- Opowiadanie: maciekzolnowski - Pipa znaczy amen

Pipa znaczy amen

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Pipa znaczy amen

Jakby to delikatnie powiedzieć? Hmm. Z Bogiem mi nie po drodze, nie żeby w ogóle, po prostu nie uznaję Boga osobowego. Odrzucam całe wyznanie wiary, bo nie wierzę ani w jeden Kościół, ani w świętych obcowanie, ani w żywot wieczny. Jestem tak zwanym ateistą, tyle że praktykującym. Przynajmniej raz na tydzień chodzę do kościoła, żegnam się przy każdym krzyżu, przed każdą przydrożną kapliczką. Jestem, można rzec, praktykującym niewierzącym, prawdziwym oryginałem w świecie szaraków.

Ale od pewnego czasu, zauważyłem, że cisną mi się na usta wulgaryzmy, i to w trakcie modlitwy. Muszę naprawdę bardzo się spieszyć, by nie zdążyć przekląć, by podczas wykonywania znaku krzyża nie wymsknęły mi się z ust różne tam „kurne chaty”. I żeby było jasne – ja tego nie robię specjalnie, po prostu pojawiają się w głowie myśli nachalne, nad którymi nie potrafię zapanować. Widzę kapliczkę, zaczynam zmawiać paciorek i już mam „pipkę” na języku. Czy tylko mnie dotyczy ten problem? Czy to początek nerwicy natręctw? A może czegoś gorszego – totalnego bezbożnictwa jakiegoś?

Na przykład teraz. Przechodzę na drugą stronę ulicy, zbliżam się do centrum miejscowości i mijam biały kościół, wkoło pachną bzy – znak, że mamy maj (tekst pisałem w tym czasie). Maj to jak wiadomo miesiąc maryjny, jeden z moich ulubionych, najpiękniejszy, najwonniejszy i najcudowniejszy. No i zaczyna się: „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Kurna! Jeszcze raz! „W imię Ojca i sukin kota”.

Oto obrazoburcza gra pamięci mimowolnej, a ja jestem grzeszny, choć staram się być grzeczny, jestem człowiekiem i tylko tyle. I „dupa”… znaczy „amen”! 

Koniec

Komentarze

Hej maciekzolnowski!

 

Toż to narratora dopadła siła spójności! Ja na miejscu takiej ateistycznej podświadomości też bym bluzgał, gdyby mi człowiek zaczął chodzić do kościoła. Osobiście jednak nie polecam ;)

 

Pozdrawiam

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Dziwne, zabawne, obrazoburcze. Chyba wszystkim modlącym się czasami myśl ucieka. Choć nie zawsze aż tak bardzo;)

Lożanka bezprenumeratowa

Brak fantastyki? Twój szort jawi mi się jako horror satanistyczny. Bo któż to tak plącze język modlącemu się, grzecznemu człowiekowi, że w czasie modlitwy brzydkie słowa się pojawiają?

Opowiadanie trochę w innym stylu niż poprzednie, ale wciąż fajne. I odważne.

Naprawdę podnieca cię kopanie kogoś, kto ci nie odda? Napisz coś takiego na temat

Allacha. Mądrzejszy nie będziesz, ale krótszy na pewno – o głowę. Strach?…

dum spiro spero

Witaj.

Przyznam szczerze, jestem zdumiona takim tekstem, Maćku. Zgadzam się z AP, to niczym horror satanistyczny ze sporą dozą fantastyki (narrator ciągle ubolewa, bo nie wie, skąd takie wyrażenia nasuwają mu się w konkretnych miejscach). 

Ambush ma rację, bo myśli “uciekają” każdemu i to dość często, ale – żeby aż tak? surprise

I podzielam zdanie Fascynatora – u nas (=w kraju) każda forma opisywanego tu bluźnierstwa jest traktowana jako dozwolona/dowodząca wolności/wręcz zwyczajowa/czasem może modna lub zabawna(???), niechby jednak “popisać się” tak w kraju muzułmańskim. Tam za drobniejsze rzeczy karzą śmiercią, nieraz męczeńską (np. ukamienowanie). I – już brak chętnych do podobnych “popisów… 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Oczywiście, że obrazoburcze toto. I że w krajach muzułmańskich zostałbym o głowę skrócony. Zaraz tekst usunę, ale byłem ciekaw Waszych komentarzy. Poza tym nie chciałem nikogo obrazić. To był, to jest taki sobie strumień świadomości, a że zawiera wulgaryzmy… To nic w porównianiu do tego, co robił, chciał robić ten gość z “Hustlera”: łączyć erotykę z religią.

