- Opowiadanie: MichałBronisław - Inny Łowca Androidów

Inny Łowca Androidów

Na­pi­sa­łem to na krót­ko po tym jak prze­sze­dłem udar w ze­szłym roku i nie po­tra­fi­łem zbu­do­wać nawet pro­ste­go zda­nia. To moje pierw­sze opo­wia­da­nie w życiu i druga rzecz którą na­pi­sa­łem od tego wy­da­rze­nia. Od­kry­łem ,że pi­sa­nie spra­wia mi przy­jem­ność. Aby w pełni zro­zu­mieć kon­tekst trze­ba ogląd­nąć wcze­śniej “Łowcę An­dro­idów” w re­ży­se­ri Ri­dleya Scot­ta lub przy­naj­mniej scenę z Rut­ge­rem Hau­erem i Har­ri­so­nem For­dem.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

ninedin

Oceny

Inny Łowca Androidów

 Zostało dziesięć minut. Dziesięć pieprzonych minut. Dzwoniło mu w głowie po spojrzeniu na zegar w kokpicie samochodu. Dociskał gaz mocniej i mocniej. Zdecydowanie mocniej niż pozwalały na to jego umiejętności. Cztery minuty temu stracił reflektor. Mogłoby to wyglądać jak film akcji, gdy jadąc chodnikiem stwarzał zagrożenie życia swojego i innych ale tak nie było. Tak, kaskader to byłaby praca dla niego. Nie był jednak kaskaderem. Kolejny raz w ciągu ostatnich kilku minut cudem uniknął zderzenia lub, jak wolał to optymistycznie nazywać, dokonał cudu.

– Przecież nie mogłem się spodziewać korka.

Kurwa jak to nie mógł. Sytuacja powtarza się nie pierwszy raz. Łamał przepis za przepisem, a zegar tykając zabierał mu kolejne sekundy. Im mniej czasu zostało, tym bardziej obrotomierz był blisko czerwonego pola. Prawo jazdy stracił pół roku temu i wydawało mu się, że gorzej już nie będzie. Redukcja i gaz. Świat przemykał za szybami niczym klatki animacji podczas gdy on igrając ze śmiercią pędził na przedpremierowy pokaz filmu.

Było późno i nie chodziło o spotkanie, ale też porę dnia. Zbliżała się ósma wieczorem. Ludzie często spóźniają się do kina, ale on jako dziennikarz musi się pokazać w towarzystwie, pouśmiechać, porozmawiać z aktorami, z kolegami po fachu, załapać na darmowe drinki i tym bardziej wiedzieć o czym pisze. Dokładnie tak o czym. Cały czas miał w tyle głowy, że tylko to mu zostało. Usłyszał w głowie własne myśli:

– Jestem recenzentem, który pisze o czymś bez wpływu na to jak.

Przestał mieć wpływ na to jak pisze recenzję, gdy pierwszy raz wziął za to pieniądze przed obejrzeniem materiału. Wciąż miał w pamięci te słowa

– Ty pomożesz nam, my pomożemy tobie. Film zarobi to i tobie też coś się dostanie ekstra. – Tak dostało się coś a następnie przyszły kolejne propozycje „pozytywnych recenzji”. Z czasem zarabiał więcej w ten sposób niż w samej gazecie. Traktował to jako bonus a sumienie okazało się elastyczne. Było jak pieprzona guma.

– Jak ten film się nazywa? – pytanie dzwoniło mu w uszach.

– Łowca Robotów? – Zaciągając ręczny i wbijając na chodnik zbił drugi reflektor i doznał oświecenia. Przypomniał sobie tytuł. Zdarzenie to zrównało się z pojawieniem się neonu oświetlającego plakat, który widział nad wejściem do kina. „Łowca Androidów” nowy film Martina Scorsese. Powtórzył nazwę w głowie zatrzaskując drzwi, które przycięły pasy bezpieczeństwa. Nie lubił ograniczeń i nigdy ich nie używał.

Niewiele pamiętał z seansu a to co zapamiętał chciał jak najszybciej zapomnieć. Tylko Clint Eastwood ratował sytuację. Inni dziennikarze również mieli ambiwalentne uczucia. Dokładnie widzieli, jaki film był, ale pieniądze wzięli. Widział Joensa. Ten stary dziad był nieprzekupny, co więcej krytykował nawet najlepsze filmy. Jak on mu teraz zazdrości. Ten stary grzyb będzie mógł napisać co naprawdę myśli. Tak to pozwoli mu się oczyścić i spokojnie zasnąć. Ja on mu kurwa zazdrościł.

