- Opowiadanie: Zanais - Długie umieranie Andromedy

Długie umieranie Andromedy

Opo­wia­da­nie nie bie­rze udzia­łu w kon­kur­sie. Źle po­ję­ta ero­ty­ka głów­nie w do­my­śle (ko­men­ta­rze su­ge­ru­ją, że jed­nak do­brze po­ję­ta).

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Długie umieranie Andromedy

 

Re­ak­tor w pan­ce­rzu wspo­ma­ga­nym bur­czy, sy­gna­li­zu­jąc re­zer­wę mocy, ale Perry po­trze­bu­je tylko kilku minut. Siada przy pa­ne­lach, uru­cha­mia sil­ni­ki i Pegaz – dy­mią­ca kor­we­ta abor­da­żo­wa, jedna z trzech, które zo­sta­ły po nie­uda­nym ataku na pan­cer­nik klasy „Ketos” – ucie­ka w mrok ko­smo­su jak ranne zwie­rzę. Na czar­nych mo­ni­to­rach Perry do­strze­ga od­bi­cie bie­gną­cej przez ko­ry­tarz na­giej An­drei – wy­szła z eg­zosz­kie­le­tu i szuka ze­sta­wów me­dycz­nych.

Perry wi­dział, jak ją tra­fi­li.

Tylko ich dwój­ka prze­ży­ła. „Ketos” nie rusza w po­ścig i Perry może ode­tchnąć. Włą­cza au­to­ma­ty­kę ste­ru­ją­cą, po czym wy­cho­dzi z pół­to­no­wej zbroi.

Znaj­du­je An­dreę w punk­cie na­wi­ga­cyj­nym. Ota­cza ją wi­ru­ją­cy ho­lo­gram: roz­pa­lo­ne mgła­wi­ce szy­bu­ją wokół upstrzo­nej złą­cza­mi neu­ral­ny­mi szyi, gwiaz­dy żarzą się, nim wnik­ną w skórę, by zaraz wyjść po dru­giej stro­nie na­gie­go ciała. Perry ob­ser­wu­je, jak gwiaz­do­zbiór Ka­sjo­pei zbli­ża się do jej po­ślad­ków.

 – Naj­bliż­sza For­te­ca jest przy Caph – radzi.

An­drea do­ty­ka żół­te­go ol­brzy­ma i wy­zna­cza kurs. Sys­tem ob­li­cza trasę, uwzględ­nia­jąc znisz­cze­nia sil­ni­ków.

Dwa mie­sią­ce. Dwa mie­sią­ce do ra­tun­ku. Nie­dłu­go, chyba że umie­rasz.

– Nie zdążę – stwier­dza An­drea.

– Wiem.

Tra­fi­li ją sub­o­dłam­ka­mi Od­de­chu Gor­go­ny. Przy­ję­ła małą dawkę; dzię­ki neo­mor­fi­nie zyska tro­chę czasu, ale po­trze­bu­je pro­fe­sjo­nal­nych med­de­ków w For­te­cy.

An­drea siada na pod­ło­dze.

– Co się ze mną sta­nie?

Perry jest tech­ni­kiem me­dycz­nym. Wi­dział Gor­go­nę w dzia­ła­niu.

– Ból bę­dzie na­ra­stał, aż twój mózg się podda i umrzesz.

Oboje mówią bez emo­cji. W ich ży­łach jesz­cze krążą znie­czu­la­cze bo­jo­we.

– Coś wy­my­ślę – do­da­je Perry i wy­cho­dzi.

 

***

 

Perry pra­wie nie śpi. Bie­rze środ­ki po­bu­dza­ją­ce, a jego ramię boli od wkłuć. Od kilku dni pró­bu­je na­pra­wić sys­tem w naj­mniej uszko­dzo­nej kap­su­le sta­zo­wej.

An­dreę rów­nież boli ramię. Wszyst­ko ją boli. I także mało śpi. Kiedy już nie może wy­trzy­mać, bie­rze jeden z in­iek­to­rów i wstrzy­ku­je sobie chwi­lę za­po­mnie­nia. Ale in­iek­to­ry się koń­czą. Trzy­dzie­ści pro­cent stat­ku jest znisz­czo­ne, więk­szość rze­czy prze­pa­dła.

Zo­sta­li Perry, An­drea i ból.

 

***

 

An­drea leży na zim­nej pod­ło­dze punk­tu na­wi­ga­cyj­ne­go. Nie ma ubrań, ich dotyk zbyt boli. Perry czuje wstyd, że w tej chwi­li po­dzi­wia jej ciało. Brnie wzro­kiem przez jej uda, wklę­sły brzuch i roz­płasz­czo­ne po bo­kach pier­si, sięga do za­ci­śnię­tych ust, pod­krą­żo­nych ciem­nych oczu i krót­kich wło­sów. Na ra­mie­niu kod kre­sko­wy skry­wa dane – An­drea Stall, jed­nost­ka sztur­mo­wa, pseu­do­nim bo­jo­wy „An­dro­me­da”. Nie po­wi­nien tak na nią pa­trzeć, lecz nie po­tra­fi się po­wstrzy­mać. Woj­sko­we su­pre­so­ry po­pę­du spło­nę­ły w ma­ga­zy­nie pod­czas ataku. Efek­tem ubocz­nym jest wzrost li­bi­do.

– Uszko­dze­nia są zbyt po­waż­ne, ale mam po­mysł.

Jej usta się krzy­wią.

– Mów.

