- Opowiadanie: fanthomas - W bagażniku

W bagażniku

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

W bagażniku

Przy drodze stoi dziewczyna i próbuje złapać stopa. Mijam ją, gdyż pewne sprawy nie pozwalają mi zwolnić, ale w lusterku wstecznym dostrzegam rozczarowanie malujące się na jej twarzy. Zatrzymuję się na poboczu, lecz ona nie od razu to dostrzega. Początkowo wpatruje się w swoje buty jakby miała nadzieję, że podpowiedzą jej, co dalej robić. Potem podnosi wzrok i zauważa mój samochód. Waha się przez moment, pewnie zastanawiając, czy nie okażę się jakimś zdegenerowanym drapieżnikiem, który będzie chciał ją wykorzystać.

W końcu powoli się zbliża, a ja uchylam drzwi po stronie pasażera. Dziewczyna nie ma przy sobie żadnego bagażu. Wygląda na wyczerpaną, a jej czerwoną bluzę i podarte dżinsy pokrywa pył. Nic dziwnego, każdy mocniejszy podmuch wiatru wzbudza kurzawę, która nadlatuje znad pól, przetacza się przez drogę i osiada na szybach. Ruszamy.

– Wszystko w porządku? – pytam.

– W sumie tak, ale… Jestem trochę głodna. Nie pamiętam, kiedy ostatnio coś jadłam.

– Niestety w samochodzie nic nie mam. Staniemy przy najbliższej stacji benzynowej, okej? 

– Dobrze.

– Skąd szłaś? To pieprzone pustkowie. Można jechać i jechać i nie trafi się na nic ciekawego.

– Uciekłam… Z bardzo paskudnego miejsca. 

Głos jej się łamie, więc wolę nie dopytywać. Wyobrażam sobie, że przez wiele lat przebywała w odludnej komunie, gdzie wszyscy żyli jak hipisi, a ich guru co jakiś czas składał ofiary, by przebłagać mroczne bóstwa, aż w końcu przejrzała na oczy i zwiała. Niedawno słyszałem o podobnym incydencie, ale w zupełnie innej części świata. W sumie wszędzie dzieją się takie rzeczy.

Mijamy stację benzynową. Nie zatrzymuję się. Widzę jak dziewczyna wierci się niespokojnie jakby chciała zwrócić uwagę na moją pomyłkę, ale nic nie mówi. Pewnie myśli, że zwyczajnie zapomniałem, a po drodze na pewno jeszcze na jakąś natrafimy.

W pewnym momencie samochód podskakuje na jednym z wybojów i słychać jak coś ciężkiego przesuwa się w bagażniku. Na ułamek sekundy rozlega się jęk. Dziewczyna spogląda na mnie, ale ja tylko wzruszam ramionami.

– Silnik czasem tak reaguje – mówię. Brzmi to tak mało przekonująco, że aż mam ochotę się zaśmiać i ostrzec, żeby nie wierzyła w ani jedno moje słowo, bo jestem wierutnym kłamcą. 

Dziewczyna coraz częściej się wierci jakby siedzenie było niewygodne. Na pewno zaczęła analizować, co kryje się w bagażniku i czy cała historia może się skończyć tak, że i ona tam trafi. Od czasu do czasu spogląda na mnie jakby chciała się upewnić, czy przypominam szaleńca. Uśmiecham się. Sytuacja zaczyna robić się coraz bardziej absurdalna. Jeszcze chwila i będzie chciała wyskoczyć albo wbije mi śrubokręt w ucho. Na tę myśl parskam śmiechem.

– Przepraszam, ale coś sobie przypomniałem – mówię od razu.

– Yhm. To fajnie.

Jej głos drży, podobnie jak całe ciało. Nie dopytuje, co mnie tak rozbawiło. Najwyraźniej skreśliła mnie z listy osób godnych zaufania. Przygląda się poboczu i pewnie zastanawia, czy wyskoczyć teraz, czy później.

– Nie chcesz usłyszeć tej śmiesznej historii? – pytam.

– Czy… Czy moglibyśmy się zatrzymać?

– Tak ci ze mną źle? Śmierdzę papierosami?

– Nie o to chodzi.

– Wiem, że obiecałem stanąć przy stacji benzynowej, ale zamyśliłem się i zapomniałem. Za chwilę zrobi się ciemno, a ja wolałbym nie jechać po zmroku. Niedaleko stąd jest motel. 

