- Opowiadanie: masztalski - Prometeusz -trochę inna historia

Prometeusz -trochę inna historia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Prometeusz -trochę inna historia

I kto tu jest pozytywnym bohaterem?

 

 

 

Góry Kaukazu

 

Prometeusz przykuty do skały w bardzo niedostępnym miejscu, obserwuje wędrujących ludzi na szczyt który nazywa się Elbrus. Jest to jego jedyna rozrywka od dziesięciu tysięcy lat, gdy na mocy rozkazu Zeusa został uwięziony na wschodniej stronie zbocza. Codziennie o świcie ogląda wschód słońca, jednak nigdy nie widzi zachodu. To okrutny Bóg Bogów wymyślił tą torturę dla jego duszy, aby dodatkowo cierpiał „niech codziennie ogląda wschód słońca, mając nadzieje, że jest to początek jego cierpienia, a niech nigdy nie ogląda zachodu, aby się nie łudził, że jego cierpienie będzie miało kiedyś kres" były to słowa władcy piorunów, które powiedział wydając wyrok na tytana. Jak się później przekonamy, nie był jednak do końca konsekwentny w swoich wyrokach.

 

Zeus bardzo rozgniewał się na Prometeusza za to, gdyż ten stworzył ludzi, a następnie im pomagał. Na domiar złego przekazywał im podstawy nauki.

 

Władcy piorunów bardzo się to nie spodobało, i kazał go za kare przykuć do skały, a w swoim okrucieństwie dodatkowo rozkazał swojemu orłowi aby ten przylatywał co dziennie i wydziobywał mu wątrobę, która przez noc się odradzała. Nie było to zbyt miłe uczucie.

 

Tytan przykuty do skały cierpiał co dzienne te same męki, a jedynym jego pocieszeniem był widok ludzi którzy byli jego dziełem. Oni go jednak nie widzieli, miejsce jego cierpienia było osłonięte tajemniczym boskim polem, które nie pozwalało zobaczyć cierpiącego bohatera.

 

Prometeusz po uwięzieniu nie rozżalał się nad sobą. Wręcz przeciwnie. Martwił się, że Zeus w swoim okrucieństwie nie będzie miał umiaru, i wytępi ludzi, tylko dlatego, że to nie on ich stworzył.

 

Więzień skały z początku swojej niewoli widywał ludzi bardzo rzadko, ostatnio jednak dostrzegał ich coraz częściej. Zawsze szli na szczyt góry, po czym zazwyczaj tą samą drogą wracali z powrotem. Nie mogąc zrozumieć tego procederu, próbował sobie wytłumaczyć, iż zapewne na szczycie jest jakiś ołtarz któregoś z Bogów, i ludzie chodzą mu składać ofiary. W przypływach nieracjonalnego optymizmu wyobrażał sobie nawet, że ludzie zdobyli jakimś cudem wiedze, kto jest ich stworzycielem i że wiedzą również, że właśnie tutaj on przebywa. W takich dniach przychodziło mu na myśl, że właśnie dlatego przychodzą w te góry oddawać hołd jemu samemu.

 

Jednak takie refleksje były bardzo rzadkie i szybko ulatywały w bezkresną przestrzeń pesymizmu. Prometeusz zawsze uważał siebie za realistę, i zdawał sobie sprawę, że Zeus nigdy by nie dopuścił, aby ludzie dowiedzieli się prawdy o nim, a co więcej, aby oddawali mu boski hołd.

 

Mimo to cieszył się widokiem ludzi. Zwłaszcza, że wydawało mu się, że miewają się bardzo dobrze. Był to balsam dla jego utrapionej duszy.

 

Tego dnia cierpiący bohater został zaskoczony. Zamiast codziennej nie zbyt przyjemnej wizyty orła, zjawił się sam Zeus.

 

-Witaj Prometeuszu.

 

-Witaj Zeusie -odpowiedział całkowicie zaskoczony skazaniec.

 

-Co słychać? -zapytał kolokwialnie.

 

-Jak widać na załączonym obrazku, u mnie nic ciekawego. -odpowiedział ironicznie Prometeusz wskazując zarazem głową przestrzeń wokół niego.

 

Zeus tylko się uśmiechnął delikatnie pod nosem, po czym powiedział.

 

-Rozumiem że jesteś zły na mnie, ale przybyłem tutaj do ciebie, aby ci wyjaśnić czemu tak się rozgniewałem, i skazałem cię na ten niemiły pobyt tutaj.

 

-To bardzo miło z twojej strony. A mogę spytać czemu tak długo na to czekałeś? Czyżbyśmy mieli jakąś okrągłą rocznice? -w głosie tytana była złośliwość której wcale nie usiłował ukryć.

 

-Nie ma Prometeuszu żadnej rocznicy. Nie ruszyło mnie też sumienie jeżeli o to chciałeś spytać. Zostałeś tutaj uwięziony, gdyż postąpiłeś głupio i nierozważnie. -przerwał oczekując jakiejś riposty ze strony więźnia, ten jednak tylko się uśmiechał ironicznie, więc Zeus wzmacniając ton głosu kontynuował -zachowałeś się jak gówniarz i postąpiłeś nieodpowiedzialnie! -po chwili uspokajając emocje dodał -nie przybyłem tu po to aby, aby się z tobą kłócić. Chcę ci tylko pokazać jakie są efekty twojego czynu.

 

-Czyżby ludzie których stworzyłem byli niegrzeczni?

 

Zeus nie dał się wyprowadzić ponownie z równowagi i spokojnie mu odpowiedział.

 

-Tu nie chodzi czy są grzeczni czy nie, tu chodzi o ich głupotę i brak umiaru.

 

-A zapomniałem -Tytan zaczął mówić z ironią w głosie. -tylko bogowie są super istotami, którzy postępują szlachetnie i mądrze. Przecież bogowie nie walczą ze sobą. Bogowie nie obcują z wszelkimi innymi istotami, bogowie nie są okrutni, no i zawsze jesteście bohaterscy. -przerwał, oczekiwał wybuchu złości Zeusa, ten jednak milczał. Prometeusz nie dał za wygraną i z sarkazmem spytał -Czy pominąłem jakąś waszą boską cechę?

 

Tym razem cisza była dłuższa, Zeus odwrócił się od Tytana i przyglądał się ludziom wspinającym się ku szczytowi Elbrus. Prometeusz nie doczekawszy się żadnej odpowiedzi z jeszcze większym sarkazmem dodał -no tak po przemyśleniu uważam że jesteście idealni.

 

-Prometeuszu! -powiedział Zeus napominającym tonem. -Przybyłem do ciebie naprawdę pokojowo nastawiony, ale zaczynam dochodzić do wniosku, że nie był to jednak dobry pomysł. Jeśli naprawdę nie chcesz się dowiedzieć jakie są efekty twojego postępowania, to mogę zaraz cie pozostawić samego. Życzyłbym sobie, abym mógł powiedzieć, że zostawiam cię na następne dziesięć tysięcy lat, ale obawiam się, że aż tyle czasu nie mamy.

