- Opowiadanie: masztalski - UNIA rozdział 2

UNIA rozdział 2

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

UNIA rozdział 2

Na wszelki wypadek zamieszczam link do pierwszego rozdziału http://www.fantastyka.pl/4,3979.html

 

 

Dalszą drogę odbyliśmy w zupełnej ciszy. Pojazd najprawdopodobniej był wcześniej zaprogramowany, gdyż sam wybierał trasę. Zaskoczyła mnie prostota stylu, ściany były całkiem gładkie i białe, aż do bólu. Nigdzie nie zauważyłem żadnych wgłębień, klamek, czy czegokolwiek w ogóle. Sufit był identyczny jak ściany z tą jednak różnicą, że świecił. Był dosłownie mówiąc, jedną niekończącą się świetlówką.

W pewnym momencie nasz pojazd się zatrzymał, a ściana po prawej stronie rozsunęła się, nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Zofia z gracją wyszła z pojazdu i powiedziała.

– Jesteśmy na miejscu.

Weszliśmy do prostokątnego pomieszczenia bez żadnych okien, tego jednak można się spodziewać na kosmicznym statku. Tutaj również prostota rzucała się w oczy. Trzy ściany były gładkie jak te na korytarzu, ale na szczęście nie białe, a jasnożółte. Wzdłuż ściany naprzeciw wejścia, stały proste szafki i regały, na których były jakieś urządzenia, ich przeznaczenia nie byłem wstanie się domyślić. Sufit również był jedną wielką świetlówką, na szczęście intensywność światła była zdecydowanie mniejsza, co zarazem sprawiało, że pokój nabierał trochę przytulności. Na podłodze, o dziwo położono zwykłą wykładzinę dywanową w kolorze jasnego brązu. Na środku stał stolik, a przy nim zwykły, na pierwszy rzut oka wydawałoby się wręcz, że ziemski, fotel. Naprzeciwko, stało coś w rodzaju wydłużonego krzesełka z zagłębieniem po środku.

Zofia zgrabnie usiadła na tym dziwacznym meblu i wskazując mi fotel, powiedziała.

– Usiądź proszę.

Fotel był tak wyjątkowo wygodny, poczułem się jakbym zlewał się z nim w całość.

– Napijesz się czegoś? – spytała Zofia.

– Nie, dziękuje. – odpowiedziałem.

– No dobrze, jak chcesz. Może najpierw spytam, czy masz do mnie jakieś pytania?

W mojej głowie aż huczało od wszelkiego rodzaje pytań. Poczynając od tego, po co tu przylecieli a kończąc na tym, po co im ta armia, którą widziałem. Szybko sobie uzmysłowiłem, że drugie pytanie może być odpowiedzią na pierwsze. Mimo swojego wcześniejszego optymistycznego podejścia, teraz byłem przerażony. Po chwili jednak uspokoiłem emocje i spytałem o to, co nurtowało mnie od czasu, kiedy dowiedziałem się, skąd przybywają kosmici.

– Chciałbym wiedzieć, jakiego napędu używacie w swoich statkach?

– To znaczy?

– Wasza galaktyka jest oddalona od naszej planety o dwanaście milionów lat świetlnych. Jestem ciekaw, jaka technologia pozwala wam podróżować na takie odległości? – wyjaśniłem.

– Obawiam się, że nie zrozumiałbyś mojego pseudonaukowego bełkotu. Nie jestem fachowcem w tym temacie i trudno mi to wytłumaczyć. Poza tym wydaję mi się, że mamy ważniejsze sprawy do przedyskutowania. – odpowiedziała trochę wymijająco.

– Rozumiem. – powiedziałem trochę rozżalony. Byłem jednak bardzo ciekaw jaką technologią dysponują, dlatego też nie dałem całkowicie za wygraną i zadałem inne pytanie. – A powiesz mi chociaż, jak długo lecieliście do nas?

