- Opowiadanie: wilczek - Toksyczna miłość

Toksyczna miłość

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Toksyczna miłość

Wstał i uderzył ją z pięści w twarz, najmocniej jak potrafił. "Wyborowa" krążyła w jego żyłach, tętnice pulsowały, wściekłość zalewała umysł, barwy migotały przed oczami. Prawą nogą kopnął w stół, który stał na drodze do niej. Flaszka, kieliszki, popielniczka, szklanka z sokiem pomarańczowym, paczka żółtych "Cameli" i portfel runęły razem ze stołem na podłogę knajpy. Flaszka poturlała się gdzieś pod ścianę, brzdęknęła głucho, szklanka się rozbiła, z portfela wypadły drobne – euro, korony, złotówki. Obieżyświat, kurwa jego mać. Dopadł ją i trzasnął jeszcze raz, w prawy policzek, złapał za włosy, powlókł po podłodze odkopując na boki krzesła. Byli w lokalu sam na sam, słabe światło kiwającego się żyrandola raz zapalało się, raz gasło, migotało. Zaciągnął ją pod ścianę i uderzył twarzą w mur. Krew. Rozjuszyło go to jeszcze bardziej. Chciał nią pieprznąć w ścianę jeszcze raz, ale nie mógł, zaparła się. Skąd ma tyle siły, przeleciało mu przez myśl, ale mała suka jakoś wywinęła się z uścisku i uderzyła go łokciem w mostek. Chrupnęło i odskoczył do tytuł wpadając na zawieszony obraz, karykaturę obrazu Matejki pod tytułem "Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska" przedstawiającego błazna nie w czerwonym stroju, jak w oryginale, lecz w błyszczącym dresie. Obraz zsunął się i rozerwał z trzaskiem zawieszoną obok biało-czerwoną flagę. Z telewizora na pierwszym piętrze pustego lokalu słychać było odgłosy meczu. Mundial, nasi pierwszy raz po latach. Zebrał się w sobie w ostatnim momencie, kiedy nacierała na niego z twarzą szaleńca, wywalonymi na wierzch białkami oczu, pianą na pysku i uniesionym w prawej ręce tulipanem zrobionym z rozbitej zerosiódemki "Wyborowej." Przez ułamek sekundy wahał się jeszcze widząc jej zakrwawioną białą sukienkę. Musiał walczyć. Walkę miał w genach, po ojcach, dziadach, pradziadach. Walkę do końca, do ostatniego guzika, do zatracenia, od kołyski aż po grób. Zamachnęła się, zrobił unik, odepchnął ją i rzucił się do kontrataku. Utrzymała równowagę, nie przewróciła się. Z półobrotu kopnęła go w twarz, złapała za wyciągniętą koszulę rozmiaru chyba z cztery XL i targnęła w stronę schodów z niewyobrażalną siłą. Leżał na podłodze i zanim ogarnął swoje położenie już wystrzeliła ku niemu z furią. Uderzyła krzesłem w głowę. Tysiące, miliony, miliardy gwiazd rozbłysło mu w skroniach, ale nie odpłynął. Lewą ręką wymacał leżącą obok popielniczkę i jebnął najmocniej jak potrafił. Cios wszedł w prawą część czaszki, zrzucił ją i poturlała się ku zejściu na niższe poziomy knajpy. Zanim zaczęła spadać dopadł ją i pofrunęli razem przez tysiąc czterdzieści i cztery, początkowo drewniane, potem już murowane schody. I toczyli ze sobą epicką, choć dwuosobową batalię przez cały ten czas, wylewając morze łez, krwi i potu, aż wreszcie upadli na zimnej posadzce lokalu.

Przez uchylone drzwi wpadało orzeźwiające powietrze, wiosenne, poburzowe, wiatr od zachodu, północy lub południa, tylko on tak wieje. Zaczął czołgać się do wyjścia, lecz ona trzymała go w mocnym uścisku. Zza jej pleców wypadła grupa ludzi, młodych, starych, zdrowych i chorych, dalekich, bliskich i najbliższych. Patrzyli na niego, oceniali jak się zachowa, co zrobi, co ona zrobi. Przypomniał sobie wszystkie piękne chwile, jakie mu podarowała, ale w głębi duszy poczuł też strach przed codziennością z nią, przed ciągłym stresem, pracą nad tym chorym związkiem. Lęk przed trwającym dziesiątki lat zapierdolem z ujściem w ataku serca lub, przy odrobinie szczęścia, w zejściu we śnie. Popatrzył jednak w te oczy, w których widział błękit morza oświetlonego lipcowym słońcem, zieleń stoków w Bieszczadach, błękit nieba nad domem. Otworzyła usta, wydobył się z nich dźwięk przypominający kojący głos matki, śpiew ptaków w lesie, szelest muskanych wiatrem drzew. Miał chaos w głowie, ale już nie potrafił się czołgać do wyjścia. Nie w tym momencie, nie teraz. Przytulił się do niej i pocałował ją czule. Na razie zostaniemy razem, jeszcze chwilkę razem Polsko…
Koniec

