w aucie.Stoi jak w transie, a ptaki przestają śpiewać…

-Pożyczyliśmy – wyjaśniła kobieta .Otworzyła drzwiczki,i wtedy jakaś gazeta wypadła na ziemię.

Gopal otrząsnął się i zapytał :

-udany treking w Himalajach ?

Jej towarzysz skinął głową zza kierownicy – jesteśmy humanoidami typu nordyckiego-

Gopal próbował się roześmiać, lecz z gardła wydobył mu się tylko świst-

wi.. witamy w Indiach -Patel usiłował zachowywać się naturalnie, trzymając jednak

2 metry dystansu.

-Czyli szwedzkimi turystami , na przykład…dodała pojednawczo kobieta.

 

Gopal wyciągnął dłoń w powitalnym geście -

-jedyne szwedzkie słowo jakie znam to smorgasbord- za jego plecami Patel i gepard stali jak wmurowani.

Kucnął przy masce auta, dym sączył się już coraz cieńszą strużką.

Podniósł gazetę ze śniegu -Svenska Dagbladdet -przeczytał z ulgą.

Po chwili zamarł – niestety, coś tu się nie zgadza -podniósł wzrok na kierowcę pojazdu : ma jutrzejszą datę.

Para wybuchła rozbrajającym śmiechem -ależ Majorze ,trochę wyrozumiałości,

jesteśmy tu pierwszy raz… Faktycznie nie wszystkie szczegóły dopięliśmy na przysłowiowy guzik.

 

Patel obserwował cała scenkę z zdumieniem,aż wreszcie odważył się zapytać przybyszy :

-widzieli Państwo tą kulę nad lasem ?

-Tak -kierowca Volvo skinął głową :

-niestety to…to było tak oślepiające ,że musieliśmy zjechać na bok i wtedy ten hamulec-

dokończyła kobieta .Właśnie wertujemy instrukcję obsługi.

 

Kretyni -pomyślał Gopal – albo ekscentryczni turyści,

 

Przynajmniej nie wygladają na chińskich szpiegów,

ani na chupacabras, bo nadajnik został w aucie, broń też.

Nagle zrobiło mu się jakoś tak lekko,myślał już tylko o curry na kuchennym stole…

 

Kobieta wykonała jakiś miękki ruch dłonią, wówczas gepard położył nagle uszy jak obłaskawiony kot, odwrócił się i zniknął w gęstym lesie.

Patel stał, nadal nastroszony.Nic nie widziałem..– Turyści hmm, czy co za licho ?

Zapytał w bengali. Agrawal oparł się o maskę .Była całkowicie chłodna, a jego dłonie już bardzo spocone.

Czyli że stali tu już długo.Dopiero teraz zauważył naklejki na karoserii -reklamę dużej wypożyczalni pojazdów terenowych z Delhi.

 

Za dużo amerykańskich filmów – odetchnął z ulgą.Turyści w podróży poślubnej – wyszczerzył się do kierowcy Volvo-

-Dziękujemy Państwu ,jedziemy dalej w stronę granicy namierzyć ten yyyy balon meteo– wymamrotał bez przekonania.

 

-Powodzenia ,Majorze -para pomachała mu. Gopal wykonał jakiś nieokreślony gest dłonią, skinął na swego towarzysza i odeszli do Jeepa, nie odwracając się.Po chwili usłyszeli miarowy dżwięk pracującego diesla i Volvo odjechało w kierunku drogi na Gonpatan.Byli znowu sami lesie. Sami ? Gopal usiadł za kierownicą i otarł dłonią mokre czoło-Widziałeś to co ja ?

Jego towarzysz skinął głową z niedowierzaniem.

-Ufff, to poproszę podwójne lassi z lodem ,Lakshmi -mruknął w kierunku wyłączonego nadajnika Agrawal.

Zapalił silnik ,a Patel obdarzył go zamyślonym spojrzeniem :

-urwali się z choinki czy jak ?!- Chyba ze znacznie wyższego miejsca niż choinka…No to jedziemy pod granicę żółtków i wracamy szybciutko na curry jalfrezi.

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

kolego opowiadanie takie sobie. pomysł bardzo oklepany i trudno wnięść coś nowego w tym temacie, ale zawsze warto próbować.  
Musisz jednak się przełamać i zacząć tak na początek zaczynać dialogi od myśliników. Brak tego bardzo przeszkadza w czytaniu. 
pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia na przyszłość:) 

dziękuję... a co to są myśliniki ?

:)
czytałem twoje komentarze przy okazji innego opowiadania i myślę że jesteś na tyle domyślny aby załapać o co mi chodziło:)
pozdrowionka

tak  :-)

 Dziekuję, już poprawiłem .

Nowa Fantastyka