– Ge­ne­ra­to­ry nie są w pełni funk­cjo­nal­ne, ale zro­bi­łem obej­ście we wzmac­nia­czach neu­ral­nych. Oszu­ka­my twój mózg se­kwen­cją wra­żeń. Za­cho­wa­łem jeden in­iek­tor. Wstrzyk­nę ci go, na­gram twoje od­czu­cie ulgi i za­pę­tlę je na dwa mie­sią­ce.

– One już mi tak nie po­ma­ga­ją.

– Uod­por­ni­łaś się. To kilka ty­go­dni i nie będę cię oszu­ki­wać: to będą trud­ne ty­go­dnie, ale twoje ciało wy­trzy­ma.

– Do­brze.

– Muszę cię prze­nieść.

– Zrób to.

Perry zdej­mu­je górną część mun­du­ru. Za dużo me­ta­lo­wych czę­ści. Bie­rze dziew­czy­nę naj­de­li­kat­niej, jak po­tra­fi. Po­wo­li nie­sie An­dreę przez sy­pią­ce iskra­mi ko­ry­ta­rze, mię­dzy ścia­na­mi z osma­lo­ny­mi dziu­ra­mi po odłam­kach. Za wi­zje­ra­mi gwiaz­dy zdają się nie­ru­cho­me, choć Pegaz leci z pełną mocą.

Kap­su­ła cuch­nie ze­spa­wa­nym me­ta­lem.

– Teraz – szep­cze An­drea.

Perry kła­dzie ją w prze­źro­czy­stej trum­nie, wy­cią­ga zza paska in­iek­tor, przy­kła­da do żyły. Od­dech An­drei się uspo­ka­ja. Perry włą­cza na­gry­wa­nie.

Sły­chać trza­ski i do fe­to­ru me­ta­lu do­cho­dzi smród spa­lo­ne­go pla­sti­ku. Świa­tło w kap­su­le ga­śnie, wskaź­ni­ki zni­ka­ją.

An­drea za­czy­na pła­kać. Perry otwie­ra po­kry­wę i szuka zwar­cia. Wciąż ma tutaj na­rzę­dzia; nie zwra­ca uwagi na szlo­cha­ją­cą An­dreę, uspo­ka­ja od­dech i bie­rze się do ro­bo­ty.

Mi­ja­ją mi­nu­ty. Póź­niej go­dzi­na.

An­drea już nie pła­cze.

– Zabij mnie, Perry.

On kręci głową, nie pod­no­sząc wzro­ku od prze­wo­dów.

– Już nie­dłu­go.

Ma wra­że­nie, że se­kun­dy prze­pły­wa­ją rwą­cym stru­mie­niem. Że każdy jego ruch jest zbyt wolny, że każda de­cy­zja trwa go­dzi­nę. Wci­ska ostat­ni prze­łącz­nik. Za­si­la­nie wraca, kap­su­ła roz­ja­rza się bla­skiem pa­ra­me­trów.

Ale An­drea klę­czy przed nią na pod­ło­dze, sku­lo­na i drżą­ca.

Perry pod­no­si ją i jesz­cze raz wpy­cha do środ­ka.

– Nie dam rady… Nie tyle czasu.

Perry pa­trzy na usta, z któ­rych od­pły­nął kolor. Ma ocho­tę je po­ca­ło­wać. Cho­ciaż raz.

Za­po­mnieć się w speł­nie­niu…

Pod­no­si wzrok do zmę­czo­nych oczu An­drei.

– Za chwi­lę mogę wró­cić z pi­sto­le­tem. Albo mo­żesz wy­słu­chać innej pro­po­zy­cji. Nie mamy już w sobie su­pre­so­rów po­pę­du.

– O czym… mó­wisz?

– Pod­czas szczy­to­wa­nia mózg do­sta­je taką dawkę do­pa­mi­ny i en­dor­fin, że na kilka se­kund za­po­mi­na o wszyst­kim. To inny wy­miar. Wiesz, o czym mówię. Wiesz, do czego zmie­rzam.

An­drea unosi ką­ci­ki ust.

– Osza­la­łeś.

– Być może. To nie­kon­wen­cjo­nal­na me­to­da, ale… – Na twa­rzy czuje jej go­rą­cy od­dech. – Za­wsze zo­sta­je pi­sto­let.

– Jeśli nie za­dzia­ła… Za­bi­ję cię…

– Umowa stoi. – Pa­trzą na sie­bie przez mo­ment, a potem Perry pod­no­si jej rękę, przy­wią­zu­je w nad­garst­ku ela­stycz­nym pasem, po czym to samo robi z drugą. An­dro­me­da wisi bez­rad­nie we wnę­trzu kap­su­ły, sza­rym jak nad­mor­ska skała.

Perry przy­ci­ska usta do jej warg. Ca­łu­je po­wo­li jak nie­do­świad­czo­ny chło­pak na pierw­szej rand­ce. Dziew­czy­na za­my­ka oczy, marsz­czy brwi, lecz pró­bu­je od­wza­jem­nić po­ca­łu­nek. Są parą dzie­wic, oboje pełni stra­chu, ale i de­spe­ra­cji, by po­su­nąć się dalej za nie­wi­dzial­ne gra­ni­ce.

Jego dło­nie scho­dzą na małe pier­si, omi­ja­ją wraż­li­we sutki, gła­dzą brzuch. Wodzi pal­ca­mi po cie­płej skó­rze, pro­wa­dzi je mię­dzy uda, aż na­po­ty­ka roz­pa­lo­ne wnę­trze, które za­czy­na ostroż­nie mu­skać.