Komentarze

Wizja współczesnego Polaka nieudacznika (bezmyślny patriotyzm, alkoholizm), który nie może się odnaleźć w rzeczywistości zarówno ze względu na własne słabości, jak i odmalowaną w negatywnych barwach skrajność samej RP (szarość państwa przeciwko kiczowi natury) jest smutna, ale nijak się ma do fantasy/SF/horroru.

Mam jednak wrażenie, że przydałoby się rozbić ten tekst na więcej akapitów. Ponadto, nie wydaje mi się, aby ten fragment: jebnął najmocniej jak potrafił  był zsubiektywizowany, dlatego nie pasuje mi tu wulgaryzm.

Poza tym, żal ściska moje serce dlatego, że tak postrzegasz Naszą Ojczyznę.
pozdrawiam

I po co to było?

Piszesz brawurowo! To słowo najlepiej pasuje do tekstu, który właśnie przeczytałam. Wycięło mnie z butów. Po prostu.

Sam szorcik bardzo przyjemny. Ciekawa alegoria i niesamowicie dynamiczna narracja. Bardzo, bardzo, BARDZO chciałabym przeczytać coś dłuższego w Twoim wykonaniu. Z takim językiem i dobrą fabułą mógłbyś wyczarować prawdziwe cuda!

Z niecierpliwością czekam na więcej :)

@Syf.
Że nieudacznik, to się zupełnie nie zgadzam. Wiele osób toczy ze sobą wewnętrzną walkę, o to czy zostać w Polsce, czy wyjechać i nie są nieudacznikami. A że nasze państwo jest często absurdalne? To już nie moja, ani nie Twoja wina. Ten szorcik wrzuciłem jako próbkę literacją, do oceny i szczerze mówiąc nie wydaje mi się, żebym popełnił gatunkowy błąd wrzucając go tutaj. Chyba nadprzyrodzoność sytuacji jest wystarczająca, żeby tekst był przynajmniej z pogranicza gatunków.
Co do "jebnął" sam się zastanawiałem - masz rację, że wulgaryzm nie jest do końca na miejscu.
Postrzeganie Ojczyzny to już kwestia indywidualna, a nie literacka. Poza tym niekoniecznie wcale tak ją właśnie postrzegam. Oddzieliłbym literaturę od rzeczywistości jednak.
Dzięki za komentarz.

@Ranferiel
Długo się zastanawiałem, czy wrzucać tekst na stronkę czy nie. Dzięki wielkie za miły komentarz, z pewnością na tym jednym się nie skończy:)

@wilczek
Ja osobiście zaklasyfikowałem tekst jako przedstawienie symboliczne, a w związku z tym potraktowałem aspekt fantastyczny jako kolejne narzędzie, a nie wyznacznik gatunkowy (szkolne brednie w każdym razie).
Jeżeli zaś chodzi o postrzeganie Ojczyzny, to w mojej intencji było umieszczenie tam ironii, aczkolwiek dopadła mnie ptasia grypa i może dlatego ów środek stał się mało czytelny.

Poruszony w komentarzu wątek wyjazdu jest dla mnie trochę nieczytelny. Bohater męski atakuje pierwszy, więc albo jest, kolokwialnie mówiąc, bucem i lubi lać panienki po pyskach (nie wygląda to na dylemat: wyjechać czy zostać), albo owa RPanienka próbowała go zatrzymać i wtedy jej obraz się rozmywa.

Owszem, tekst jest żywy i interesujący (świetne przedstawienie tego, co nazwałem -- może i niesłusznie -- Polską nieudaczników) i także czekam na kolejne.

pozdrawiam

I po co to było?

"po ojcach, dziadach, pradziadach"; "Tysiące, miliony, miliardy gwiazd"; "przez tysiąc czterdzieści i cztery" Po co te wyliczenia?
Tekst ma tempo, nieźle się czyta, styl również mi się podoba. Rzeczywiście przydałby się podział na akapity, ale poza tym jest całkiem dobrze. 