– Jesteś strasznie ciekawski. – Na twarzy Zofii ponownie dostrzegłem ten grymas, już teraz byłem pewien, iż jest to uśmiech. – Aż się boje, o co spytasz następnym razem. – dodała.

– Przepraszam, wyłazi ze mnie instynkt naukowca. – powiedziałem przepraszająco i chcąc się chociaż trochę usprawiedliwić, dodałem. – Odległość jest podstawowym problemem, który przeszkadza nam na badanie otaczającego nas wszechświata.

– Nie tłumacz się, ja rozumiem twoją ciekawość. W końcu sama tez jestem naukowcem – odpowiedziała ze zrozumieniem, po czym dodała. – Potrafimy przebyć taką odległość w ciągu trzech ziemskich miesięcy.

– To niemożliwe. Wasza galaktyka jest oddalona od nas dwanaście milionów lat świetlnych. – powiedziałem natychmiast.

Spodziewałem się, że może kosmitom udało się w jakiś sposób pokonać barierę prędkości światła. Jednak dwanaście milionów lat świetlnych w dziewięćdziesiąt dni przerosło moje jakiekolwiek wyobrażenie. Nie byłem wstanie nic powiedzieć. Moja rozmówczyni wykorzystała moje zaskoczenie.

– Jednak zanim zadasz następne pytanie, pozwolisz, że jednak ja przejmę inicjatywę i postaram uprzedzić twoje pytania. – skinąłem tylko. – Zacznę od tego, że obserwujemy waszą planetę od ośmiu tysięcy lat.

– Od ilu? – spytałem z niedowierzaniem.

– Od ośmiu tysięcy lat. – powtórzyła.

– To czemu dopiero teraz nawiązaliście z nami kontakt?

– Bo nie byliście wcześniej gotowi. Jako kosmolog pewnie sam rozumiesz, co mam na myśli.

Przytaknąłem tylko w milczeniu. Nieraz zadawałem sobie pytanie, czy jakakolwiek wysokorozwinięta cywilizacja kosmiczna uznała by, że jesteśmy gotowi, aby uświadomić sobie, iż nie jesteśmy sami we wszechświecie. Moje odpowiedzi nigdy nie były oczywiste.

– Teraz wytłumaczę ci w skrócie, czemu nawiązaliśmy z wami kontakt. – przerwała mi moje rozmyślania.

Z jednej strony ciekawość naukowca wzbudzała u mnie niesamowite pobudzenie, z drugiej zaś, wręcz bałem się czego się jeszcze mogę dzisiaj dowiedzieć. Z tego też powodu, choć fotel, w którym siedziałem był wyjątkowo wygodny, siedziałem sztywno i z napięciem oczekiwałem, co Zofia ma do powiedzenia.

– Cywilizacje kosmiczne tworzą Unie Cywilizacji Zrzeszonych. Głównym priorytetem tego zgromadzenia jest dbanie o pokój we wszechświecie. Oczywiście mamy też inne cele takie jak, dbanie o naturę, równość wśród ras, tolerancja i wiele innych. Jednak tak naprawdę bez tego pierwszego te wszystkie pozostałe wartości i tak nie miały by racji bytu. Dlatego też, wszyscy podpisujemy pakt o nieagresji i rezygnujemy z jakichkolwiek zbrojeń.

Odetchnąłem z ulgą. Takie wiadomości jak najbardziej mieściły się w moim wyobrażeniu obcej cywilizacji. Zofia mówiła dalej.

– Obserwujemy też wszystkie rozumne cywilizacje, które mają szanse na rozwinięcie jakiejkolwiek technologii. Takiej właśnie obserwacji poddano również twoją planetę. Jeżeli dojdziemy do wniosku, że jakaś cywilizacja, doszła do na tyle wysokiego poziomu technologicznego i mentalnego, aby zostać członkiem Unii, zgłaszamy jej kandydaturę do Prezydium Unii. Jeżeli wniosek zostaje przychylnie przyjęty, informujemy daną cywilizację o możliwości wstąpienia do naszego zgromadzenia.