Ona po­ję­ku­je z bólu, krzy­wi się, cier­pie­nie trzy­ma ją w że­la­znym uści­sku. Wciąż ca­łu­jąc, Perry kątem oka widzi koń­ców­ki kabli, wy­cią­ga je ze ścia­nek kap­su­ły, wsa­dza w od­po­wied­nie złą­cza na szyi dziew­czy­ny. Ból tłumi po­żą­da­nie – An­dro­me­da jest wciąż spię­ta, od­ry­wa usta, na war­gach kro­ple wil­go­ci lśnią w sła­bym świe­tle lamp awa­ryj­nych. Perry za­czy­na wąt­pić.

Wtedy coś sły­szy. Lek­kie wes­tchnie­nie po­śród prze­cią­głych jęków, z tru­dem roz­nie­co­na iskra, lecz może iskra wy­star­czy – Perry klęka, a potem przy­kła­da usta pod wy­sta­ją­cy wzgó­rek.

Wy­do­by­wa ję­zy­kiem ko­lej­ne wes­tchnie­nia, usta­mi roz­nie­ca pło­mień, prze­bi­ja się przez ból; kła­dzie dło­nie pod po­ślad­ki An­drei… ca­łu­je, ssie i liże. Po­wo­li, lecz bez prze­rwy.

Nie ma krzy­ku ani rzu­ca­nia bio­dra­mi. Od­dech An­drei za­mie­ra, spazm prze­cho­dzi ją od stóp po głowę.

Perry wci­ska prze­łącz­nik na­gry­wa­nia, od­chy­la głowę, ko­lej­ny guzik i prze­źro­czy­sta ko­pu­ła za­my­ka An­dreę. Cyfry ska­czą na ekra­nie. Pięć se­kund. Wy­star­czy.

Uru­cha­mia pętlę.

 

***

 

Go­dzi­nę póź­niej spraw­dza jej pa­ra­me­try. Po­pi­ja kawę, ale ma wra­że­nie, że na ustach wciąż czuje słony, ko­bie­cy smak. Gasi świa­tło i wy­cho­dzi, zo­sta­wia­jąc An­dro­me­dę za­wie­szo­ną mię­dzy gwiaz­da­mi.

Koniec

Komentarze

Ale czemu zaraz źle. Andromena uniesiona, misja uratowana, a i Jimowa księżniczka pewnie poczułaby się lepiej!

Przekroczony limit!

Zapładniam czarnymi motylami;)

Limit już w porządku.

Ambush

Przekroczony limit!

 

I to nawet dwa limity – czasu i znaków! Co prawda znaki tylko 4 za dużo – 6973 – ale za to w czasie zdrowo po terminie :)

 

Autor (lub autorka) daje nam tu utwór w konwencji space opera (jakby jego urywek / fragment – chętnie przeczytałbym całość!).

Utwór spełnia wszelkie konkursowe założenia – jest i trzymająca w napięciu akcja, jest fantastyka i jest erotyka – co ważne, ta erotyka jest niezbędna, wręcz konieczna – dla fabuły! Za to – chapeau bas – bo taka sztuka udała się tylko nielicznym z konkursowiczów, a w tak sprytny sposób – chyba nikomu.

To co trochę wzbudzało moje podejrzenia to pytanie, czy przyjemność jest w stanie wygrać z bólem? Zamiast skupiać się na lekturze, zawiesiłem się więc na chwilę, przetrząsnąłem swoje własne wspomnienia z dowodami w jedną i drugą stronę, przypomniał mi się też artykuł odnośnie uśmierzania bólu przyjemnością (w tle fotel dentystyczny i pytanie jak go ustawić) – i po chwili skonstatowałem – ok, jest to możliwe. Jednak – na chwilę mnie to zatrzymało.

Akcja poprowadzona sprawnie. Erotyka – bardzo ładna – nie ma w niej wulgarności, a jednocześnie jest konkret, fantastyka – bardzo wyraźna i trzymająca się konwencji – więc to kolejny duży plus.

Za chwilę ten komentarz będzie dłuższy od utworu, więc tylko dodam jeszcze, że mi się tekst podobał, nie widzę w nim większych usterek, a nawet jak mi coś mignęło, to w czytaniu nie przeszkadzało i wielka szkoda, że utwór nie wpadł wcześniej, przed zamknięciem bramek.

 

pozdrawiam autora / autorkę – jeszcze pewnie wrócę pod ten tekst – już na spokojnie, po konkursie

 

entropia nigdy nie maleje

Witaj, Anonimie.

Zatrzymałam się przy “kapsule stazowej” oraz przy zdaniu:

Wciąż całując, Perry kątem oka widzi końcówki kabli, wyciąga je ze ścianek kapsuły, wsadza do odpowiednie złącza na szyi dziewczyny.

Czyżbym domyślała się Autorki tekstu? :))

Fantastyka zdecydowanie zdominowała erotykę. Czy to źle? Chyba niekoniecznie. ;)

Klik za pomysł, pozdro! :)

Pecunia non olet

Aha – zapomniałem napisać, że klikam.

entropia nigdy nie maleje

Ambush

Andromeda, nie Andromena ;) I dzięki za przeczytanie oraz komentarz. Tak przeczuwam, że Perry wymyślił nową rozrywkę seksualną.

 

Jim

Pewne pomysły muszą dojrzeć, a ten dojrzał dopiero teraz. Przyjemność nie wygrywa tutaj tak łatwo z bólem, jednak limit nie pozwolił rozwinąć starań Perry’ego (na pewno zmęczył mu się język). Wulgarność w erotyce to nie dla mnie, przynajmniej nie w takiej konwencji.