Dzięki za komentarz. "Tysiąc czterdzieści i cztery schody" ma podwójną symbolikę. Po pierwsze, nawiązuje do Mickiewicza, a po drugie, tekst powstał jeszcze w 2010 roku czyli 1044 lata od chrztu Polski, symbolicznego dołączenia naszego państwa do ówczesnej społeczności międzynarodowej. Tego wyliczenia akurat będę bronił. Innych bronił nie będę:) Następnym razem zrobię akapity nawet w krótkim tekście. Dzięki za uwagi!

Dzięki za wyjaśnienie. Ciekawy zamysł :)

Bardzo soczyście i sprawnie napisany tekst. Pomysł interesujący.
Chętnie przeczytam coś dłuższego twojego autorstwa.

Pozdrawiam.

Hmm, no ta ja wyrażę trochę inną opinię niż pozostali. Mnie ten tekst się nie podobałl. Coś mi w nim zgrzytało i jakos mi tak do gustu nie podpadł. 

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Pierwsza część mocna, dynamiczna i bardzo plastyczna. Wciąga i wzbudza silne emocje, u mnie strach. Moim zdaniem niestety rozwiązanie zagadki zbyt patetyczne, przesłodzone. Te nieszczęsne Bieszczady i błękit morza. Dla mnie nie przekonujące, mało wiarygodne. Takie gwałtowne przejście od przyjebania do śpiewu ptaków. Konflikt w pierwszej części jest bardzo mocny, brutalny, pochłaniający. Walory przyrodnicze to trochę za mało żeby zostać w tym "związku".
Ps. Dzięki za skomentowanie mojego opowiadania. Mam nadzieję, że mój komentarz będzie pomocny w Twojej dalszej twórczości. Powodzenia.    

@Fasoletti
Rozumiem, że zgrzytało. Nie wiem co, ale dzięki za komentarz:)

@Yarn
Końcówka jest mocno emocjonalna, ta przyroda trochę odnosi się do krainy mlekiem i miodem płynącej, krainy ojców i dziadków. A przejście gwałtowne, dlatego, że gwałtowne emocje mną targały pisząc to - miłość i nienawiść spleciona w jedno.
Dzięki za komentarz!

Kraina ojców i dziadków to akurat mlekiem i miodem nie płynęła, częściej ociekała potem i krwią. Byłby to zresztą mocniejszy argument niż słodycz wyidealizowanej krainy ojczystej.

Krwią i potem ociekało ostatnie 200 lat. Nie przesadzajmy z tą smutną historią biednej Polski. Koniec końców, przez setki lat była to dla wielu ludzi kraina mlekiem i miodem płynąca.
Ale dobra, być może masz rację. Być może. Intelektualna masturbacja nad naszą martyrologią jednak mnie nie interesuje. Odwołałem się do tego co dobre i czyste. Więcej na swoją obronę nie mam.

Metaforyczny przekaz tej historii - świetny! Jakże bliski prawdy, oddający zadziornego, po troszę bezradnego, unoszącego sytuacje kryzysowe z butnością, Polaka. Podobało mi się, mimo że obraz który przedstawiłeś nie jest powodem do zadowolenia :/

No człowieku! Pisać to ty umiesz. Bardzo fajny język. Z przyjemnością stawiam 5 i nie mogę się doczekać czegoś jeszcze z twojej twórczości.

Dziękuję bardzo:)

Piękne.

Bliskie memu sercu. Sam "emigrowałem", ale dziwna tęsknota za tym naszym krajem nie pozwoliła mi zostać dłużej za granicą... Bardzo dobre.

Podobało mi się. : )

Zastanawiam się tylko nad pierwszym zdaniem:
"Wstał i uderzył ją z pięści w twarz, najmocniej jak potrafił." - cały czas wydaje mi się, że lepiej by brzmiało "PIĘŚCIĄ W TWARZ". Z pięści w twarz brzmi tak jakbyś strzelał do niej. Ale to tylko moja skromna uwaga, która nie ma tu znaczenia.

Bardzo ładna metaforyczna charakterystyka społeczna, dobra 4 gratuluję.

A teraz ja zabawię się w surowego krytyka...

Wklejam tekst do ''[Łe:(r)d] 2000'', wybieram ''abstract analysis'' i klikam start. Po paru sekundach pojawia się tabelka:

idea.........[++++--]
skill..........[++++--]
language...[++++--]

66% Have a Nice Day!

