- Opowiadanie: gregster - K6 (KOSMIKOMIKA 2011)

K6 (KOSMIKOMIKA 2011)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

K6 (KOSMIKOMIKA 2011)

Dobra!

Krzesełko stoi stabilnie. Chrupki są, picie jest. Chyba nawet kieliszeczek się znajdzie… Za oknem cicho, ciemno – można pisać. Do dzieła zatem! Piszemy opowiadanie!

Sprawa pierwsza i najważniejsza: bohater. Bez tego ani rusz. Dobry bohater to klucz do sukcesu. Bym, zaprawdę, podobny był do człeka, co na skale dom swój pobudował (czy to chodziło o trzecią świnkę?), muszę solidne pod gmach położyć fundamenta. Gdzie się zapodziała ta tabelka? O, jest. No to jedziemy.

 

1. Mściwy krasnolud

2. Szlachetny barbarzyńca

3. Mag ułomny na umyśle

4. Elf lowelas

5. Stara panna

6. Irlandczyk bez nosa

 

Ok, rzucamy k6 (kostką sześciościenną – wyjaśniam na wypadek, gdyby ktoś się w dziupli wychował i Gniewomir miał na imię). Co wypadło? Jedyneczka. Świetnie, zatem mściwy krasnolud. Dobrze, ale to jeszcze za mało. Spoko, mamy dalsze tabeleczki.

 

1. Który nienawidzi

2. Który się boi

3. Który pragnie

4. Któremu odpadło

5. Który musi wychędożyć

6. Któremu zawsze roi się po wódzie, że jest

 

Turlu-turlu. Wypadło 3. Mało oryginalnie, ale co tam. Zatem mściwy karzeł pragnie… ale czego? Chodź no tutaj, tabelko numer trzy.

 

1. Odchody nosorożca

2. Elfickie ucho

3. Wredna, stara baba

4. Zęby

5. Plugawe pierogi

6. Rewenge Widower

 

Rzut – wypadła czwórka. Zatem sprawa jest jasna: protagonistą będzie mściwy krasnolud, który pragnie zębów. Już czuję, jak rwąca rzeka pomysłów zaczyna obracać kołem młyńskim mego talentu!

Ale, ale! Kimże jest bohater bez antybohatera? Przecież musi z czymś lub kimś walczyć, zmagać się, toczyć bój morderczy. Dobra, chyba mam jeszcze tabelkę z kilkoma dobrymi nemezisami.

 

1. Zdechły goblin

2. Wielka próżnia

3. Podatki

4. Mniejszości narodowe

5. Zmutowane tulipany

6. Smok

 

Szóstka! Uff… bo już się bałem. Dobrze, zaraz ruszamy z opowieścią o mściwym dwarfie, pragnącym zębów i ścierającym się przy tej okazji z klasycznym, kanonicznym wręcz smokiem. Ostatnia sprawa to imię. Musi być dźwięczne, wpadać w ucho i mówić coś o charakterze postaci. Są na to, jak wiecie, sprawdzone sposoby. Wpiszmy więc w translatorze jakiekolwiek słowo, które kojarzy się z mściwym krasnoludem, który… i tak dalej. Mnie na przykład kojarzy się słowo „skrzyneczka".

Wybierzmy język fiński. W tym języku wszystko brzmi fajowo, mrocznie i fantastycznie, że aż strach. „Laatikko". Hm, średnie… Ale może by tak od tyłu (a wy znowu tylko o jednym?). Okkitaal to już ładnie, ale po co to przeciąganie samogłosek? Będzie zatem Okital.

Wszystko gotowe? No to zium!

 

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

 

 

– Zęęębyyy! – zawył Okital, wymachując nad głową Pogardą Dla Słabych i Gościnnych, swym wiernym, rodowym toporem – Dawajcie mi zęęębyyy!

– Nie mamy – odparł trzęsącym się ze strachu głosem wieśniak, po czym otworzył szeroko usta i dostarczył naocznego dowodu swej deklaracji – Wybaczcie, chrobry panie, ale zębów nam nie stało.

