- Opowiadanie: Mroczny Chors - Dwie miłości Arminiusza

Dwie miłości Arminiusza

Na wstępie przepraszam Regulatorów, że ich obraziłem.

Opowiadanie jest poświęcone Julianowi Apostacie, którego postać luźno przedstawiłem w tym utworze. Wszystkim zainteresowanym tym władcą polecam powieść Luisa de Wohla “Cesarski odstępca”.

Julian Apostata co prawda unikał prześladowania chrześcijan, moje opowiadanie jest jednak fikcyjne, więc nie przywiązuje w nim wagi do pełnej zgodności z historią.

Aleksander Dumas zrobił z Richelieu potwora, mimo, że historycy podkreślają, że raczej wszystko co robił było podyktowane racją stanu i aż tak krwiożerczy nie był. 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Dwie miłości Arminiusza

Julian wpadł w szał. Szarpał swoje włosy z taką namiętnością, że sługa wykonał gest sprzeciwu. Cesarz machnął ręką i uspokoił się.

– Zniszczę ich razem z tymi wszystkimi przesądami. Wrócą bogowie wszystkich namiętności. Moje oko nie ścierpi widoku chrześcijanina!

Niewolnik Arminiusz przełknął ślinę, sam był szczerym wyznawcą Chrystusa. Bał się momentu, w którym to wyjdzie na jaw, ale wiedział, że nie wyrzeknie się chrześcijaństwa.

Jego Pan złorzeczył i przeklinał. Nienawiść w jego oczach była nie do opisania. Co się stało z tym młodzieńcem ufającym swoim mistrzom? Arminiusz nie rozumiał, że Julian dlatego nienawidził Kościoła, ponieważ wiedział, że głosił prawdę, ale mimo to jego serce było skamieniałe na cnotę posłuszeństwa. Patrzył na swojego Pana i w ciszy mówił do siebie:

– Tyle złości w twarzy niewierzącego, a mimo to trzeba ją kochać. Jest dziełem Boga. W ludzkiej twarzy można zobaczyć duszę. Nawet Julian ją posiadał. Wieczną duszę przeznaczoną do zbawienia.

Z myśli wyrwał go huk. Władca wyszedł z impetem i potrącił dzban wina, które obficie wylało się na podłogę.

Arminiusz w pokorze uklęknął i zaczął wycierać napój z podłogi. Dzisiaj nie mógł być zły. Spotkał swoją miłość.

***

Patrycja dokładnie czesała włosy Lukrecji. Jej oczy opiekuńczo wpatrywały się w twarz młodszej siostry. Obie pochodziły z arystokracji i były dalekimi kuzynkami cesarza Juliana.

Lukrecji na rękę była słabość Patrycji. Wykonywała zadanie niewolników z miłości. Po śmierci rodziców zajęła się siostrą jak własną córką.

– Co myślisz o tym Germaninie? Urodę ma specyficzną. W jego oczach dostrzegłam żywioł morza.

Patrycja uśmiechnęła się.

– Zaprowadziłam ciebie na mszę, a ty zapamiętałaś tylko oczy Arminiusza.

– Jak czule wypowiedziałaś jego imię. Tobie też wpadł w oko.

– Nie twoja sprawa, ja uważałam na zgromadzeniu wiernych Chrystusa. Dla ciebie to tylko nowa moda.

– Nie będę ukrywać, że zaciekawiły mnie te świece i dziwne teksty, które czytał kapłan. Nie przywiązuj się jednak do tej sekty. Nasz kuzyn ma jej zakazać.

– Dziecko, Kościoła nie da się zakazać. Gdzie trzech wiernych spotyka się w Jego imię, tam jest Chrystus.

– Nie jestem dzieckiem!

Twarz Lukrecji błyskawicznie zmieniła wyraz, ale trwało to tylko chwilę. Patrycja skończyła czesać jej włosy i odeszła w milczeniu. Siostra sprawiła jej wielką przykrość, ale nie pozwoliła sobie na łzy. Myśli szybko pobiegły w stronę Arminiusza. Widziała go wielokrotnie, ale dopiero dzisiaj mogła z nim porozmawiać. Wszyscy z zainteresowaniem przyjęli obecność Lukrecji. Każda wierna i wierny byli na wagę złota. Germanin, jak pogardliwie określiła go Lukrecja, bardziej zainteresowany był rozmową z nią. Nie była już młoda, ale pełna sił angażowała się w życie Kościoła. Czy mogła zaznać szczęścia na ziemi?

***

Romulus ciął mieczem bez opamiętania. Trenował na niewolnikach swoje możliwości. Na arenę padał sążnisty deszcz. Jeden ze sług został draśnięty w ramię i opadł na lepiący się piach.