Dzięki za konkurs, przynajmniej dał pomysł :)

 

Bruce

Kapsuła stazowa – kapsuła, która włącza stazę przy długich lotach, na podobieństwo hibernacji. Może dałoby radę nazwać lepiej, ale raczej wiadomo, o co chodzi ;)

Zdanie ze złączami poprawione, dzięki.

Myślę, że erotyka musi z czegoś wynikać, dlatego fantastyki jest znacznie więcej.

Pozdrawiam

 

 

Dziękuję, Anonimie, wszystko jasne. :)

Pecunia non olet

Bardzo… Inne opowiadanie. Bardzo ładne, choć w zasadzie smutne, ale z pozytywnym zakończeniem. Podobało mi się :)

Spodziewaj się niespodziewanego

Bruce

Czyżbym domyślała się Autorki tekstu? :))

Dobre pytanie :)

 

NaNa

 

Dobrze, że inne – lepiej nikogo nie plagiatować ;) Bardzo dobrze podsumowałaś ton opowiadania. Na końcu jest nadzieja, więc ten ogólny smutek zostaje przełamany :)

 

…Na końcu jest nadzieja

 

Jak w micie o Pandorze :)

entropia nigdy nie maleje

Chciałem jeszcze dodać, że główny motyw kojarzy mi się z pewnym opowiadaniem / książką fantasy, którą czytałem dość dawno (możliwe, że to było w Sadze o zbóju Twardokęsku – tak mi coś świta, ale możliwe, że w zupełnie czym innym, przychodzą mi do głowy rzeczy od Ćwieka po Zelaznego – dziura w pamięci) – może ktoś będzie kojarzyć: tekst, w którym dziewczyna (kojarzy mi się, że wiedźma lub czarodziejka), zamieniona częściowo w kamień jest od tego kamienia odkuwana i odczarowywana, a sposób uśmierzania bólu w trakcie jest bardzo podobny do tego w tekście powyżej.

 

Źle pojęta erotyka głównie w domyśle.

Ja tu widzę bardzo dobrze pojętą erotykę i wcale nie w domyśle, bardzo umiejętnie splecioną z fantastyką i wysokiej klasy kunszt językowy – co więcej, przekonany jestem, że mimo przekroczenia czasoprzestrzennych limitów – chcę ten tekst w Księdze.

entropia nigdy nie maleje

Jimie, ja tego opowiadania nie kojarzę (więc ewentualne podobieństwa są zupełnie niezamierzone), ale brzmi ciekawie ;)

Erotyka wyglądała mi nie na dość radosną, nie ma tutaj uczuć, przynajmniej na powierzchni, raczej bardzo nietypowy środek przeciwbólowy, chociaż zgodzę się, że wynikający z fabuły. 

co więcej, przekonany jestem, że mimo przekroczenia czasoprzestrzennych limitów – chcę ten tekst w Księdze.

Bardzo dziękuję, trochę ten tekst nieodwiedzany (pewnie kwestia anonimowości), ale cieszę się, że przypadł do gustu :)

Dziękuję za podzielenie się tekstem! Przykuł moją uwagę ze względu na pomysłowość, udatne i chyba oryginalne wykorzystanie fantastyki naukowej do uzasadnienia sceny intymnej. Erotyka nie zdaje mi się “źle pojęta”, bo myślę, że bardzo wiele osób przynajmniej niekiedy współżyje nie z miłości, lecz dla uśmierzenia bólu (raczej psychicznego), tylko nie lubimy i nie umiemy o tym rozmawiać. Czyli głos ważny i na temat.

Klimat opowiadania przywodzi mi na myśl ten cytat, Staffa, ale o proweniencji jeszcze starorzymskiej:

Widziałem konających w nadziejnej otusze

i kobiety przy studniach brzemienne, jak grusze,

szedłem przez pola żniwne i mogilne kopce,

żyłem i z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce.

 

Z drobiazgów:

Perry podnosi jej rękę, przywiązuje w nadgarstku elastycznym pasem, po czym to samo robi z drugą. Andromeda wisi bezradnie we wnętrzu kapsuły, szarym jak nadmorska skała.

To już wiem, dlaczego Andromeda. Zręcznie rozegrane nawiązanie. A zdawało mi się dziwne jak na pseudonim wojskowy czy konspiracyjny.

Całuje powoli jak niedoświadczony chłopak na pierwszej randce. Dziewczyna zamyka oczy, marszczy brwi, lecz próbuje odwzajemnić pocałunek. Są parą dziewic na pierwszej randce

Można by coś z tym zrobić.

czy przyjemność jest w stanie wygrać z bólem?

Zasadniczo tak, mózg nie przetworzy wszystkich bodźców naraz, a chęć rozmnażania się mimo ciężkich obrażeń dawała istotną przewagę ewolucyjną. Ciekaw tylko jestem, jaki będzie efekt psychiczny, gdy komuś utrwalić wrażenie szczytowania na parę tygodni.

możliwe, że to było w Sadze o zbóju Twardokęsku

Prawie na pewno nie w pierwszym tomie. Wątek brzmi ciekawie, dajcie znać, gdyby ktoś sobie przypomniał!

Pozdrawiam serdecznie,

Ślimak Zagłady

Ślimak Zagłady

Ano współżycie osłabia ból, nawet przysłowiowy ból głowy ;) Erotyka na ten konkurs kojarzyła mi się raczej z dwójką zakochanych, ptaszkami i kocykiem na łące, przynajmniej tego, według mnie, głównie oczekiwał Jim. Jak się okazało, nie do końca.