Mnie tam nic nie zgorszyło, a nawet podeszłam do rzeczy ze zrozumieniem, albowiem w wieku wczesnopacholęcympacholęcym, kiedy babcia nauczyła mnie mówić paciorek, odmawiałam go, używając zwrotów: „Ojszcze nasz…” i „…przyjdź kurestwo twoje…”.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Maćku, dlaczego miałbyś usuwać? Napisałeś, bo uważałeś, że tak należy. :) 

Pecunia non olet

przyjdź kurestwo twoje…

Poezja! ;-)

Skoro tak twierdzisz, Maćku. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Miałem kiedyś znajomą, i to dobrą, która nie wymawiała “er”. Zgadniej, Reg, jakiego przekleństwa w czasach szkolnych nie znosiła (okej, ona nie była z tych wulgarnych, ale czasem jednek coś jej się wyrwało). Nie znosiła oczywiście… “kulwa, kulwa”. ;)

horror satanistyczny

Dzięki, AP, a to dobre. W sumie pisałem kiedyś creepypasty, czemu bym nie miał napisać horroru satanistycznego. 

Ostam, Ambush, dzięki.

Dziwne, zabawne, obrazoburcze.

:-)

Bruce, pozdrawiam i dziękuję pięknie.

Szkoda, że to nie jest opowiadanie, tylko szort. Bohatera, jak widać, mam z krwi i kości.

pojawiają się w mej głowie myśli natrętne…

Kiedyś napisałem tekst o jednym pedancie, który cierpiał na nerwicę natręctw. Tytuł: “Piękny dzień”. Tutaj połęczenie pokręconej ateistycznej-nieateistycznej religijności z podobną manią wydaje mi się tyleż realne (no po prostu z życia wzięte), co oryginalne. Ciekawe, co na to psychologia? 

I ja dziękuję, Maćku. Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Wiadomo, zachowania sprzeczne z przekonaniami mogą powodować napięcie psychiczne prowadzące na przykład do natręctw werbalnych. Ładny opis zjawiska, choć ze stanowiska naturalistycznego, bez próby głębszej analizy. Fantastyki rzeczywiście brakuje.

Naprawdę podnieca cię kopanie kogoś, kto ci nie odda? Napisz coś takiego na temat

Allacha. Mądrzejszy nie będziesz, ale krótszy na pewno – o głowę. Strach?…

Tak sformułowane, że trudno mi ocenić, czy to tylko komentarz do zachowania bohatera tekstu, czy atak na autora. Co prawda istnieją miejsca i kultury, w których trudności psychiczne związane z religią (lub pisanie o nich) mogą prowadzić do prześladowań, jednak to jest raczej zjawisko zasługujące na najsurowszą krytykę.

Oczywiście – to nie my jesteśmy niekulturalni, tylko ONI…Wiadomo – Kali ukraść krowa to dobrze…

Takie teksty i autorzy – moim zdaniem – są antyreklamą dla tak szacownego pisma. 

dum spiro spero

Fascynatorze, swoboda wyrazu artystycznego jest racją i poszanowanie uczuć religijnych odbiorców – też jest racją. Czytelnicy mogą i powinni wyrażać swoje opinie, nie wierzę natomiast, aby sądy czy urzędy cenzury mogły trafnie ważyć pomiędzy tymi racjami, dlatego też uważam, że “bluźnierstwo” nie powinno być penalizowane. Nie popieram obrażania uczuć religijnych dla taniego szokowania, jak w przypadku dziennikarzy “Charlie Hebdo”, niemniej twierdzę, że mordowanie ich za to było nieporównanie godniejsze potępienia.

Słowami “Kali ukraść krowa to dobrze [Kalemu ukraść krowę to źle]” wydajesz się tu stawiać znak równości, ale nie wiem, czy rzeczywiście miałeś taki zamiar. Owszem, społeczność dopuszczającą szeroką swobodę wyrazu w mowie i piśmie uważam za bardziej kulturalną od społeczności dokonującej prześladowań na tle religijnym.

