- Opowiadanie: krar85 - Brązowa pigułka [18+]

Brązowa pigułka [18+]

Miała być zmysłowa erotyka bez wulgaryzmów. Nie wyszło. Bo przyszła wiosna, miłość wisi w powietrzu, więc… Ku przestrodze. Inspirowane końskimi zalotami ze ścieżek rowerowych. Taki nieco mniej poważny przerywnik. Darujcie manosferową nowomowę, przez którą tekst może być niszowy, ale wczułem się ostatnio w kanał na YT, czego to ludzie nie wymyślą... UWAGA! Dystans i rzut oka na tagi wskazane przed lekturą.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Brązowa pigułka [18+]

Zdzisław zwlekał, kiedy zapaliło się zielone światło. Inni pędzili do pracy lub wykręcali czasówki, ale nie on. Pacjenci nie zające, poczekają. Przepuścił pozostałych cyklistów i niespiesznie ruszył, wciąż mamrocząc pod nosem o niebieskich i czerwonych pigułkach. Pedałował i spoglądał na mijanych ludzi z nieskrywaną pogardą: niby wszyscy tacy ładni, uśmiechnięci, zazwyczaj jeszcze wysportowani, ale jak zajrzeć w tyłek to dramat.

– Witaj, ślicznotko – wyszeptał, a kąciki jego pełnych ust uniosły się nieznacznie.

Szła kilkadziesiąt metrów przed nim, kręcąc zgrabnym tyłkiem w sposób, który nie pozwalał komuś takiemu jak Zdzisław minąć jej obojętnie. Wciągnął brzuch i mocniej nacisnął na pedał. Jego szczęście, że spotkał ją akurat na skwerku pomiędzy biurowcami a pętlą tramwajową. Mniej świadków, kilka dróg ucieczki, jaki piękny dzień.

– Oj, zaciągnąłbym cię w krzaki… – oblizał wargi i podniósł rękę.

Jeszcze piętnaście metrów, dziesięć, już tylko pięć… Bum! Widząc się Kmicicem tratującym Szweda, zdzielił kobietę po pupie. Trafił idealnie: nasadą dłoni w pośladek, czubkami palców pomiędzy. Panna aż podskoczyła z piskiem.

– Kto wypina, tego wina! – ryknął jak lew i właśnie wtedy zobaczył, że po klapsie na jego dłoni coś pozostało. Wyraźny, brązowy ślad. Świeży, lepki i nadzwyczaj obfity. – No kurwa!

Hamulce jęknęły, kiedy się zatrzymał.

– Jak mogłaś? W takiej chwili! – Zsiadł ze składaka i ruszył w stronę kobiety.

– Słucham? – Niewiasta oparła dłonie na szerokich biodrach.

– Zrobiłaś to specjalnie? To była ustawka, tak? – Rozejrzał się. – Jesteś w zmowie z moją eks, tak? Wszystkie jesteście takie same. Kurwa, to koniec! – Upadł na kolana i zaczął wycierać dłoń o trawnik.

– Co ty pieprzysz, zboczeńcu! – Teraz to ona ruszyła w jego stronę. – To jest wolny kraj i mam prawo chodzić z brudnym tyłkiem, jeżeli mam na to ochotę.

– Brudnym? Przecież to jest świeże. Świeżutkie. Świeżo zrobione. Świe-żu-teń…

– A niby skąd wiesz? – weszła mu w słowo. – Może próbowałeś?

– Jestem wschodzącą gwiazdą stołecznej proktologii, znam się na stolcu… Nie waż się zmieniać tematu! Nie myśl sobie, że skoro masz takie ponętne cycki, to należy ci się lepsze traktowanie, Sodomo dwudziestego pierwszego wieku. Upadek obyczajów, armageddon. Kryzys rodziny i tradycyjnych, chrześcijańskich wartości. – Jak na złość, gówno wciąż nie chciało schodzić. Zaczął więc szorować mocniej. – W głowach się wam popiętroliło od dobrobytu. Spędzacie życie na karuzeli…

– Dlaczego wcierasz psią kupę w trawnik?