Jak już się zapewne domyślasz, zgłosiliśmy waszą kandydaturę, i otrzymaliśmy pozwolenie na nawiązanie kontaktu.

– Nie rozumiem. Nie mogliście nawiązać kontaktu z nami bez jakiegoś zezwolenia?

– Nie. Cywilizacje zrzeszone w Unii, podpisały traktat zabraniający wszelkich kontaktów z innymi cywilizacjami, bez zgody Prezydium. Jest powołana specjalna komisja, która na wniosek cywilizacji opiekującej się, ustala czy dany gatunek jest gotowy do uświadomienia sobie, iż nie jest sam we wszechświecie? Jeżeli komisja wyrazi zgodę, to dopiero wtedy można nawiązać kontakt. Bez tej decyzji, nie tylko nie można się kontaktować, ale również w żaden sposób, nawet minimalny, ingerować w rozwój danej populacji.

– A skąd ta komisja wiedziała, że akurat my zasługujemy na zaproszenie?

– Już ci mówiłam, że opiekujemy się wami. Ja sama przygotowałam wniosek, w którym szczegółowo opisałam waszą cywilizacje. A moja rasa, czyli Eridianie zgłosiła oficjalnie waszą kandydaturę.

Nie wiem czemu, być może było to spowodowane natłokiem informacji, ale wtedy tak naprawdę ranga tej wiadomości nie dotarła do mojego umysłu. Zmieniłem temat i zadałem pytanie, które tak naprawdę chciałem zadać zaraz po wylądowaniu na lądowisku.

– Czegoś nadal nie rozumiem. Mówisz, że jesteście pokojowo nastawieni. To po co przygotowaliście tą całą armię?

– Co masz na myśli? – odpowiedziała pytaniem.

– Jak to co? Mam na myśli te wszystkie pojazdy, które widziałem na waszym lądowisku.

Ponownie się zaśmiała.

– Skąd ci przyszło do głowy, że to jest armia?

– No wiesz. Te wszystkie pojazdy, które…

– Jesteśmy na pokładzie bazy obserwacyjnej. – nie pozwoliła mi skończyć zdania. – Te wszystkie pojazdy, które widziałeś, owszem latają wokół waszej planety, ale mogę cię zapewnić, że na żadnym z nich nie ma jakiejkolwiek broni. Chyba Cię rozczaruje, ale nawet te słynne porwania ludzi przez UFO, są tylko wymysłem tak zwanych ufologów. Mówiłam Ci już, że nasza cywilizacja i cała Unia jest pokojowo nastawiona. Pokój cenimy sobie ponad wszystko. Wszyscy staramy się żyć w zgodzie ze sobą samym, i w zgodzie z naszymi najbliższymi. W każdym bądź razie różnice zdań, które oczywiście jak wszędzie, występują i u nas, nie próbujemy rozwiązywać przy użyciu siły a tylko przez kompromis i porozumienie.

Mimo, że tak właśnie wyobrażałem sobie obcą cywilizacje, to teraz w zetknięciu z rzeczywistością nadal nie do końca, to do mnie docierało. Przez jakiś czas panowała cisza, po chwili zadałem inne nurtujące mnie pytanie.

– Naprawdę obserwujecie Ziemie już od tak dawna?

– Baza na której jesteśmy, krąży w okolicy ziemi od ośmiu tysięcy lat. – odpowiedziała rzeczowo.

– Niemożliwe. – stwierdziłem krótko, po czym szybko dodałem – Sam przecież widziałem jak zbliżacie się do Ziemi.