 

Tym razem tytan spuścił z tonu. Po dziesięciu tysiącach lat nierozmawiania z nikim, nie licząc oczywiście orła, który nawiasem mówiąc nie był zbyt rozmowny, i tylko zdawkowo odpowiadał na jego pytania w przerwach miedzy przełykaniem jego wątroby, oddałby dużo aby mógł chociaż przez chwile porozmawiać z kimkolwiek, nawet ze swoim oprawcą. Po chwili ciszy w końcu ściszonym głosem, pełnym goryczy powiedział.

 

-Chętnie porozmawiam, w końcu cóż mi innego pozostało.

 

-Tak już lepiej. -odetchnął lekko Zeus, i spokojnym tonem spytał -pamiętasz Prometeuszu, czemu się tutaj znalazłeś?

 

-Pewnie że pamiętam. Bo przeze mnie jadasz kości ze słoniną, a nie mięso -odpowiedział szyderczo Tytan.

 

-No cóż, już zdążyłem zapomnieć, że twoja inteligencja zawsze pomagała ci w ostrym i ciętym języku. Chyba nie mam wyjścia, i muszę do tego przywyknąć chcąc z Toba porozmawiać. Ale wróćmy do tematu. Zapewne pamiętasz, że wszystko zaczęło się od tego, że stworzyłeś człowieka bez mojego pozwolenia.

 

-Tak pamiętam Zeusie. -odpowiedział, a na jego twarzy zagościł drwiący uśmieszek -Byłeś wściekły, że to ja wpadłem na ten pomysł, a nie ty. Założę się, że chociaż jestem tu przykuty to ludzie mnie wspominają jako tego co ich stworzył. A znając ciebie, boję się nawet domyślać co mówią o tobie.

 

-Nie rozczaruje cię. Rzeczywiście jesteś bohaterem wśród ludzi i do dzisiaj krążą o tobie legendy -odpowiedział szczerze Zeus -ale widzisz, nie dlatego byłem zły. Uważam, że stworzenie człowieka było największą głupotą na jaką cię było stać. Twoja pycha altruisty przysłoniła twój rozum, a twoja krótko wzroczność nie widziała przyszłych konsekwencji twojego czynu.

 

-A ty, co wtedy widziałeś Zeusie? -spytał szczerze zaciekawiony Tytan, nie byłby jednak sobą gdyby nie dołożył trochę swojej uszczypliwości. -Tym swoim boskim dalekosiężnym wzrokiem.

 

Zeus przemilczał ironie, a skupił się na wyjaśnianiu.

 

-Wtedy gdy stworzyłeś człowieka, było po prostu za wcześnie. Ziemia nie była jeszcze gotowa na myślący gatunek. Dla mnie było to wtedy oczywiste. Dla ciebie niestety nie.

 

-Teraz rozumiem. To zapewne dlatego zesłałeś na te biedne istoty te wszystkie plagi. Skoro ziemia nie była gotowa na ludzi, to skoro już są, to niech chociaż trochę pocierpią. Niech się trochę pomęczą. Czemu oni mają być szczęśliwi? Mam racje Zeusie? O to twoje boskie rozumowanie i ta twoja dalekowzroczność -powiedział z sarkazmem, nie oczekując odpowiedzi na postawione pytania. Po chwili zmieniając ton na bardzie rzeczowy dodał -Zeusie przykro mi, ale ja po za zazdrością i zawiścią, nie widzę żadnej logiki w twoim postępowaniu.

 

-No cóż, spodziewałem się, że ta rozmowa nie będzie łatwa -zaśmiał się władca piorunów -i myślę że trochę czasu mi tu zejdzie z tobą.

 

W tym momencie półka skalna na której byli wydłużyła się bezszelestnie, a na niej pojawił się wspaniały stół i krzesło umieszczone na wprost Prometeusza. Po chwili na stole pojawiły się smakołyki, o których bohater przykuty do skały mógł tylko pomarzyć. Tytan przeklął w myślach swego prześladowcę, jednak powstrzymał się od wypowiedzi. Za wszelką cenę nie chciał dać Zeusowi satysfakcji, ten się zaśmiał i spytał.

 

-Czyżbyś zapomniał, że słyszę twoje myśli?

 

Napomniany już nic nie powiedział, był wściekły i pełen złości. Zamknął oczy zaciskając zęby, nie miał zamiaru patrzeć jak jego rozmówca się posila.

 

Po chwili jednak poczuł ulgę w mięśniach ramion, i zorientował się że został rozkuty. Ulga była ogromna. Otworzył oczy i od razu zauważył dodatkowe krzesło, które pojawiło się przy zastawionym już stole. Spojrzał na Zeusa, który właśnie nalewał wina do kieliszka po jego stronie.

 

-Siadaj Prometeuszu, może jestem okrutny, ale zasady dobrego wychowania znam.

 

Tytan nie dał się dłużej prosić. Mimo, że przez cały czas swojej niewoli, za sprawą boskich mocy nie umierał z głodu, to perspektywa posmakowania czegoś realnego była tak silna, że nie był wstanie się jej oprzeć. Co więcej, nie był nawet wstanie pomyśleć o możliwości odmówienia. Usiadł więc naprzeciwko swojego oprawcy i bezceremonialnie wziął się za jedzenie. Potrawy ze stołu zaczęły znikać, jak zaczarowane. Zeus przyglądał się przez chwile tytanowi, pozwalając mu w ciszy skosztować przyjemności zaspokojenia pierwszego głodu. W końcu jednak powiedział.

 

-Widzisz Prometeuszu, ta słynna puszka Pandory, o której wspominasz, musiała się pojawić. Jakbym pozwolił tym stworzeniom rozwijać się bez żadnych chorób, czy innych nieszczęść, po kilku tysiącach lat byłoby ich tak dużo, że nie byli by wstanie się wyżywić. Myślę, że popadli by w kanibalizm, albo w jeszcze coś gorszego. Byłem zmuszony wprowadzić jakiś mechanizm który by ograniczał ich naturalną populacje. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak płodni potrafią być ludzie. Robią dzieci bez umiaru, a robią to dlatego że popełniłeś straszny błąd tworząc ich. Dałeś ludziom pewną cechę, na którą jeszcze jako gatunek nie byli w ogóle gotowi -Prometeusz przełykając smaczny kawałek indyka był wstanie tylko spojrzeć pytająco, Zeus jakby czekając tylko na, to mówił dalej. -Dałeś im boską możliwość odczuwania przyjemności z prokreacji, dlatego też nigdy nie mieli umiaru w robieniu potomstwa.

 

Prometeusz chcąc koniecznie zripostować, podniósł rękę. Zrobił to nie dlatego że chciał prosić o zgodę na zabranie głosu, ale dlatego, że miał zapchane gardło przez pożywienie. Zeus odczekał, aż jego rozmówca przełknie zalegające mu pożywienie. Co też w końcu uczynił popijając ogromnym łykiem wina i był wstanie spytać.

 

-Nie uważasz Zeusie, że pozostawienie tylko nam tych boskich atrybutów było by swoistym egoizmem? Czemu oni nie mają mieć takich samych przyjemności, jak my? W czym oni są gorsi on nas? A może tak naprawdę są od nas lepsi. Myślałeś kiedyś o tym?

 

-Z oceną ludzi się powstrzymaj, jak ich lepiej poznasz. Wracając do twojego podstawowego pytania już wyjaśniam. Ludzie jako gatunek po prostu nie byli gotowi na odczuwanie przyjemności w trakcie prokreacji. Nie potrafili i nadal nie potrafią nad tym zapanować.