– Nie mam pieniędzy na pokój.

– Prześpisz się w moim samochodzie. 

– No… dobrze. 

Nie jest przekonana. Na pewno zwieje przy pierwszej lepszej okazji. A może zamknę ją w aucie? Albo jeszcze lepiej w bagażniku. Stamtąd już na pewno nie ucieknie. Chichoczę, ale tym razem niezauważalnie. 

Już więcej nie rozmawiamy. Ona zatapia się w myślach, podobnie jak ja. Zastanawiam się jak ocieplić nasze stosunki zepsute przez jeden pieprzony wybój. To raczej niemożliwe, przestała mi ufać. Pewnie nawet nie podziękuje za podwózkę.

W końcu docieramy pod motel. Na parkingu stoi kilka samochodów, więc co lepsze pokoje będą już zajęte. Trudno, zadowolę się czymkolwiek. Wysiadam i mówię do dziewczyny:

– Pilnuj, żeby mi go nie ukradli.

Kiwa głową, a potem znów dopadają ją drgawki. Przy temperaturze dwudziestu stopni w cieniu to nie oznaka zimna, a raczej solidnego stresu. A może jest chora? Przez chwilę zastanawiam się, czy nie zaraziła mnie jakimś paskudztwem, bo faktycznie wygląda niewyraźnie.

– Wszystko okej?

– T-t-tak.

– Na pewno?

Nie odzywa się. Na początku była bardziej rozmowna. Jestem przekonany, że zaraz ucieknie. Wzruszam ramionami i udaję się w kierunku motelu. Wnętrze nie sprawia pozytywnego wrażenia. Jest równie brzydkie i odpychające jak siedzący za kontuarem mężczyzna. Pytam o wolne pokoje. Został tylko jeden, oczywiście najgorszy ze wszystkich. Biorę.

Na ścianie mojego nowego lokum rozgościł się grzyb, a spod podłogi dochodzą odgłosy żerujących gryzoni. Jedyny plus to okienko, które wychodzi na parking. Pali się tam jedna smętna latarnia. To wystarczy, żebym zlokalizował mój samochód. Wydaje mi się, że dziewczyna nadal siedzi w środku. Może boi się podróżować samotnie po ciemku? Albo wcale nie zrobiłem na niej aż tak złego wrażenia.

Kładę się na twardym materacu. Wydaje się przesiąknięty zapachem poprzednich gości motelu. Staram się nie zwracać na to uwagi. Po chwili wspomnienia zaczynają przeplatać się z sennymi majakami. Znów jadę samochodem. Jest noc. Nagle w ciemności rozbłyskują wilcze oczy. Uderzam w zwierzę. Gdy wysiadam, widzę leżącego na ziemi człowieka. 

Budzę się nagle i czuję paskudny smród. Cały pokój ocieka nieokreślonym odorem. Zsuwam się z łóżka i podchodzę do okna. Latarnia migocze jakby za chwilę miała wyzionąć ducha. W jej bladym świetle dostrzegam, że dziewczyna stoi z tyłu samochodu, a bagażnik jest otwarty. Nie mogła się powstrzymać i zajrzała. Ciekawe, co tam zobaczyła. Zapewne martwe zwierzę i tyle. Uspokaja mnie to. Wracam do łóżka i ponownie zasypiam. 

Noc mija szybko. Kiedy opuszczam motel, dziewczyna nadal czeka w samochodzie. Już nie drży, choć wciąż wygląda nieswojo. Wsiadam bez przywitania, uruchamiam silnik i wyjeżdżam z parkingu. 

– Jak się spało? – pytam po dłuższej chwili milczenia.

– Nawet nie zmrużyłam oka.

– Dlaczego? Nie miałaś aż tak źle. W moim pokoju śmierdziało pleśnią, moczem i rzygami. 

– Co było w bagażniku? 

Waham się przez moment z odpowiedzią, lecz zdaję sobie sprawę, że coś w jej pytaniu mi nie pasuje.

– Jak to było?

– Tej nocy działy się dziwne rzeczy. Prawie zasypiałam, gdy nagle usłyszałam dochodzące z tyłu odgłosy. Coś tam się kotłowało i próbowało wydostać. Już miałam uciekać, ale bagażnik się otworzył i wygramolił się z niego jakiś kudłaty kształt. Nie poruszałam się i mnie nie dostrzegł. Opadł na cztery łapy i pobiegł w kierunku lasu. Widziałam go tylko w lusterku wstecznym, bo bałam się odwrócić, więc nie wiem, co to mogło być. 