 

Dzięki wielkie za pozytywne oceny, zwłaszcza od tych, którym sam cierpkich słów nie szczędziłem przy ich opowiadaniach:)

Jestem pod wrażeniem. Bardzo podoba mi się dynamika. Przyjemnie się czytało. Najbardziej utkwi mi w pamięci hamulec ręczny, który zaciągnął mi się w głowie po przeczytaniu: „Na razie zostaniemy razem, jeszcze chwilkę razem Polsko..." Takie lekkie katharsis. Będę czekać na więcej. Pozdrawiam.

Ja również nie zgadzam się z  większożcią. Tekst jest napuszony,sztuczny i wydumany. Po prostu czytelnik taki jak ja nie wierzy w twoje szczere intencje.Tracisz czas na prozę, spróbuj się w poezji. Poza tym postaraj się następnym razem trzymać  reguł. Tu jest fantastyka. Pomyliłeś drzwi.
Pozdrawiam.

Jahusz. Błagam cię. Naucz się pisać po polsku zanim zaczniesz krytykować innych. Po drugie, weź sobie poczytaj, co to jest fantastyka zanim zaczniesz pokazywać drzwi użytkownikom tego portalu. Ponadto, żałosne jest to, że komentujesz moje opowiadanie po tym, jak zjechałem kilka twoich. Jesteś smutnym człowieczkiem.

Sam przecież zachęcałeś do krytyki pomimo braku do niej kwalifikacji. Trzeba krytykowć - to twoje słowa.

Przeczytałem twój tekst jeszcze raz  i  jest , a to bez cienia złośliwości , naprawdę do kitu. To - nie bójmy się użyć tego słowa ... Kicz propagandowy, kaszana.  Pełno podobnych tekstów. Skąd u ciebie tyle wyniosłego patriotyzmu? Chodzisz oczadziały?  Ja sam miałem w swoim życiu chwile, kiedy w stanie wojennym pisałem wiersze o ojczyźnie,wolności, martyrologi narodu, a potem rozrzucałem je w autobusach w mniemaniu o ich ( pożal się Boże ) wartości literackiej, ale były to utwory dyskretne, bo i tak wszyscy w Polsce wiedzą o co chodzi.

Twój tekst byłby uzasadniony w innych ramach , na przykład lepiej by  brzmiał w poezji.  Z  tobą to jak z malarzem,wszyscy mu mówią, zostaw pejzaże, zostań portrecistą - a on dalej swoje.

Ja też mam paru kolegów  na tym forum, którzy  mogą walnąć mi pochlebny komentarz, ale  to samooszustwo, objaw smouwielbienia i zakłamania. To już jednostka chorobowa żeby się w tym jeszcze pławić...

Jeśli potrafisz napisać utwór fantastyczny to pokaż to nam, napisz  dzisiaj, jutro, za godzinę. Powal nas tu wszystkich na kolana, upokorz doskonałością i profesjonalizmem.

Na tych stronach są ludzie bardzo utalentowani, którzy piszą wspaniale   i są niestety też  hieny,które w poczuciu swojej własnej bezsilności twórczej, dręczą ich, łamią, poniżaja i w końcu poniewierają.  Nie myślę tu o sobie, nie zależy mi,  bo już miałem swoje pięć minut na tym padole.

Pisze się dla samospełnienia, samorealizacji, samoakceptzacji, nawet samoreaktywacji.  Jest to forma twojego odreagowania na świat. Pisanie leczy duszę. To funkcja terapeutyczna. Dlatego na mnie wpływa kojąco. Nie ma to nic wspólnego z twoją manią przecinków i twoich stanów wulgarystycznych o pięknym poranku. Musisz się przewartościować  i odbudować, ale napewno nie zrobi to jedna marna strona   tekstu. Usiadź i zabierz się do solidnej roboty , nie martwiąc się o opinię innych ludzi. Może wrzuć do szuflady i zapytaj jej, co ci powie po latach, bo samokrytyka jest najlepszym krytykiem ,ale potrzebuje czasu żeby dojrzeć i mieć po latach odkrywczą wartość.

 Twój tekst mógłby być  jakąś nierymowaną prozą poetycką na forum poetyckim,a nie wrzucony pod błędny adres i otoczony gromadą przyklaskiwaczy. Mógłbyś  być wielki w tworzeniu, a nie wielkim w twoich malutkich zawiściach i nienawiściach, człowiekiem żałosnym.