Jeżeli zaś chodzi o ten konkretny tekst, dla mnie zamysł jest jasny: ma nam ukazać sytuację człowieka, który w myśli ma jak najlepsze chęci, ale nie jest w stanie zapanować nad manieryzmami słownymi – rzecz przecież realnie możliwa. Dawałby więc szansę na współczucie i zrozumienie. Jeżeli uważasz, że nie sprawdza się dobrze w tej roli, oczywiście warto przedyskutować, co w nim poprawić literacko. Natomiast za osobiste uwagi, nazywanie autora “antyreklamą” i pisanie, że “podnieca go kopanie” – to chyba wypadałoby przeprosić.

Same sofizmaty. 

nazywanie autora “antyreklamą” i pisanie, że “podnieca go kopanie” – to chyba wypadałoby przeprosić.

Przeprosić to powinien autor (i kilku innych “pisarzy”) za prowokowanie tzw. “katoli” (ja nim nie jestem) oraz za ohydnie wulgarny język. Może w niegdysiejszych “świerszczykach” byłoby hitem dla fanów. O poziomie literackim, etyce, moralności, przyzwoitości czy zwykłej, ludzkiej, kulturze bycia nawet

nie wspomnę – to rzucanie grochem o ścianę…

Dixi.

 

dum spiro spero

Same sofizmaty.

Według SJP PWN sofizmat jest to:

1. «rozumowanie pozornie poprawne, ale w istocie zawierające rozmyślnie utajone błędy logiczne»

2. «świadome dowodzenie nieprawdy»

 

Zarzucasz mi złą wolę, rozmyślne wprowadzanie rozmówców w błąd? Bez jakiejkolwiek nawet analizy mojego wpisu? Gdzie uczą takich standardów dialogu?

Zawsze dotąd miałem korzystne wrażenia z lektury Twoich komentarzy i nie chciałbym między nami zbędnego sporu czy gorzkich uczuć, ale na pewne rzeczy nie przystanę.

 

Starałem się wskazać, że tekst nie jest – moim zdaniem – pustą prowokacją, że można w nim dostrzec głębszą myśl, spróbować wczuć się w położenie osoby dotkniętej koprolalią. Możesz mieć inne zdanie, możesz jej nie znajdować, ale to jest pole do dyskusji o poziomie literackim utworu, a nie do ponawiania ataków osobistych.

Dziwi mnie nieco zbulwersowanie wulgaryzmami, wydają się uzasadnione podjętą w tekście tematyką, jest zresztą odpowiedni tag ostrzegawczy.

O, widzę, że rozgorzała dyskusja, a zatem czytamy.

Dzięki, Ślimaku, BTW za Twój komentarz. :-)

Hmm… A mnie bardzo zasmuciła ta dyskusja. sad

Na pewno nie takiej wymiany zdań spodziewam się tutaj, na Portalu NF. sad

Pecunia non olet

Maćku, przypuszczałem jednak, że interesuje Cię ta dyskusja i nie będziesz chciał być biernym odbiorcą komentarzy pod swoim tekstem.

A swoją drogą zastanawiam się, czy opowiadanie nie byłoby lepsze literacko, gdyby te wulgaryzmy trochę zredukować – zarówno dla estetyki, jak i po to, aby pozostałe mocniej wybrzmiały. Wystarczyłoby na przykład różne tam “kurne chaty” albo i co gorszego, dwóch wersji popsucia W imię Ojca i Syna też chyba nie potrzeba. Oczywiście to Twoja decyzja.

 

Bruce, wiesz, że podziwiam Twoją zdolność do wprowadzania miłej atmosfery i zaprzyjaźniania się z każdym rozmówcą. Jeżeli masz jakieś sugestie, jak mogłem do tej wymiany zdań trafniej podejść, naturalnie chętnie wysłucham, czy to tutaj otwarcie, czy też prywatną wiadomością.

 

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu!

Ślimaku Zagłady, szanuję zdanie każdego Użytkownika, po prostu ogólnie martwi mnie, jeśli dochodzi do podobnych sporów. Tekst ma nas skłaniać nade wszystko do dyskusji nad fantastyką, przynajmniej tego oczekuję na tym Portalu. Nie znaczy to, że nie rozumiem powodów powyższej dyskusji. Rozumiem i to mnie właśnie martwi. 

Pozdrawiam.