Jebać Joensa – pomyślał.

Poszedł się napić z pozostałymi. Wszyscy czuli to samo, a whisky stanowiła jedyny ratunek, przed tym co ich czeka dziś wieczorem. Na trzeźwo to wychwalanie się nie uda.

Opuszczając przedpremierowy pokaz zamówili mu TAXI. Samochód i tak został odholowany. Wysiadając pod mieszkaniem wiedział co go czeka. Na samą myśl o klepaniu w maszynę do pisania czuł jak jego elastyczne sumienie zaciska mu się wokół żołądka i zbiera mu się na wymioty. Chmurzyło się. Czuł w powietrzu, że nadchodzi deszcz.

Kawiarka miała pomóc mu zrobić to co nieuniknione . To był drugi krok, który poprzedził pierwszy – zimny prysznic otrzeźwiając go wstępnie. Wiedział, że musi znaleźć balans pomiędzy byciem trzeźwym a tłumieniem sumienia. Nikt normalny by nie uwierzył, jak ciężka jest ta praca i jak wielu nas ginie z wypalenia. Trzeci krok to usiąść przy maszynie i zacząć pisać.

„ŁOWCA ANDROIDÓW” – wystukał nagłówek na maszynie. Trzeci krok dokończył rytuał rozpoczęcia pisania. Od tego momentu sam poczuł się jak maszyna po czym przeszedł do nowej linii. Napisał, że nie mógłby sobie wyobrazić innego aktora jako Dekarta niż Clint Eastwood. Dalej rozpoczęła się męka bo reszta nie jest nawet wstanie zbliżyć się do jego poziomu. Widać, że film był nakręcony w pośpiechu aby zgarnąć pieniądze jak najszybciej. Szykowała się jedna z największych klap 1982 roku. Tak naprawdę miał świadomość, że wiele filmów kina klasy B jest na podobnym poziomie. Kartonowe dekoracje wyglądają sztucznie. Jak tu napisać o nich cokolwiek dobrego. Sceny łączą się jak towary na półkach sklepowych w markecie. Prawdziwa tandeta. Czując ogarniające wkurzenie jednocześnie wiedział, że recenzja jest sponsorowana i musi napisać, że film jest dobry.

– Nie, wziąłem kasę za to, że jest świetny. Kurwa muszę wychwalać jaki jest świetny i co mnie w nim zachwyciło. Jak to boli!

Z każdym uderzeniem w klawisze wchodził w automatyzm. Każde zdanie powodowało, że guma ściskała mu żołądek coraz mniej. Po pierwszych zdaniach wszedł w tryb odmóżdżonej maszyny robiącej swoje. Ból powrócił na sam koniec, gdy musiał się pod tym podpisać.

Gdy skończył pisać ledwo żył. Był pełen wyrzutów sumienia. Nawet guma nie może się rozciągać w nieskończoność. Przytulił poduszkę… O dach zaczęły uderzać krople deszczu z każdą chwilą mocniej i mocniej.

Sen przyszedł nagle. Zobaczył jakby fragment filmu ze sceną na dachu. Widział nieznanego aktora z białymi włosami, który przemawia do Deckarda, którym jest Harrison Ford. Aktor z białymi włosami on musi być… Po jego twarzy spływają krople deszczu a główny bohater schodzi na drugi plan. Tak to on jest… Słyszy aktora z białymi włosami, który powoli ociekając deszczem mówi swoje ostatnie słowa:

– „Widziałem rzeczy, którym wy ludzie nie dalibyście wiary. Statki szturmowe w ogniu sunące nieopodal ramion Oriona. Oglądałem promieniowanie skrzące się w ciemnościach blisko wrót Tannhausera. Wszystkie te chwile zostaną stracone w czasie jak łzy w deszczu. Pora umierać”.

Obudził się ze łzami w oczach. Obudził się i wiedział, że wszystkie te chwile ze snu zostaną stracone jak łzy w deszczu. Chwilę trwało zanim doszedł do siebie.

– Pora żyć. Pora zarabiać na chleb. Pora brać się do roboty. – Biorąc recenzję z maszyny do pisania chwilę się zawahał, po czym ruszył do gazety. Wiedział, że film jest słaby ale przecież pora żyć a nie umierać. Wiedział, że sprzedaje duszę. Czuł się jak pieprzona hybryda dziennikarza i prostytutki. Co gorsza wiedział, że ta ostatnia jest mniej kurwą niż on.

Szedł ze łzami w oczach podczas, gdy krople deszczu spływały mu po czole. Jedna myśl nie dawała mu spokoju. Ten sen. Jak piękny to byłby świat, w którym powstałby taki film i jak wspaniale byłoby w nim żyć.

 

*

 

19 lipca 2019 roku w innym świecie zmarł Rutger Hauer. Ostatni android – aktor o białych włosach. Obaj aktor i postać zmarli tego samego roku.

 

 

Koniec

Komentarze

Witaj, Michale Bronisławie.

Wspomnianego filmu, który – jak twierdzisz w przedmowie – trzeba obejrzeć, nie znam niestety. :)

Warto wspomnieć o wulgaryzmach.

 

Co jakiś czas zatrzymywałam się przy usterkach językowych, np.:

Mogłoby to wyglądać jak film akcji ,(ten przecinek przed spację) gdy jadąc chodnikiem stwarzał zagrożenie życia swojego i innych (przecinek) ale tak nie było.

Prawo jazdy stracił pół roku temu i wydawało mu się ,(tutaj podobnie – przecinek przed spację) że gorzej już nie będzie.

Jak piękny to byłby świat ,(i tu również – takich błędów jest nieco w tekście) w którym powstałby taki film i jak wspaniale byłoby w nim żyć.

Tak (przecinek) kaskader to byłaby praca dla niego.

Kolejny raz w ciągu ostatnich kilku minut cudem uniknął zderzenia lub (przecinek lub myślnik) jak wolał to optymistycznie nazywać (i tu) dokonał cudu.

Nie wiele pamiętał z seansu (przecinek) a to (i tu) co zapamiętał (i tu) chciał jak najszybciej zapomnieć. – ortograficzny – razem

 

Najważniejsze jest jednak to, że piszesz, chcesz to robić, sprawia Ci to przyjemność, czujesz się lepiej. :) Gratuluję Ci tutejszego debiutu i to zaraz po rejestracji, życzę dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Dzięki bruce. Naniosłem poprawki. 

 

Ten tekst bez kontekstu wynikającego z filmu i tego kto go naprawdę wyreżyserował a kto mógł będzie trochę jałowy i trudny do zrozumienia. To samo dotyczy aktorów ,którzy zagrali a którzy mogli zagrać. Część SF jest subtelnie ukryta i związana z światami równoległymi i ich przenikaniem się.

 

Napisałem go po tym jak przypadkiem dowiedziałem się, że Rutger Hauer zmarł.

“Łowca androidów” – film zasłużenie kultowy, cieszący się wielkim uznaniem, zwłaszcza wśród miłośników SF. Również kontynuacja nie zdołała się przebić. Niestety ludzie wolą infantylne “Gwiezdne wojny”. 

Gratuluję opowiadania. 

 

Pozdrawiam

Ja wspomnianego aktora kojarzę głównie z filmu “Krew bohaterów”/”Pochwała zawodnika”, w którym zagrał również znakomicie.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Bardzo mi się podobało. Lubię gry z kulturą / kinem / literaturą w pisaniu, lubię też historie alternatywne, do których Twój tekst można zaliczyć. Dużym plusem jest fakt, że u Ciebie w opowiadaniu ta alternatywność wiąże się nie tyle z różnicami kulturowymi czy politycznymi, co z faktami kulturowymi. Ech, czasem po obejrzeniu filmu chciałoby się, żeby przyśniła się jego lepsza wersja…

 

PS. Eastwood jako Deckart może niekoniecznie, ale IMHO “Blade Runner” Martina Scorsese mógłby być dziwnie ciekawy, bo pewnie bliżej by mu było do realiów kina mafijnego / gangsterskiego niż do kryminały noir / cyberpunka…

ninedin.home.blog

AP

Dzięki.