– Rozumiem twoje zdziwienie, gdyż jesteście rasą, która ma wyjątkowo krótki cykl biologiczny, i przez to, te osiem tysięcy lat, jest dla Ciebie takie niewiarygodne. Co do samego statku, to taka nasza sztuczka technologiczna. Nasi eksperci stwierdzili, że nagłe pojawienie się pojazdu obcej cywilizacji znikąd, było by przez was źle odebrane. Nie chcieliśmy wzbudzać w was niepotrzebnego niepokoju. To by mogło doprowadzić do braku zaufania, a tego, za wszelką cenę chcieliśmy uniknąć. W rzeczywistości nasz statek cały czas krąży na waszej orbicie, ale dzięki specjalnemu polu siłowemu jest dla was niewidzialny.

– Powiedziałaś, że jesteśmy rasą o wyjątkowo krótkim cyklu biologicznym. Czy to znaczy, że wy żyjecie dłużej? – kolejne pytania rodziły mi się w głowie jedno po drugim.

– I to znacznie.

– To ile masz lat? – spytałem bez zastanowienia.

– Mam czterdzieści trzy lata. – z ulgą pomyślałem, że jest aby o rok starsza ode mnie, ona jednak szybko sprowadziła mnie na ziemie. – Przeliczając to na wasze ziemskie lata, to będzie pięć tysięcy pięćset dwa lata.

Byłem zszokowany i nie byłem wstanie nic powiedzieć. Siedziałem w milczeniu i przyglądałem się obcej istocie. Ta widząc moją konsternacje, mówiła dalej.

– Różnorodność życia we wszechświecie jest przeogromna. Są istoty które potrafią żyć dwieście tysięcy ziemskich lat. Pojęcie natury jeszcze nie raz Cię zaskoczy. Odnośnie twojej wiedzy naukowej, radziłabym Ci abyś nie wszystkie wykładnie i teorie, które znasz, traktował jako dogmaty. Zobaczysz, że nieraz się jeszcze zdziwisz. Musisz Robercie swój umysł otworzyć na nowości i wyjść nim poza stereotypy i schematy. Wtedy zdecydowanie łatwiej będzie ci zrozumieć inne cywilizacje. – W tonie głosu Zofii wyczuwało się przyjacielską rade. Przyglądała mi się przez chwilę i widząc w mojej twarzy wyraz całkowitego zagubienia dodała. – Zdaję sobie sprawę, że dla ciebie taki dzień jak dzisiaj jest ogromnym szokiem. Myślę jednak, że jeszcze będziemy mieć czas aby o tym wszystkim porozmawiać i wtedy sam zrozumiesz co miałam na myśli. Dzisiaj jednak nie mamy dużo czasu, dlatego proponuje abyśmy przeszli do sedna tematu.

Przytaknąłem tylko a Zofia wyjaśniała.

­– Unia nie tylko zezwoliła na kontakt z waszą cywilizacją. Wstępnie zgodziła się również na zaproszenie waszego gatunku do swojego grona. Jeżeli oczywiście wyrazicie tym zainteresowanie.

– Wiesz jestem tylko naukowcem, i nie mogę się wypowiadać za całą ziemie. – odpowiedziałem racjonalnie.

– Ja to oczywiście rozumiem. Zdaje sobie sprawę, że decyzja musi zostać podjęta na innym szczeblu i ze względu na skomplikowaną sytuacje polityczną i kulturową na twojej planecie na pewno nie będzie łatwa do zaakceptowania przez wszystkich. Liczę jednak na to, iż dojdziecie do porozumienia. Na początek opowiem ci o naszej Unii.

– Jestem bardzo ciekaw.

– Unia zrzesza trzysta osiemdziesiąt cywilizacji. Wszystkie muszą podpisać pakt o nieagresji, nie tolerujemy żadnych zbrojeń, ani też kultur gdzie przemoc odgrywa nawet minimalną role. Na szczęście, bardzo rzadko zdarza się wysokorozwinięta cywilizacja o zaborczych cechach. Te które mają skłonności do wojen, zazwyczaj same ulegają samozagładzie, zanim dojdą do takiego stopnia rozwoju technologicznego i mentalnego, aby być w składzie Unii.