 

Wybierz poezję, będzie ci do twarzy z tym .Bądź agresywny,nienawistny i robaczywy  na polu literackim  , a później konstruktywny w swoim proteście wobec rzeczywistości. Homer pisał wspaniałe utwory fantasy i pozostał mistrzem na tysiąclecia. Może i ty spróbujesz?

 

Pozdrawiam chłodno.

"Skąd u ciebie tyle wyniosłego patriotyzmu"
Nic o mnie nie wiesz. Nie jestem patriotą, to po pierwsze. Odróżnij fikcję literacką od przemyśleń osobistych. Ten tekst nie jest o mnie. To nie są moje uczucia. Więc ogarnij się i nie pisz bzdur.

Twoje rady odnośnie mojego pójścia w poezję na podstawie jednej miniaturki są zadziwiające. Naprawdę musiały zaboleć cię moje komentarze, skoro po jednym króciutkim tekście wytaczasz działa krytyki całej mojej twórczości.

"Musisz się przewartościować  i odbudować, ale napewno nie zrobi to jedna marna strona tekstu".
Kto ci dał prawo do oceniania mnie, jako człowieka? Możesz ocenić mój tekst, który ci się nie podoba. Szkoda, ale przeżyję. Większość opinii mam bardzo pochlebnych i to od ludzi, którzy sami piszą dobrze. Ty masz inną opinię i ok. Akurat na twojej mi mało zależy, więc się nie przejmuję. A ci, jak to nazwałeś "przyklaskiwacze" to użytkownicy tego portalu, którym jak widać podobał się mój tekst. Więc ich też nie obrażaj, bo sam siebie poniżasz. To nie są moi koledzy, nie znam tych ludzi, więc nie wymnyślaj, że na tej stornie oceny są dawane po koleżeńsku. Sam dostajesz beznadziejne oceny, bo twoje teksty są beznadziejne. I z tym warto by się było pogodzić, ale nie potrafisz i wylewasz na mnie jad, bo cię ostro skrytykowałem. Poza tym, jak przeczytasz sobie komentarze, to zauważysz, że syf.owi i fasolettiemu też się nie podobało, ale jakoś ich za krytykę nie zjechałem. Bo była bezosobowa, po prostu nie przypadło im do gustu. Ty zaś się po prostu mścisz, za swoje beznadziejne opowiadania. Klasyka na wielu portalach, wiedziałem że i tutaj mnie to spotka ze strony jakiegoś jahusza.

Aha, i żeby było jasne - oceniać może każdy, ale pouczać innych lepszy. Ty zaś jesteś po prostu słaby, więc z twoim zdaniem liczył się nie będę. Toteż nie marnuj już czasu i nie pisz do mnie, bo nie chce mi się rozmawiać z kimś takim jak ty. Pisz dalej swoje teksty, spełniaj się w nich, a moich po prostu nie czytaj.

Nie pozdrawiam.

no więc nie wiem co mysleć. Po pierwsze, gdzie tu fantastyka (no dobra, ale realizm magiczny to to nie jest:P). Po drugie językowo jest dobre, ale chyba powinieneś napisac coś dłuższego.
A tak po tych wypowiedziach tutaj to ja nie wiem kto to jest ten "stereotypowy butny Polak". Bo nikt tutaj z komentujących nie przyzna się do takiej postawy. Nie mówiąc o tym, że nikt z moich znajomych, krewnych bliższych i dalszych - no nikt, kompletnie nikt się nie przyzna :P Jestem skłonna twierdzić że taki ktoś po prostu nie istnieje.
Mi też coś zgrzytało, ale nie umiem nazwać co. Nie żeby tekst był zły, bo nie jest, to, że to nie moje przesłanie to wiem, i że narzekać każdy lubi i umie, ale w jakimś sensie przedstawiasz naszą napuszoną narodową martyrologię niejako od drugiej strony, krytykujesz ją, "jedziesz po niej", żeby w końcu w pewnym sensie do niej przystać. Podobne myśli znajdziesz w dziełach z Młodej Polski, u Wyspiańskiego i Boya-Żeleńskiego, ba nawet u Słowackiego i Norwida :)
Nie stawiam oceny, bo nie jestem pewna :P

Dzięki za komentarz:)

Bohaterowi tej miniaturki ciężko jest odejść, ale też ciężko jest zostać. A Młoda Polska to zacna epoka literacka. Wszystkich wymienionych przez ciebie autorów znam bardzo dobrze i - co więcej - lubię:)

Pozdrawiam serdecznie.

Nowa Fantastyka