 

Prometeusz spojrzał prosto w oczy swemu rozmówcy i spytał.

 

-Jesteś trochę cyniczny.

 

-Czemu tak uważasz?

 

-Czy ty wszechwiedzący Zeusie odmówiłeś sobie kiedykolwiek spółkowania z jakąś istotą która ci wpadła w oko? Dobitnie mówiąc czy odmówiłeś sobie kiedykolwiek przelecenia kogoś, jeżeli miałeś na to ochotę?

 

-Nie -odpowiedział spokojnie. -Ale wśród nas nie ma problemu, że jest nas za dużo, mamy do dyspozycji cały wszechświat, ilekolwiek by nas było nie grozi nam tak zwane przeludnienie. Nie wspominając już o tym, że znamy sposoby aby uniknąć tak zwanego niechcianego potomstwa. Wiesz Prometeuszu ilu teraz jest ludzi na ziemi?

 

-Nie mam pojęcia.

 

-Przeszło sześć miliardów, a za dwadzieścia lat ma być ich ponad osiem miliardów, z czego prawie jedna trzecia żyje na granicy ubóstwa, czyli inaczej prawie umierają z głodu.

 

-Liczyłeś ich -spytał zaciekawiony

 

-Nie musiałem. Ludzie są na takim poziomie, że sami nad sobą prowadzą badania, podałem Ci ich dane statystyczne i prognozy.

 

-Skoro robią takie badania, to znaczy że mocno się rozwinęli -powiedział z entuzjazmem uszczęśliwiony Prometeusz.

 

-Nie ciesz się, póki nie dowiesz się wszystkiego. -uspokajał jego emocje Zeus, a wróciwszy do poprzedniego wątku powiedział. -ludzie rozlali się po całym świecie jak szarańcze. Z wszystkich stworzeń jakie żyją na tej planecie, ludzie są najbardziej groźni dla innych gatunków. Nie potrafią współżyć z naturą, i tylko w egocentryczny sposób patrzą na swoją egzystencje. Nie dostrzegają tego, że niszcząc inne stworzenia, niszczą zarazem swoje środowisko, a co za tym idzie idą ku zagładzie. Wiesz ile różnego rodzaju stworzeń wyginęło bezpowrotnie na tej planecie?

 

-Wiesz, że nie wiem, więc się głupio nie pytaj.

 

Zeus nie zrażony ostrym tonem kontynuował.

 

-Około tysiąca gatunków wyginęło bezpowrotnie, a w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat jest zagrożone następne jedenaście tysięcy gatunków. Daje nam to miliardy istnień.

 

-Może warto byłoby im pomóc, przecież znasz dużo boskich sztuczek. -powiedział bez większych emocji Prometeusz. Był pewien, że Zeus specjalnie ubarwia całą sytuacje, aby wzbudzić w nim poczucie winy.

 

-Co było możliwe to zrobiłem, ale nie jestem wstanie powstrzymać rozpędzonej lawiny, mogę ją tylko hamować.

 

-Teraz rozumiem, czyli puszka Pandory to taki boski hamulec.

 

-Tak Prometeuszu, to był jeden z hamulców, aby pomóc wszystkim istotom na tej planecie, również samemu człowiekowi.

 

-No cóż. Widzę, że twój humanizm jest niezmiernie szeroki w interpretacji Zeusie -odpowiedział z pogardą, a po chwili dodał -Jesteś po prostu obłudny.

 

Władca piorunów nie zareagował na te słowa emocjonalnie, nadal mówił spokojnym rzeczowym głosem

 

-To twoje zdanie, i tak naprawdę, dziwie się że nie rozumiesz jeszcze mojego postępowania. Zawsze uchodziłeś za jednego z mądrzejszych tytanów, a teraz nie dostrzegasz, albo co gorsza nie chcesz dostrzec oczywistych faktów.

 

-Wybacz najmądrzejszy z Bogów -w głosie Prometeusza ironia była podstawową nutą -ale, zsyłaniu różnego rodzaju cierpień na istoty żyjące, ja osobiście nie widzę mądrości.

 

-Prometeuszu mam pytanie.

 

-Słucham Cię Zeusie.

 

-czy smakowało ci dzisiaj jedzenie?

 

Zaskoczony nagłą zmianą tematu mimo wszystko kiwnął potakująco głową, a jego rozmówca spytał ponownie.

 

-Czy jedząc odczuwałeś przyjemność z jedzenia?

 

-Tak -odpowiedział po chwili wahania, nie miał pojęcia do czego zmierza jego rozmówca.

 

-Czy odczuwałbyś taką samą przyjemność będąc najedzonym.

 

-Myślę, że mniejszą. -odpowiedział szczerze.

 

-Zastanówmy się więc. Zaznając głodu, cierpisz, tak?

 

-Tak

 

-Zaspokajając swój głód, to odczuwasz przyjemność?

 

-No tak -potwierdził zdezorientowany Prometeusz.

 

-Gdybyś nigdy nie zaznał głodu, nie byłbyś wstanie docenić uczucia sytości.

 

-Co to ma właściwie do ludzi? -przerwał mu skazaniec

 

-Poczekaj, trochę cierpliwości. Zgodzisz się zapewne ze mną, że gdy życie mija ci przyjemnie odczuwasz szczęście. -Prometeusz pokiwał tylko potakując. -Z twoich odpowiedzi wynika niezbicie, że nie docenił byś przyjemności jedzenia, gdybyś wcześniej nie zaznał uczucia głodu?

 

-Myślę że tak.

 

-Jeżeli zatem, ktoś jest przez całe życie zdrowym nie docenia zazwyczaj tego stanu, gdy zachoruje jednak, a potem powróci do zdrowia doceni stan zdrowego ciała i duszy. Będzie szczęśliwy, że wyzdrowiał.

 

Prometeusz mimo, że przyznał rację w myślach, to nie skomentował tej kwestii głośno, a rozmówca kontynuował.

 

-Podobnie jest ze samym szczęściem. Niemożliwe jest abyś był szczęśliwym, nie zaznając wcześniej cierpienia i nieszczęścia.

 

-No dobrze -odpowiedział z lekkim wahaniem Prometeusz -musze ci przyznać, że nie brak logiki w twoim rozumowaniu. Przyznam ci nawet poniekąd rację, że dzięki temu, iż ludzie cierpią w jakimś okresie swego życia, to tym bardziej docenią szczęście które spotka ich w przyszłości. Ale wytłumacz mi zatem inną rzecz, która zresztą już dzisiaj poruszyłeś. Skoro tak dbasz o szczęście tych ludzi i ich przyjemności, to czemu zarzucasz mi, że obdarzyłem ich możliwością odczuwania przyjemności z prokreacji.

 

-To jest taka sama sytuacja, jak ze zdrowiem tylko odwrotnie przedstawiona.

 

-Szczerze mówiąc nie rozumiem.

 

Zeus westchnął głęboko, po czym zaczął wyjaśniać.

 

-Prometeuszu jeżeli byłbyś stworzony w taki sposób, że jedząc nie czułbyś smaku potraw, to nie wiedziałbyś zarazem, że jedząc coś smacznego możemy odczuwać przyjemność. Jadł byś tylko dla zaspokojenia podstawowego głodu, a nie dla przyjemności. Zapewne unik lelibyśmy wtedy zbędnego obżarstwa. Zgadzasz się ze mną?