– A my, jacy jesteśmy? – spytałem natychmiast, odpowiedziała bez namysłu.

– Mieliście dużo szczęścia, że jeszcze istniejecie. W historii Ziemi często były momenty w których balansowaliście na krawędzi totalnej zagłady. Ale udało wam się, i z tego należy się cieszyć. Teraz jesteście naprawdę pokojową cywilizacją.

W myślach powróciłem do lat mojej młodości. Po wojnie w Iraku, gdy jeszcze w Afganistanie toczyły się walki z Talibami, całą północną Afryką wstrząsnęły bunty stłamszonej ludności. Fala buntów rozlała się nie tylko na całą Afrykę, ale doszła również do półwyspu Koreańskiego, Chin, Kuby, do państw Ameryki Południowej i Środkowej, i do wszelkich państw w których były jakiekolwiek oznaki totalitaryzmu. Można by powiedzieć, że internet stał się sojusznikiem ludu, to dzięki niemu ludzie skrzykiwali się i robili pokojowe manifestacje.

Cała ludzkość żyła w strachu, że jesteśmy w przededniu trzeciej wojny światowej.

I wtedy stało się coś niezwykłego.

Chiny uległy głosowi ludu i ogłosiły koniec rządów totalitarnych. Oczywiście z początku wszyscy myśleli, że są to kolejne puste banały. Jednak okazało się, że jest inaczej. W pierwszej kolejności zwolniono wszystkich więźniów politycznych, nawiązano dialog z Dalajlamą w celu przyznania autonomii Tybetowi i co najważniejsze rozpisano nowe wybory do Ogólno Chińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych. Świat z początku przyglądał się z rezerwą tym zabiegom i wszyscy zastanawiali się, czy intencje Chińskiego Rządu są naprawdę szczere. Sceptycy podejrzewali, że to tylko mydlenie oczu i że rząd w Pekinie planuję jakąś dziwną operacje, której celem jest jeszcze większe podporządkowanie sobie świata.

Wybory jednak nie zostały sfałszowane i Chiny stały się demokratycznym państwem. Co więcej, kraj ten okazał się pierwszą kostką domina.

Pierwszą ofiarą tej pokojowej polityki, a drugą kostką domina była Korea Północna. Kim Dzong Il pozbawiony długoletniego sojusznika, oddał władzę, a sam pewnie ze strachu przed procesami sądowymi, uciekł w bliżej nieokreślonym kierunku.

Podobnie postąpił dyktator Libii, Muammar all-Kadafi, który w trakcie kontrofensywy powstańców wspieranych przez NATO, opuścił w pośpiechu swój kraj i do dzisiaj nie wiadomo gdzie się znajduje.

Jak wcześniej wojna domowa rozlewała się z kraju na kraju, i z kontynentu na kontynent. Tak teraz, cały świat zaczęła ogarniać fala pokoju.

Przysłowiowym gwoździem do trumny totalitarnych rządów, okazała się być samobójcza śmierć Osamy bin Ladena. Po tym zdarzeniu większość dyktatorów sama ustąpiła, a ci, którzy jeszcze bronili swoich stanowisk, pod naciskiem uciśnionego narodu a zarazem pozbawieni wsparcia z innych totalitarnych państw, byli i tak na straconej pozycji. Coraz częściej też zdarzało się, że najbardziej zaciekli dyktatorzy i dowódcy grup terrorystycznych ginęli w dziwnych okolicznościach.

Na świecie nastąpiła Pokojowa Wiosna Ludów.

Dzięki dobrej atmosferze, jaka zaczęła opanowywać cały świat, udało się nawet zabliźnić takie rany, jak Palestyna i odwieczny konflikt Muzułmańsko-Żydowski.

