- Opowiadanie: virion - Babcia

Babcia

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Babcia

Posmak atawistycznego, panicznego strachu.

 

Metaliczny. Cierpki. U nasady języka.

 

Uspokój się, uspokój.

Przecież nic się nie dzieje.

(WIDZIAŁEM GO! PRZED SEKUNDĄ GO WIDZIAŁEM!)

 

Nic nie widziałeś. Nikogo tam nie było. Nikogo tam nie ma.

Nie było.

Nie.

(BYŁ TAM! W CIEMNEJ KURTCE, Z REKLAMÓWKĄ W RĘKU, W KAPELUSZU).

 

Już niedaleko. Najwyżej pięć minut marszu. Szybkiego marszu.

(DLACZEGO SZYBKIEGO, SKORO NIC SIĘ NIE DZIEJE?)

 

Krok. Drugi, trzeci. Skrzypiący śnieg pod stopami.

 

Nie, wcale nie jest jeszcze całkiem ciemno. Dopiero zmierzcha.

 

A nawet jeśli jest ciemno, to co?

 

Nie jestem już dzieckiem. Nie boję się ciemności.

Ani cmentarzy.

Ani ciemnych cmentarzy.

 

Czy to możliwe, że jestem tu całkiem sam?

(PRZED CHWILĄ W MOIM KIERUNKU SZEDŁ MĘŻCZYZNA W KAPELUSZU! GDZIE ON JEST? GDZIE?!)

 

Widocznie tak. Ludzie nie odwiedzają grobów bliskich w styczniu o tej porze.

(LUDZIE – NIE)

 

Nawet w Dzień Babci.

 

Cholerna praca, żeby nie można było w piątek urwać się pół godziny wcześniej.

 

Drżące płomyki zniczy. Płatki śniegu spadają nienaturalnie wolno. Jakby nie chciały dotknąć ziemi

(PO KTÓREJ ON PRZESZEDŁ).

 

Cicho. Nie, jednak nie całkiem. Jakieś trzaski z alejki po prawej

(NIE PATRZ TAM!)

 

Nie spojrzę tam. Po co? To na pewno koty. Cmentarne koty.

Podobno ludzie podkładają im trutkę na szczury.

Jak komuś mogą przeszkadzać koty?

 

Już naprawdę blisko.

Przy grobie rodziny Z. trzeba skręcić w lewo. To stary grób, lekko zapadnięty.

(UPIORNY)

 

Dlaczego pomyślałem "upiorny"? – Zwykły grób. Trochę zaniedbany, nic więcej.

 

O, to ten.

Teraz prosto, aż do końca

(DO KOŃCA)

alejki.

 

Dałbym głowę, że idę już dobre pół godziny. Zwykle nie zajmowało mi to więcej, niż 10 minut.

 

Wszystko jak na zwolnionym filmie.

 

Żona ma rację, przydałby mi się urlop.

 

O, już widać grób babci.

 

(ZAWRÓĆ! ZAWRÓĆ NATYCHMIAST!)

 

Chrzęst obijających się o siebie zniczy w foliowej torbie.

 

(JAK ODGŁOS ŁAMANYCH KOŚCI)

 

No, jestem na miejscu. Witaj, babciu.

 

(UCIEKAJ!)

 

Teraz zapalę znicze i wrócę do domu.

 

(NIE WRÓCISZ)

 

Gdzie te cholerne zapałki?

Są.

Sześć czerwonych zniczy w kształcie serca. Jeden biały – duży, ozdobny, taki za 12 złotych.

Że też musiałem rzucić palenie – zapalniczką byłoby szybciej.

Trzęsą mi się ręce. Z zimna. Tak, to z zimna.

 

Witaj, babciu.

 

(WITAJ)

 

Kto?

Co?

Kim jesteś?!

Czym jesteś?!!

 

 

(…)

 

 

 

 

Piątek, 21 stycznia.

 

Wiadomości lokalne:

 

Na cmentarzu grzebalnym wyznaczona została niepoświęcona część terenu, przeznaczona do chowania samobójców, dzieci nieochrzczonych, innowierców i osób, którym prawo kanoniczne zabrania udzielać pogrzebu kościelnego.