 

-Mogę się zgodzić. -odpowiedział z lekkim ociąganiem.

 

-Tak samo jest z obcowaniem. Jeżeli prokreacja była by dla ludzi zwyczajną czynnością, taką jak na przykład kolokwialne mówiąc kopanie dziury, spółkowali by ze sobą tylko wtedy jeżeli by odczuwali taką potrzebę, egzystencjonalną potrzebę przetrwania gatunku. Ludzie nie mogli by być nieszczęśliwi po przez brak obcowania, bo nie doświadczyli by nigdy przyjemności z obcowania. Nie zdawali by sobie sprawy, że to może być przyjemne. Rozumiesz mnie?

 

-Zbyt zagmatwanie to tłumaczysz. -powiedział, jednak w myślach zaczynał rozumieć swojego rozmówce.

 

-Wytłumaczę ci to inaczej. Masz do wybory dwie potrawy, jedna na przykład zwykły suchy chleb, a drugą -Zeus zawiesił głos, i po chwili rozglądając się po stole dodał. -niech będzie na przykład ten indyk który tak smakowicie pochłaniałeś, którą byś z nich wybrał?

 

-Oczywiście indyka.

 

-Czy spróbował byś zjeść chociaż trochę indyka gdybyś był najedzony i syty?

 

-Myślę że tak.

 

-A chleb?

 

-Jakbym nie miał indyka, to chleb jadłbym tylko wtedy, jak byłbym głodny. -odpowiedział z pełną szczerością.

 

-Czyli reasumując, chleb jadłbyś tylko wtedy, jakbyś odczuwał głód. Indyka natomiast, również wtedy gdybyś głodu nie odczuwał. Czyli możemy powiedzieć, że jadłbyś indyka tylko dla samej przyjemności?

 

-Tak możemy powiedzieć. -zgodził się Prometeusz.

 

-A teraz załóżmy, że twój język nigdy nie miał kubków smakowych i od samego urodzenia jesteś pozbawiony wzroku. Nie mając tych atrybutów, nie byłbyś wstanie dostrzec różnicy miedzy indykiem, a chlebem. Czy sprawiało by ci wtedy różnice co jesz?

 

-Chyba nie -odpowiedział po chwili.

 

-I teraz podstawowe pytanie. Czy jadłbyś częściej indyka niż chleb?

 

-Myślę, że gdybym był pozbawiony smaku to nie.

 

-Czy odczuwałbyś cierpienie, jedząc tylko suchy chleb? Cały czas zakładamy, że nie znasz smaku indyka ani innych potraw.

 

Prometeusz tylko pokiwał przecząco głową.

 

-Czy zatem odczuwałbyś cierpienia z niemożności obcowania, gdybyś nigdy nie doświadczył z tego tytułu przyjemności?

 

-Chyba nie. -odpowiedział po chwili wahania.

 

-I tu jest sedno sprawy, dałeś ludziom możliwość posmakowania przyjemności z obcowania, dlatego zamiast rozmnażać się jak inne stworzenia, w sposób zgodny z naturą, czyli umiarkowanie, mnożą się jak grzyby po deszczu, zaburzając zarazem naturalną równowagę na ziemi.

 

Nastąpiła cisza, Zeus przyglądał się Prometeuszowi i zastanawiał się, czy to co mówił było dla niego jasne. Po chwili ponownie podjął wątek.

 

-A czemu to robią? -spytał, po czym sam odpowiedział. -Dlatego, że podczas obcowania doznają przyjemności, uprawiają sex, tak to oni nazywają, bez żadnego umiarkowania i tutaj zaczynają się problemy nie tylko dla nich, ale przede wszystkim dla całej planety. Przez ciebie Prometeuszu, została pogwałcona podstawowa zasada równowagi natury. -ostatnie słowa były wypowiedziane oskarżycielskim tonem.

 

Tytan zamyślił się zastanawiając nad słowami swojego oprawcy, trudno było znaleźć jakieś wady w jego toku rozumowania, mimo wszystko próbował oponować.

 

-Czyli według ciebie, ludzie nie są po prostu godni aby odczuwać przyjemność, chciałbyś ich traktować jak zwierzęta.

 

Zeus uśmiechnął się pobłażliwie i powiedział

 

-Oj Prometeuszu, Prometeuszu tu nie chodzi o godność ludzi, tylko o czas.

 

-To znaczy?

 

-Te istoty nie były jeszcze na to gotowe. Zakłóciłeś podstawowe prawo natury jakim jest KOLEJNOŚĆ. Myślisz, że ja nie wiem w jaki sposób stworzyłeś człowieka? – popatrzał z politowaniem na tytana, na jego twarzy można było zobaczyć zwątpienie i strach, jednak ten nie zdobył się na żadna ripostę, więc po chwili Zeus mówił ponownie. -Jak myślisz kto zniszczył twoje tajne laboratorium? -tytan nie zdobył się na jakiekolwiek słowo odpowiedzi, więc władca piorunów mówił dalej -zaraz jak tylko człowiek pojawił się na ziemi domyśliłem się wszystkiego, wiem, że użyłeś istotę człekokształtną jako protoplastę człowieka i jakby to powiedział któryś z dzisiejszych uczonych ludzi, po prostu przyśpieszyłeś ewolucje. Zachciało ci się zrównać istotę człekokształtną z nami, dlatego mieszałeś w ich genach. No cóż, można by powiedzieć, że ci się udało. Przyśpieszyłeś ewolucje, stworzyłeś istotę rozumną, a może stworzyłeś tylko istotę pozornie rozumną.

 

-Skąd wiedziałeś o laboratorium? -spytał po chwili

 

-Mało istotne Prometeuszu, w sumie nie przybyłem tu po to aby wypominać Ci twoje głupie pomyłki. Widzisz, już niedługo ziemia przestanie się nadawać do zamieszkania.

 

-Czemu? -spytał zaskoczony.

 

-Tak naprawdę, to ty jesteś temu winien. Ty i ludzie których stworzyłeś.

 

-Kłamiesz Zeusie. -wykrzyknął tytan ze złością.

 

-Chciałbym kłamać, ale niestety to jest prawda. -odpowiedział spokojnie -Jak już wspomniałem nie przybyłem tutaj, aby cię dręczyć. Jestem pewien, że kara jaką otrzymałeś była wystarczająca, i czas ją zakończyć.

 

-Załóżmy, że mówisz prawdę -zaczął nieufnie -Czemu uważasz, że to tylko ja jestem winien?

 

-Widzisz samo grzebanie w genach, nie było jeszcze takie straszne, namieszałeś im w głowach to fakt ale nad tym moglibyśmy jeszcze zapanować. -Prometeusz chciał już coś powiedzieć, widząc to jednak Zeus powstrzymał go mówiąc. -Proszę cię, wysłuchaj mnie w spokoju. Potem chętnie z tobą podyskutuje, zresztą niedługo będziemy mieć na to dużo czasu. -napomniany powstrzymał się od wszelkich wypowiedzi a władca piorunów mówił dalej. -Jak wspomniałem wtedy jeszcze mogliśmy kontrolować człowieka i nad nim panować, temu właśnie miała służyć ta przysłowiowa puszka Pandory, po przez choroby kontrolowaliśmy ich przyrost naturalny, i sprawa by była załatwiona.

 

Tobie jednak było mało, jak zobaczyłeś, że ludzie trochę cierpią postanowiłeś im pomagać, najpierw dałeś im ogień, i to też jeszcze nie było takie straszne. Sam ogień dawał im tylko tyle, że było im cieplej i zmieniła się ich dieta. Jednak ty na tym nie poprzestałeś, i zacząłeś ich potajemnie uczyć. Jakbyś ich uczył rysowania nie było by źle, ale ty zacząłeś od razu z grubej rury, od przedmiotów ścisłych. Matematyka, algebra, podstawy fizyki, skończyło się na tym, że ludzie którzy wcześniej mieszkali w jaskiniach zaczęli wznosić potężne budowle.

 

-Co w tym złego?

 

-Na pozór nic, śmieszne jest to, że budowali je często na moją cześć. -zaśmiał Zeus.

 

-Sam widzisz Zeusie, że nie było w tym nic złego.

 

-Mylisz się. Dałeś im podstawy nauki, uruchomiłeś lawinę wiedzy, której już niestety nie mogliśmy powstrzymać.

 

-Nadal nie rozumiem co w tym złego.

 

-Ta wiedza zniszczyła tą planetę. -na twarzy więźnia było zdziwienie, Zeus nie skomentował tego, a tylko wyjaśniał dalej -Ludzie, którym pomogłeś nie byli gotowi jeszcze na tę wiedze. To tak jakbyś osobie która umie jeździć konno kazał prowadzić statek kosmiczny. W pierwszej chwili będzie zachwycona, szybkość, wygląd statku jest okazała. jednak brak elementarnej wiedzy jak ten statek jest zbudowany skończy się tym, że ten pojazd zostanie rozbity, a osoba którą obdarowałeś zginie. To tak samo jakbyś uczył tabliczki mnożenia osobę która nie umie dodawać, będzie umiała mnożyć, jednakże nigdy nie zrozumie tego działania. Jak dałeś ludziom wiedzę to zaczęli myśleć bardzo egoistyczne. Stwierdzili, że to oni są najważniejsi na tym świecie, że wszystko im się należy, a wszystkie inne istoty żyjące na tej planecie powinny im służyć. Homo sapiens, którego stworzyłeś, nie zdążył zdobyć pokory dla natury, która tak naprawdę rządzi tą planetą, jak i całym wszechświatem.

 

Ludzie których uczyłeś zaczęli się bardzo szybko rozwijać. Niestety większość tych wszystkich odkryć służyła jednemu celowi. Tym celem była egocentryczna chciwość. Cokolwiek nowego wymyślili, wykorzystywali tą wiedze aby coś zdobyć, oczywiście cele były różne, złoto, władza, pożądanie kobiet. -Zeus mówiąc ostatnie słowa uśmiechnął się szyderczo, Prometeusz stał zdruzgotany, po chwili z żalem w głosie spytał.

 

-To czego ich powinienem uczyć?

 

-Niczego. Oni sami przez długie lata swojej egzystencji nauczyli by się jednej podstawowej rzeczy. Że największym dobrem jest ta planeta, która daje im życie, ale również im je zabiera. Ziemia tak naprawdę jest na szczycie łańcucha pokarmowego. W końcu to do niej wszyscy wracają. Ludzie nie zdążyli zrozumieć, że są tylko cząstką tej machiny, i że muszą z nią współgrać aby całość pracowała bez zakłóceń. Gdybyś wtedy nie zakłócił procesu dorastania ludzkości, za kilkadziesiąt tysięcy lat ludzie sami by powstali, ale wtedy by wiedzieli, że najważniejszy jest ich dom, czyli ta planeta. Teraz w większości myślą, że najważniejsi są oni sami. Ludzie to egocentrycy w najgorszym wykonaniu.

 

-Naprawdę nie zrobili nic pożytecznego? -spytał po dłuższej chwili milczenia, w jego głosie był smutek i rezygnacja.

 

Zeus zamyślił się doszukując się w swoich myślach jakiś pozytywnych aspektów funkcjonowania człowieka, i po chwili powiedział.

 

-Obawiam się że nie, owszem pojawiały się wśród nich wybitne jednostki, które wyprzedzały swoją epokę, i myślały inaczej niż ogół. Jednak w pojedynkę nie były wstanie zrobić nic pożytecznego, zdarzało się też, że jak coś zrobiły lub wynalazły, to ta wiedza po jakimś czasie i tak była wykorzystywana w nieodpowiedni sposób.

 

Teraz na świecie powstało sporo grup ludzi, które zdają sobie sprawę, że ta planeta idzie ku zagładzie i próbują coś z tym zrobić, niestety jest już za późno. Świadomość praw boskiej natury dotarła do nich na końcu cywilizacji, a powinna była dotrzeć na początku.

 

-Nie możemy im pomóc?

 

-Niestety nie. -odpowiedział krótko.

 

-Nawet nie spróbujesz?

 

Zeus zaśmiał się.

 

-Próbowałem Prometeuszu a jakże, tylko nie wiem czy te próby by się tobie spodobały?

 

Prometeusz spojrzał na Zeusa i zaciskając zęby spytał.

 

-Co zrobiłeś?

 

-Było kilka takich pomysłów, ale jak już mówiłem nie przyniosły one pożądanych rezultatów, ale owszem, trochę spowolniły ten proces. -nie chciał ciągnąć tego tematu, wiedząc, że Prometeusz jest bardzo przywiązany emocjonalnie do swojego dzieła, jednak widząc pytające spojrzenie tytana i zdając sobie sprawę, że i tak się o wszystkim dowie postanowił kontynuować. -No dobrze, tylko pamiętaj, że robiłem to w dobrej wierze.

 

Z początku ich cywilizacja kumulowała się w jednym regionie, postanowiłem więc zbombardować dwa największe ośrodki naukowe. Myślałem, że to rozwiąże problem, jednak niestety się przeliczyłem. Ktoś od nas ostrzegł ludzi, i kilku najbardziej wybitnych uratowano z zagłady, to niestety wystarczyło aby ich postęp naukowy szedł dalej.

 

Potem wpadłem na inny pomysł. Zalałem cały świat wodą. -Prometeusz tylko westchnął ciężko -Pomyślałem, że jak przetrwa nieliczna grupa ludzi i to dobrze wyselekcjonowanych, czyli takich którzy nie grzeszą rozumem, to uda mi się trwale wyhamować ten pseudo rozwój. Wyobraź sobie, że chociaż ludzi wybrałem odpowiednich -w tym momencie Zeus zaśmiał jakby mu się coś przypomniało, Prometeusz który kipiał ze złości spytał

 

-Co cię tak śmieszy Zeusie? Twoja czarna dusza się przez ciebie śmieje?

 

-Coś mi się przypomniało. -odpowiedział bez emocji, w ogóle nie zwracając uwagi na złość swojego rozmówcy -Wiesz co zrobił przywódca tych ludzi których ocaliłem zaraz po potopie?

 

-No co? -spytał niby bez większego zainteresowania.

 

-Upił się z radości tak, że musieliśmy go reanimować, przyznasz że to ciekawy sposób radowania się.