W dwa tysiące szesnastym roku z inicjatywy rządu chińskiego, zwołano pokojową konferencje ONZ wszystkich państw świata. Ustalono na niej, że wszyscy dobrowolnie zmniejszą wydatki na wszelkie zbrojeniowe. Z pieniędzy, które miały zostać zaoszczędzone, stworzono specjalny fundusz. Miał on finansować dwa główne cele. Po pierwsze, kraje trzeciego świata miały dostawać nie oprocentowane kredyty, które miały służyć wyrównaniu poziomu życia z krajami rozwiniętymi. Jeżeli pieniądze były wykorzystane prawidłowo kredyt umarzano. Po drugie, z tego funduszu miały być finansowane wszelkie inicjatywy służące ochronie środowisku.

W ciągu kilku lat, jak za dotknięciem niewidzialnej różdżki świat się zmienił, i to zdecydowanie na lepsze.

Wszyscy socjologowie zastanawiali się co tak naprawdę się stało, że ludzkość zmieniła się tak diametralnie w tak krótkim okresie czasu. Nikt nie mógł tego racjonalnie wyjaśnić.

W końcu stwierdzono, że tak samo jak kiedyś w historii po przez tak zwaną iskrę wybuchały globalne wojny, tak teraz dzięki tej iskierce, żar pokoju rozlał się na cały świat.

Iskierka pochodziła z Chin.

– W Unii jest tak, że każda cywilizacja ma pod opieką jakąś inną rozwijająca się rasę. – Słowa Zofii wyrwały mnie z zamyślenia. – Jak już wspominałam my, czyli Eridianie opiekujemy się wami.

– Czyli UFO, to wasza sprawka? – spytałem.

– Tak, ale nie martw się. Nie wszystko co o nas pisali, to prawda. – powiedziała z uśmiechem.

– Rozumiem, że nie będziecie robić na mnie swoich eksperymentów. – próbowałem zażartować.

Mój żart najwyraźniej przypadł jej do gustu, gdyż zaśmiała się na głos. Już potrafiłem rozróżnić, grymas uśmiechu od głośnego śmiania. Przez chwilę nawet zastanowiłem się, jak by wyglądał kokieteryjny uśmiech kosmitki.

– Muszę przyznać, że macie fantazje. Nasze badania polegały tylko i wyłącznie na obserwacji. Nigdy, nikogo nie porywaliśmy. Badaliśmy was, owszem, ale w bardziej subtelny sposób. W każdym bądź razie, żadnego człowieka nie kładliśmy na stole operacyjnym i nie kroiliśmy skalpelem. Nie wszczepialiśmy wam również żadnych implantów ani tym podobnych cudów. No i co najważniejsze, nie robiliśmy kręgów w zbożu. – dodała z sarkazmem.

– Nie badaliście naszych ciał? – spytałem zupełnie poważnie.

– Oczywiście, że badaliśmy, ale nie tak, jak opisywali to ci pseudo znawcy od ufologii.

– A jak to robiliście­?

– Potrafimy zeskanować wasze ciała na odległość, ale te tematy musimy zostawić na kiedy indziej. Powinniśmy raczej porozmawiać o naszej propozycji.

– Dobrze. – przystałem trochę z żalem na jej słowa.

– Przypomnę więc krótko. Każda z cywilizacji będąca w Unii, opiekuje się jakąś inną rozwijającą się rasą. Gdy ta nacja dojdzie do wysokiego poziomu mentalnego, to wprowadzamy ją do Unii. U was nazywało by się to mecenatem. – wyjaśniła Zofia, a ja tylko przytaknąłem wyrażając zrozumienie. – Doszliśmy do wniosku, że wasza cywilizacja jest już na takim etapie, aby mogła wejść w skład Unii. To jest właśnie nasza propozycja. Chcemy was wprowadzić w skład Unii Gwiezdnych Cywilizacji.

– Oczekujesz, że ci odpowiem od razu? – spytałem po chwili.