Gwałtownie hamuję i idę sprawdzić bagażnik. Nie kłamała. Jest pusty. Dziewczyna staje obok mnie i przygląda się zakrwawionemu wnętrzu z mieszaniną lęku i fascynacji. 

– Co tam zamknąłeś? – dopytuje.

– Nie wiem. Wpadło mi pod koła. Wyglądało jak wilk. Myślałem, że nie żyje i…

– To był wilkołak. 

– Słucham?

– Wiem, co widziałam. Na początku przypominał człowieka, ale potem… jakby obrósł futrem. Była pełnia. Księżyc tak mocno świecił. To się musi łączyć. Ale… Czemu trzymałeś go w bagażniku? 

– Wciągnąłem go tam tuż po zderzeniu, a potem chciałem się pozbyć, ale… bałem się zajrzeć. Wydawało mi się, że to coś wciąż żyje. Nieważne. Już go nie ma, a my wkrótce będziemy daleko stąd. 

Zamykam bagażnik. Dziewczyna stoi tuż obok. Dopiero teraz dostrzegam, że coś w jej sylwetce mi nie pasuje. Garbi się, a rękami próbuje zakryć nienaturalnie wielki brzuch.

– Co ci się stało? 

– Przepraszam. Ja… Byłam tak potwornie głodna. Zajrzałam do bagażnika, a potem… Szarpałam i rozrywałam mięso, aż zostały tylko kości. Wyrzuciłam je do kontenera. Gdyby nie to truchło, pewnie… zjadłabym ciebie. Ale… Nie bój się. Już nie jestem głodna. A ten wilkołak, o którym ci mówiłam… To chyba byłam ja. 

 

 

Koniec

Komentarze

sad

Powiedzmy sobie szczerze – prawdziwy gentleman jednak zafundowałby głodnej

biedaczce jakąś kolację i oddał jej pokój, samemu śpiąc w samochodzie…

dum spiro spero

Ile to już tego typu historii się widziało? Droga, autostopowiczka, bagażnik, motel… I nigdy się nie nudzą.

Prosta, krótko podana historia. Dla mnie git.

 

Pozdrawiam 

:D 

Zgadzam się z Fascynatorem. 

Przecież nie wszyscy bohaterowie muszą być gentlemanami ;)

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Dobre.

Jest parę spraw w fabule, które trochę zgrzytają. Ale przeczytałem z zainteresowaniem. Zgrabnie napisane, a całość ma fajny klimat.

Do poczytania!

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Witaj.

Popieram zdanie Fascynatora, niezbyt to uprzejme ze strony bohatera. :)

Byłam przekonana, że na koniec dziewczyna pokaże kły albo ślad po ugryzieniu. :)

Pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

smiley

Faceci to jednak dziwne stworzenia…heh… Do dziś krąży w rodzinie anegdota o pewnym

wujku, który zobaczywszy pierwszy raz w swoim dziecięcym życiu kurę, zasłonił się

młodszą (5 latek) siostrą wołając: nie boj się IRuś (taki akcent…heh), ona ci nic nie zRobi!

cheeky

Do wilkołaka w bagażniku niedaleko…

dum spiro spero

Nie wiem jakie maja tajemnice. Prosiłabym o kontynuację, bo będzie mnie to teraz dręczyć;)

Zgadzam się z autorem, że to nie podręcznik klas 1-3 i nie wszystkie zachowania muszą być ładne.

Lożanka bezprenumeratowa

smiley

i nie wszystkie zachowania muszą być ładne.

Jednak jak przyjemnie by się wszystkim żyło, gdyby takie były…

dum spiro spero

Cześć, prosta historia oparta na dość znanych motywach, ale czytało się dobrze, a i nutka tajemnicy wyszła zdecydowanie na plus. Napięcie nie chciało odejść, co przy tak krótkim tekście uważam za duży plus. 

Pozdrawiam. 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Hej 

Bardzo podobała mi się relacja pasażerki z kierowcą. Dobrze też został zbudowany klimat opowiadania :). Spodziewałem się końcówki jednak bardziej w twoim stylu :D a tu psikus. Moim zdaniem wszystko szło dobrze do finału, który zmienił opowiadanie w horror klasy B i szczerze rozbawiła mnie . 