 

Prometeusz przemilczał te niby śmieszne wstawki Zeusa, i po chwili wracając do tematu spytał ze złością

 

-To ile razy topiłeś, zsyłałeś cierpienia lub inne katastrofy na ludzi?

 

-No cóż, potop owszem nie był humanitarny, ale dzięki niemu przez jakiś czas dałem odpocząć tej planecie. Poza tym pociesze cię, że nie tylko ty mnie określiłeś tyranem i zabójcą. Po potopie za namową moich współbraci musiałem obiecać, że nie będę robił ogólnoludzkich tragedii. Od tego czasu miałem związane ręce i musiałem być o wiele bardziej subtelny, co muszę przyznać nie było łatwe.

 

-To znaczy co robiłeś?

 

-Z początku próbowałem wywoływać miedzy nimi wojny, aby sami się uśmiercali. Nie było to wcale trudne, bo to bardzo mściwy i zachłanny gatunek, przyznasz, że to wybuchowa mieszanka -Prometeusz przemilczał tą uwagę, więc Zeus mówił dalej -okazało się jednak, że efekt był odwrotny od zamierzonego, bo z jednej strony ginęło trochę ludzi, ale drugiej strony przy okazji jakiekolwiek wojny rozwój technologiczny szedł niesamowicie naprzód. Dlatego po jakimś czasie przestałem ingerować w ich rozwój i straciłem wszelką nadzieje na uratowanie tej planety. Chociaż musze się pochwalić, że raz przyszedł mi do głowy pewien pomysł dzięki któremu dałem tej planecie dodatkowo z jakiś tysiąc lat.

 

-Jestem strasznie ciekaw, jak bardzo tym razem byłeś subtelny w swych czynach? -spytał z ironią tytan.

 

-Zdziwisz się Prometeuszu, to naprawdę było subtelne. Wpadłem na genialny pomysł, wykorzystałem ich niesamowitą chęć wierzenia w boga. Tylko że, zamiast wielu naturalnych bogów, do których zawsze się modlili dałem im jednego. Miał być mądry i opiekuńczy, ale zarazem żeby utrzymać ludzi w ryzach musiał być okrutny i mściwy. Taka mała sprzeczność.

 

-Ciekawe na kim się wzorowałeś -Zeus i tym razem przemilczał złośliwą uwagę swojego rozmówcy i mówił dalej.

 

-Potem oczywiście ludzie dorobili sobie cały system wierzeń, ale ja już nie ingerowałem w to. Mnie tylko zależało aby bóstwo, w cudzysłowie oczywiście, powstrzymało rozwój nauki i musze się pochwalić, że przez przeszło tysiąc lat to się udawało. Chociaż do dzisiaj mnie ciarki przechodzą na myśl o całych stosach książek, które palono w imię wiary. W sumie to palono nie tylko książki w imię miłosiernego i mądrego boga, ale o tym wspominam tak na marginesie.

 

W końcu i religia nie pomogła, i już nie dało się tego powstrzymać. Rozwój poszedł dalej. Jak sam widzisz, nie możesz powiedzieć że nie byłem naprawdę subtelny i nie zrobiłem nic złego, a że twoi ukochani ludzie sami zgotowali sobie nawzajem piekło i mordowali się na różne pomysłowe sposoby to już nie mój problem, w końcu to przecież nie ja ich stworzyłem -odpowiedział złośliwie.

 

-Nie możesz się pogodzić z faktem, że to nie ty, tym razem mordujesz.

 

-Prometeuszu nie rób ze mnie zabójcę. W twoim głosie jest taki ton że aż mnie ciarki przechodzą. Podchodzisz do tego tematu bardzo emocjonalnie, a ja chciałbym ci przypomnieć, że człowiek nie jest jedyną istniejącą istotą na tej planecie. Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić ile gatunków zwierząt i roślin dzięki działalności człowieka na zawsze zniknęło z jej powierzchni. Jeżeli szukasz we mnie zbrodniarza to musisz spojrzeć faktom w oczy i odpowiedzieć sobie kto bardziej się do tego przyczynił. Ja czy ty?

 

-Nie znam tych faktów. Może nie zauważyłeś ale od jakiegoś czasu nie mam zbytniej możliwości zauważenia czegokolwiek -odpowiedział złośliwie.

 

-No to ja ci pokaże. Przelecimy się po tej planecie i sam zobaczysz jakie spustoszenia poczynił człowiek.

 

 

 

Nie było ich dwa dni.

 

Zeus najpierw zabrał Prometeusza do zatoki meksykańskiej, w której nastąpił niekontrolowany wyciek ropy naftowej. Widok rozlanej plamy i zwierząt oblepionych tą mazistą substancją, które nie mogły się od niej uwolnić, był bardzo symboliczny dla tego świata, utopionego w góry śmieci. Następnie polecieli właśnie na ogromne wysypiska z którymi ani przyroda ani człowiek nie może sobie poradzić. Zobaczyli również wyrąb lasów tropikalnych, który służył pozyskaniu dodatkowych areałów ziemi uprawnej. W końcu człowieka trzeba wyżywić. Ziemi uprawnej na którą niedługo w celu ochrony przed „szkodnikami" będą rozsiewane herbicydy, które zatrują wodę i przyczynią się do zniszczenia następnych stworzeń. Zobaczyli różnego rodzaju na szeroką skale polowania. Niektóre służyły zdobyciu pożywienia. Inne zdobyciu ozdób, skór, ale były też takie które służyły zdobyciu ozdobnych piórek do kapeluszy.

 

Prometeusz już w tym momencie dygotał z nienawiści do człowieka. Zeus pokazał mu jeszcze tak zwany próbny wybuch broni nuklearnej. Widok zwierząt które zginęły podczas wybuchu był przerażający. Nie polecieli dalej, bohater ludzi poprosił swojego dotychczasowego oprawce, aby ten oszczędził mu dalszych widoków.

 

Władca piorunów planował z początku zabrać Prometeusza do swojej siedziby i ogłosić wszem i wobec o zakończeniu jego kary. On jednak nie chciał wrócić i poprosił go, aby ponownie powrócili na Kaukaz.

 

Po wylądowaniu zapłakał i przez łzy zwrócił się do Zeusa.

 

-Przepraszam. Nigdy nie pomyślałbym, że przyczynie się do takiej tragedii tej planety. Chciałem dobrze. Myślałem, że jak storze ludzi podobnych do nas, to ta planeta będzie bardziej kompletna. Teraz widzę jak się myliłem. Uważałem się za mądrego, a tak naprawdę jestem głupim nędznym stworzeniem, który nie zasługuję na żadną łaskę.

 

-Prometeuszu każdy popełnia błędy. -Zeus obejmując go za głowę pocieszającym tonem powiedział -Nie pokazywałem ci tego wszystkiego, aby doprowadzić cię do wyrzutów sumienia. Chciałem ci tylko pokazać inną drogę na przyszłość. Niedługo odlecimy z tej planety i wylądujemy gdzieś w innym świecie i jestem przekonany, że tam będzie równie pięknie jak tutaj, gdyśmy przylecieli. No i mam szczerą nadzieje że tam dłużej zagościmy.

 

-Ja nigdzie nie lecę. -odpowiedział zapłakany Prometeusz. -Jeżeli pozwolisz spróbuje pomóc chociażby pojedynczym gatunkom tych zwierząt i roślin. Albo chociaż nie którym zwierzętom lub roślinom. A jak przyjdzie koniec tej planety, to zginę razem z nimi.

