
Zapraszam. :)
Zapraszam. :)
Pod sufitem w dzień sierpniowy takie słyszy się rozmowy:
– Duszno, parno, jak w tropikach, a wszak nie jest to Afryka, żar się leje z nieba ciurkiem, trzeba schłodzić się ogórkiem. – Muchy dwie zlatują społem, gdzie warzywa wraz ze stołem; tam się ucztą delektują, smakołyków moc próbują.
– Ale peszek! – rzekł rój Meszek.
– A to kiszka! – płacze Liszka.
– Tfu! Osówka! – wrzeszczy Mrówka.
– Ale kruczek! – pisnął Żuczek.
– Może oddam ci odnóże, byś została ze mną dłużej?
– Ani myślę, bo Modliszka, z reputacją Bazyliszka, męża nie pożera wcale! Jakiż zmyślił to padalec?! To jest wstrętne pomówienie, ciebie czeka ocalenie!
– Lecz ja chciałem być zjedzony! – woła partner do swej żony.
– Ale peszek! – rzekł rój Meszek.
– A to kiszka! – płacze Liszka.
– Tfu! Osówka! – wrzeszczy Mrówka.
– Ale kruczek! – pisnął Żuczek.
– Biedroneczko, nie licz kropek, lepiej sfruń w pajęczy motek, okręć się weń z gracją swoją, stań się, Luba, wreszcie moją! – Krzyżak sieci znów szykuje, zaraz kogoś upoluje. Już mu Muchy wyszły bokiem, na Szerszenie łypie okiem. Lecz te inną mają wolę – stworzyć gniazdo swe w stodole.
– Ale peszek! – rzekł rój Meszek.
– A to kiszka! – płacze Liszka.
– Tfu! Osówka! – wrzeszczy Mrówka.
– Ale kruczek! – pisnął Żuczek.
Pani Komar wraz z Komarem tworzą specyficzną parę: on – chudzina, ledwo zipie, ona okiem wszędzie łypie i z nadwagą balansuje, świeżej krwi wciąż potrzebuje.
Stonka przyleciała z pola, ale niezbyt jest wesoła:
– Gwałtu! – krzyczy – kres już lata i kartoflowego świata!
– Ale peszek! – rzekł rój Meszek.
– A to kiszka! – płacze Liszka.
– Tfu! Osówka! – wrzeszczy Mrówka.
– Ale kruczek! – pisnął Żuczek.
Rozciągnęła się Stonoga, a jej matkę zdjęła trwoga:
– Gdzież ja teraz buty kupię? Znów jesteśmy w czarnej… kupie, bo przez wredne Koprofagi chodzić będziem, jak łamagi!
Świerszcz zaprzecza tym lamentom:
– Droga Pani, wszak dziś święto, buty mieć będziecie, słowo! Tylko ruszę swoją głową.
– Ale peszek! – rzekł rój Meszek.
– A to kiszka! – płacze Liszka.
– Tfu! Osówka! – wrzeszczy Mrówka.
– Ale kruczek! – pisnął Żuczek.
Pszczoły miód zacięcie chronią swoją z dawna znaną bronią. Nikt więc zbliżać się nie waży do ich uli swojej twarzy.
Ale groźne są i Osy, które chętnie gryzą w nosy!
Bzyków cała chmara niesie i po sadzie, i po lesie.
– Rozmarzyłam się tonacją… – wzdycha Pani Rybik z gracją.
– Ale peszek! – rzekł rój Meszek.
– A to kiszka! – płacze Liszka.
– Tfu! Osówka! – wrzeszczy Mrówka.
– Ale kruczek! – pisnął Żuczek.
Pchła skoczyła z Psa na Kota, taka wzięła ją ochota.
Złotooka koło lampy cienie rzuca, niczym wampy! Molik zląkł się ich potwornie, bo straszyły zbyt upiornie.
Motyl wleciał do pokoju, by odsapnąć po dniu znoju:
– Chcieli złapać mnie do siatki, jak króliki do swej klatki! Uciekałem przez dzień cały, tak mnie dzieci dziś ganiały!
– Ale peszek! – rzekł rój Meszek.
– A to kiszka! – płacze Liszka.
– Tfu! Osówka! – wrzeszczy Mrówka.
– Ale kruczek! – pisnął Żuczek.
– … bo bezmyślni są ci ludzie, najpierw tworzą w wielkim trudzie swe sufity w izbach wielu, zostawiają je bez celu, nie śpią i nie chodzą po nich!
– Bogatemu kto zabroni? – Znów się muchy rozgadują, po suficie balansują, wyśmiewają z budowniczych, takim czasu nikt nie liczy.
– Ale peszek! – rzekł rój Meszek.
– A to kiszka! – płacze Liszka.
– Tfu! Osówka! – wrzeszczy Mrówka.
– Ale kruczek! – pisnął Żuczek.
Całkiem frykaśne.
Rozumiem refrenową pauzę, ale po dwukrotnym przeczytaniu tej samej zwrotki, dalej już przeskakiwałem.
Melodyka ok. Jakoś strasznie mnie nie porwało, ale i nie uważam tych dwóch, trzech minut za stracony czas.
Hej, a mnie się podobało, ale słaby ze mnie znawca poezji;) Choć sam też coś tam popełniłem;). Tak było zabawnie i czytało się całkiem dobrze :) Pozdrawiam :)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Niezła przeróbka na świat owadów wiersza o warzywach “Na straganie”.