– Na dziś wystarczy

Pan nie zainteresował się zdrowiem człowieka, którego zranił. W zasadzie w pojęciu prawa, w które wierzył, zwierzętom i niewolnikom było bliżej do rzeczy niż ludzi.

Romulus czuł się Rzymianinem z krwi i kości. Dla chwały Rzymu był gotowy zrobić wszystko, nawet zabić. Po tym jak skończył rutynowe ćwiczenie, wsiadł do lektyki. Planował złożyć wizytę swojej narzeczonej.

Lukrecja, która właśnie skończyła poranną toaletę, zauważyła swojego ukochanego, który zmierzał do jej posiadłości. Wyszła mu na spotkanie.

– Stęskniłam się za tobą!

– Ja za tobą jeszcze bardziej! Wyglądasz fenomenalnie. Jesteś sama czy Patrycja w domu?

– Wyszła.

– Całe szczęście, nie będzie nam przeszkadzać.

– Obawiam się o nią, jest zaangażowana w tą sektę…

Ugryzła się w język.

– Co masz na myśli?

– Powiem ci, ale nikomu tego nie powtarzaj. Patrycja jest chrześcijanką.

– Co takiego?!

Lukrecja zaczęła całować Romulusa i sprawiła, że ten zapomniał o całym świecie, ale w jego myślach pojawiła się pokusa, żeby na własne oczy sprawdzić czy siostra jego narzeczonej zdradziła cesarza.

***

Julian leżał rozciągnięty na swoim łożu. Jego twarz była pogodna jak nigdy. Zajadał pyszne winogrona.

– Wiesz za co Ciebie cenię Arminiuszu?

– Za co panie?

– Potrafisz słuchać. Biskupi, poddani, a nawet moja własna rodzina, nie potrafią tej sztuki. Dlatego nadstaw dobrze uszy. Chrześcijaństwo zabija w człowieku to co najpiękniejsze. Każe wyrzec się pożądania, pijaństwa, a nawet samej rozkoszy płynącej z życia. Nie będę tolerować tej sekty na moim dworze. Wytępię nawet członków mojej rodziny, jeżeli mi się przeciwstawią!

Arminiusz zbladł. Cesarz o wszystkim wiedział. Jak to możliwe.

– Jeden z moich wiernych legionistów doniósł mi, że moja krewna bierze udział w obrzędach sekty, co jeszcze gorsze widział kogoś z mojego otoczenia razem z nią. Czy wiesz, kogo miał na myśli?

Sługa uklęknął.

– Panie to moja wina, nie karz Patrycji, jest niewinna. Weź mnie zamiast niej!

– Już dawno została wydana na tortury, pójdzie na krzyż, jak wasz Chrystus. Tobie dam szansę. Wyrzeknij się chrześcijaństwa.

Arminiusz otarł łzy, przybrał kamienny wyraz twarzy i zaczął się modlić za Patrycję, żeby wytrwała. Kiedy uczynił znak krzyża, Julian wezwał straże i kazał go wyprowadzić.

Oczy Germanina nabrały wyrazu błogości. Cesarz nie mógł tego ścierpieć, odwrócił wzrok.

Koniec

Komentarze

Mroczny Chorsie, przeprosiny przyjęte.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję, zagalopowałem się :)

OK, było, minęło.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witaj.

Jak widzę, jest to kolejny tekst Twojego autorstwa, który dotyczy historii, a jednocześnie zaznacza charakter: „inne”, czyli – niefantastyczne. Musisz liczyć się z tym, że na tym Portalu czytelników interesują głównie wątki sf, bo taki jest charakter NF, zatem komentatorów może nie być zbyt wielu. :) Taka ilość znaków wskazuje na szort, a nie – typowe opowiadanie.

 

Przykładowe sugestie oraz wątpliwości co do spraw językowych (do przemyślenia):

Jego Pan złorzeczył i przeklinał. – małą literą, bo to nie imię (trzeba poprawić w całym tekście)

– Na dziś wystarczy – brak kropki

Jesteś sama (przecinek?) czy Patrycja w domu?

Lukrecja zaczęła całować Romulusa i sprawiła, że ten zapomniał o całym świecie, ale w jego myślach pojawiła się pokusa, żeby na własne oczy sprawdzić (przecinek?) czy siostra jego narzeczonej zdradziła cesarza. – powtórzenie; może któreś pominąć?

– Wiesz za co Ciebie cenię (przecinek?) Arminiuszu? – w dialogach formy grzecznościowe piszemy małymi literami

– Za co (przecinek?)panie?