Tak zastanawiałem się, kto pierwszy znajdzie nawiązania do mitu, więc gratulacje! Nie jest ich dużo, ale słowa o Andromedzie z pewnej piosenki zespołu Antichrisis były główną inspiracją powstania tego tekstu:

There was no treasure to be found at Rainbow's End

Somewhere behind Andromeda

 

Pierwsza randka poprawiona, dziękuję.

Ciekaw tylko jestem, jaki będzie efekt psychiczny, gdy komuś utrwalić wrażenie szczytowania na parę tygodni.

Skomercjalizują i cywilizacja upadnie ;)

Serdecznie dziękuję za odwiedziny!

 

“Ciekaw tylko jestem, jaki będzie efekt psychiczny, gdy komuś utrwalić wrażenie szczytowania na parę tygodni.”

Skomercjalizują i cywilizacja upadnie ;)

 

Próby odpowiedzi na to pytanie podejmuje się inny tekst, który również trafi do Księgi:

 

https://www.fantastyka.pl/opowiadania/pokaz/30569

 

 

Erotyka na ten konkurs kojarzyła mi się raczej z dwójką zakochanych, ptaszkami i kocykiem na łące, przynajmniej tego, według mnie, głównie oczekiwał Jim. Jak się okazało, nie do końca.

 

Zgadza się. Erotyka nie jedno ma imię. Teksty Twoje Anonimie / Anonimko i Ślimaka Zagłady pokazują – jak bardzo różnie, a zarazem pięknie – można na nią spoglądać.

 

 

To już wiem, dlaczego Andromeda. Zręcznie rozegrane nawiązanie. A zdawało mi się dziwne jak na pseudonim wojskowy czy konspiracyjny.

 

Kurczaki, że też ja tego nie dostrzegłem. To i “Perry” teraz pasuje idealnie. Oj głupi ja.

 

To sprawia, że utwór jeszcze bardziej mi się podoba.

A brakuje chyba jeszcze jednego kliczka do biblioteki.

Da ktoś? :)

 

entropia nigdy nie maleje

Kurczaki, że też ja tego nie dostrzegłem. To i “Perry” teraz pasuje idealnie. Oj głupi ja.

Żeby tylko Perry ;) W pierwszej części tekstu trochę nawiązań jest. Nawet korweta, którą podróżują, nosi nazwę: Pegaz.

A brakuje chyba jeszcze jednego kliczka do biblioteki.

Da ktoś? :)

Może się uzbiera, ale fragmentu reprezentatywnego i tak nie ma, bo stracę anonimowość.

 

Może warto rozważyć odanonimizowanie? :)

entropia nigdy nie maleje

Może warto rozważyć odanonimizowanie? :)

Nieee, może trafi się ktoś zachwycony i poleci na SB? ;) A tak poważnie, na razie wolę anonimowy odbiór :)

Ja jestem zachwycony i zaraz polecę na SB ;)

entropia nigdy nie maleje

Hej 

No muszę przyznać, że jak tak by wyglądało leczenie, to bym chętniej chodził do lekarza ;). Choć … W tym przypadku DUŻO by zależało od lekarza :). 

 

Bardzo dobre opowiadanie, erotyka bardzo ciekawie przedstawiona. Dla bohaterki “zabieg” jest konieczny, a dla bohatera – no cóż :) Trochę konieczny ale jednak od początku chodziło mu to po głowie :) 

 

Klikam i pozdrawiam :)  

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardzo dobry szort, z erotyką która gra ważną rolę w fabule, przez co pomimo jej dosłowności w ogóle nie wchodzi w kicz czy wulgarność. Podoba mi się też rytm opowiadania, widać że autor(ka) buduje świadomie zdania w takiej a nie innej długości, z takimi a nie innymi akcentami. I chyba w tym kontekście nie gra mi tam do końca to zdanie, które w porównaniu do reszty jest przydługie, nie w rytmie opowiadania (szczególnie jego środkowa część, między myślnikami):

 

Siada przy panelach, uruchamia silniki i Pegaz – dymiąca korweta abordażowa, jedna z trzech, które zostały po nieudanym ataku na pancernik klasy „Ketos” – ucieka w mrok kosmosu jak ranne zwierzę.

 

Ale to, że nie gra mi tutaj tylko taka subtelność, chyba najlepiej mówi o tym, jak udana jest ta krótka proza :-)

 

Ps. Cieszę się, że poczytałem komentarze i odkryłem to mitologiczne odniesienie, które jeszcze dodaje głębi fabule. Niby Andromeda w sposób oczywisty tam odsyła, ale jakoś wydała mi się dość naturalnym pseudonimem w S-F :)

Bardjaskier

Choć … W tym przypadku DUŻO by zależało od lekarza :). 

Może nawet od lekarki? ;)

Bardzo dobre opowiadanie, erotyka bardzo ciekawie przedstawiona. Dla bohaterki “zabieg” jest konieczny, a dla bohatera – no cóż :) Trochę konieczny ale jednak od początku chodziło mu to po głowie :)

Dzięki, Perry może będzie próbował coś, gdy dolecą w bezpieczne miejsce, może jakiś romansik i tak dalej… albo wrócą do służby i będą mieli anegdotę do opowiadania.

 

Gimlos

 

To limit narzucony przez Jima wymusił takie, a nie inne zdania – bez ozdobników, które lubię. Początkowa wersja była dłuższa i wymagała ostrego cięcia. To zdanie, tak nie pasujące, ma dodać trochę backstory no i zawiera kolejne nawiązania do mitu: Pegaz Perseusza oraz Ketos (potwór, który miał zgładzić Andromedę).

Dzięki za komentarz, cieszę się, że przypadło do gustu :)

 

 

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Hej, Anet

Dzięki :)

Dobre! Space opera, seks, cierpienie, tylko Slaanesha brakuje ;) Podobało mi się, jest dobrze napisane, zawiera ciekawe tło, satysfakcjonujące zakończenie i intrygujący pomysł na to, jak wpleść erotykę w lekkie, militarne s-f. Klikam i pozdrawiam serdecznie – Q

Known some call is air am

Udane połączenie erotyki i space opery, czyli gatunków, którym raczej nie po drodze (wiecie, ludzie w skafandrach, czy może być mniej podniecające odzienie?). Podobało mi się.

Hej, Outta

Miło mi, Slaneesh by nawet pasował, ale nie w tym limicie ;) No i trochę mitologiczne odwołania by się gryzły. Dzięki za lekturę i klika.

Pozdrawiam

 

Hej, zygfryd89

Nie wiedziałem, że space opera nie idą ze sobą w parze, ale może właśnie dlatego jakoś to wyszło. Im więcej zakrytego ciała tym bardziej potem działa jego odsłonięcie ;) Cieszę się, że przypadło do gustu.

Pozdrawiam

Dopiero teraz zwróciłam uwagę na ten tekst. Dawno zdjąłeś maskę anonima?

Bardzo fajne opko. Czego to facet nie wymyśli, żeby namówić babę…

Podoba mi się mieszanka erotyki i fantastyki. Ta pierwsza jest bardzo ważna fabularnie, ale nie zajmuje wiele miejsca miejsca w tekście.

Nawiązania mitologiczne też miodne.

Babska logika rządzi!

Hej, Finklo

Anonima zdjąłem, kiedy tekst wylądował na głównej, czyli 25.08.

Czego facet nie wymyśli, żeby namówić babę? xD I jeszcze czego nie wymyśli, aby mieć spokój przez resztę podróży? ;)

Patrząc po komentarzach, całość wyszła lepiej, niż się spodziewałem. Dwie wcześniejsze próby erotyki na konkurs Jima przepadły w odmętach brudnopisu.

Dzięki, że wpadłaś :)

A to chwilkę mi zajęło, zanim zajarzyłam…

Rzeczywiście, jednak nie doceniłam przemyślności faceta. ;-)

Babska logika rządzi!

Ale fajne! Podoba mi się i odniesienie, i to, jak w całość wpleciona jest erotyka, i to, że oboje bohaterowie decydują się świadomie na tę dość, hmmm, przewidywalną a jednocześnie niekonwencjonalną metodę ratunkową; bardzo seksowny wariant ratowania księżniczki pocałunkiem, hmmm.

Ale najbardziej to mi się podobał nie seks, a świat. Te rzucone mimochodem space operowe drobiazgi, budujące jednak świat efektowny i pomysłowy. Czytałabym więcej :)

ninedin.home.blog

Hej, Ninedin

Nie pomyślałem, że wyjdzie ratowanie księżniczki “pocałunkiem”, ale właściwie – czemu nie?

W sprawie świata chętnie napisałbym więcej. Kto wie? Może wrócę z jakąś bardziej pełnoprawną space operą ;)

Dziękuję za lekturę i pozdrawiam :)

Fajne połączenie erotyki z fantastyką. Do tego nawiązania mitologiczne i światotwórstwo w tak krótkiej formie. Myślę, że chociaż nie w pełni merytoryczny komentarz, może klik przejdzie, bo tekst zasługuje i nie szafuję klikami. A może już jest niepotrzebny?

Hej, Misiu

W Bibliotece już jest, ale dzięki za klika. Trochę trwało, zanim się uzbierało, bo dałem jako anonim i ludzie omijali szerokim łukiem ;)

Cieszę się, że uznałeś za ciekawy.

Pozdrawiam!

E, ja nie ominąłem, choć ostatnio czasu mam naprawdę niewiele ;) 

Known some call is air am

Wiem, wiem, parę osób weszło ;)

Choć jak na Zanaisa napisane nieco minimalistycznie, to klimat kosmiczny przekazany bardzo sprawnie.

 

Pomysł genialny w swojej prostocie. Podoba mi się powolne skradanie w kierunku oczywistym. Sama scena właściwa nieco krótka i dobra, ale nie wiem, czy nie można było nieco jeszcze z niej wyciągnąć (hehe).

Wtedy coś słyszy. Lekkie westchnienie pośród przeciągłych jęków, z trudem rozniecona iskra, lecz może iskra wystarczy

Te dwa zdania mi nie zagrały, nieco psują scenę.

 

Ale się podnieciłem, aż muszę iść coś zjeść.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Hej, Greasy

Choć jak na Zanaisa napisane nieco minimalistycznie, to klimat kosmiczny przekazany bardzo sprawnie.

Panie, limit mnie ścisnął jak anakonda. Ledwo człowiek się rozpędzi ze zdaniem, już trzeba kropkę stawiać.

Pomysł genialny w swojej prostocie.

A, dziękuję ;)

Sama scena właściwa nieco krótka i dobra, ale nie wiem, czy nie można było nieco jeszcze z niej wyciągnąć (hehe).

Anakonda…

 

Zdania przemyślę.

Ale się podnieciłem, aż muszę iść coś zjeść.

Podniecenie najlepiej wypocić. Jedz w biegu!