Zdejmuję maskę anonima i witam pierwszych Czytelników. :)
Tekst przeleżał w tzw. szufladzie ponad rok, był często poprawiany i zmieniany, to skracany, to znowu wydłużany. Teraz tyle jest tu mowy o bizarro, że zdecydowałam się go zamieścić, ciekawa Waszych opinii. :) Zdaję sobie oczywiście sprawę z niskich lotów… :)
Miło mi bardzo, Canulasie. :)
Super, Bardjaskierze. Ja też piszę skromne rzeczy z rymami, w sumie to od dziecka. :)
Fajnie to słyszeć, AP. :)
Dziękuję Wam bardzo za tak pozytywne komentarze i pozdrawiam serdecznie.
Pecunia non olet
Bardzo przyjemne. Aż się prosi o ilustracje.
I z tymi słowy krewki pan Josek przypalantował panią Łaję w gambetę.
Dzięki, Street Freighterze, a to mnie zaskoczyłeś; może coś znajdę. :)
Pozdrawiam. :)
Edit, chyba kadr z filmu “Rój” będzie świetnym wizerunkiem tego, co nas otacza i o czym fragmentarycznie opowiedziałam w tej skromnej rymowance. :)
Pecunia non olet
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
I bardziej… dziwne ;)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Ja tak samo jak AP od razu wszedłem w rytm brzechwowego straganu. Niedziela wieczór i humor popsuty, ale nie do końca, bo trafiłem tutaj, dzięki ;)
Zamysł słuszny, ale AI jednak w dalszym ciągu nadaje się generalnie do wygenerowania sobie jakiegoś zamysłu kompozycji albo pomysłu na inspirację, bo jeśli chodzi o efekt końcowy, to przypomina przedszkolaka z zestawem pieczątek i problemami z liczeniem do pięciu. Pomysł bruce prosi się o coś w stylu Dona Freemana (https://donfreeman.info/books – nie wiem, dlaczego nie działają mi tutaj odnośniki) albo Arnolda Lobela (https://catalogue.swanngalleries.com/Lots/auction-lot/CHILDRENS-SQUIRREL-ARNOLD-LOBEL-Miss-Suzy?saleno=2526&lotNo=78&refNo=762917).
I z tymi słowy krewki pan Josek przypalantował panią Łaję w gambetę.
Street Freighter – zgadzam się, generalnie jest przereklamowane :) ale jako zabawka jest całkiem spoko :) No i sam bym tego nie namalował w minutę ;)
"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."
Maroku, dzięki wielkie, taki był mój cel. :)
Street Freighterze, Twoje propozycje są świetne, dziękuję, ale przyznam, że te Bardjaskiera również mnie uwiodły, bo są w stylu tej zabawnej i prostej rymowanki oraz bajek, wokół których nadal się obracam z racji bycia mamą Malucha – mają wiele bajkowości oraz humoru. :)
Dziękuję Wam i pozdrawiam serdecznie.
Pecunia non olet
Sympatyczny wierszyk. Faktycznie, dziwni ci ludzie, że nie chodzą po sufitach, chociaż tyle ich mają…
Sporo owadów upchałaś, a i pajęczak się załapał.
Nie da się uniknąć skojarzeń z Brzechwą.
Babska logika rządzi!
Skojarzenia oczywiście celowe, bardzo dziękuję za odwiedziny oraz tak pozytywny komentarz i pozdrawiam Cię, Finklo.
Pecunia non olet
Dobre na dobry dzień i humor, bo przeczytałem rano, jak widać. Jest prawie zima i na suficie nic ni ma, ale gdy przyjdzie lato, pewnie będzie bogato. :)
Witaj, Koalo75, dziękuję Ci bardzo za odwiedziny i przesympatyczny komentarz. :)
Faktycznie – sufit na razie pusty, ale zima tak zaskakująco ciepła (oby naj najdłużej – zero odśnieżania i zaoszczędzi się na ogrzewaniu!), że muchy, komary i biedronki już na dworze widziałam. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Pecunia non olet
Cześć, bruce!
Miło było przeczytać. Całkiem udana rymowanka, sprawna technicznie, oczywiście czytelna jako pastisz czy może kontynuacja z Brzechwy. Nie jestem pewien doboru grupy docelowej, miejscami piszesz jak dla dziecka, któremu spodobał się wierszyk o straganie i chciałoby więcej, miejscami słownictwo i obrazowanie wydaje się oczekiwać na dorosłego odbiorcę. Nie bardzo wiem, o co chodzi z tą osówką, to chyba jakiś szkodnik upraw, ale czy ten wyraz rzeczywiście jest gdziekolwiek używany jako abstrakcyjne negatywne wykrzyknienie, jak “peszek” lub “kiszka”?
Już mu Muchy wyszły bokiem
Wiadomo, że nie o to Ci chodziło, ale nie uniknąłem tutaj skojarzenia z pasożytniczymi gatunkami owadów pożerającymi pająki od środka…
Dziękuję za podzielenie się wierszykiem i serdecznie pozdrawiam!
PS. Najnowsze opowiadanie też całkiem udane! Tym razem wytrzymasz trochę dłużej z ukrywaniem swojego autorstwa, prawda?
No i mnie oczywiście rozgryzłeś, Ślimaku Zagłady, jak zawsze zresztą. :)
Miło bardzo, dziękuję za wizytę i komentarz. Zaraz się ujawnię i tam. :)
“Osówki” to w moim regionie nazwy potoczne wszelkich osowatych. Są bardzo natrętnymi, przykrymi gośćmi w domach. :)
Wierszyk tworzyłam przez wiele miesięcy i w sumie skierowałam do szerokiego grona Odbiorców. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Pecunia non olet