 

Dzięki ninedin

 

Zanim zacząłem pisać zrobiłem “research” i naprawdę miał powstać

”Łowca androidów” w reżyseri Martina Scorsese a Clint Eastwood był jednym z kandydatów do roli. To ,że Scorsese zepsuł film w alternatywnej rzeczywistości miało tylko podkreślić dla kontrastu jak nasz rzeczywisty świat bywa wspaniały. Dzięki temu bohater w tamtym świecie mógł w śnie zobaczyć nasz rzeczywisty świat. Świat ,który tak bardzo często nie doceniamy bo widzimy tylko jego mroczną stronę.

Nie widziałam i pewnie już nie zobaczę filmu Ridleya Scotta, ale chyba pojęłam, że przedstawiłeś sytuację dziennikarza, który, zgodnie z oczekiwaniami twórców, pisze pochlebne recenzje o ich filmach, za co bierze sowite wynagrodzenie i choć czuje się z tym fatalnie, nie potrafi przerwać tego procederu.

Wyszło nieźle, ale wiele zepsuło wykonanie, a zwłaszcza kompletnie zlekceważona interpunkcja, skutkiem czego niektóre zdania musiałam czytać kilkakrotnie, aby zorientować się, co chciałeś powiedzieć.

Mam nadzieję, Michale, że zainteresuje Cię ten wątek: http://www.fantastyka.pl/loza/17

 

Zbli­ża­ła się ósma po po­łu­dniu. → Obawiam się, że ósma to już nie popołudnie.

Proponuję: Zbli­ża­ła się ósma wieczorem.

 

Zrów­na­ło się to neo­nem oświe­tla­ją­cym pla­kat… → Nie bardzo wiem, co znaczy zrównać się neonem.

 

Po­wtó­rzył nazwę w gło­wie za­trza­sku­jąc drzwi… → Czy w głowie powtórzył nazwę, czy w głowie zatrzasnął drzwi?

A może miało być: Po­wtó­rzył nazwę w gło­wie, za­trza­sku­jąc drzwi

 

Do­kład­nie to film wi­dzie­li jaki był ale pie­nią­dze wzię­li. → Czy tu aby nie miało być: Do­kład­nie widzieli, jaki film był, ale pie­nią­dze wzię­li.

 

– Jebać Jo­en­sa – po­my­ślał. → Przed myśleniem nie stawiamy półpauzy.

Proponuję: Jebać Jo­en­sa – po­my­ślał. Lub: „Jebać Jo­en­sa” – po­my­ślał.

Tu znajdziesz wskazówki, jak można zapisywać myśli bohaterów.

 

Wszy­scy czuli to samo a whi­sky sta­no­wi­ło je­dy­ny ra­tu­nek na to co ich czeka dziś wie­czo­rem. → Whisky jest rodzaju żeńskiego, więc: Wszy­scy czuli to samo, a whi­sky sta­no­wi­ła je­dy­ny ra­tu­nek przed tym, co ich czeka dziś wie­czo­rem.

 

Nikt nor­mal­ny by nie uwie­rzył jak ta praca jest cięż­ka… → A może: Nikt nor­mal­ny by nie uwie­rzył, jak ciężka jest ta praca

 

resz­ta nie jest nawet wsta­nie się zbli­żyć do jego po­zio­mu. → …resz­ta nie jest nawet w sta­nie zbli­żyć się do jego po­zio­mu.

 

– Nie – Wzią­łem kasę za to, że jest świet­ny. Kurwa muszę wy­chwa­lać jaki jest świet­ny i co mnie w nim za­chwy­ci­ło. Jak to boli. → Dodatkowe półpauzy w wypowiedzi dialogowej sprawiają, że zapis staje się nieczytelny. Winno być:

– Nie, wzią­łem kasę za to, że jest świet­ny. Kurwa, muszę wy­chwa­lać, jaki jest świet­ny i co mnie w nim za­chwy­ci­ło. Jak to boli!

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

frag­ment filmu z sceną na dachu. → …frag­ment filmu ze sceną na dachu.

 

Tak to on jest … → Zbędna spacja przed wielokropkiem.

 

Pora umie­rać.”Pora umie­rać”.

Nie rozpoczynamy zdania wielokropkiem, o ile nie jest to dokończenie wcześniej wypowiadanej kwestii. Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

 

Obu­dził się łzami w oczach.Obu­dził się ze łzami w oczach.