Pecunia non olet

Wystarczyłoby na przykład różne tam “kurne chaty” albo i co gorszego, dwóch wersji popsucia W imię Ojca i Syna też chyba nie potrzeba. Oczywiście to Twoja decyzja.

Masz rację, już o tym myślałem i tak zrobię, dzięki za podpowiedź. 

Ja tylko wtrącę, że na moje oko maciek opisał po prostu życie człowieka powoli zdającego sobie sprawę, że cierpi na nerwicę natręctw. Choć nie wiem, dlaczego to zrobił.

Przynajmniej raz na tydzień chodzę regularnie do kościoła

Masło maślane.

A Trójmiasto podnieca się ostatnio zmianą numeru autobusu na Hel, tak, że… Boże, zatrzymaj świat. Ja wysiadam.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowy awatar? Taką Ciebie, Tarninka, jeszcze nie widziałem. ;-) Podziękować tak w ogóle. 

Cały czas coś się pod Twoim tekstem dzieje. Postanowiłem więc przeczytać go jeszcze raz i widzę, że zęby wybite. Spokojnie możesz teraz wyrzucić tag “Wulgaryzmy”.

surprise

Ktoś jeszcze tego słucha oprócz nas?…ciekawe…

dum spiro spero

Tak się zastanawiam, czy praktykujący ateiści to zjawisko dziwaczne czy też bardzo powszechne. Bo gwałt na własnej psychice przyjemny być chyba nie może, ale czasem mam wrażenie, że co drugi polityk nie wierzy w nic, a w szczególności w życie po śmierci i karę za grzechy…

Babska logika rządzi!

Zaraz gwałt… nie chodziłaś na wykłady z ekonomii? O ile tylko profesor nie ma zbyt przenikliwego głosu i nie siedzisz za blisko, możesz sobie swobodnie myśleć, o czym chcesz.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

No, chyba że tak. Rozumiem, że politycy robią to, żeby poprawić swój wizerunek. Ale prywatni ludzie? Mnie by było żal czasu.

Babska logika rządzi!

Ciekawe podejście do wiary i praktyki miał prof. Bogusław Wacław Wolniewicz (śp.). Mówił o sobie, że jest niewierzącym rzymskim-katolikiem. Albo chciał w coś wierzyć, choć prawdziwie nie mógł, no albo miał zwyczajnie sentymentalne podejście do własnego dzieciństwa i wychowania w wierze i starał się eksponować własne korzenie, i to mimo tego, że był ateistą. 

Religia jest w dużej mierze zjawiskiem społecznym – oczywiście, sednem chrześcijaństwa jest wiara, ale wielu innych religii wcale nie. Sokratesa oskarżano o bezbożność nie dlatego, żeby sam brak wiary kogokolwiek obchodził, ale dlatego, że odrzucając greckich bogów, grecką religię, odrzucał system wartości obowiązujący w społeczeństwie (naprawdę odrzucał, zastępując go innym – co się ważnym ludziom nie podobało, bo wywracało porządek społeczny, w którym oni byli ważni). To samo masz w starożytnym Rzymie – żydzi i chrześcijanie podpadli nie dlatego, że czcili jakieś swoje bóstwo (w Rzymie czczono rozmaitych bogów), ale dlatego, że odmawiali składania hołdów bogom rzymskim, co politeiści robili bez zmrużenia oka (bo co im szkodziło).

W każdym razie – to cywilizacja łacińska oddzieliła (częściowo) aksjologię od religii, i wcale nie jestem taka pewna, czy dobrze zrobiła.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

co drugi polityk nie wierzy w nic…

Wierzą w sondaże wyborcze i kalkulują swoje szanse na zwycięstwo. Może i idee są dla niektórych ważne (w małym stopniu), ale liczą się przede wszystkim zimne kalkulacje medialne i wytyczne partyjne, bo show must go on. Poza tym dobra doczesne są osiągalne tu i teraz, prawie natychmiast, a raje niebiańskie, do których wielu i tak będzie się chciało wcisnąć na siłę, to zwykłe after party. Lecz to tylko moje zdanie.

to cywilizacja łacińska oddzieliła (…) aksjologię od religii i wcale nie jestem taka pewna, czy dobrze zrobiła…

Ostatnie zdanie daje do myślenia. 

Polecam się wink

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nowa Fantastyka