Reszta kmieci skwapliwie pokiwała głowami i także porozwierała otwory gębowo-chłonne.

– Ale mamy cycki – podsunął nieśmiało ktoś z ostatniego szeregu. Okital opuścił broń i zmarszczył swe słynące z krzaczastości brwi.

– Cycki? Chłopy z cyckami?

– Ano, krzaczastobrewy wojowniku – odparł Chłop Numer Jeden – Myśmy są.

Otikal zastanawiał się chwilę, po czym z niesmakiem skrzywił swe legendarnie obwisłe wargi.

– To jakieś głupie miejsce – warknął i zasadził za pas toporzysko – Idę stąd.

I poszedł.

Oczywiście do miasta.

No bo – gdzie indziej mógł spotkać Zakapturzonego Nieznajomego?

– Witaj, krasnoludzie – rzekł Zakapturzony Nieznajomy.

– Sława, chwała, honor i kalumnie – odpadł grzecznie Okital, sadowiąc swój mitycznych rozmiarów zad na karczemnym stolcu – Masz dla mnie robotę?

– Nie obrażaj mnie, śmiąc wątpić! – nieco teatralnie obruszył się Zakapturzony Nieznajomy – Jakem Zakapturzony Nieznajomy, syn Ojca Zakapturzonego Nieznajomego, jeszczem nigdy nie wyszedł z domu, nie mając dla przypadkowo napotkanego wojownika kilku ciekawych, niebezpiecznych i diabelnie jednoliniowych kłestów!

– No, to dawaj.

– A zatem, masz wybór. Możesz pobieżać w dalekie dzierżawy, by stoczyć nierówną walkę z Panem Umarłych. Możesz także wplątać się w arcyzawikłaną aferę dworską. Albo, finalnie, mogę wysłać cię do pobliskiej wsi, gdzie srogie baty wszystkim sprawia mroczna bestia, której nikt nie widział, a nawet jak widział, to nie przeżył, aby o tym…

– Zęby! – przerwał mu obcasowo Okital, tupiąc obcasem – Czy w czasie którejś z tych przygód mam szansę zdobyć zęby? Pamiętaj, że to jedyny powód, dla którego mogę chwilowo zapomnieć o swej przesławnej mściwości.

Zakapturzony chwilę drapał się w głowę przez specjalnie w tym celu uczynioną dziurę w materiale.

– To ja bym proponował Pana Umarłych.

– Świetnie – rozdradował się krasnolud – Ruszam.

– Hola, hola! – osadził go ZN – Sam nie podołasz. Trzeba ci w tej wyprawie wsparcia zgranej drużyny zuchwałych chwatów!

– Jasne, nie ma sprawy – odparł Okital – Znam kilku…

– Nie, nie. To nie tak. Do tej roboty ja ci wyznaczę kompanionów.

– A to niby czemu?

Usłyszawszy to pytanie, Zakapturzony Nieznajomy długo tarł oczy, szarpał uszy, skrobał się widelcem po czole i gładził koniuczek nosa dzbankiem do śmietanki. W końcu nic nie odpowiedział.

 

– Nie tak szybko! – jęknęła płaczliwie Drużyna. Okital odwrócił się i zmierzył ją pogardliwym, mściwym spojrzeniem.

– Nie dajemy rady – dodała Drużyna, dysząc ciężko – Zwolnij no kapkę, co?

– Nie.

Szli dalej. Las szybko przeradzał się w zagajnik, który wnet stał się borem, którego borowatość rychło roztopiła się w puszczańskości puszczy.

– Ale my naprawdę nie dajemy rady!

– No, ale zwolnij, prosimy!

– Może by tak popasać?

– O, popatrz, zabytki!

W końcu Okital się zaprawdę zdrzaźnił.

– Na białoude boginie i rzadkobrodych bogów! – ryknął – Co z was za bohaterowie? W tym tempie z pewnością nie dojdziemy przed dwudziestotysięcznym znakiem!