Hej, Zanais!

 

Początek skojarzył mi się z SW, te ataki na pancerniki, ucieczka. Lubię klimaty kosmosu, więc czytam z przyjemnością.

 

przez korytarz nagiej Andrei

by zaraz wyjść po drugiej stronie nagiego ciała.

To następuje dość krótko po sobie, jedna uwaga o nagości jest właściwie zbędna.

 

Podoba mi się słownictwo, którym operujesz. Wszystko jest zrozumiałe, a jednocześnie nazwy są inne. Fajnie to wychodzi, ta neomorfina, meddeki, subodłamki. ;)

 

Perry czuje wstyd, że w tej chwili podziwia jej ciało.

Nie powinien tak na nią patrzeć, lecz nie potrafi się powstrzymać.

Ludzki ten Perry, lubię to w Twoich bohaterach, że mają te słabości, jedynie tutaj też w bliskiej odległości dwie takie same informacje: skoro czuje wstyd to wiemy, że gdzieś tam według niego nie powinien patrzeć, a skoro patrzy to wiemy, że nie potrafi się powstrzymać. ;)

 

nie zwraca uwagi na szlochającą Andreę

Jeśli nic nie robił to wiemy, że nie zwraca uwagi na szlochy. ;)

 

Podoba mi się za to, że bohater, nawet w obliczu bólu Andrei myśli o tym, żeby ją pocałować. I dzięki temu też stopniowo rośnie napięcie.

 

Pomysł na stłumienie bólu bardzo ciekawy, choć coś mi świtało, że może spróbują takiej opcji. ;)

 

Ból tłumi pożądanie – Andromeda jest wciąż spięta, odrywa usta, na wargach krople wilgoci lśnią w słabym świetle lamp awaryjnych. Perry zaczyna wątpić.

Pięknie napisane. I pięknie łączy się tutaj ból z dalszym podnieceniem, Jim już chyba wspominał, że konkurs powinien być „Rozkosz i ból” czy coś w tym stylu. :D

 

Ale tutaj:

Andromeda jest wciąż spięta, odrywa usta (…) Perry zaczyna wątpić.

Wtedy coś słyszy. Lekkie westchnienie pośród przeciągłych jęków

W scenie Andromeda odrywa usta, czyli się całowali, ona jest spięta, Perry wątpi, więc skąd nagle lekkie westchnienie? Czym wywołane, skoro przerwała pocałunek? Może warto dać tutaj coś jeszcze, jakiś sygnał, że Perry coś zrobił, gdzieś dotknął, żebyśmy wiedzieli, co wywołało to westchnienie, bo inaczej trochę jest takie… hm, nie wiadomo skąd.

 

Opisy zbliżenia są wyważone, dobrze się czytało, nic mi nie zgrzytało i cieszę się, że są, bo po przeczytaniu wszystkich opowiadań – tak szczerze, mało było tych konkretnych opisów. ;)

 

Końcówka daje do myślenia, a ja jestem fanką końcówek, które pozwalają mi na zagłębienie się w temat. I tak – czy ból można wyłączyć przyjemnością? I jak odczuwa to organizm, a jak umysł? Czy nie wywoła to skutków ubocznych, taka pętla? Dzięki za możliwość przemyśleń. ;)

 

Pozdrawiam,

Ananke

 

P.S.

Czytałam wszystkie opowiadania na konkurs, więc to też bym przeczytała szybciej, gdybym wiedziała, że jest dodane. Ale wchodzę na stronę głównie przez „najnowsze komentarze” i widząc tytuł – przyznam, że nawet się nie zorientowałam, że to może być na konkurs. Skojarzyło mi się bardziej z poważnym fantasy w realiach mitologii greckiej.

Jak zniknął anonim – to już weszłam ciekawa, co napisałeś, a tu proszę – na konkurs!

To tak odnośnie komentarzy, że na początku mało osób zauważało. Wydaje mi się też, że już po konkursie było trochę mniejsze zainteresowanie tekstami. ;)

Hej, Ananke

przez korytarz nagiej Andrei

by zaraz wyjść po drugiej stronie nagiego ciała.

To następuje dość krótko po sobie, jedna uwaga o nagości jest właściwie zbędna.

Możliwe, osobiście wolę powtórzyć informację niż ryzykować, że dość ważna sprawa utonie w początkowym zalewie nowych słów i postaci. Myślę, że kwestia gustu :)

Podoba mi się słownictwo, którym operujesz. Wszystko jest zrozumiałe, a jednocześnie nazwy są inne. Fajnie to wychodzi, ta neomorfina, meddeki, subodłamki. ;)

SF to nie jest, ale na space operę się nadaje ;p

Perry czuje wstyd, że w tej chwili podziwia jej ciało.

Nie powinien tak na nią patrzeć, lecz nie potrafi się powstrzymać.

Ludzki ten Perry, lubię to w Twoich bohaterach, że mają te słabości, jedynie tutaj też w bliskiej odległości dwie takie same informacje: skoro czuje wstyd to wiemy, że gdzieś tam według niego nie powinien patrzeć, a skoro patrzy to wiemy, że nie potrafi się powstrzymać. ;)

Tu się zgodzę. Pomyślę jak poprawić :)

Pomysł na stłumienie bólu bardzo ciekawy, choć coś mi świtało, że może spróbują takiej opcji. ;)

No w erotyku gdzieś ta erotyka musi się pojawić ;)

Pięknie napisane. I pięknie łączy się tutaj ból z dalszym podnieceniem, Jim już chyba wspominał, że konkurs powinien być „Rozkosz i ból” czy coś w tym stylu. :D

Hm, “rozkosz i ból,” “przyjemny ból” czy coś w tym stylu to dobre hasło na konkurs.