– Oczywiście że nie. Zdaję sobie sprawę, że Ziemia, czyli wszystkie państwa, muszą zaakceptować tą propozycje. Dlatego też na dzisiaj skończymy. Przedstawisz swojej rasie naszą propozycje. W między czasie, na pewno będziesz miał dużo pytań do mnie, w związku z waszym ewentualnym wejściem do Unii. Dlatego też, proponuję abyśmy mogli się spotykać codziennie. Będę mogła na bieżąco wyjaśniać twoje wątpliwości. Jeżeli uznasz za stosowne aby w tych spotkaniach uczestniczyły inne osoby z waszej planety, ja nie mam nic przeciwko. Jak uznasz za stosowne, możesz też nagrywać nasze rozmowy.

 

W ten sposób stałem się czymś w rodzaju emisariusza. Prawie co dziennie latałem na statek kosmitów i rozmawiałem z Zofią, następnie wracałem i tłumaczyłem różnym rządom i instytucjom, na czym ma polegać współpraca Ziemi z Unią.

Okazało się, że Unia nie miała wobec nas zbytnich wymagań. Mieli cztery główne postulaty.

Po pierwsze, na Zemi nie można było produkować żadnej broni.

Po drugie, mieliśmy jeszcze większy nacisk kłaść na ochronę naszej rodzimej planety i otaczającej nas natury.

Po trzecie, zadbać o to, aby pojęcie głodu przestało istnieć.

Po czwarte, Ziemia musiałaby przystać na to, że po wejściu do Unii zacznie szukać innych cywilizacji, które później można włączyć w skład tej organizacji.

Te cztery postulaty, po pokojowej wiośnie ludów jaka przeszła przez nasz glob, nie były trudne do zrealizowania. Oczywiście było dużo więcej tematów do przedyskutowania, takich jak na przykład cała dyplomacja. Czyli gdzie się będą spotykać przywódcy? Jak będziemy się porozumiewać z innym cywilizacjami? Kwestia religii i odrębności kulturowych okazała się dość trudna, gdyż Eridianie chcieli nas traktować jako Ziemian a nie jak poszczególne wyznania czy państwa. Było dla nich dziwne, że na jednej planecie tak różnie można postrzegać życie pozacielesne, którego, nawiasem mówiąc, wcale nie kwestionowali.

Spraw spornych, jak przy każdych negocjacjach, było o wiele więcej, jednak wszystkie państwa wyrażały wolę porozumienia. Należy też dodać, że wszystkich nie do końca zdecydowanych, przekonały dwie korzyści płynące z wejścia do Unii. Po pierwsze nowe technologie kosmiczne, które pozwalałyby Ziemi stać się mocarstwem kosmicznym. Po drugie, dostęp do wiedzy medycznej, od tego czasu takie choroby jak potocznie nazywany rak, HIV i wiele innych chorób z którymi do tego czasu ludzkość nie mogła sobie poradzić, praktycznie miały przestać istnieć.

Po dwóch miesiącach ożywionych dyskusji naposiedzeniu ONZ, uznano, że Ziemia wyraża gotowość do wejścia w to zaszczytne grono kosmicznych cywilizacji.

Zofia jako gość honorowy również była na tym posiedzeniu i bardzo ucieszyła się z takiej decyzji. Na koniec posiedzenia weszła na mównicę i powiedziała kilka zdań. Oczywiście wyraziła zadowolenie z naszej decyzji, i obiecała, że Ziemia już nie długo wstąpi do grona kosmicznych cywilizacji. Słowa te wywołały aplauz wśród zgromadzenia. Mówiła też o innych raczej oczywistych sprawach. Na koniec swojego krótkiego przemówienia powiedziała, że za kilkanaście dni odlatuję na uroczyste posiedzenie Unii Cywilizacji Zrzeszonych, w trakcie którego, kandydatura naszej planety miała zostać oficjalnie rozpatrzona. Zaproponowała też, aby wraz z nią, na to posiedzenie udał się delegat z Ziemi i delikatnie zasugerowała aby tą osobą był dotychczasowy emisjariusz.

 

W taki to oto sposób Ziemia postanowiła wejść do Unii Cywilizacji Zrzeszonych, a ja zostałem wyznaczony do reprezentowania naszej planety na uroczystym posiedzeniu.

Koniec

Komentarze

Dalszą drogę odbyliśmy w zupełnej ciszy. Pojazd najprawdopodobniej był wcześniej zaprogramowany, gdyż sam wybierał drogę. - trasę, proponuję

To po co przygotowaliście tą całą armie? - literówka

obcej cywilizacji z nikąd, było by przez was źle odebrane. - znikąd

Odnośnie twojej wiedzy naukowej, radziłabym Ci abyś nie wszystkie wykładnie i teorie, które znasz, nie traktował jako dogmaty. - zbędne słowo

(...)że rząd w Pekinie planuję jakąś dziwną operacje - literówka

Chiny stały się demokratycznym Krajem. Co więcej, Kraj  - kraj z małej litery

Przestawisz swojej rasie naszą propozycje
- literówka

Po pierwsze, na ziemi nie można było produkować żadnej broni. - Ziemi z dużej

Dalszy ciąg opowiadania podobał mi się. Bardzo pozytywnie patrzysz w przyszłość, to rzadkość. Najczęściej można przeczytać o końcu świata, samozagładzie itp. Twój tekst jest budujący. Pozdrawiam

PS. Będzie kontynuacja?

Mastiff

dzięki za poprawki:)
miło że ci się podoba.
co do kontynuacji to będzie na pewno. Mam ją w głowie:) i muszę aby napisać:)

tak, też mi się podoba to pozytywne patrzenie w przyszłość, mimo idealizmu trochę naiwnego i  przesadnego.
W zalewie demonicznego ,wampirycznego albo gorszego negatywnego i żałosnego szajsu na stronie magazynu Fantast.
naprawdę miło poczytać Twe opowiadanie,bo  wyróżnia się
i kojarzy mi się z najlepszymi przekazami channelingowymi.
Mimo iż nie wierzę by Chiny czekała taka zmiana , nie tym stylu. Obym się mylił...

miło ze oprócz Bohdana ktoś inny to czyta:)
ten optymistyczny idealizm jest spowodowany pewną przyczną, ale nie chciałbym uprzedzać dalszych wątków.
dzięki za komentarz
pozdrowionka

Mozliwe, że tekst czytało więcej osób. Niektórzy mogli nie zamieścic opinii - to się zdarza. Poza tym teraz jest czas Eliminacji 2011, więc strona głównie się tym zajmuje. Nie zmienia to faktu, ze Twoje opowiadanie jest interesujące, podoba mi się bardziej niż przynajmiej jeden z tekstów konkursowych:). Pozdrawiam

Mastiff

dzięki za słowa otuchy:) ale spokojnie, nie popadam jeszcze w frustracje. :)
pozdrawiam również

Muszę przyznać, że albo robisz postępy, albo tym razem się postarałeś:)
Tekst wygląda, jakby napisała go zupełnie inna osoba. Błędy nieliczne i można się skupić na treści. Podobnie jak innym, spodobało mi się optymistyczne zakończenie.  Udało Ci się mnie zaskoczyć.
Opowiadanie daje do myślenia, a przy okazji nie ma tu łopatologicznej przesady. Chociaż przyznam, że motyw z nawróceniem się dyktatorów po samobójstwiei Osamy trochę mnie ubawił. A teraz Osama nie żyje, a nikt się nie nawrócił. Niech to szlag. Zatem miejsami za proste.
Niemniej czyta się przyjemnie, jest dość oryginalne, a przede wszystkim, widzę duży postęp.

 

osama nie ozyje od nie dawna daj im troche czasu:)
fajnie, że spodobał ci się styl. przyznam szczerze, że jest to pierwsze opowiadanie przy którym naprawde sie przyłożyłem. mam na myśli oczywiscie stylistyke.
Na ostateczną puente przyjdzie jeszcze czas w tym opku.
  

Nowa Fantastyka