Ale Drużyna tylko sapała, jęczała i pociągała nosami. Okital powiódł po niej wzrokiem. Jego wprawne oko długo lustrowało oblicza elfickiego łucznika, gnomiego wynalazcy, orczego wojownika, hobbickiego złodzieja i włoskiego kucharza. Drugie było zamknięte.

– Do dupy z wami – zaklął po raz pierwszy w życiu – Idę sam.

I poszedł.

 

Warownia Pana Umarłych otoczona była zbitym ostrokołem hydrofitów, hygrofitów i mezofitów. Pod murami piętrzyły się ciernie i rozsiane wszędzie, potłuczone skorupki jajek. Ponad wysokimi murami wzniesionymi z głazów łączonych bez zaprawy (po prostu kamień na kamieniu), sięgała nieba niebosiężna wieżyca. To właśnie tam krył się Pan Umarłych.

Okital zabił go szybko i przystąpił do plądrowania.

– Badziewie – raz po raz pluł sobie soczyście w brodę – Szmelc. Tandeta. Taniocha!

Zaiste, nie było tam wiele ciekawego. Trochę mieczy, kilka pancerzy, trzy czy cztery gastrophetesy i kilka zestawów mebli ogrodowych. I, oczywiście, żadnych zębów!

– Pfluch, pflut! – pluł dalej Okital, coraz srożej rozsierdzony – Chchchrrrk… Pfluuu!

Ale cóż pozostało mu czynić? Zarzucił więc tarczę na plecy, podniósł z ziemi swe wierne toporzyszcze, poprawił węzeł krawata i ruszył w daleką i trudną drogę do domu. Ale to już zupełnie inna historia.

 

KONIEC

 

Kurde! Miał być smok!

 

Eeee… wróć.

 

Wracając zaś ujrzał na horyzoncie całą grupę przerażonych dziewic. Gnały, biedaczki, przed siebie w panicznym lęku, a ich blade twarzy opryskane były szklistą cieczą łez.

– Kędy? – zagadnął Okital, gdy go mijały.

– Byle dalej stąd! – załkały dziewice – Myśmy są dziewice z Tyhma Kaupunki. Srogie tam się zasadziło smoczyszcze, na cnotę naszą wielce łase. Co tylko jaką nieruszaną dziewkę zobaczy, zaraz pożera.

– Uuu, to przesrane – zawyrokował Okital.

– Zaraz! – rzekła nagle jedna z dziewic, najstarsza, więc najmądrzejsza, ale też i najbrzydsza – A może możesz nam pomóc, wdały krasnoludzie? Może staniesz w naszej obronie i pokonasz lub przechytrzysz gadzinę na tyle skutecznie, że żadnej więcej prawiczki nie zeżarła?

– To…– odparł po chwili Okital – da… – kontynuował, skubiąc sobie łokieć – się… – podjął, mrużąc nozdrza – zrobić! – dokończył, karmiąc swą papugę.

Raz-dwa mężny (acz mściwy) Okital rozwiązał utrapienie dziewic z Tyhma Kaupunki, ledwo jedną noc mu to zajęło. Nim słońce, towarzysz wędrowców, na niebie (a propos) stanęło, nie było już ani jednej dziewicy w okolicy. Otarł pot z czoła mściwy (acz mężny) krasnolud, i ruszył gdzie go oczy poniosły, i nigdy nawet nie zadzwonił.

 

KONIEC

Koniec

Komentarze

Genialne! Sześć, panowie, sześć wstawiam i kto spróbuje mnie powstrzymać, ten gardłem zapłaci!
Tyle że znów chyba nie ten konkurs.

Wróciłem. Jeszcze raz przeczytać.

hahahahaha. Dobre!

Po prostu piękne :)

Świetne! Strasznie mi się podobało masz wielkie szanse na wygraną, moim zdaniem. Postawiłabym 6, gdybym mogła.