 

Pozdrawiam :)

 

PS. Chyba, że zakończenie miało być humorystyczne, ale wtedy trzeba by się zastanowić, czy przeskok z tajemniczego lekko niepokojącego klimatu na karykaturę horroru nie jest zbyt radykalny :).

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardjaskier chętnie się dowiem jak wygląda standardowa końcówka w moim stylu ;)

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Hej 

A już śpieszę z wyjaśnieniem, przeważnie masz dwie postacie w opowiadaniach, które łączy jakaś relacja. Jest mgła tajemnicy okraszona ( że użyje kulinarnego zwrotu) lekko melancholią. I końcówki są subtelniejsze, bardzie depresyjne :D. A przynajmniej takie mam wrażenie po tym, co od Ciebie czytałem :)

 

Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Być może, różnie to bywa. Tutaj też miała być lekka mgła tajemnicy, ale chyba nie wyszło :)

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

A ja tam czułem mgłę tajemnicy.

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Dziewczyna coraz częściej się wierci [chyba przecinek] jakby siedzenie było niewygodne.

Na pewno zaczęła analizować, co kryje się w bagażniku i czy cała historia może się skończyć tak, że i ona tam trafi.

Lekka podrzędoza, do tego “analizować” mi nie do końca pasuje, może “zastanawiać się”?

Od czasu do czasu spogląda na mnie [chyba przecinek] jakby chciała się upewnić, czy przypominam szaleńca.

Albo jeszcze lepiej [chyba przecinek] w bagażniku.

Pali się tam jedna [chyba przecinek] smętna latarnia.

Latarnia migocze [chyba przecinek] jakby za chwilę miała wyzionąć ducha.

Klimatyczne, skutecznie mylisz czytelnika tropem psychopaty. Zakończenie urokliwe, ale ostatnia kwestia dziewczyny jednak wprowadza lekki zamęt.

 

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Fajnie zagrzebana w treści niewiadoma budząca spory niepokój i dająca satysfakcję z lektury. ;)

 

Cały pokój ocie­ka nie­okre­ślo­nym odo­rem. → Pokój może być wypełniony/ przesycony/ przeniknięty odorem, ale nie wydaje mi się, aby odór mógł ociekać.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przeczytałam już jakiś czas temu i wciąż pamiętam o czym to było, więc na pewno czytadełko zapadające w pamięć.

Końcówkę czytałam trzy razy zanim mój mały rozumek zaskoczył o co chodzi.

Podobało mi się, jak prowadziłeś fabułę. Tajemnica, niedomówienia – to mnie ciągnęło dalej.

Może i główny bohater nie był dżentelmenem, ale fajnie prowadzona postać.

Zgrabnie napisane.

Koń jaki jest każdy widzi, a i tak darowanemu w zęby nie zaglądasz.

Khaire!

 

Odgrzebywania opowiadań z kolejki ciąg dalszy. Pewnie po takim czasie moja opinia do niczego się już nie przyda, ale uznałem, że zostawię ślad. A co.

 

Generalnie całość przyjemnie napisana (w tym „przyjemnie” mieści się ogół pisarskiej sprawności – miło, gdy nie trzeba się martwić, że za każdym akapitem może czaić się jeden z tych wybojów, które psują relację, w tym wypadku pomiędzy czytelnikiem a tekstem wink), tylko punkt zwrotny i rozwiązanie okazały się mało satysfakcjonujące.

Myślę, że coś zaczęło się sypać po przyjeździe do motelu, bo wtedy przestałem rozumieć, o co właściwie chodzi bohaterowi, czy chcę nastraszyć dziewczynę, dać jej szansę ucieczki, zostawić ją na pastwę zawartości bagażnika, czy po prostu zobaczyć, co się stanie. Jego bierną obojętność mogę wytłumaczyć sobie tylko tym, że jest osobą zaburzoną. Jednak najgorsze, że finalnie ta kwestia nie ma żadnego znaczenia, czyli jej budowanie przez 3/4 opowiadania było trochę po nic.

Końcówka wydaje się pospieszona a dialog niedbały, taki infodump, tyle że niezwyczajnie na końcu wink Zaskoczenie – OK., ale nie to, żeby wyrwało mnie z butów.

 

Uważam, że ten pomysł ma niewykorzystany potencjał, ale pióra nie ma co się czepiać.

 

Pozdrawiam,

D_D

Twój głos jest miodem... dla uszu

DD i wszyscy komentujący, dziękuję za opinię.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Nowa Fantastyka