– Jeden z moich wiernych legionistów doniósł mi, że moja krewna bierze udział w obrzędach sekty, co jeszcze gorsze widział kogoś z mojego otoczenia razem z nią. – powtórzenie, posypała się też cała składnia zdania

Interesująco przedstawiasz przykładowe sceny z życia Starożytnego Rzymu w czasach prześladowania chrześcijan. Zastanawia, czemu wybrałeś akurat cesarza, który – jak sam zaznaczyłeś w przedmowie – nie postępował w ten sposób, choć było wielu innych. Postawa chrześcijan z Twojego opowiadania jest godna pochwały, niestety – nie każdy godził się na męczeństwo w imię wiary.

 

Osobne podziękowania za wstęp do przedmowy. :)

Pozdrawiam serdecznie. :)  

Pecunia non olet

Dzięki za komentarz i te wszystkie uwagi, przeoczyłem wiele rzeczy. Co do kwestii wyboru cesarza w zasadzie, przyznam się zbyt mało o nim przeczytałem i przedstawiłem własną wersję tej postaci. A jednak uważam, że już napisany tekst stanowi jakąś wartość i może zachęcić do poznania postaci Juliana głebiej. Ja miałem podobnie z Richelieu, też myślalem, że jak w filmie "Trzej muszkieterowie" to złowroga postać, ale sięgnąłem po biografię i się okazało, że miał bardzo dużo zalet i nie był czarno-biały. Nie mam nic przeciwko poznaniu głebiej postaci historycznych i odkłamywaniu ich wizerunku :) Pozdrawiam

Jak najbardziej zgadzam się z Tobą, Mroczny Chorsie, nie neguję wyboru władcy, tylko mnie on zastanawia. :) I – tak – poznawanie nielubianej powszechnie historii poprzez poznawanie biografii słynnych ludzi najlepiej potrafi nauczyć, jak, kiedy i dlaczego historia, przez nich zmieniana, obierała taki kierunek. :) 

Namawiam jednakże na dodatkowe wplecenie (do kolejnych tekstów) elementów, kojarzonych jednoznacznie z tym Portalem – z fantastyką zyskasz większe grono czytelników, łatwiej trafisz do biblioteki, a może i Grona Piórkowiczów, czego życzę. ;)

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Julian Apostata to mój ulubiony rzymski cesarz. 

moje opowiadanie jest jednak fikcyjne, więc nie przywiązuje w nim wagi do pełnej zgodności z historią.

Wszedłbym w polemikę z Tobą na jego temat, ale skoro to napisałeś, to sobie odpuszczę. Jedna tylko mała uwaga. Zdobył władzę w czasach, kiedy to raczej chrześcijanie zaczęli prześladować pogan. Sam Julian wcześniej, jak wskazuje przydomek, również oficjalnie był chrześcijaninem. Pełnił nawet w kościele funkcję lektora.

 

Pozdrawiam

Tak to prawda, że był chrześcijaninem wcześniej. Przyznaje się, że głebiej poznałem jego biografię po napisaniu utworu. Poganie raczej prześladowani nie byli, ponieważ Rzym jeszcze chrześcijaństwa w pełnej okazałości nie przyjął, był jedynie edykt tolerancyjny wobec chrześcijaństwa. Ja się niestety na historii nie znam tak dobrze, jakbym chciał. Jeżeli jednak jest to Twój ulubiony cesarz, to zachęcam do przeczytania powieści de Wohla "Cesarski odstępca" :) Pozdrawiam

Mroczny Chorsie, dzięki za rekomendację. Poczytałem o autorze i nie wiem, czy akurat lektura jego książek jest dla mnie. Ale się nie zarzekam. Historię lubię i jeśli już, to wybieram nie powieści, ale książki popularnonaukowe. Jeśli chcesz zgłębić temat i jesteś otwarty na inne spojrzenie, to polecam Ci książki Aleksandra Krawczuka “”Konstantyn Wielki”, “Ród Konstantyna” oraz “Julian Apostata”. Trylogia traktuje o tych czasach, które stały się przedmiotem naszej polemiki. 

Poganie raczej prześladowani nie byli, ponieważ Rzym jeszcze chrześcijaństwa w pełnej okazałości nie przyjął, był jedynie edykt tolerancyjny wobec chrześcijaństwa. 

Nie wiem co masz na myśli pisząc o “pełnej okazałości”. Jednak pisząc, że był jedynie edykt tolerancyjny, bardzo się mylisz. I niestety prześladowania pogan przed panowaniem Juliana się zaczęły. Ale oczywiście jest też prawdą, że nasiliły się w późniejszym okresie.

Rozumiem, że w opowieściach można puścić wodze fantazji. Mało wiemy chociażby o tym, jak przebiegały rozmowy. Ale tworzony obraz postaci nie powinien odbiegać od tego, co o nich wiemy na podstawie wiedzy historycznej. Chyba że świadomie kreowany jest przekaz ideologiczny. 