- Pfluch, pflut! - pluł dalej Okital, coraz srodzej rozsierdzony - srożej ;)

 podjął, mróżąc nozdrza - mrużąc... ale czemu nozdrza ;d

Hmm, fajne. Na początku myślałem już, że przez cały tekst będzie rzucanie kostką, bez opowiadania. Ale wciągające, tępe, takie miało być. Powiem, że też ciekawe i śmiechowe ;) Dobre dialogi, stylizacja języka i przede wszystkim zabawny charakter krasnala. Ale... smutne zakończenie... Biedny "skrzyneczka" nie dostał wymarzonych zębów :P

 

 

Aha, i ocena - ode mnie piąteczka...

Dałbym 5, ale mam za mało many :)

"dokończył, karmiąc swą papugę."  :D

Dla mnie to nie jest kicz, tylko parodia kiczu.
Jako oddzielne opowiadanie - całkiem niezłe.

Prześmieszne i groteskowe! Ale czy kiczowate? Trudno mi stwierdzić.
Zakończe ie boskie, włoski kucharz w drużynie mnie rozwalił :) Super tekst.

Prześmieszne i groteskowe! Ale czy kiczowate? Trudno mi stwierdzić.
Zakończe ie boskie, włoski kucharz w drużynie mnie rozwalił :) Super tekst.

Dobre! Uśmiałem się po pachy, ale... Nie ważne. Podobało mi się. Gdybym mógł (a niestety nie mogę) to postawiłbym ci mocną piąteczke.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

BUHAHAHA
BUHABUHAHAHUHUHUHAHAHA
BUHAHABUHAHABUHAHABUHAHUHAHAHAHAH!!!!!!

Zakazać takich tekstów, bo robi się od nich przepuklina przeponowa.

Szóstkę znaczy dałem. Ale za operację płaci gregster.

Zajefajne :DDD Ale znów mam dylemat = Kicz czy Kosmikomika? Obawiam się, że koegzystencja obu konkursów w jednej czasoprzestrzeni zrodzi więcej takich wątpliwości.

Ło jeżu ogolony... Najlepszy był Zakapturzony Nieznajomy, jak dla mnie. Przejechałeś się po tych kapturzastych jak należało im się od dawna.

Bob zapłać za dobre słowa i popraweczki!

No to zagwozdka, bo (zupełnie pomijając oczywistą wysoką notę z rozśmieszalności) nie wiem czy nie lepiej było tekst sygnować dopiskiem kosmikomika...
Bardzo dobrze bawilem się czytają, bo jak żywe stanęły mi przed oczami chwile, gdym naście lat temu zarywał noce zamiast zakuwania do egzaminów łerpegując ;)

Chyba mocie rycht. Czendżing...

Przyjrzyj się, co napisałeś...

gregster popraw, bo w tytule masz błąd - FOSMIKOMIKA, a ma być KOSMIKOMIKA

pozdr.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dzięx. Ja to mam zawsze pod górkę...

nie ma sprawy :)

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Popłakałem się i oplułem monitor. Dałeś czadu, gregster. Świetne!

Pozdrawiam.

Gregster powiem jedno. Czytałem każde twoje opowiadanie na portalu i każde rozwaliło mnie na kawałeczki niczym potężna różniczka. Jeśli miałbym wybrać kogoś z tego portalu, z kim chciałbym się czegoś napić, byłbyś moim pierwszym wyborem.

PS.

Nie obchodzi mnie jak gejowsko to zabrzmiało.

Dobre :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Świetne! Daję 6 :)

Fakt, słowo "różniczka" brzmi ciut gejowsko ;) Swoją drogą, że ten portal mógłby wystawić mocarną vodka-ekipę.

*sądzę/czuję/uważam/mniemam

Gud czojs z tą zmianą.
Kiedy w końcu dostaniesz srebro?

UWAGA! WSZYSCY SZYKUJĄCY OPOWIADANIA NA KOSMIKOMIKĘ!

TAK TO MA WYGLĄDAĆ!

Opowiadanie naprawdę przednie. W momencie, kiedy po rzutach kostkami, bohater wrzasnął "Zęby!", to mało z krzesła nie spadłem. Dokładnie tego oczekiwałem po konkursie KOSMIKOMIKI! Głupiej, ociekającej jadem parodii, w której to nie styl się liczy, a stężenie idiotycznych dowcipów na cm kwadratowy tekstu. Brawa. Brawa.