W scenie Andromeda odrywa usta, czyli się całowali, ona jest spięta, Perry wątpi, więc skąd nagle lekkie westchnienie? Czym wywołane, skoro przerwała pocałunek? Może warto dać tutaj coś jeszcze, jakiś sygnał, że Perry coś zrobił, gdzieś dotknął, żebyśmy wiedzieli, co wywołało to westchnienie, bo inaczej trochę jest takie… hm, nie wiadomo skąd.

Hm. Chodziło o to, że jedną dłonią wciska jej kable, ale druga wciąż jest “zapracowana” na dole, więc stąd to westchnienie. Jak znajdzie się parę dodatkowych znaków limitu, dopiszę.

Opisy zbliżenia są wyważone, dobrze się czytało, nic mi nie zgrzytało i cieszę się, że są, bo po przeczytaniu wszystkich opowiadań – tak szczerze, mało było tych konkretnych opisów. ;)

Z początku nawet nie wiedziałem, jak napisać cokolwiek erotycznego przy takim limicie. Pewnie, można dać po prostu zbliżenie bez fabuły, ale co to wtedy za opko.

Końcówka daje do myślenia, a ja jestem fanką końcówek, które pozwalają mi na zagłębienie się w temat. I tak – czy ból można wyłączyć przyjemnością? I jak odczuwa to organizm, a jak umysł? Czy nie wywoła to skutków ubocznych, taka pętla? Dzięki za możliwość przemyśleń. ;)

Czytałem, że orgazm leczy przysłowiowy ból głowy. Chyba większym problemem jest osiągnąć szczyt, gdy boli, ale to tak indywidualna sprawa, że trudno przyjąć jakąkolwiek zasadę. 

 

P.S.

Czytałam wszystkie opowiadania na konkurs, więc to też bym przeczytała szybciej, gdybym wiedziała, że jest dodane. Ale wchodzę na stronę głównie przez „najnowsze komentarze” i widząc tytuł – przyznam, że nawet się nie zorientowałam, że to może być na konkurs. Skojarzyło mi się bardziej z poważnym fantasy w realiach mitologii greckiej.

Jak zniknął anonim – to już weszłam ciekawa, co napisałeś, a tu proszę – na konkurs!

To tak odnośnie komentarzy, że na początku mało osób zauważało. Wydaje mi się też, że już po konkursie było trochę mniejsze zainteresowanie tekstami. ;)

Ja nie mam do nikogo pretensji, ciekawiło mnie tylko, jak nick wpływa na odwiedziny. Wiem, że wrzuciłem po terminie, ale dopiero wtedy przyszedł mi pomysł do głowy. Miałem nic nie pisać na ten konkurs, tym bardziej z powodu operacji oczu, na którą się przygotowywałem i nie miałem ochoty bawić się w pisanie ;)

Dzięki, że wpadłaś, jak zwykle z cennymi uwagami :)

Hej, hej ;)

 

Możliwe, osobiście wolę powtórzyć informację niż ryzykować, że dość ważna sprawa utonie w początkowym zalewie nowych słów i postaci. Myślę, że kwestia gustu :)

Przy ważnych sprawach – okej, ale tutaj fakt, że wybiegła naga i dalej była naga jak Perry ją spotkał to chyba nie ma aż takiego znaczenia? Oczywiście w drugiej części ma i to duże, ale ten moment, że naga wybiega chyba aż tak nie, no o ile nie miało to pokazać, że Perry wyszedł do niej, bo zobaczył, że idzie naga. :)

 

SF to nie jest, ale na space operę się nadaje ;p

No SW to też spacer opera. :D

 

Hm, “rozkosz i ból,” “przyjemny ból” czy coś w tym stylu to dobre hasło na konkurs.

Może Jim pomyśli nad nowym konkursem, bo zainteresowanie bólem w konkursie erotycznym było spore.

 

Hm. Chodziło o to, że jedną dłonią wciska jej kable, ale druga wciąż jest “zapracowana” na dole, więc stąd to westchnienie. Jak znajdzie się parę dodatkowych znaków limitu, dopiszę.

A, no to nie wiem, chyba ciężko mi to wyłapać.

 

Z początku nawet nie wiedziałem, jak napisać cokolwiek erotycznego przy takim limicie. Pewnie, można dać po prostu zbliżenie bez fabuły, ale co to wtedy za opko.

Też cierpiałam przez limit.

 

Czytałem, że orgazm leczy przysłowiowy ból głowy. Chyba większym problemem jest osiągnąć szczyt, gdy boli, ale to tak indywidualna sprawa, że trudno przyjąć jakąkolwiek zasadę.

No chyba zależy od stopnia bólu. Istnieje taki ból, kiedy człowiek z tego bólu wymiotuje, więc ciężko wtedy o zbliżenie.

 

Ja nie mam do nikogo pretensji, ciekawiło mnie tylko, jak nick wpływa na odwiedziny.

Na pewno wpływa, raczej przy tyyylu opowiadaniach człowiek sięga bardziej po znanych autorów niż anonimowych. Ja na konkurs czytałam akurat wszystko, bo byłam ciekawa tych różnych spojrzeń. ;)

 

Co do operacji – chciałam robić, ale za bardzo się boję, tchórz ze mnie, także podziwiam, dla mnie oczy to są niestety nietykalne, nawet soczewek nie umiem założyć.

Nowa Fantastyka