– Co? – Popatrzył na dłoń i zrozumiał, gdzie popełnił błąd. – Kurwa!

– Dorota, miło mi.

– Co?! Aaaa, Zdzisław.

– Jesteś lekarzem, tak?

– Nie ze mną te numery, dupiasta zołzo! Jeśli myślisz, że zrobisz ze mnie beta-bankomat, to się srogo mylisz…

– Ale skąd w tobie tyle złości? – uśmiechnęła się, delikatnie otwierając usta. – Dziewczyna cię zostawiła?

– Nie twój, ruro obsrana, interes! Masz może mokre chusteczki?

Pokręciła głową.

– Kurwa, to koniec! – Podniósł się i ponownie upadł na kolana. – Gówno w pracy, na dłoni i jeszcze na trawniku…

– Czego ty właściwie chcesz? – Podeszła bliżej i troskliwie pogłaskała go po głowie.

– Pragnę prawdziwej relacji i zrozumienia. Chcę biec po kwietnej łące z miłością mego życia. Mieć dla kogo wracać wieczorem, zbudować dom i zasadzić drzewo. Chcę być człowiekiem, chcę czuć się mężczyzną. Ale najważniejsze – zrobił taktyczną pauzę i wskazał ją umazanym palcem – chcę, aby ktoś padł mi do stóp i zrobił laskę. Oczekuję tego. Żądam! – krzyknął i ponownie wrócił do szorowania trawy.

– Ok. – Ponownie oparła ręce na biodrach i lekko przekrzywiła głowę. – Tylko najpierw musiałbyś wstać z kolan.

Powoli podniósł głowę, w jego otwartych ustach spokojnie zmieściłby się lotniskowiec.

– Naprawdę?

– Jasne – pokiwała głową. – Lubię szurniętych badbojów przy kasie.

– Ale tutaj? – rozejrzał się, oczy lśniły mu jak piątaki na dnie tojtoja. Dziwnym trafem reszta ludzi gdzieś zniknęła.

– Nie no, w krzakach – wskazała na bukszpanowe kule za płotem. – Tylko szybko, bo mi tramwaj ucieknie.

Poderwał się, przerzucił piszczącą dziewczynę przez ramię i, taranując ogrodzenie, wkroczył pomiędzy wystrzyżone w zieloności kształty.

– Tylko ostrzegam – powiedziała, kiedy w pospiechu próbował rozpiąć spodnie. – Czasem się kasztanię za pięć dwunasta.

– Żaden problem, byś ty widziała, jak mi się czasem pacjenci kasztanią podczas perrecum. – Pokonał zamek, opuścił spodnie i zaniemówił, bo niewiasta zamiast klęknąć, podciągnęła obcisłą sukienkę. Z jej obfitego łona coś sterczało. Coś dużego w czekoladowym kolorze. – Co to jest?

– To jest Wiktor, symbiont. To przez niego się kasztanię. – Pogłaskała dobre trzydzieści pięć centymetrów wzwiedzionej śmierci. – Ale w takich sytuacjach woli, by nazywać go Hugonem.

– Ale… – Zdzisław zrobił krok w tył.

– Jakie ale? – Głos Wiktora, czy też Hugona, był nieludzko niski i władczy. – Znasz już smak niebieskiej i czerwonej pigułki. To teraz czas na brązową! – Nie marnując więcej czasu, Hugon zaczął rosnąć i niczym rozszalały pyton rzucił się do ataku.

Zdzisiek próbował podnieść gardę, pragnął jeszcze coś powiedzieć, ale jego otwór gębowy został brutalnie zaczopowany. A potem był już tylko ból, brąz i dotyk bukszpanu pod pachami.

Koniec

Komentarze

Witaj.

Nieźle się ubawiłam. :))

 

Z technicznych – sugestie do przemyślenia:

– Kto wypina, tego wina! – Ryknął jak lew i właśnie wtedy… – małą literą?

– Kurwa, to koniec! – Podniósł się i ponownie upadła na kolana. – literówka?