@a.k.j
Na srebro nie liczę, chyba nie tędy droga. Publikuję już tylko dla celów społecznościowo-kurtuazyjnych i w hołdzie Polakowi ;)

A, no i książki. Choć na razie dotarła 1/3 :( Ale nie winię NF, tylko dziką okolicę.

Dobre, przyjemnie się czytało

Dobre, wesołe:)

OK, do konkursu.

Rewelacja!
Moim (nieliczącym się w towarzystwie) zdaniem Twórcy Jednego Pseudomrocznego Szorta - gregster już dawno zasłużył na srebro. A jeśli ten tekst nie wygra Kosmikomiki, to niech mnie od stóp do głów obryzga plugawa ślina mężnego, a mściwego Okitala!

Bardzo dobre, zaczęłąm się śmiać już przy trzeciej śwince :D :D :D

I chyba kiedyś wypróbuję Twój sposób tworzenia opowiadań ;)

Mistrzostwo :D  moim skromnym zdaniem :)
nie wiedzieć czemu, przypomniały mi się pierwsze sesje młotka, na których mistrzowałem :P
dałbym 6 jakbym mógł ... :(

Koniec mnie rozśmieszył, ale reszta jest dla mnie dość średnia. Z czego wnioskuję, że mam zupełnie inne poczucie humoru niż 90% tego serwisu.

Aż się chce przeczytać na głos i zadręczać wszystkich znajomych: "ej, ale przeczytaj, jakie to śmieszne" :D Już początek z rzucaniem kostkami mnie rozbawił, ale jak pojawił się Zakapturzony Nieznajomy, to aż brzuch mnie ze śmiechu rozbolał :D
A, no i jeszcze nie spotkałam bohatera, który potrafi... zmrużyć nozdrza :P Rzucam kostką, wyszło... 6 :)

Świetne:)

A ja się muszę wyłamać z ogolnego zachwytu :) Opowiadanie mi się nie podobało i nie zaśmiałam się ani razu, a mam dziś wyborny humor. Nieraz też zanosiłam się śmiechem czytając opowiadania publikowane na tym portalu. Nie ujmuję Ci talentu, bo Twój Ambasador był bardzo dobry, jednak to opowiadanie ma humor wymuszony i przede wszystkim oklepany. Nabijanie się ze smoków, krasnoludów...było wiele razy. Jakbym miała ocenić, to bym wystawiła 2 albo w porywach 3. A czytając komentarze mam wrażenie, że prawie wszyscy dali się ponieść zbiorowej sugestii ;)

Rewelacja. chociaż szkoda że całkowicie na k6 nie oparte ..

Wiele nie przeczytałem opowiadań na kosmikomikę i nie wiem jaki był poziom, ale również nie zachwyciłem się opowiadaniem. Były zabawne fragmenty, rozbawiły hydrofity i mezofity :) Fabuła skacze z jednego miejsca w drugie i sensu żadnego nie ma. Nie ma w opowiadaniu niczego szczególnego. Myślałem, że coś ze mną nie tak, więc przeczytałem dwa razy. Sorry, ale nie wiem za co te oceny, a poczucie humoru to akurat mam. Monitora nie oplułem.
Moim zdaniem taka mało śmieszna bzdura.
Zaraz przeczytam inne wygrane opowiadania. Ciekawe co inni napisali.

Fajne, zabawne opowiadanie z pomysłem. Jest się z kim ścigać. No to do dzieła. Pozdrawiam

fail, 3 razy 1 na k6
mój chomik pisze lepsze (takoż: mój chomik byłby lepszym bossem dla bohatera)

Niech żyje Wolna Fantastyka!
Wędrowcze! Wiedz, że odszedłem tam, gdzie trawa jest zieleńsza. Ruszaj za mną na WTF Wykrot!


kłaniam
gregster

Nowa Fantastyka