- Opowiadanie: kajlena - Koniec panny R

Koniec panny R

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Koniec panny R

Mój pech, cholera jasna! Powiedziało mi się kiedyś, że koniec świata przeżyję tylko ja i karaluchy. No i stało się; trzecia wojna światowa rozpętana oczywiście z niczyjej winy (albo z winy każdego, to tylko kwestia punktu widzenia) zakończyła dominację gatunku ludzkiego nad ziemią. Teraz dominującym gatunkiem są karaluchy, albo ja (jeśli mogę sobie pochlebić, uznając się aż za gatunek) tam gdzie akurat jestem. Trudno uznać, żeby karaluchy nade mną dominowały, w końcu to ja je gotuję i depczę, a nie na odwrót (do czasu… do czasu…).

 

'To co ma pan przed oczami, drogi kolego, to typowy przykład syndromu tysiąclecia, choć bardzo spóźniony. Głęboka wiara w przyjście końca świata spowodowała, że dla niej ten koniec świata nastąpił. Widzi w innych ludziach karaluchy i stara się je zdeptać albo zjeść.'

'Skśd wiadomo tak dokładnie co ona myśli?'

'Czasem mówi do siebie, ale to jest zwykle niejasne, natomiast jeżeli znajdzie możliwość to spisuje swoją historię. Może dla karaluchów, kiedy wykształcą wreszcie zdolność czytania, he he.'

 

2.X.2056 Nieznany bład w pracy systemu CARFAX spowodował wystrzelenie jednej z rakiet o ładunku nuklearnym. Automatyczne systemy obronne wystrzeliły swoje. Nastąpiła reakcja łańcuchowa. Nikt nigdy nie sprawdził stanu zdrowia psychicznego głównego informatyka; po czternastu godzinach ziemia była już pusta.

 

To był tylko zły sen… Taki straszny sen… Obudziłam się pewnego ranka i nie było już karaluchów. Znajdowałam się w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym od paru ładnych lat, ale obudziłam się wreszcie żeby wyjść na świat pełen ludzi. Ach… nie ma nic przyjemniejszego niż kawa, papieros i pogawędka z nieznajomym w przytulnej kafejce…

 

Karaluchy bardzo doceniały to, że ktoś do nich mówił. Czuły się przez to mniej samotne.

Koniec

Komentarze

Przeczytałem. Nie będę nawet pisał, że krótkie i bez sensu (może właśnie dlatego, że krótkie, za krótkie), bo po prostu zamieszczanie takich tekstów mija się z celem.  

Nie wiem o jakim, o czyim celu wspomniał domek (o celu swoim? o celu autora?). Mi podoba się opowiadanie (bądź opowiadanko, czyli krótkie opowiadanie). Dziękuję kajlena.

Pozdrawiam.

Ojej, a mnie się nawet spodobało, sam nie wiem dlaczego.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Przychylam się do opinii domka. Nie widzę w tym nic ciekawego. Ni to szort, ni to opowiadanie; zbyt chaotyczne.

Społeczność strony się podzieliła:) Ja twórczości kajleny nie rozumiem i zachwycić się nie potrafię. Tekst mi się skojarzył z filmem "Shutter Island". Jak ktoś oglądał, to pewnie wie dlaczego, a jak nie oglądał, to nie będę spoilerował.

Nie wiadomo, co o tym myśleć. Pomysł jest, ale chyba zmarnowany w połowie przez tę krótkość...

Nowa Fantastyka