Chcę biec bo kwietnej łące z miłością mego życia. – ort.

Zdzisiek próbował podnieść gardę, pragnął jeszcze coś powiedzieć (przecinek?) ale jego otwór gębowy został brutalnie zaczopowany.

 

Dziękuję za zaznaczenie wulgaryzmów.

 

Pozdrawiam serdecznie, powodzenia. :) Klik za pomysł i humor. :)

Pecunia non olet

Uhh, nie jestem pewien, czy chciałem to przeczytać, a jednocześnie cieszę się, że to zrobiłem. Cóż, zmysłowa erotyka ma przeróżne oblicza :) 

Powodzenia!

Hej No nie wiem :D, rozbawienie miesza się z obrzydzeniem. Ostatnie zdanie wymiata ;). Ok było zabawnie i skłamałbym gdybym napisał, że mi się niepodobało, ale wydaje mi się, że trochę za bardzo poszedłeś po bandzie Anonimie. Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Troszkę się pośmiałam, fajnie tak na luźno, choć dosyć obrzydliwie :D Pozdrawiam :)

Spodziewaj się niespodziewanego

Bruce, cała przyjemność po mojej stronie. Dzięki za wypunktowanie potknięć.

unthought_known, tak to z bizarro bywa ;-) Wzbudza mieszane uczucia.

Bardjaskier, ale tylko troszkę ;-)

NaNa, taka też była rola tego szorcika.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Dzięki, pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

entropia nigdy nie maleje

Cześć, Anonimie!

 

Inne podejście do tematu. Na takiej przestrzeni znaków erotyka zarysowana całkiem ok, mieszcząca się w konwencji. Z drugiej strony, trudno tu o rozpalenie zmysłów i wyobraźni, bo… właśnie konwencja.

Abstrahując od konkursu napisane sprawnie i całkiem przyjemnie.

Babolki wskazała już Bruce ;)

 

Pozdrawiam i powodzenia w krokusie!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Olho GIF – Olho – Discover & Share GIFs

Lożanka bezprenumeratowa

Witam serdecznie jurorów i inicjatorów całego zamieszania.

Krokus, dzięki, oby się taki/taka nie urodzili, co by ich takie teksty rozpalały ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Interesujące podejście do tematu… Nietuzinkowe, rzekłabym.

Wiktor Hugo(n), powiadasz? Takie masz o nim zdanie? ;-)

Babska logika rządzi!

Finkla, czy takie nietuzinkowe? Tolerancja jest znakiem naszych czasów, więc czemu nie ;-)

Hugon to nie Hugo. N robi znaczną różnicę.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Wiem, ale tak jakoś mi się skojarzyło…

Babska logika rządzi!

Mi niestety nie, a powinno. Ale już nie będę zmieniał ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Choć opowiadanie mi się podobało i nieźle się uśmiałam, to mam podstawowe pytanie:

Gdzie tu erotyka?

Mamy opowiadanie traktujące z dowcipem o defekacji, męskim szowinistycznym punkcie widzenia i przedmiotowym traktowaniu kobiety, proktologicznym spaczeniu zawodowym, mamy element fantastyczny, czyli Hugona, no i tyle. Jeszcze ten końcowy akapit na siłę pod niekonwencjonalną erotykę w zawoalowanym opisie można by podciągnąć, no ale… no nie. Ja mam zupełnie inną definicje erotyki we łbie jednak.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Jaki bohater, taka erotyka: zblazowana, toporem ciosana, nieco egoistyczna, jak to końskie zaloty (choć motyw z koniem ostatecznie się nie załapał)

 Bizarro zobowiązuje i ma swoje prawa ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Końskie zaloty? Uwierz mi potrafią być urocze, zwłaszcza w wydaniu napalonej klaczy w rui. Erotyka level master, nie do podrobienia. A jak jeszcze to obserwujesz z perspektywy jeźdźca, który siedzi na grzbiecie podrywanego/bałamuconego/uwodzonego ogiera i w pełni czujesz, co się z chłopem dzieje… no powiem ci, niezapomniane przeżycie. Choć akurat ja osobiście miałam dusze na ramieniu, nie pisałam się na taki trójkąt.

Dlatego, moim zdaniem w końskich zalotach, jest więcej erotyki, przynajmniej takiej, jakiej definicją ja się posługuję.

Podkreślam, tekst jest fajny, podobał mi się i dobrze się to czytało. W sensie dobrze napisane opowiadanie. Jak dla mnie nie przekroczyłeś granic, choć moje granice trudno przekroczyć, humor mi podszedł, bo w takim typie preferuję.

Jednak erotyka to erotyka, w moim postrzeganiu, ma mnie uwieść, a ja się po prostu setnie ubawiłam przy czytaniu, no i tyle.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Hej!

No powiem, że erotyka na miarę naszych czasów. Jest obrzydliwe, niekomfortowo, ale też dosyć blisko (pomijając brązowe ślady i rozumne narośla). Ogarniam nieco temat samcowych pigułek i postaci Zdzisława wyszła Ci przepiękna karykatura “samca alfa”, pełnego sprzeczności, przedziwnych oczekiwań wobec kobiet i chamstwa. Ładnie wplotłeś w opowiadanie manosferowe terminy i polałeś to wszystko abstrakcyjnym sosem.

Czy jest tu jakaś erotyka? Eeeee, może? To już niech jury się nad tym głowi. Mi się podobało i tyle mam do powiedzenia.

A i jeszcze jedno, czego to chłopy nie zrobią byle nie mówić o swoich emocjach.

Pozdrawiam.

Inanna

Choć akurat ja osobiście miałam dusze na ramieniu, nie pisałam się na taki trójkąt.

No to masz już pomysł na opko laugh

Nie ukrywam, że nie jestem orłem erotyki, postawiłem więc na coś lżejszego z akcentami

 

WyrmKiller, pigułki ciężki temat, zwłaszcza dla Zdzicha. Ocenę zostawiam jury i czytelnikom, ja to jedynie przypadkiem popełniłem.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Wow!  W finale – bizarrowe obrzydlistwo. W drodze do finału  – popis umiejętności kreowania świata, językowa brawura, precyzja, kpiący luz i wrednota. Super – jakkolwiek by to nie zabrzmiało.

Cieszę się niezmiernie, że tekst – jak na bizarro – przypadł do gustu.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

WTF co to było??? XD Szalona historia pełna niespodziewanych zwrotów akcji, zgrabnie balansująca na granicy dobrego smaku. Ubawiłam się, dzięki.

WTF co to było???

Szorcik bizarro:-) Dzięki za lekturę!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Zabawne :)

Przynoszę radość :)

Wow, ktoś tu jeszcze zagląda. Dzięki za lekturę, Anet.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Ja przepraszam, ale co to jest miesiąc poślizgu? To jest zawrotne tempo ;)

Przynoszę radość :)

Oj! Niby wiedziałam, że bizarro, ale i tak dałam się zaskoczyć… Ubawiłam się i skrzywiłam kilka razy. W zasadzie na przemian ;)

Twoje zaskoczenie niezmiernie mnie cieszy ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Hej!

 

Zaczyna się tak swojsko, polsko i trochę mało erotycznie, wręcz przeciwnie xd.

Główny bohater jest tak odpychający, że ciężko mi się czyta. Cała sytuacja raczej dziwna i to chyba tyle z plusów, bo klimaty niestety nie moje.

Językowo jest w porządku, choć bez rewelacji.

Dalej jest już ciekawiej, kobieta okazuje się robotem i mamy fajne odwrócenie ról. Element fantastyki dość standardowy (kobieta-robot), ale końcówka robi swoje. Czytało się nieźle i bez większych potknięć. Na pewno tekst wyróżnia się innym podejściem. ;)

 

Pozdrawiam,

Ananke

Hej, hej, hej!

 

Kolejni czytelnicy w natarciu. Podejście zdecydowanie niestandardowe, ale natchnienie nie sługa. Czasem zwyczajnie nie idzie zasnąć przed popełnieniem bizarro. Fajnie, że chociaż końcówka przypadła do gustu.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Wiesz, tekst jest specyficzny i tak jak lubię specyficzne teksty, ten akurat mi nie podszedł, ale to nie znaczy, że nie jest dobry. W mój gust po prostu nie trafił. :)

Jak to ze specyficznym tekstem…

Ale może inne mojego autorstwa się spodobają? ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Może się nawet podobały, jeśli jakieś czytałam. :)

Ja u różnych autorów jedne teksty mam bardziej i mnie lubiane, także kto wie, może ogólnie lubię teksty Anonima, a ten mi nie podszedł. :)

Od początku wiedziałam, że będzie rubasznie i prostacko, ale miałam nadzieję, że również śmiesznie. mało tego, pierwsze wersy dawały nadzieję, że coś odnajdę. I mimo, że bohater był antypatycznym zbokiem, na początku towarzyszyłam mu i czytało się płynnie. No niestety od momentu pojawienia się kupy straciłeś czytelnika. Może to jakiś mój defekt, ale jedynie dotyk bukszpanu mnie ubawił, reszta to kupa niesmaku ;]

Lożanka bezprenumeratowa

Utwór jest sprawnie napisany, jednak niestety jest to jeden z tych, które, jak to określiłem w ogólnym opisie „wypadły za bandę”.

Ponieważ nie mogłem dopytać autora, jaka była jego intencja twórcza, musiałem zdać się na własną interpretację.

A zważywszy wymogi konkursu, ścieżki interpretacyjne pojawiły mi się dwie – albo intencją autora było dostosować się do jego wymogów, albo nie. Albo uraczyć nas utworem pełnym erotyki, albo nie – a może nawet wręcz przeciwnie – antyerotycznym.

Idąc pierwszą ścieżką interpretacji, muszę stwierdzić, że choć istnieją osoby, które tego typu „brudne zabawy” kręcą, a zachowania tego typu są oczywiście dopuszczalne w ramach prawa, to kink ten tak odbiega od średniej zachowań seksualnych, że po prostu nie mieści się w granicach erotyki, czyli utwór można zaklasyfikować jako niszową pornografię.

A tej – jak wiadomo – nie chcieliśmy.

Idąc drugą ścieżką interpretacji, zakładając, że utwór nie miał erotyzować, tekst zaklasyfikować mogę jako bizarro.

Jednak i w przypadku tej drugiej interpretacji – przez brak erotyki – dzieło w ramach konkursowych się nie mieści.

Nie oznacza to oczywiście, że utwór jest zły. Po prostu do konkursu erotycznego nijak nie pasuje.

entropia nigdy nie maleje

No niestety od momentu pojawienia się kupy straciłeś czytelnika.

Spoko wodza, nie każdy lubi takie klimaty. Sam zbytnio nie lubię ich czytać, ale czasem natchnienie łapie za gardło i co zrobić? ;-) Dzięki za lekturę.

Po prostu do konkursu erotycznego nijak nie pasuje.

Jawna krytyka Fanów Brązowej Pigułki! ;-)

A tak bardziej poważnie to w pełni rozumiem, treść jest nieco pretensjonalna i rzucałaby swój brązowy cień (rzadki, nieuformowany… STOP!) na całokształt.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

“Jawna krytyka Fanów Brązowej Pigułki! ;-)”

 

Na szczęście fani zawalczyli o swoje w plebiscycie :)

entropia nigdy nie maleje

Krarze85, ponownie dziękuję za humor i pomysł, gratki! :)

Pecunia non olet

Krarze, haha, nie spodziewałam się, że Twojego autorstwa. :D 

Fani tego humoru docenili opowiadanie, gratulacje. :) 

Powtórzę raz jeszcze swoją jurorską opinię, a właściwie przede wszystkim jej początek:

 

Utwór jest sprawnie napisany, jednak niestety jest to jeden z tych, które, jak to określiłem w ogólnym opisie „wypadły za bandę”.

 

i podsumowanie:

 

Nie oznacza to oczywiście, że utwór jest zły. Po prostu do konkursu erotycznego nijak nie pasuje.

 

To, że utwór oceniam jako niepasujący, w niczym nie ujmuje jego jakości, co więcej – mogę powiedzieć, że w pewien przewrotny sposób – ten eksperyment mi się podobał. To trochę jak z tekstem  pt. Marokańska herstoria – mimo, że oba dzieła oceniam jako udane, to nie potrafię (zrzućcie to na mój brak kreatywności) znaleźć sposobu wrzucenia ich do Księgi.

 

Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa w plebiscycie czytelników!

kobieta,

entropia nigdy nie maleje

Krar, to Ty?! Ale jaja

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Bruce, dziękuję za lekturę i dobre słowo.

 

Ananke, też się nie spodziewałem, ale napisałem. Czasem miewam takie ochoty na napisane czegoś “dziwnego”, że pomysł tłucze się po głowie, że aż zasnąć nie mogę. No i powstają…

 

Jim, wielkie dzięki za całą zabawę z konkursem. Erotyka to nie moje klimaty, ale starałem się coś wymyślić, naprawdę, ale część mózgu odpowiedzialna za bizarro obudziła się… Nie dziwię się, że tekst odpadł, tak podejrzewałem, bo wpasowanie go w cokolwiek większego mogłoby narozrabiać i zabić klimat (gesty, spojrzenia, ta cała zmysłowość, wreszcie wyczekiwany finał, a tu nagle Wiktor, znaczy Hugon).

Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa w plebiscycie czytelników!

Coś wygrałem, powiadasz. Zatem idę obczaić ;-)

 

Inanna, tak, to ja. Też się nie spodziewałem, ale natchnienie nie bierze jeńców ;-)

 

Pozdrawiam serdecznie! ;-)

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Ciekawe, ciekawe. Aby ustrzec się raka jelita grubego, mężczyźni w twoim wieku, powinni podobno, udać się do proktologa. Podobno nic strasznego:) . Kolega mi opowiadał. Każą ci się rozebrać od pasa w dół. Pielęgniarka wywraca oczami i każe zakryć się ręcznikiem papierowym. Kiedy po pytaniu lekarza czy czuje pan… palec w, nieważne:). Robisz dziwną minę, lekarz zakłada garnitur i wyjmuje coś co wygląda jak giwera facetów w czerni. Na pytanie czy teraz o wszystkim zapomnisz. Odpowiada, zresztą.. nieważne : ]

Kawkoj piewcy pieśni serowych

Cześć Astrid!

 

Liznąłem temat, że tak powiem (nie, żebym coś przy tym lizał) ;-)

Niestety, z pamięci nie znika :-(

Dzięki za wizytę!

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Jakoś tak mam, że zazwyczaj nie czytam tagów, no i nie znałem założeń konkursu, więc nie spodziewałem się bizarro. I bardzo dobrze, bo wzięło mnie zaskoczenia :) Tekst jest dynamiczny, wulgarny i obrzydliwy, ale w sposób, który nie odpycha od lektury, a zmusza do jej kontynuowania z narastającym dyskomfortem, więc jak dla mnie to idealny reprezentant gatunku i – summa summarum – satysfakcjonująca lektura. Fajna nawiązanie do pigułek, choć może nie dla każdego jasne.

Pozdrawiam!

Cześć Adam!

 

Czytanie tekstu bez zaglądania w tagi grozi zaskoczeniem. Cieszy mnie niezmiernie, że choć materia specyficzna, to wciągnęła i dobrnąłeś dotarłeś do końca. Bizarro pisuje pod wpływem impulsu: jakiś dialog w robocie albo scenka na ulicy zapada w pamięć i jakoś tak obrasta fabułą.

Wtedy słuchałem jakoś więcej jeździłem i słuchałem kanału o pigułkach, więc się urodziło. Chociaż mam cichą nadzieję, że do następnego takiego wynurzenia minie nieco czasu ;-)

Dzięki za lekturę i dobre słowo.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Nowa Fantastyka