 

-Mówisz straszne głupoty, i rozumiem, że przemawia przez ciebie żal. -skwitował to Zeus, po czym mówił dalej -Rozumiem, że twoje wyobrażenie świata się zawaliło, wierzyłeś w coś co wydawało ci się prawdą a okazało się zupełnie inaczej. Pamiętaj jednak, że wszyscy popełniamy błędy, i że każdy ma prawo do jeszcze jednej szansy. Zwłaszcza wtedy gdy nabierze doświadczenia i wyciągnie odpowiednie wnioski z przeszłości.

 

Wiesz, że zawsze ceniłem twoją mądrość. Owszem zrobiłeś głupotę, ale mówi się trudno, świat się nie kończy. Musimy iść do przodu.

 

-Ten się kończy. -wtrącił Prometeusz

 

-To tylko jedna planeta, na której po prostu nam nie wyszło. Jest wiele światów na których twoja wiedza, i ufam, że po ostatnich doświadczeniach również mądrość, będzie służyć innym stworzeniom. Jak chcesz możesz tu pozostać jeszcze jakiś czas, możesz sobie to wszystko przemyśleć i poukładać. Jednak jak przyjdzie czas odlotu chce cię widzieć u swojego boku.

 

Prometeusz nie odpowiedział. Stanął w miejscu w którym przebywał przez ostatnie dziesięć tysięcy lat jakby oczekując ponownego zakucia. To jednak nie nastąpiło. Stał i myślał o tych wszystkich stworzeniach które przez niego zginęły, myślał o stworzeniach które jeszcze zginą i było to o wiele gorsze. Wiedział że zawinił, i wiedział, że nie może pomóc, było to bardzo męczące dla jego duszy. Wolałby ponownie być przykuty do skały i oczekiwać orła, jednakże łańcuchy się nie pojawiły, a orzeł nie przyleciał. Najgorsze było to, że nie powróciła dawna nieświadomość.

 

Prometeusz wiedział, że od dzisiaj świadomość cierpień, jakie przysporzył innym istotom, będzie mu ciążyła do końca jego życia.

 

Zeus odleciał w końcu, pomyślał że musi dać czas Prometeuszowi na przemyślenia. Był pewny że jak przyjdzie czas odlotu, będzie u jego boku.

 

Niestety jednak się mylił.

 

 

 

Koniec

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Witam

Zaciekawiło mnie. Zastanawiam się jaki mógłby być ciąg dalszy.....

Jest nadzieja dla planety i na ciąg dalszy?

Pozdrawiam

 

szczerze, nie planowałem dalszego ciągu. jak na razie nasza ziemia idzie na równi pochyłej w dół ale byc może sie opamietamy. :)
oczywiscie żartuje
narazie nie planuje drugiej części wszytko co chciałem wyrazić to chyba wyraziłem.
dzięki za komentarz
pozdrawiam

No więc tak, jesli chodzi o treść, to tekst ciekawy, poruszający bardzo ważne problemy. Z wykonaniem jest juz jednak trochę gorzej. Sporo powtórzeń, masa literówek, niezgrabnych zdań i niepotrzebnych w wielu miejscach zaimków. Składnia też w paru miejscach pokuśtykiwała. Reasumując, przekaz dobry, wykonanie średnie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

witaj fasoletti. taką mam przekorną naturę ze bardziej się do treści przekazu niż do wykonania. problem przede wszytkim w tym że piszę, a potem brakuje mi czasu na poprawianie tekstu. ale zdaje sobie sprawę iz nie jest on doskonały pod względem stylistyki. naszczęscie doskonałość jest zarezorwowana dla bogów, a mi do nich raczej daleko:)
dzięki za komentarz i pozdrawiam serdecznie

Hmmm... Rozumiem, ale wiesz, zamiast napisać później drugi tekst, który będzie też stylistycznie kulał, lepiej poświęcić ten czas na poprawienie pierwszego. Bo to jest naprawdę fajne opowiadanie, tylko cholera, te błędy zniechęcają do czytania. Później użytkownicy zobaczą Twpje opko, spojrzą na nick i powiedzą, "O, to ten co mu się korekty robić nie chce, pewno wciul byków jest, to nawet nie czytam". Wierz mi, naprawdę lepiej poświęcić ten czas i wrzucić jeden stylistycznie dobry tekst niż dwa słabe. Jasne, że przekaz jest ważny, ale żeby ktoś ten przeklaz przeczytał, musi to być podane w zjadliwej formie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

A ja uważam, że treść jest ważniejsza niż forma jej podania.
Ideałem jest jednak, jeśli jedno z drugim współgra.
Ktoś by może powiedział, że obiad podany na brudnym talerzu nie będzie smakował. Co na to powie głodny?
Mi się podobało. Ale sam jestem chyba znany z popełniania błędów :)

dzieki panie Zbigniewie za miłe słowa:)
porównanie do obiadu rewelacyjne, ale przypomniało mi o kolacji:)
pozdrowionka

Pomysł jest ciekawy, ale zawiodło wykonanie.
Generalnie nie lubię zbytnio filozoficznych opowiadań, bo rzadko zawierają naprawdę oryginalne, czy też odkrywcze rozważania. Ty przedstawiłeś je nawet strawnie, chociaż cały tok rozumowania Zeusa można, według mnie, bez problemu obalić.

Nie podobał mi się sposób, w jaki zwracają się do siebie bohaterowie - nie jak bogowie, ale jak para skłóconych nastolatków. Myślę, że ten element można było zdecydowanie lepiej dopracować, bo strasznie kontrastuje z momentami, kiedy dialogi są wyłącznie filozoficzną polemiką.

Na samym początku używasz parę razy słowa "niemiła" w kontekście kary i położenia Prometeusza. Słowo, moim zdaniem, zbyt lekkie, niepasujące do sytuacji. Skazanie kogoś na tysiącletnie męki i wyżeranie na żywca wątroby trudno nazwać "niemiłym". ;)

Co do stylu i błędów to podzielam zdanie Fasolettiego. Treść i pomysł to jedno, ale o warsztat też trzeba dbać i go doskonalić, a nic tak nie odstrasza czytelnika jak błędy bijące w oczy już od pierwszych linijek - to naprawdę zniechęca do lektury.

Podsumowując, niezły pomysł, trochę słabsze wykonanie. Popracujesz nad stylem i będzie całkiem dobrze.