 

Chwi­lę za­ję­ło zanim do­szedł do sie­bie.Chwi­lę trwało, zanim do­szedł do sie­bie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@regulatorzy

Dzięki za przebicie się przez tekst. Naniosłem poprawki i przy okazji czegoś się nauczyłem.

Bardzo proszę, Michale. Jest mi niezmiernie miło, że mogłam się przydać. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Łamał przepis za przepisemPRZECINEK a zegar tykając zabierał mu kolejne sekundy.

Im mniej czasu zostałoPRZEXINEK tym bardziej obrotomierz był blisko czerwonego pola.

Przecinki dalej wstaw sam. Wielu brakuje.

Filmu nie widziałem. Historia, którą opisałeś, jest dla mnie z gatunku fabtasy, ale mogę uwierzyć, że zdarza się. Jednak nie potrafię współczuć bohaterowi.

 

@Koala75

Dziękuję. Wprowadziłem korektę.

 

Kluczem jest kontekst z filmu. On jest jak okulary 3D na seansie filmu w 3D. Bez nich nie ma pełnego efektu. Nie chciałem aby współczuć bohaterowi. Uważam, że nawet na to nie zasługuje. Chciałem aby docenić nasz świat, który bywa piękny i w którym żył Rutger Hauer.

Może mam urojenia, ale czy ten tekst jeszcze dziś po południu nie był dłuższy?…

Anyway… No nie wiem. W ,,naszym” świecie też się kupuje recenzje i wszyscy o tym wiedzą. Poza tym (tu już bardzo subiektywnie) nie wiem, czy nie wolałbym, żeby ,,Blade Runnera” zrobił Scorsese, bo a) istniejącą wersję uważam za jeden z najnudniejszych filmów, jakie powstały, b) Scotta nie lubię osobiście, odkąd odkryłem, jaką kur… tyzanę robi z historii w swoich filmach.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

@SNDWLKR

Wielkie dzięki – uratowałeś pół opowiadania. Nanosiłem poprawki i nie zaznaczyłem całego tekstu przy wklejaniu.

 

PS. Blade Runner podobał mi się zarówno jako film jak i książka i to pomimo sporych różnic. To jeden z tych filmów, które można oglądać jak ruchomy obraz. Akcja płynie a nie zasuwa. Dzieje się nie wiele. Zgaduję, że Stalker Tarkowskiego zanudziłby cię na śmierć. Też tak czasami mam, że kogoś coś zachwyca a ja nie mogę zrozumieć co w tym widzi.

Nie ma za co.

Ta… Oglądałem ,,Stalkera” (a raczej próbowałem obejrzeć) i masz rację. ;)

Też tak czasami mam, że kogoś coś zachwyca a ja nie mogę zrozumieć co w tym widzi.

I dobrze. Dzięki temu świat jest ciekawszy. :)

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Całkiem przyjemna historia o innej wersji filmu. Rzeczywiście, i film ‘Łowcy androidów’, i książka mają swój sposób na opowiedzenie świata przyszłości; trochę szkoda, że nie pokazałeś w szczegółach, co obejrzał bohater :)

Warsztat należy udoskonalić, bo interpunkcja całkiem leży.

 

Wiedział, że musi znaleźć balans

balans to tyczka linoskoczka, tu: musiał znaleźć równowagę albo wypośrodkować między…

 

Pozdrawiam!

@chalbarczyk

Zostawiam balans. Ma też inne znaczenie

2. «skłanianie się na przemian ku różnym możliwościom lub sprawom z zachowaniem równowagi między nimi»

 

Masz rację. Moja interpunkcja leży. Zaczynam ją powoli wprowadzać. To było moje pierwsze opowiadanie.

 

Cieszę się, że się podobało. Nie opowiedziałem tej alternatywnej wersji bo z mojego opisu wynikało, że była słaba. Mam nadzieję, że Scorsese mi wybaczy ;)

 

 

 

2. «skłanianie się na przemian ku różnym możliwościom lub sprawom…

to chyba ‘balansować’

Nie wiem, czy rzeczownikowo to samo znaczy, na moje wyczucie nie.

 

Winszuję udanego debiutu :)

 

@chalbarczyk

Dziękuję Pani :)

Zostawię już w tej formie. Przy czym przyznaję, że mogę się mylić.

Nowa Fantastyka