 

Pozdrawiam

Mroczny Chors a ja akurat jestem wielkim przeciwnikiem zmieniania, przeinaczania, czy zakłamywania historii, nawet w literaturze fantastycznej. Chyba, że tworzymy historię alternatywną, ale wtedy zachowujemy charakter prawdziwych postaci, snując wizję co by było gdyby… coś tam. Charakter, czy raczej światopogląd i motywy postępowania bohatera możemy zmienić, gdy w alternatywie kształtowało go inne środowisko i inne zdarzenia.

Dlaczego jestem przeciwnikiem takich zabiegów, tzn. diametralnych zmian faktów historycznych? Bo i tak uczą nas historii, którą napisali zwycięzcy i takiej, która akurat pasuje do obowiązującego trendu. Przeinaczanie i ukrywanie faktów jest powszechne.

Historia ma tyle czarnych plam, tyle dziur i tyle nieopisanych wątków, że daje ogromne pole manewru na puszczenie wodzy fantazji, nie ma sensu wymyślać jej od nowa.

Piszesz drugie opowiadanie, drugie na tle historycznym i drugi raz zmieniasz prawdziwą, historyczną postać w kogoś innego. Po co farbujesz te lisy?! Czemu to ma służyć?!

O ile zrozumiałam zamysł i przesłanie twojego pierwszego opowiadania o Ryszardzie Lwie Serce i mogę przełknąć, że zabieg zmiany jego pobudek był tam konieczny, to nie rozumiem zupełnie przerobienia Juliana na gościa, którym nigdy nie był. Mało to cesarzy prześladowało chrześcijan? Trzeba było któregoś z nich wziąć na tapetę.

Nie rozumiem o czym miał być ten szort i co nam chciałeś przekazać. Że Rzymianie tkwiący w pogaństwie, to były sk@%$#, a chrześcijanie to tacy dobrzy ludzie, tylko i wyłącznie? Proszę Cie, świat nie jest i nie był nigdy czarno biały.

“Kościoła nie da się zakazać. Gdzie trzech wiernych spotyka się w Jego imię, tam jest Chrystus.” – to chciałeś nam powiedzieć? Czy to Twoje przesłanie? No prędzej bym oczekiwała coś takiego przeczytać w Gościu Niedzielnym, a nie na NF, ale ok, co kto lubi i co tam komu w duszy gra. Ja tego nie kupuję.

 

Jest tyle świetnych pisarzy, którzy mieszają fantastykę z historią, choćby w PL Sapkowski i Cherezińska, czy Bernard Cornwell z zagranicznych. Dlaczego nie inspirować się nimi i nie starać się równać do nich, zamiast tworzyć jakieś potworki?

 

Wyglądasz fenomenalnie.

Serio? Patrycjusz mówi do patrycjuszki w I w ne: “wyglądasz fenomenalnie”? Może jakieś “wyglądasz pięknie, jak Wenus wyłaniająca się z morskiej piany”?

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Ahistoryczność to jest niestety najmniejszy problem tego tekstu. Rozumiem potrzebę przetwarzania postaci historycznych i nadawania im nowych znaczeń – fantastyka robi to od zawsze i czasami absolutnie błyskotliwie. Tutaj nie mam więc (mimo bycia z zawodu specjalistką od antyku grecko-rzymskiego) problemu, choć Twój Julian bardziej przypomina Nerona z “Quo vadis” niż cokolwiek, co o Julianie wiemy.

Większym problemem w lekturze była dla mnie dość szczątkowa fabuła, mało naturalnie brzmiące dialogi (znowu, nie chodzi o jakąś archaizację, bohaterowie w opowiadaniu dziejącym się w IV w. n.e. nie muszą IMHO mówić historyczną polszczyzną, tylko o to, że te postacie w ogóle wypowiadają się u Ciebie w dość wymuszony, literacko mało przekonujący sposób) i postacie, które też wydały mi się mało ciekawe.

Nie zrażaj się moją krytyką – to nie jest próba powiedzenia “wszystko jest źle", tylko raczej wskazania, nad czym pracować i co poprawiać, żeby teksty bardziej się czytelnikom podobały.

PS. Jak ktoś chce Juliana Apostatę w wersji fantastycznej, polecam powieść Roberta Charlesa Wilsona “Julian Comstock: A Story of 22 Century America”, która nie ma niestety polskiego przekładu, a szkoda, bo to bardzo IMHO pomysłowe przetworzenie historii Juliana w niby-SF, niby-steampunkowej dystopii.

 

P. PS. Jak ktoś chce wiedzieć więcej o Julianie historycznym, albo o relacjach pogańsko-chrześcijańskich za Juliana, to chętnie dorzucę kilka tytułów do zaproponowanych przez AP książek Aleksandra Krawczuka (jak najbardziej wartych lektury i dziś).

ninedin.home.blog

Przeczytałem i po komentarzach przedpiśców nic nie dodam.

Nowa Fantastyka