Obecnie zajęte lub zarezerwowane jest 27 kwater.

Osoby zainteresowane wykupieniem miejsc w nowej części cmentarza prosimy o kontakt pod nr. telefonu: 666 20 37 (do godz. 15).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Heh, mi się podobało. Jakieś drobne błędy da się zauważyć - gdzieś zjadłeś kropkę, gdzie indziej literę - ale nie psują odbioru opowiadania. Nastrojowe, ciekawie napisane. Dobre!

Za krótkie jak dla mnie i napięcie, które budowałeś przez cały czas, nie zostało w sposób umiejętny i zadowalający wykorzystane, nie doprowadziło do punktu kulminacyjnego, jaki wywołałby u czytelnika silne emocje. Tekst ma potencjał, lecz nie do końca wykorzystany.  

Fajne :) Nietypowa forma nie tylko nie razi, ale wręcz podkreśla klimat.

Kilka literówek - wystarczy, że przeczytasz jeszcze raz.

Domek ma rację - nie wykorzystałeś dobrze zbudowanego napięcia. Szkoda, bo eksperyment z formą ciekawy i dosyć sprawnie wykonany.

Fajny pomysł na styl, pomysł też, Moim zdaniem z napięciem było w porządku ;)

Dla mnie bomba. Jak strzał w łeb - krótko, solidnie, a i efekt konkretny. Czekam na następne albo będzie chłosta. Tylko dłuższe poproszę.

fajne, tekst taki że napiecię kazdy sam w sobie wyzwoli, wszystko zależy od wyobraźni czytelnika.
mi sie podobało
pozdrawiam
serdecznie

Dzięuję za wszystkie komentarze.
Literówki poprawione, zakończenie dodane.

(NIE DODAWAJ! NIE DODAWAJ ZAKOŃCZENIA, BO SIĘ NIE SPODOBA! UCIEKAJ!!!)

;)

Dobre. Naprawdę wywołuje napięcie, a to trudne w takim krótkim tekście.

Może mi ktoś wytłumaczyć puente (notatkę prasową). Bo za cholerę nie rozumiem.

Pieśn narodowowyzwoleńcza - „Ważne że działa"

Połowa społeczeń-stwa to je-ba-ne par-ty-jni-aki
To spad-ko-bier-cy Ka-ty-nia tyle że na raty.

 Na, na, na, na, na! biegała dookoła mała dziewczynka machając cycuszkami.

-Mój tato był komunistą
- Trudno wolę mniej powietrza, ale czystego.
- Dlaczego?
- Mam własny generator.

 Straszny ładunek dramatyzmu..

No przyznam szczerze, że notki prasowej nie zrozumiałem i ja. Podobało mi się bez niej i takie opowiadanie zachowuje w pamięci:)

Ja osobiście nie lubię opowiadań napisanych w taki sposób i to też do mnie nie przemówiło.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Krótka forma - super. Ciekawa jestem, jak autor sprawdza się w dłuższych ;)

Ciekawy eksperyment formą. Mnie osobiście nie za bardzo podszedł powyższy tekst, ale przyznaję, że coś w sobie ma.

Pozdrawiam.

Niezłe, świetne budowanie napięcia i rzeczywiście można poczuć dreszczyk emocji, jednak pozostał pewien niedosyt, bo po zakończeniu spodziewałem się czegoś więcej, ale mimo to mam pozytywne wrażenie po przeczytaniu tego tekstu.

masakra! trzy pierwsze emo-akapity swoim słownictwem bardzo psują wrażenia z tego w sumie fajnego szorta

6/10 (może więcej, po ewentualnje zmianie początku)

No to trzeba było uciec i nie dodawać tego prasowego zakończenia, bo całkiem do mnie nie trafiło.

A sceptycznej ciekawości nie zaspokoiło – wrócił czy nie wrócił?

Babska logika rządzi!

Takie sobie, kompletnie bez emocji.

Jak wnuczek wszedł na cmentarz? Bo o ile mi wiadomo, są one otwarte tylko do zmierzchu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka