- Opowiadanie: endy - Kot jaki jest każdy widzi

Kot jaki jest każdy widzi

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kot jaki jest każdy widzi

Upiór był wielki jak wrota stodoły. I nie ma w tym ani krzty przesady, bo akurat w nich stał. Głową sięgał krawędzi spadzistego dachu; paskudną głową, a raczej oblepioną czaszką. Czym oblepioną – tego wolałem nie wiedzieć. Przez jego niematerialne ciało, w głębi stodoły, za otwartymi wrotami, widziałem sterty siana, stare widły i pordzewiałe grabie. I inne narzędzia, których jako mag nie rozpoznałem.

Upiór przyjazny nie był. Zdążył przewrócić pobliski płot, na którym wisiały gliniane garnki, i pokrył placyk przed stodołą przypadkową mozaiką skorup. Stał teraz i kłapał szczęką, strasząc chłopów, którzy przezornie skryli się za moimi plecami. Zerkali z ciekawością, ale nikt do przodu wysunąć się nie chciał. Na ich pomoc liczyć nie mogłem, miałem jednak w zanadrzu tajną broń.

Kota.

Postawiłem na ziemi klatkę i uwolniłem siedzącego w środku Czarnego.

Kot wyszedł powoli i przeciągnął grzbiet. Spojrzał mi w oczy, wyrażając oburzenie z powodu zamknięcia go w ciasnym pomieszczeniu. Choć zwykle sam się zamykał w jeszcze ciaśniejszych, na przykład niedomkniętej szufladzie.

Wskazałem dłonią na wrota stodoły. Czarny oczywiście zignorował mnie i zaczął się myć. Dopiero po długiej i krępującej chwili ciszy, raczył się odwrócić w stronę upiora. Potem chrząknął, prychnął, uniósł łapkę, i zanim ktokolwiek zdążył się zdziwić, zły duch rozpłynął się w powietrzu.

– Eee… co tu się stało? – spytał Cecilius, właściciel stodoły.

– Kot przegonił upiora. Przecież o to chodziło, prawda?

– No tak… ale to tylko mały kotek…

Uśmiechnąłem się z wyższością.

– Koty są czymś więcej niż tylko puchatymi zwierzątkami służącymi do łapania myszy i sadzania na kolanach. Potrafią dostrzec to co ukryte przed naszymi oczami. Nigdy nie widziałeś jak wpatrują się w punkt na pustej ścianie albo zrywają niespodziewanie ze snu?

– Widziałem i co z tego?

Westchnąłem. Poczułem się jak krasnoludzki bankier, tłumaczący orkowi zasady obliczania procentu składanego.

– Nie widzimy całości rzeczy, lecz tylko mały fragment, który znajduje się w naszym świecie. Tak naprawdę kot jest o wiele większy niż się wydaje.

– Ach tak… A jak duży?

– Całkiem spory – odparłem, spoglądając na zanikający ślad widmowego pazura, ciągnący się od krawędzi dachu aż po przewrócony płot…

 

Koniec

Komentarze

Z okazji Światowego Dnia Kota :)

Domyśliłam się :)

Pomysł niby jest, ale ja czuję straszny niedosyt. Nie ma klimatu, ani napięcia, ot taka sobie anegdotka. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ot, taka sobie anegdotka, ale ja się uśmiechnęłam szeroko przy ostatnim zdaniu :)

Choć faktycznie, upiór mógłby być bardziej przerażający, możnaby wstawić sytuację zagrożenia życia i akcje kota w ostatniej chwili, ale to znowu byłoby... hm... hollywoodzkie :P A tak mamy piękne lipcowe południe, niezbyt przerażającego złego ducha i kota, który rozprawia się z nim od niechcenia.

Wieśniacy z teksu też czuli niedosyt :P

Krótkie i sympatyczne, mi się podobało :)

PS: czy można przeciągać grzbiet? Można się przeciągnąć, a grzbiet wygiąć, rozciągnąć, rozprostować etc. (chyba)

Przypuszczam, że grzbietu nie można przeciągnąć, ale mój kot robi z nim takie rzeczy, że żaden przymiotnik nie byłby odpowiedni.

Ani tym bardziej czasownik :)

Klimatu nie ma, mag tlumaczący swoje metody działania chłopom nie przekonuje, sposób opisu jest kiepski (Głową sięgał krawędzi spadzistego dachu; paskudną głową, a raczej oblepioną czaszką - użycie "głowy" dwa razy zmusza do wyobrażenia sobie tej głowy, a tu zaraz z czaszką wyskakujesz. Trzeba było ograniczyć się do jednokrotnego użycia "głowy", albo w ogóle całkowitej zmiany opisu). 
W ogóle to mam wrażenie, że upiór przez całą akcję shorta stoi i ewentualnie kłapie paszczaą. Trochę idiotyczne. 
Przynajmniej zakończenie jest pomysłowe, trochę ratuje całość.

Pozdrawiam 

przykro mi, ale nie będę oryginalny. Do mnie to równiez nie trafiło, przede wszystkim brakło emocji.

Ja sie dopisuje do komentarza Suzuki.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

I masz rację, bo to jest anegdotka i nie szukaj w tym głębi.
Najlepsze życzenia dla wszystkich kotów, choć i tak pewnie tego nie przeczytają :)

Wiwat koty.
A propos szuflady. Czegoś takiego nie widziałem, ale u znajomych podziwiałem kiciusia, który uklepał się na monitorze, oczywiście jeszcze tym wielgachnym, CRT. Wyłączonym, oczywiście --- ale widok był niezły.

Kot powoli znikał, aż do momentu, kiedy widoczny był jedynie wiszący w powietrzu uśmiech...

Hmmm, jest pomysł i cień metafizyki, ale jak dla mnie nieco za mało; jakoś zabrakło mi klimatu, choć nie powiem, że tekst jest zły.

Nowa Fantastyka