Pozdrawiam.

co do wykonania to wiem że mam niedociągnięcia, co do dialogów to zrobiłem to specjalnie. oni mówią do siebie jak równy z równym. to nie są bogowie, bogami nazwali ich ludzie. jak dołozysz do tego frystracje Prometeusza który cierpiał w przekonaniu ze został źle potraktowany, to nie można oczekiwać ze bedzie on wyrażał się o swoim prześladowcy jak o bogu.
dzięki za poświecony czas, bardzo lubie to opowiadanie a widzę ze tutaj prawie nikt go nie czyta
pozdrowionka:)

Ja przeczytałem
Pozdrowionka:)

wiem Panie Zbyszku i dzieki za poświecony czas:)
pozdrowionka również

masztalski bardzo ciekawa historia. Ale muszę zgodzić się z przedmowcami. Powtorzehnia, nieskładne zdania...Kilkanaście razy piszesz o uśmiechu ironicznym bądź sarkastycznym. Ironia, sarkazm, szyderstwo to często pojawiające się tutaj słowa. Nie piszę, zapewne jak i czytelnicy wyżej, tego po to, aby sprawić czy przykrość. Po prostu źle się czyta z takimi błędami, czytelnik zamiast delektować się treścią, myśli o pojawiających się powtarzającyh słowach.
" Robią dzieci bez umiaru, a robią to dlatego że popełniłeś straszny błąd tworząc ich." - Płodzą dzieci bez umiaru. Popelniłeś straszny błąd, tworząc ich.
Jak widać na załączonym obrazku, u mnie nic ciekawego. -odpowiedział ironicznie Prometeusz - skąd u Prometeusza takie "grypsy" 20- wieczne?
Dobitnie mówiąc czy odmówiłeś sobie kiedykolwiek przelecenia kogoś, jeżeli miałeś na to ochotę? - "przelecenia" ??Czyt. wyżej. Ponadto "kogoś", znaczy bez względu na płeć? Czy chodziło o kobietę? Ponadto szyk.  Np: Dobitnie mówiąc; czy gdybyś miał ochotę,  kiedykolwiek odmówiłbyś sobie przyjemności obcowania z kobietą?
No dobra, tyle. tak czy inaczej to naprawdę fajna historia.  Szlachetny przekaz, ciekawa fabuła.
Pozdrawiam ciepło

powtórzenia, powtarzających, brak duzych liter po kropce - moje błędy powyżej. Edytowałam tekst kilka razy...wrrr. Przepraszam

witam Ago
chciałbym sie trochę wytłumaczyć:)
masz rację że w niektórych przypadkach moje pisanie nie jest doskonałe, ale w przykładach o których piszesz pewne słowa były użyte celowo. to nie oznacza wcale, że nie szanuje twojego zdania, ale mimo wszystko jak juz wspomniałem chciałem się troche wytłumaczyć. 
" Robią dzieci bez umiaru, a robią to dlatego że popełniłeś straszny błąd tworząc ich."  słowo "robią" celowo użyłem dwa razy aby podkreślić prymitywność ludzi. 
Jak widać na załączonym obrazku, u mnie nic ciekawego. -odpowiedział ironicznie Prometeusz - skąd u Prometeusza takie "grypsy" 20- wieczne?
Tu w ogóle nie widzę sprzeczności, Prometeusz jako przedstawiciel innej cywilizacji która przebywała na ziemi dużo wczesniej od ludzi, wcale nie musiał się wysłąwiać jak Homo Sapiens. tak samo z ostatnia kwestią "przelecenia kogoś" nie widzę żadnego problemu aby trzymac się jakieś konwencji. NIkt nie wie tak naprawdę jak by rozmawiały między sobą istoty z innej cywilizacji.
to moje subiektywne zdanie, i zdaje sobie sprawę, ze twoje odczucia mogą być inne. co więcej jak już wspomniałem zdaję sobie sprawę, ze moje pisanie jest dalekie od doskonałości. w każdym bądż razie bardzo się cieszę że podobała ci się fabuła i mój przekaz. na tym najbardziej mi zależało.
pozdrawiam serdecznie:)

Bardzo fajnie, że sięgnąłeś do mitologii, lubię podobne historie. Poruszasz też ważny temat, bardzo dobrze.
Nie jestem pewna, czy to długie wyjaśnienie na początku jest potrzebne. Chyba każdy wie, kim był Prometeusz?
Mogłabym się czepnąć do języka bohaterów i ogólnie do dialogów. Wydają się nienaturalne i nieprzekonujące. Nie wiem do końca, dlaczego. Może za długie zdania?
narazie nie planuje drugiej części wszytko co chciałem wyrazić to chyba wyraziłem. - No właśnie, cały przekaz dosłownie upchnąłeś w dialogi. Treść przekazałem, akcja zakończona, pozamiatane. A czytelnik chciałby, żeby go historia wciągnęła, żeby się podomyślać mógł trochę, żeby sam mógł wyciągnąć wnioski...

zależało mi aby coś uzmysłowić czytelnikowi. napisać czarno na białym. Jeżeli pozostawił bym w tym tekście jeakieś niedomówienia, kazdy by zinterpretował to na swój sposób, a tutaj bardzo zależało mi na konkretnym przekazie. Czytelnik po przeczytaniu tego tekstu powinien się zastanowić nie nad tym, co chciałem przekazać, ale czemu tak właśnie jest?
zdaję sobie sprawę, ze moja odpowiedź zabrzmiała autorytalnie. Nie czuję się jakimś guru w tych względach to tak dla jasności. Mimo wszytko pozostane przy swoim zdaniu.
dzięki za przeczytanie i komentarz 
pozdrowionka:)

Pewnie, mój gust nie równa się gustowi innych czytających:)
A czytałeś może "Nagich ludzi" Bułyczowa? Albo "Dzienniki gwiazdowe" Lema? 

Lema czytałem, ale to było bardzo dawno:) jesli chodzi o powieści to ostatnio uwielbiam czytać Gardera (mój gust ewoluuje:) ) po za tym na ile czas pozwala czytam ksiażki filozoficzne, i psychologiczne.  
Co do gustów, to oczywiście masz racje. najważniejsze aby nie zatracić własnej tożsamości, i nie zacząc pisać przysłowiowej "mody na sukces". po za tym ja nigdy nie twierdziłem, że jestem pisarzem, pisanie traktuję tylko jako hobby:)
co wcale nie znaczy, że nie chciałbym wydać książki:)
a czemu pytasz o te książki?

Wydaje mi się, że to przykłady książek, w których coś ważnego zostało przekazane bez szkody dla fabuły. Akurat takie przykłady przyszły mi do głowy. Może niedobre...

a może dobre. postaram się przeczytać te książki skoro je polecasz. Ogólnie uwielbiam książki w których autor chce nam coś przekazać.
w tym opowiadaniu rzeczywiście okresliłem wszytko twardo i stanowczo, ale w innych pozycjach po za otwartym przekazem staram sie również wrzucić coś do przemyslenia (przykład mówiacych mrówek) ale byc może rzeczywiście robie to mało zgrabnie.
W kazdym bądź razie bardzo cenie sobie taką mini dyskusje i szanuję twoje zdanie.
Mam propozycje. polec mi swoje opowiadanie a polecam ci Swiadomość i może znowu podyskutujemy.

Nie ma sprawy, przeczytam wszystkie.
Tylko uprzedzam, że moje komentarze mogą być czasem ciężkostrawne:) 

:)
nie ma problemu.
a co ty polecasz swojego? prace zbiorową juz przeczytałem.

Co polecam?
To są tylko takie grafomańskie przytupaje.
Ale możesz się wyżyć, proszę bardzo:)
"Zakurzona tożsamość" na pierwszy ogień niechaj idzie. 

"wyżyć"  zabrzmiało strasznie:) więcej wiary w siebie. czytałem twój tekst na eliminacje, szczerze to nie pamiętam czy napisałem komentarz, ale tekst mi się podobał.
ja ide spać. rano o 6 muszę byc na nogach jutro jak tylko będę miał czas wezmę się do czytania.
życze przyjemnej nocy.

Nowa Fantastyka